Jestem samcem, hormony swoje robią i z tym nie wygram więc na urodę sporo uwagi jednak zwracam. Od tej strony, mam trochę na bakier z tym co się często jako ideały piękna promuje. Wiele z tych wzorców jest dla mnie takich wulgarnych w odczuciu. W sensie że krzykliwe, narzucające się i przerysowane, takie jakieś bez podszytej elegancji. Często podkreślając jakąś część, kobiety w moim odbiorze zaburzają całość, np. dla pompowanie ust, czy robienie kilometrowych rzęs, lub staranie się o szambiarkę jak stodoła (w sumie na to najmniej zwracam uwagę), psują jakoś odbiór i harmonię całości dla mnie. Najbardziej mnie przez to rozwalają kreacje na wesela, gdzie z ładnych kobiet potrafią się takie nie wiadomo co potworzy, bo idą na całość.
Właśnie dlatego pod względem urody przynajmniej, jakoś wolę taką prostotę, co chyba się często "szarą myszką" określać przyjęło. Wszystkie elementy całości takie rozsądnie dobrane, bez jakiejś krzykliwości. Nie umiem detali opisać, bo to działa raczej na zasadzie "widzę i lubię" właśnie przez to że nic nie musi się szczególnie wyróżniać. Choć fakt że zwracam głównie uwagę na twarz i chyba nogi.
Charakter jednak ważniejsza rzecz. Może być idealna mordka i wygląd, ale jak się odezwie i zabrzmi jak lambadziara to ja dziękuję z góry. Często to na ulicy się zdarza, że widzę w sumie ładna kobietkę a potem jak mijam i słyszę jak rozmawia przez tel to momentalnie czar pryska. Bo na patrzeniu się znajomość nie kończy, trzeba mieć o czym pogadać, coś razem porobić, spędzić dzień. Zakładając że to już mowa o głębszej znajomości.
Mi chyba najbardziej też kobiety-nerdy podchodzą i takie trochę według reszty społeczeństwa dziwne (ale też mam jakieś granice, nie szalone). Pewnie dlatego że sam raczej w te ramki się wpasowuję. I to chyba bardziej intro upodobania, jakby nie było. Szczegóły dalsze odpuszczę i tak się dość otworzyłem

.
I wiadomo, im znajomość ma być głębsza, tym więcej elementów musi zaklikać.