Strona 4 z 11
Re: piekło introwertyków
: 06 maja 2010, 23:24
autor: Kasmona
Dla mnie piekło to mieszkanie w bursie/akademiku. Ciągłe towarzystwo innych, dźwięk rozmów zarówno o 7 rano jak i 23, zero prywatności.
Po przeczytaniu tego wątku mam wrażenie, że większość piszących nie cierpi wszelkiego rodzaju imprez, dyskotek, wesel, koncertów i tym podobnych. Ja mam trochę inne podejście. Jestem silną introwertyczką, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Najlepszy na to dowód to dla mnie fakt, że już po 2-3 godzinach w towarzystwie jestem zmęczona, mam dość nawet, gdy niespecjalnie się udzielam. Mogę przez kilka dni niemalże nie wychodzić ze swojego pokoju i nie odczuwać w związku z tym większego dyskomfortu. Ale kiedy mam okazję, żeby gdzieś wyjść, robię to. Lubię tańczyć (inną sprawą są tu moje umiejętności :wink: ), zdarza mi się pić alkohol, czasem w bardziej czasem mniej rozsądnych ilościach, szczególnym umiłowaniem darzę koncerty. Lubię też czasem pobyć w towarzystwie osób ekstra-, pogadać o niczym, pośmiać się z głupich żartów. To konieczne, żeby się odstresować, zachować zdrowie psychiczne. Chociaż zazwyczaj i tak wtedy rzadko się odzywam, ich zdaniem "zamulam". Ale dla mnie jest ok, dopóki wiem, że nie potrwa to zbyt długo, że później będę mogła znów wrócić do swojego świata. Dlatego nie do końca rozumiem niektóre pogardliwe wypowiedzi.
Re: piekło introwertyków
: 07 maja 2010, 6:04
autor: Sorrow
Kasmona pisze:Dlatego nie do końca rozumiem niektóre pogardliwe wypowiedzi.
To zależy z kim się przebywa. Z tego co przeczytałem to pogarda raczej wynika z obcości kulturalnej towarzystwa (np. muzyka disco polo, upijanie się do nieprzytomności, dziwne rytuały, etc.) a nie jego ekstrawertyzmu samego w sobie.
Re: piekło introwertyków
: 07 maja 2010, 22:52
autor: Kasmona
Sorrow pisze:Kasmona pisze:Dlatego nie do końca rozumiem niektóre pogardliwe wypowiedzi.
To zależy z kim się przebywa. Z tego co przeczytałem to pogarda raczej wynika z obcości kulturalnej towarzystwa (np. muzyka disco polo, upijanie się do nieprzytomności, dziwne rytuały, etc.) a nie jego ekstrawertyzmu samego w sobie.
Fakt, ja też za chamstwem i disco polo nie przepadam. Ale może warto czasami warto spojrzeć na innych łagodniejszym okiem, przełamać się, otworzyć na nową sytuację i ludzi i dać sobie szansę na przeżycie czegoś ciekawego, zamiast oceniać po pozorach (mówię ogólnie, nie chcę, żeby ktoś poczuł się urażony). Nie zawsze ludzie, którzy wyglądają na pustych, są tacy w rzeczywistości. Wiem, że to trudne, mi sama mam z tym duże problemy. Łatwiej jest wmówić sobie, że nam nie zależy, że ich nie potrzebujemy, zamykać się w swoim świecie. Tylko że możemy naprawdę sporo stracić.
Re: piekło introwertyków
: 09 maja 2010, 4:41
autor: Sorrow
Kasmona pisze:Fakt, ja też za chamstwem i disco polo nie przepadam. Ale może warto czasami warto spojrzeć na innych łagodniejszym okiem, przełamać się, otworzyć na nową sytuację i ludzi i dać sobie szansę na przeżycie czegoś ciekawego, zamiast oceniać po pozorach (mówię ogólnie, nie chcę, żeby ktoś poczuł się urażony).
