Re: piekło introwertyków
: 28 paź 2010, 12:39
air, świetne! Od razu skojarzyło mi się z genialnymi inaczej pomysłami Mao.
Miejsce spotkań ludzi takich jak Ty!
https://introwertyzm.pl/
Mi się skojarzyło z genialnymi inaczej pomysłąmi UE, wg ktorych kobieta nie ma być kobieca, ale zdaniem zwierząt powinna "dorównywać" mężczyznom, itdInno pisze:air, świetne! Od razu skojarzyło mi się z genialnymi inaczej pomysłami Mao.
Zgadza się, można stracić okazję na poznanie kogoś fajnego. Ale gdyby patrzeć w ten sposób to się okaże, że rezygnacja z jakiejkolwiek wyjścia jest stratą - nie poszłam na spacer, a może mogłam kogoś poznać, pojechałam wcześniejszym pociągiem, a może mogłam poznać kogoś w tym późniejszym itd. Jaki to ma sens? To jest chyba normalne, że wybierając jedną rzecz, traci się inną. Introwertyk zrezygnuje z imprezy, żeby przeznaczyć wieczór na spokojne zajęcie się swoimi sprawami. Ekstrawertyk straci samotny wieczór, zyska wieczór z nowymi ludźmi. I każdy jest szczęśliwy. Ale jako że społeczeństwo jest w większości ekstrawertyczne, to uważa się, że strata ekstrawertyka nie jest duża, właściwie żadna, zaś introwertyk traci wiele. A tak nie jest.Strangeve pisze:Otóż ta część introspołeczności która jest taka skrajnie intro i nie wychodzi na żadne imprezy ani nic nie ma szans na kontakty z ludźmi,których chcieliby poznać.
Ja też uważam się za skrajnego intro, ale chcę poznawać ludzi. Z tym że niekoniecznie na imprezachPiorun23 pisze:Widzisz to jest właśnie ta różnica między ekstawertykiem a skrajnym intro: Ty chciałaś kogoś poznać - ja z zasady nie chcę nikogo poznawać, a jeśli kogoś poznaję, to albo przypadkiem, albo (zazwyczaj) ta osoba musi się postarać by poznać mnie.
W sumie nie chodzi mi tyle o samą czynność poznawania. Raczej chciałabym znać ciekawych ludzi. Żeby ich znać, trzeba ich poznać. A żeby ich poznać, potrzebny jest jakiś przypadekStrangeve pisze:To fajnie,że mimo introwertyzmu chcesz poznawać innych. Taka postawa mi się podoba.
Ja tak mówię, gdy nie mam szczególnej ochoty rozmawiać z pytającymStrangeve pisze:albo na pytanie "co u Ciebie" slysze "nic". No sorryy -_-.
Mam dokładnie to samo. Na wycieczce klasowej byłam w gimnazjum po raz ostatni, w LO zapisałam się na jedną ale szybko zrezygnowałam. Z rodzinnych imprez omijam śluby, ponieważ nie jestem w stanie wytrwać nawet do północy. Ślub mojej siostry był dla mnie katorgą, tym bardziej, że śpiewali mi sto lat o północy, ponieważ całe to zamieszanie odbywało się w dniu moich urodzin.Akolita pisze:Klasowa, jak klasowa - na tę po prostu nie przyłaziłam... Z rodzinnej już się nie dało tak uciec, a tego też nie znoszę.
akurat wiem coś na ten temat ; ) zawsze znajdę jakąś wymówkę żeby zostać w domu i spokojnie przeżyć jakiś wieczór niż męczyć się w gromadzie ludzi. będąc sama zapraszam jedną, góra dwie osoby i jest o wiele przyjemniej : )Piorun23 pisze: Czasem wymagało to dość karkołomnych kombinacji, ale kto chce, temu się uda![]()
a nie sądzisz, że brat będzie miał Ci później za złe jeśli nie zjawisz się na jego ślubie?Piorun23 pisze:Najgorzej będzie ze ślubem brata...ale coś wymyślę... może pilny niespodziewany wyjazd do Australii :wink: