Ja poznałem anime w szkole podstawowej za pośrednictwem najlepszej koleżanki, która nachalnie i fanatycznie indoktrynowała mnie nowymi numerami Kawaii. W międzyczasie Polsat zaczął nadawać Czarodziejkę z Księżyca, potem Mikana i Pokemony, a wraz z wykupieniem przez rodziców pierwszego abonamentu kablówki, poznałem RTL7 i kolejne serie, które zna chyba każdy fan anime z polskim obywatelstwem, więc nawet nie będę ich tu wymieniał

. Wtedy oglądałem praktycznie wszystko, co tylko pojawiało się na dwu wymienionych kanałach (w międzyczasie RTL7 przemianowano na TVN7). Największy wpływ miała na mnie cała saga Dragon Balla, do której z głębokim sentymentem wracam do dziś, a ilekroć przypomina mi się
utwór zamykający, dosłownie się wzruszam -
http://9gag.com/gag/1364498 . Jeżeli będę miał kiedyś syna, to wiem że DB będziemy oglądać wspólnie
Niestety, w którymś momencie moja fascynacja wyhamowała i poza serią Bleach, którą też w końcu przestałem śledzić, moje zainteresowania nie wyszły daleko poza produkcje znane z TV i filmy pełnometrażowe studia Ghibli. Na studiach będąc, obejrzałem jeszcze może Death Note i Melanholy of Haruhi Suzumiya (która notabene totalnie przypomina mi ową koleżankę z podstawówki, za której sprawą poznałem anime). Potem szukałem jakichś ciekawych serii, szedłem za poleceniami znajomych z lekcji japońskiego, za różnymi top-listami, ale nie mogłem doszukać się niczego, czo przykuło by moją uwagę na dłużej, nad czym ubolewam, bo wiem że chętnie pooglądałbym jakieś anime. Niestety na co bym się nie natknął, jest albo zbyt infantylne, albo przesadnie patetyczne, albo irytujące, itd., itp. Zaczynam myśleć, że najzwyczajniej z tego wyrosłem, ale to krzywdzące stwierdzenie dla każdego dorosłego otaku. Poza tym nie mam problemu z wracaniem do starych sprawdzonych serii i produkcji pełnometrażowych pokroju Akiry, Ghost in the Shell, Evangeliona czy Tenchi Muyo. Właśnie skończyłem czwarty odcinek Cowboy Bebop i zapowiada się ciekawie - cóż, zobaczymy jak będzie
