Strona 4 z 24

: 15 mar 2008, 13:22
autor: Pałer_Frytas
Możesz czuć się obrażony :]
Polecam się na przyszłość.
no i oczywiscie standart myslowy ja taki wartosciowy,madry,traktowal bym ja ksiezniczke,a ona idzie z tym glabem,dla ktorego jest ta nr xx..,
upodli ja i rzuci za tydzien
Z twojego poprzedniego postu wynika że teraz ty uprawiasz ten schemat na dyskotekach.[/quote]

: 15 mar 2008, 15:39
autor: Cliodne
dobre( powaznie, usmiechnalem sie czytajac to),ale moze czasami warto tak nie generalizowac, bo moze ten nieudolny podrywacz,tak naprawde jest fajnym gosciem,a jego nieporadnosc spowodowana jest tym ,ze wlasnie "bije sie z myslami"
nie chcialabym miec za faceta ciapulowatego goscia z dyskoteki, raaaany

z tym przelamywaniem sie masz racje, warto chyba czasem zaryzykowac ale podrywanie tej tamtej i siamtej jest dla frajerow ktorzy i tak w koncu zostają sami

: 15 mar 2008, 16:21
autor: diablo
no i oczywiscie standart myslowy ja taki wartosciowy,madry,traktowal bym ja ksiezniczke,a ona idzie z tym glabem,dla ktorego jest ta nr xx..,
upodli ja i rzuci za tydzien
Z twojego poprzedniego postu wynika że teraz ty uprawiasz ten schemat na dyskotekach.[/quote][/quote]

..jestesmy pruderyjni :lol:
ile masz lat, bo jestes juz tak zgryzliwy jak moja 60-letnia sasiadka

nie czytales wszystkiego,pisalem ze jak juz kogos znalazlem,to chodzilem tam juz tylko z przymusu z moja partnerka by dotrzymac jej towarzystwa
a moje znajomosci trwaly duzej ,niz krocej
nie wyrywam "panienek" dla "zabawy" bo lol nie jest to w mojej naturze :evil:

poza tym nie osadzam juz z gory ludzi, zdarza sie ze ,ten przyslowiowy "glab" bywa czesto "fajnym gosciem " i niestety(zycie jest brutalne)madrzejszym,przystojniejszym niz my.

nie wiem co tez zlego , moze byc w tak zwanej "przelotnej znajomosci"(dziwnie brzmi,nie miej niewlasciwych skojazen),gdy jest zgoda obu stron.

ja mam taka metode radzenia sobie z moja niesmialoscia w stosunku do kobiet,moze plytka ,nie na poziomie odpowiedniej abstrakcyjnosci,
ale mi jako czlowiekowi intro pomaga,i to jaka jest mam dosyc gleboko..

nie bede sie ,juz wiecej wypowiadal ,w tym temacie bo bym sie musial powtarzac

lecz,chetnie poslucham jak ty przelamujesz swoje "opory",by sie zaznajomic z kims ,z kim chcialbys(tylko nie pisz ze juz napisales,bo tamta historia to "przypadek"(nie kazdego satysfakcjonuje to co los mu przyniesie)

: 15 mar 2008, 20:06
autor: Piotrek K.
Hm, ostatnio jak mi się taka jedna spodobała to miałem to szczęście, że moja klasa miała z jej klasą "ognisko integracyjne".
"Na ognisku", pod ogromnym baldachimem na takim pseudo-ranczu rozstawione były stoliki. Gdy jej stolik opróżnił się z koleżanek, to poprosiłem kolegę*, żeby mnie uszczypnął w rękę. Po kilku niedowierzających minach zrobił to, o co go prosiłem, po czym wstałem, dosiadłem się do niej i przedstawiłem. No, a później jakoś poszło. Co prawda, okazało się, że ma chłopaka, ale cóż... Przynajmniej spróbowałem. Nawet nie było mi przykro. Zwłaszcza, że kumpel przypadkiem trafił na jej konto na fotce.pl, gdzie dosyć wulgarnie określiła swoje zainteresowania (i gdzie zobaczyłem jej chłopaka), toteż zniechęciłem się łatwo.
* A z tym kolegą to było tak, że to jest taki intro z mojej klasy, który jest trochę dziwny i początkowo się z niego w klasie naśmiewali i ja go broniłem i po tym się do mnie przyczepił. Ma takie cechy, które mnie irytują, że go momentami nienawidzę. Łazi za mną, a ja nie umiem mu powiedzieć, że go nie lubię itd. Bałem się, że wszystko spieprzy na ognisku. Ale byłem tak zdeterminowany, że powiedziałem mu, że mi się podoba dziewczyna i że w związku z tym będę potrzebował swobody działania by ją poznać. Oczywiście, nie powiedziałem tego z natchnioną miną śmiertelnie poważnego, w swym wyznaniu, romantyka, bo bym się podpalił ze wstydu. Po co to piszę? Bo powiedzieć o tym jemu było mi trudniej niż zapoznać sie z nią.

