Strona 4 z 16

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 09 sty 2013, 3:04
autor: Sorrow
Dobija mnie ta samotność.

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 09 sty 2013, 9:14
autor: apohawk
lea pisze:A sam temat, faktycznie ciekawy. Ja wiem, że kogoś mi brakuje, ale nie jestem pewna czy chodzi mi o związek czy zwyczajną przyjaźń. Zwyczajnie KOGOŚ przy kim nie będę się męczyła.
Nie wyobrażam sobie związku bez przyjaźni, po prostu nie chcę. Może niektórzy tak potrafią, ale ja nie.
Zwyczajna przyjaźń przestała mnie interesować. Wiem, że chcę czegoś więcej.

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 09 sty 2013, 17:52
autor: lea
Związek to miłość, która przyjaźń ma wpisaną 'w pakiecie', zaraz obok 'zaufanie' itp. Raczej trudno jest być z kimś na dłużej, z kim nic cie nie łączy, kto nie wydaje się dla ciebie interesujący pod względem innym niż pociąg fizyczny. A przynajmniej według mnie :F Ludzie są rozmaici, każdy ma inne oczekiwania...

Sama nie mam nawet samej przyjaźni w chwili obecnej, bo wszelkie tego typu relacje w moim życiu, jakoś zanikły, więc nie oczekuję specjalnie czegoś ponadto.

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 09 sty 2013, 23:53
autor: Kaziol
Myślałem że tylko ja mam takie rozkminy he he

U mnie, pewnie u innych też, największym problemem jest tak jakby pierwszy krok, czyli spotykamy kogoś kto wydaje się ok, ale jakoś nie ma okazji żeby tą osobe poznać na "poziomie przyjacielskim". Wiecie... żeby to nie wyglądało tak, że widzisz kogoś pare razy i zarywasz do niej/niego tak wprost, bo tak nie umiem (jak to intro) i w ogóle wydaje mi się to żenujące?

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 10 sty 2013, 2:03
autor: Sorrow
Kaziol pisze:Wiecie... żeby to nie wyglądało tak, że widzisz kogoś pare razy i zarywasz do niej/niego tak wprost, bo tak nie umiem (jak to intro) i w ogóle wydaje mi się to żenujące?
Do mnie parę razy zarywały dziewczyny których nie znałem. Sprawiło mi to spory dyskomfort bo tu nagle jakaś osoba, której zupełnie nie znam wyskakuje z czymś takim.

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 10 sty 2013, 14:14
autor: degieb
Kaziol pisze:Myślałem że tylko ja mam takie rozkminy he he
Wiecie... żeby to nie wyglądało tak, że widzisz kogoś pare razy i zarywasz do niej/niego tak wprost, bo tak nie umiem (jak to intro) i w ogóle wydaje mi się to żenujące?
Ja wolę od razu powiedzieć(po kliku spotkaniach),nienawidzę zarywać lepiej to mieć od razu z głowy ,za każdym razem myślą że to żart :lol: Poza tym,co jakiś czas mam napady ekstrawertyzmu,raz na tydzień-dwa i wtedy robię różne głupie rzeczy,m.in wbijanie na chatę i takie wyznania

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 10 sty 2013, 22:55
autor: Kaziol
degieb pisze: Ja wolę od razu powiedzieć(po kliku spotkaniach),nienawidzę zarywać lepiej to mieć od razu z głowy ,za każdym razem myślą że to żart :lol: Poza tym,co jakiś czas mam napady ekstrawertyzmu,raz na tydzień-dwa i wtedy robię różne głupie rzeczy,m.in wbijanie na chatę i takie wyznania

Za ostatnie zdanie zostajesz nominowany do opuszczenia Domu Wielkiego Introwertyka. :lol:

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 10 sty 2013, 23:36
autor: slowman
@Kaziol
Nie napisał, że jest wtedy całkiem pijany i pod wpływem różnych nielegalnych w Polsce środków psychoaktywnych :P

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 11 sty 2013, 0:33
autor: Kaziol
Hehehe no chyba że tak ;)

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 11 sty 2013, 18:31
autor: Shamicki
...brakuje kogoś. Jestem w tym niekomfortowym położeniu iż dokładnie wiem kogo :roll: .Ale nic to, show must go on :x

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 11 sty 2013, 22:54
autor: apohawk
Shamicki pisze:...brakuje kogoś. Jestem w tym niekomfortowym położeniu iż dokładnie wiem kogo :roll: .Ale nic to, show must go on :x
Kurde, znam to. Albo tak mi się wydaje. Ciężka sprawa.
Próbujesz się jakoś pozbierać, jakoś się dostosować, iść naprzód. Spotykasz jedną osobę, drugą i nagle tak po prostu się odechciewa. Bo to takie płytkie, jałowe, nudne, wymuszone, a z tamtą osobą było takie naturalne, proste i piękne.