Moim zdaniem główny problem polega na tym, że takie towarzystwo jest zwyczajnie bezużyteczne. Wszelkie imprezy powinny służyć osiąganiu większej własnej przyjemności. Jak się na przykład lubi określone rodzaje muzyki a określonych się nie lubi to lepiej jest przychodzić na imprezy gdzie grają te pierwsze a nie grają tych ostatnich.
Tak samo jak ktoś nie lubi pijaństwa to lepiej pójść na imprezę do towarzystwa, które pije co najwyżej umiarkowanie, niż marnować czas w towarzystwie ludzi, którzy chcą się urżnąć w trupa by na chwilę zapomnieć o swoich problemach.
Re: piekło introwertyków
: 09 maja 2010, 20:13
autor: Kasmona
Sorrow pisze:Moim zdaniem główny problem polega na tym, że takie towarzystwo jest zwyczajnie bezużyteczne. Wszelkie imprezy powinny służyć osiąganiu większej własnej przyjemności. Jak się na przykład lubi określone rodzaje muzyki a określonych się nie lubi to lepiej jest przychodzić na imprezy gdzie grają te pierwsze a nie grają tych ostatnich.
Tak samo jak ktoś nie lubi pijaństwa to lepiej pójść na imprezę do towarzystwa, które pije co najwyżej umiarkowanie, niż marnować czas w towarzystwie ludzi, którzy chcą się urżnąć w trupa by na chwilę zapomnieć o swoich problemach.
Generalnie się z Tobą zgadzam. Jednak grunt to nie oceniać pochopnie.
Re: piekło introwertyków
: 27 paź 2010, 18:01
autor: air
Piekło jeszcze mi się nie zdarzyło, ale mogę opisać, czym ono dla mnie jest. Życie z kimś podobnym do głównej bohaterki "Happy Go Lucky" jest dla mnie niewyobrażalnym koszmarem. To byłoby piekło.
Pytanie - czy w stanie długotrwałych, krańcowych doznań psychicznych o wyjatkowo negatywnym zabarwieniu, jakie doznaje człowiek w tzw. piekle , zabójstwo byłoby czynnością spontaniczną, czy wyrachowaną?
Re: piekło introwertyków
: 27 paź 2010, 18:31
autor: Strangeve
Kasmona pisze:
Po przeczytaniu tego wątku mam wrażenie, że większość piszących nie cierpi wszelkiego rodzaju imprez, dyskotek, wesel, koncertów i tym podobnych. .
Ja tam lubię imprezki
Wczoraj byłam na fuksówce i było kapitalnie.
Nie chcę Was krytykować,ale chciałam tylko pokazac,co niektórzy "intro"ludki tracą.
Otóż ta część introspołeczności która jest taka skrajnie intro i nie wychodzi na żadne imprezy ani nic nie ma szans na kontakty z ludźmi,których chcieliby poznać. Załóźmy że jetem skrajnym intro.
Wtedy sytuacja byłaby taka,że nie poszłabym na tą wczorajszą imprezę bo uznałabym że to "męczarnia" czy coś w tym stylu. Nie poznałabym kilku nowych ludzi,nie uśmiałabym się z kolesia udającego wykładowcę i nie tańczyłabym z kolegami z roku... Na poczatku imprezy się czułam nieswojo-przyznaję. Nikogo nie znałam,Ale pomyślałam sobie,że jak nie znam to najwyżej poznam. No i się rozkręciło. Moja introwertyczna strona czasem daje mi się we znaki ale staram się ją redukować do jak najmniejszego poziomu bo nie chcę sreacić szansy do dobrej (wg, mnie zabawy).
Re: piekło introwertyków
: 27 paź 2010, 19:29
autor: qb
Strangeve pisze:
Nie chcę Was krytykować,ale chciałam tylko pokazac,co niektórzy "intro"ludki tracą.