Jeśli chodzi o strategię "nie ta, to inna", mógłbym ją nawet stosować, ale musiałaby któraś zwrócić moją uwagę, a moja szkoła jest tą mniej prestiżową w mieście i chodzi tu mniej dziewczyn i... jakby to powiedzieć... znajomość z nimi nie dałaby mi spełnienia intelektualnego. :D

: 15 mar 2008, 21:28
autor: Pałer_Frytas
ile masz lat, bo jestes juz tak zgryzliwy jak moja 60-letnia sasiadka
Twoja sąsiadka mogłaby się uczyć ode mnie zgryźliwości.
nie czytales wszystkiego,pisalem ze jak juz kogos znalazlem,to chodzilem tam juz tylko z przymusu z moja partnerka by dotrzymac jej towarzystwa
a moje znajomosci trwaly duzej ,niz krocej
nie wyrywam "panienek" dla "zabawy" bo lol nie jest to w mojej naturze Evil or Very Mad
No to może ja źle interpretuje fakty ale taki kolo jak już jakąś pannę ma to też nie łazi podrywać następnego dnia drugiej, tylko rzuca tamtą najpierw po jakimś czasie, jak już się pobawi. No, a że jeden się bawi tydzień, a drugi pół roku to już prywatne usposobienie. (Oczywiście są skrajne przypadki ale takie panienki i kolesie to już inna bajka i ich kurewskie życie że co dzień się dmuchają z kim innym.)
poza tym nie osadzam juz z gory ludzi, zdarza sie ze ,ten przyslowiowy "glab" bywa czesto "fajnym gosciem " i niestety(zycie jest brutalne)madrzejszym,przystojniejszym niz my.
Nie osądzam cię z góry, tylko z twoich postów.
nie wiem co tez zlego , moze byc w tak zwanej "przelotnej znajomosci"(dziwnie brzmi,nie miej niewlasciwych skojazen),gdy jest zgoda obu stron.
Temat jest o podrywaniu, więc chyba raczej przelotny romans, a do tych jestem negatywnie ustosunkowany. Jakaś krótkotrwała stymulacja.
lecz,chetnie poslucham jak ty przelamujesz swoje "opory",by sie zaznajomic z kims ,z kim chcialbys(tylko nie pisz ze juz napisales,bo tamta historia to "przypadek"(nie kazdego satysfakcjonuje to co los mu przyniesie)
Co do mojej historii to pierwszy jej etap był w jakimś sensie wyreżyserowany przeze mnie. Poprzez tak zwane znajomości przygotowałem grunt i w odpowiedniej chwili osobiście dokonałem odpowiednich kroków.
A co do moich sposobów. To ich nie ma. Większość otaczających mnie osobników płci przeciwnej stanowczo mi się nie podoba. Odłożyłem więc punkt szukania tejże właściwej przynajmniej do wakacji, a najpewniej do października. Ale chętnie ci opowiem jak było jak już się stanie.