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 12 sty 2013, 17:57
autor: Shamicki
apohawk pisze:
Shamicki pisze:...brakuje kogoś. Jestem w tym niekomfortowym położeniu iż dokładnie wiem kogo :roll: .Ale nic to, show must go on :x
Kurde, znam to. Albo tak mi się wydaje. Ciężka sprawa.
Próbujesz się jakoś pozbierać, jakoś się dostosować, iść naprzód. Spotykasz jedną osobę, drugą i nagle tak po prostu się odechciewa. Bo to takie płytkie, jałowe, nudne, wymuszone, a z tamtą osobą było takie naturalne, proste i piękne.
Dokładnie tak jak piszesz :)

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 12 sty 2013, 17:58
autor: dreamer08
W dużej mierze zależy to od dnia, sytuacji.
Są chwile, kiedy nie życzę sobie kogokolwiek w pobliżu. Irytuje mnie każde słowo, a na tyrpanie mnie dostaję furii. Zdecydowana większość czerpie z tego satysfakcję i denerwuje mnie jeszcze bardziej, co kończy się trzaśnięciem drzwiami i moim wyjściem.

Jednak mimo wszystko, coraz częściej odczuwam pustkę. Brakuje mi kogoś, kto byłby przyjacielem i partnerem jednocześnie. Wtedy każda spędzona samotnie sekunda jest dla mnie torturą. I tak najgorsze są sytuacje, kiedy zależy na konkretnej osobie z jednoczesną świadomością, że jest ona kimś nieosiągalnym. Kiedy popadam w taką melancholię, to uświadamiam sobie, że taka druga osoba może być naprawdę niezłą motywacją, dać ostrego kopa energii. Zauważam to nawet przy drobnostkach. Kiedy jestem z czegoś zadowolona, to automatycznie jestem żywsza i efekty mojej nauki/pracy są lepsze. Miałam wiele okazji, żeby z kimś być. Ale co to za bycie dla samego bycia? Nigdy bym się na to nie zdecydowała. Byłby to ewidentny akt desperacji z mojej strony.

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 02 lut 2013, 19:28
autor: Maksiu
Ktoś by się przydał, ale...
W moim przypadku problem leży w tym, że jestem strasznym leniem, trochę tchórzem i do tego strasznie uparty. Gdybym miał dziewczynę, to musiałbym totalnie zmienić swój tryb życia. Samotnie nie jest najlepiej, ale na pewno jest wygodnie. 20 lat prawie się uczyłem jak być sam. Trudno będzie się przestawić. Strach przed zmianą, przed odpowiedzialnością. I do tego kompletne nie wiem jak się za to zabrać. Nie umiem nawet sprubować.

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 14 mar 2013, 14:26
autor: Neuromonada
dreamer08 pisze: Kiedy popadam w taką melancholię, to uświadamiam sobie, że taka druga osoba może być naprawdę niezłą motywacją, dać ostrego kopa energii. Zauważam to nawet przy drobnostkach. Kiedy jestem z czegoś zadowolona, to automatycznie jestem żywsza i efekty mojej nauki/pracy są lepsze.
Taaaak, druga połówka daje naprawdę mocnego kopa. Kiedy byłem w związku chciałem się pozbywać swoich wad, uczyć się nowych rzeczy, stawać się lepszym człowiekiem. Wiem, że to niezdrowe, bo muszę to robić dla kogoś, a nie dla samego siebie, ale mając ukochaną jest znacznie łatwiej, chcesz się zmieniać dla samej nagrody, kiedy twoja dziewczyna jest z ciebie dumna i razem cieszycie się z twoich sukcesów. To staje się jak narkotyk, bo chcesz jeszcze więcej tego cudownego hormonu szczęścia.
A teraz jestem sam i od tygodnia nawet nie spojrzałem na żadną z 5 kart wiecznie otwartych w Operze, z których uczyłem się tworzenia stron internetowych. Tydzień temu dostałem też od niej na urodziny 2 książki o programowaniu. Niesamowicie się z nich cieszyłem, byłem przepełniony szczęściem, ale nawet ich jeszcze nie otworzyłem, bo brak mi tej motywacji, że robię coś nie dla SIEBIE, ale dla NAS:/