Wiedziałam, że ktoś się przyczepi, zauważyłam, że często tak bywa na tym forum, ale to nic

Cały dzień czytam forum i rozmyślam

Teraz już rozumiem dlaczego mojemu "extra-chłopakowi" wydawało się dziwne, że ja tak cały czas rozmyślam i rozkminiam wszystko i o wszystkim. Dla mnie to normalka i dziwiło mnie to, że jego to dziwiło

Ale wracając do mojego typu introwertyka-pisałam wyżej, że jak się zakochuję, to lubię spędzać cały czas z osobą, w której jestem zakochana. Tak było z moim ostatnim "intro-chłopakiem", nie zdążył mi się znudzić, bo zostawił mnie i wrócił do swojej byłej, ale jak pomyślę sobie o wcześniejszym "intro-chłopaku", z którym byłam 2,5 roku, to na początku rzeczywiście chciałam się z nim ciągle spotykać, ale później to on chciał, a mnie to już męczyło i w końcu się rozstaliśmy, bo ja już miałam po prostu dość ciągłych spotkań i marudzenia, że znowu wolę pobyć sama. Być może on wcale nie był introwertykiem, a być może po prostu uczucie się wypaliło, a być może sama już nie wiem co. Reasumując wszystko, wydaje mi się, że może jak ja się zakochuję, to nagle chcę spędzać tyle czasu z chłopakiem, bo ogólnie ja się nie spotykam z ludźmi poza pracą i jak się trafia, ktoś kto nadaje ze mną na tych samych falach (bardzo rzadko i raczej jest to osoba płci przeciwnej) to ciągnie mnie bardzo do tej osoby. Być może po jakimś czasie by mi się to znudziło i jednak musiałabym mieć swoją samotnię i nawet samotność we dwoje przestałaby mi odpowiadać. Nie mam zbyt dużego doświadczenia w tych sprawach. Ciekawi mnie jak to u mnie jest. Wiem, że na początku mogę z taką osobą spędzać nawet całą dobę. Tylko jeden mój związek był długi, reszta była taka, że coś nie grało góra po miesiącu i koniec.
Z tego wszystkiego wydaje mi się, że mi po prostu brakuje ludzi, z którymi bym się nie męczyła. Bo w tym momencie nie mam takich osób. Nawet na pół godziny. Nie jest mi źle samej, ale czasami fajnie jest z kimś pogadać, a o pogodzie ja po prostu nie umiem. No i co tu poradzić?