: 30 mar 2008, 16:35
autor: Cliodne
Odłożyłem więc punkt szukania tejże właściwej przynajmniej do wakacji, a najpewniej do października. Ale chętnie ci opowiem jak było jak już się stanie.
i stanie sie światłość
A z tym kolegą to było tak, że to jest taki intro z mojej klasy, który jest trochę dziwny i początkowo się z niego w klasie naśmiewali i ja go broniłem i po tym się do mnie przyczepił. Ma takie cechy, które mnie irytują, że go momentami nienawidzę. Łazi za mną, a ja nie umiem mu powiedzieć, że go nie lubię itd
raz zdarzylo sie ze biernie przygladalam sie sytuacji w której grupa spuszczała manto jakiemus dziwakowi. żałuje do tej pory ze nie podjelam dzialan. nie wiem dlaczego wciąż przypomina mi sie ta sytuacja.
nie czuje sie usprawiedliwiona mozliwoscią oberwania w tamtej chwili

: 30 mar 2008, 19:46
autor: Pałer_Frytas
Oj Cliodne nie rozumiem o co ci chodzi.
Dla Ciebie mogę zrobić wyjątek ;p

A nawet jakbyś interweniowała to co byś osiągnęła? Pobiłabyś ich? Tamten i tak by w końcu dostał.

: 31 mar 2008, 22:05
autor: Cliodne
Dla Ciebie mogę zrobić wyjątek ;p
jestes nazbyt łaskawy Pałer'u Frytas'ie :]

dałoby, zwlaszcza ze wszyscy stali jakby nic sie nie dzialo, obojetnosc nie jest lepsza od spuszczania komus lania:/

: 31 mar 2008, 22:45
autor: Pałer_Frytas
Świata nie zmienisz. Niech więc się wszyscy wyżrą będzie więcej miejsca dla mnie ...

: 01 kwie 2008, 1:28
autor: Sorrow
Cliodne pisze:dałoby, zwlaszcza ze wszyscy stali jakby nic sie nie dzialo, obojetnosc nie jest lepsza od spuszczania komus lania:/
Prawda jest taka, że większość ludzi jest zupełnie nieprzygotowana do interweniowania w takich okolicznościach. Po prostu jak sobie człowiek spokojnie żyje, to zwykle nie jest się w stanie przestawić na totalną agresję tak by dokopać takim typom. Ba, nawet zwrócić im uwagę.

Nie mówiąc już o tym, że atakowanie więcej niż jednej osoby w pojedynkę to głupota.

Do działania w takim wypadku (powiedzmy jak są jakieś rozsądne szanse) trzeba być albo pewnym siebie albo nieźle nakreconym. Pewność siebie bierze się z poczucia, że się ma odpowiednie kompetencje w danej dziedzinie - w tym wypadku działania w przypadku napaści. Większość ludzi nie ma takich kompetencji z tąd też bierze się brak działania.

Tak samo z poziomem agresji - nie znam wielu ludzi, którzy na zawołanie potrafiliby się stać agresywni. Raz widziałem coś takiego jak byłem w knajpie ze znajomymi i w pewnym momencie do gości zaczął się przyczepiać jakiś pijaczek. Ludzie go próbowali jakoś zbyć i w końcu podszedł do stolika gdzie siedziało dwóch rosłych łysych gości, którzy wyglądali na ochroniarzy. Jeden z nich ryknął na niego tak, że gość się zmył. I to był jedyny raz jak coś takiego widziałem.
A tak zwyczajnie, to ludzie po prostu nie tyle nie chcą, co nie są w stanie działać.

Na moim przykładzie. Jakiś czas temu mnie napadł jakiś skin, czy jakieś inne ścierwo, to od razu zwiałem.
Po tym zdarzeniu bałem się wychodzić z domu, więc zaczęłem chodzić na Krav-Magę. Jak wychodziłem na zewnątrz to byłem dość mocno nakręcony (tzn. już reagowałem agresją na poczucie zagrożenia).
Raz szedłem ulicą i nagle ktoś mnie chwycił za szelkę od plecaka i zatrzymał. Patrzę a to jakiś łysy koleś - moją pierwszą reakcją było go po prostu tłuc - już się składam do ciosu a on zaczyna do mnie mówić "to ja", czy coś w tym stylu. No i szybko przyglądam mu się bliżej a to znajomy XD .
No i był przy tym jeszcze jeden znajomy i mówił, że to wyglądało, jak bym zaraz miał mu przywalić.

