Strona 4 z 5

: 02 paź 2008, 12:19
autor: Inno
Rilla pisze: Dlatego też słowa René Descartes (Kartezjusza) "Cogito ergo sum" ("Myślę, więc jestem") uznaję na własny sposób. Jeśli "wyłączam się", a więc niejako przestaję myśleć o otaczającym mnie świecie, to tak na prawdę w tedy mnie tam nie ma.
To bardzo interesujące. Mam podobne odczucia, to tak, jakby traciło się ciało i zostawała sama dusza/umysł/myśli niczym nie ograniczone i nie obciążone.

Miejsce odosobnienia - zdecydowanie mój pokój, którego z nikim nie dzielę i moja głowa, kiedy w tłumie zamyślam się, odpływam i nie słyszę nawet kiedy ktoś do mnie mówi.

Uwielbiam siedzieć po nocy. Często kładę się najpóźniej z rodziny. Tak między 24 a 2 jest ciemno, cicho, można zapalić małą, dającą ciepłe światło lampkę i udawać, że czas się zatrzymał, a świat dokoła nie istnieje... Tylko potem trudno jest rano wstać :lol:

: 02 paź 2008, 17:10
autor: sagitar
Zgadzam się, noc to często jedyna ucieczka od miejskiego zgiełku dla tych, co mieszkają na osiedlach - wspaniała pora, można zapomnieć o tej całej hałaśliwej zgrai za oknem. 24 - 3 to najlepszy czas.

Zazdroszczę tym, którzy mają swoje domy z dala od miast - mieszkałem samotnie przez jakiś czas w małym pokoju na poddaszu ceglanego domu w pięknej i spokojnej okolicy, siadałem często w całkowitej ciszy i patrzyłem na świat za oknem - mały sad i polanę ciągnącą się do horyzontu. Nawet gdy deszcz godzinami dawał się we znaki, w tej ciszy był niczym jakieś zjawisko, sprawiał zupełnie inne wrażenie niż z okna szarego, miejskiego bloku. Czas w takich miejscach płynie jakby wolniej, człowiek jest dużo bardziej skupiony i zadziwiony pięknem świata, którego na co dzień często nie dostrzega.

: 02 paź 2008, 23:20
autor: underdog
Ja chyba dlatego mam ogromny sentyment do wakacji na wsi. W wiejskim domu, wiadomo, gwarno jak mało gdzie. Ale wystarczyło odejść pareset metrów i można było spędzić całe godziny w całkowitym spokoju, choćby leżąc na trawie czy kopie siana, gapiąc się na chmury. Ech...

: 03 paź 2008, 13:11
autor: Inno
underdog pisze: W wiejskim domu
Ale masz na myśli taki prawdziwy wiejski dom, z takich, co to drzewiej bywały? :lol: Nigdy w takim nie byłam, a już na pewno nie żeby pomieszkać. :(

: 03 paź 2008, 16:13
autor: Shy
Inno pisze:
underdog pisze: W wiejskim domu
Ale masz na myśli taki prawdziwy wiejski dom, z takich, co to drzewiej bywały? :lol: Nigdy w takim nie byłam, a już na pewno nie żeby pomieszkać. :(
Mi się marzy taki jaki występuje w filmie Władca Pierścieni, dom Bilbo Bagginsa. :wink: Cudny.

: 03 paź 2008, 17:36
autor: sagitar
Albo pokój wynajmowany w położonym w centrum parku krajobrazowego starym pałacu - widok z okna na las, ciszę przerywa tylko szum drzew i śpiew ptaków, nikt w okolicy nie wie, że tam mieszkasz, niczym nie zakłócona prywatność, najbliższe domy parę kilometrów dalej... Jeśli mieszkało się jakiś czas w takim miejscu, trudno o tym zapomnieć.

: 03 paź 2008, 18:13
autor: underdog
Inno pisze:Ale masz na myśli taki prawdziwy wiejski dom, z takich, co to drzewiej bywały? :lol:
Cóż, nie było prądu, gazu ani kanalizacji. Zamiast tego lampy naftowe, studnia, kaflowe piece i drewniany wychodek :lol: No i wszędzie dookoła zwierzęta hodowlane, drzewa owocowe, no i pola uprawne.

Ale mniejsza, ważniejsze było otoczenie: żadnych asfaltowych dróg, niedaleko las, 10 minut piechotą do najbliższego domostwa, kolejne 10 do następnego... Jak się wychodziło na łąkę, to najwyżej raz na parę godzin traktor przejechał czy jakiś rolnik przeszedł - to wszystko...

: 03 paź 2008, 18:27
autor: Inno
underdog pisze:i drewniany wychodek :lol:
I wszystko jasne. :wink: Podobało ci się tam, bo byłeś latem. W czasie ferii nie byłoby tak fajnie. Wyobraź sobie, zima, zadymka, śnieg zacina, no i niestety natura wzywa, a tu... wychodek na dworze. :lol: Nie wyobrażam sobie jak ludzie to przetrwali. :P

: 03 paź 2008, 19:06
autor: underdog
Zimą też tam bywałem, heh.
Po prostu byłem tam jako dzieciak, omijała mnie cięższa praca i nie przejmowałem się niewygodami. Świetnie zdaję sobie z tego sprawę, ale sentyment i tak pozostał wielki.

: 09 sty 2009, 10:16
autor: kosmita
Ech, jakzesz zazdroszcze Wam wlasnego pokoju... Moja jedyna mozliwoscia jako takiego odizolowania sie w domu jest nalozenie sluchawek na uszy i siedzenie przy komputerze.

: 09 sty 2009, 10:41
autor: qb
zarat pisze:Ech, jakzesz zazdroszcze Wam wlasnego pokoju... Moja jedyna mozliwoscia jako takiego odizolowania sie w domu jest nalozenie sluchawek na uszy i siedzenie przy komputerze.
Same here :lol:

: 09 sty 2009, 10:59
autor: Inno
A więc nie macie szansy stać sie hikikomori. :lol: :wink:

: 20 sty 2009, 18:41
autor: Kori
A mi się wydawało, że bujanie w obłokach, tzn. rozmyślanie, zaprzecza naszej pełnej obecności w danym miejscu/chwili. Jeżeli się naprawdę gdzieś jest, w pełni się uczestniczy, to chyba tylko wtedy, gdy jesteśmy na tym czymś skupieni i wciągnięci w to.

: 20 sty 2009, 20:54
autor: Inno
No cóż, bardzo być może. Ja już dawno zauważyłam, że mój umysł i ciało w tym samym czasie najczęściej przebywają w dwóch różnych miejscach. Faktycznie powoduje to wrażenie, że się prześlizguję przez życie nie do końca wiedząc, co się dokoła mnie dzieje.

: 20 sty 2009, 22:08
autor: Kori
Właśnie o to mi chodzi. Siedzę na lekcji matematyki, ale nie chcę się całkowicie skupić na słuchaniu nauczyciela i robieniu zadań. Nawet jeśli nie mam o czym rozmyślać, to rozmyślam.
Chyba nie o to chodzi, żeby tak przeżywać wszystko-nadużywając tego wewnętrznego" ja".