Z drugiej strony potem wyjechałem do Londynu i tam się czułem bezpiecznie, bo było spokojnie i wszyscy byli uprzejmi.
Po jakichś dwóch tygodniach pojawiła się sytuacja kryzysowa i nie byłem już w stanie zareagować.
Jakiś chłopak (może z 16-17 lat) znęcał się nad jakąś dziewczyną (chyba swoją) na w metrze. Ludzie przechodzili obok i w ogóle nie reagowali.
Tak samo Ja nie byłem w stanie zareagować.

Po prostu tak są skonstruowani ludzie. I to się nie zmieni, póki ktoś nie zadba o to, by młodzież w szkołach przygotowywać do używania przemocy.

: 01 kwie 2008, 17:33
autor: Majka
Sorrow pisze: Po jakichś dwóch tygodniach pojawiła się sytuacja kryzysowa i nie byłem już w stanie zareagować.
Jakiś chłopak (może z 16-17 lat) znęcał się nad jakąś dziewczyną (chyba swoją) na w metrze.
A uczyli Cię na Krav Madze, jak bronić innych i że jeśli się umie, to wypada kogoś obronić w takiej sytuacji? Bo być może nie zareagowałeś, nie dlatego, że przez długi czas czułeś się bezpiecznie, ale dlatego, że po prostu nauczyli Cię reagować tylko w przypadku napaści na Ciebie?

PODRYW

: 16 wrz 2008, 0:40
autor: delirio
Trochę tu zjechaliście z tematu, ale to nic, damy rade.

Co do podrywu to u mnie było to zawsze bardzo ciekawe, gdyż "ofiarą" podrywu padałem - ja. Nie wiem jak to się odbywało (teraz jestem żonaty), nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Wiem,że nic specjalnego nie robiłem, nie starałem się jakoś pokazać ani wpłynąć na kogokolwiek(którąkolwiek, żeby nie było :D ). Może jakiś urok czy inny czort ! :twisted:

: 16 wrz 2008, 2:39
autor: Amiquay
wydaje mi się, że co do podrywania, to nigdy nie byłam jakoś bardzo nieśmiała, dla mnie to dobra zabawa. Przede wszystkim mowa ciała była istotna:-) O dziwo dużo mężczyzn na to szło.

Ale zazwyczaj gadkę zaczynał koleś. Ja tylko wysyłałam sygnal;-)

Re: PODRYW

: 30 gru 2008, 21:35
autor: silent and mysterious
delirio pisze:Co do podrywu to u mnie było to zawsze bardzo ciekawe, gdyż "ofiarą" podrywu padałem - ja. Nie wiem jak to się odbywało (teraz jestem żonaty), nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Wiem,że nic specjalnego nie robiłem, nie starałem się jakoś pokazać ani wpłynąć na kogokolwiek(którąkolwiek, żeby nie było :D ). Może jakiś urok czy inny czort ! :twisted:
Podobnie jest ze mną (choć żonaty nie jestem), "ofiarą" podrywu jestem ja, problem z tym że przyciągam ekstrawertyczki które lubią zabawe i chodzenie w miejsca do których ja nie lubie (za dużo ludzi i hałasu, pozatym nie lubie i nie umiem tańczyć), ostatnio dziewczyna która mi się podoba zachowuje się tak samo, a mi to nie przeszkadza, tylko że w jej obecności zdarza się że powiem coś nie przemyślanego (zazwyczaj coś głupiego), a jak siedze cicho to uważa że jestem obrażony.

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 01 mar 2009, 2:00
autor: lucci
Jak tak dalej pójdzie, to umrę w osamotnieniu xD Żeby poderwać, trzeba mieć ''co i gdzie''. Jeśli np. ja nigdzie z domu się nie ruszam (imprezy, dyskoteki - piekło introwertyka) to o dziewczynę trudno. Liczę jenak że samo przyjdzie. Jak to mówią: Amor non quaerit. amor reperit.
Przeglądając np. konta szkolnych znajomych na nk okazuje się że każdy już kogoś ma (szpanersko się fotografują)
co mnie wkurza, zwłaszcza jeśli widzi się ludzi z wewnętrzną pustką, żeby nie powiedzieć głupotą. Typowi napakowani ''łysole''...