Weź poprawkę na to, że ludzie skrajnie intro nie czerpią z tego przyjemności, mogą posiedzieć pogadać, ale nie imprezować.
Ja nie mówię, że imprezy są złe i powinni ich zakazać, sam chodzę czasami, ale rzadko bo nie lubię takich gdzie za dużo alkoholu się leje albo są ludzie, którzy do gustu mi nie przypadają. Dla mnie warunkiem wstępnym jest to, żeby było kilka osób z którymi mógłbym się trzymać na początku. Ale i tak wolę iść na piwo do pubu z kilkorgiem dobrych znajomych albo na sesje RPG

Re: piekło introwertyków
: 27 paź 2010, 20:33
autor: Strangeve
Wiesz,chodzi mi nie o samą imprezę,ale o wydarzenia z niej. Ja nadal się czuję troszkę niepewnie na balangach,ale cieszę się,ze udało mi się przełamać :]
Re: piekło introwertyków
: 27 paź 2010, 21:30
autor: Inno
Strangeve pisze:Nie chcę Was krytykować,ale chciałam tylko pokazac,co niektórzy "intro"ludki tracą.
Albo zyskują. Punk widzenia zależy od punktu siedzenia.
Strangeve pisze:Otóż ta część introspołeczności która jest taka skrajnie intro i nie wychodzi na żadne imprezy ani nic nie ma szans na kontakty z ludźmi,których chcieliby poznać.
Wierz mi, że istnieją różne okazje do poznawania ludzi, nie tylko imprezy, na których jest często tak głośno, że nawet nie da się porozmawiać inaczej niż wrzeszcząc komuś w ucho i domyślając się, co odwrzaskuje.
Strangeve pisze:Załóźmy że jetem skrajnym intro.
Wtedy sytuacja byłaby taka,że nie poszłabym na tą wczorajszą imprezę bo uznałabym że to "męczarnia" czy coś w tym stylu. Nie poznałabym kilku nowych ludzi,nie uśmiałabym się z kolesia udającego wykładowcę i nie tańczyłabym z kolegami z roku...
Jakbyś była skrajną intro, to cieszyłabyś się, że uniknęłaś takich męczarni.
Strangeve pisze:Moja introwertyczna strona czasem daje mi się we znaki ale staram się ją redukować do jak najmniejszego poziomu bo nie chcę sreacić szansy do dobrej (wg, mnie zabawy).
Może raczej Twoja nieśmiałość? Nie myl tych dwóch pojęć.
Re: piekło introwertyków
: 27 paź 2010, 23:22
autor: Strangeve
Hehe,rzeczywiście wrzeszczałyśmuy z oleżankami żeby się dogadać
Z tym załóżmy,to chodziło mi o to,że jakbym była intro to nie poszłabym na tą fuksówę bo to by była dla mnie męczarnia . Z tym straceniem chodziło mi o to,że jak bym nie poszła na imprezę (bo jest dużo ludzi czy z innego powodu) to nie potańczyłabym z kolegą,który mi się podoba. Nie chciałam aby to,że nigdy nie byłam przekonana do dużych imprez pozbawiło mnie szansy do fajnego(wg mnie) spędzenia czasu (bo zabawa była ekstra.Były konkursy i w ogóle) .. Co do nieśmiałości-chyba masz rację w tym przypadku,ale na pewno mam w sobie TROCHĘ z introwertyka bo czasami lubię zamykć się w woim nierealnym świecie i sobie wymyślać przeróżne scenariusze. Czasami wyobrażam sobie,że jestem bohaterką literacką i myślę sobie np. na spacerze , jak by tu ładnie i poetcko opisać rzeczywistość albo myślę jak by wyglądał świat dookoła namalowany akwarelami (bardzo lubię tą technikę

).
W każdym razie chodziło mi o to,że nawet jeśli nie jesteśmy do czegoś przekonani,to można sobie dać "szansę" i sprówbować,a nuż nie będzie tak źle

. Nie chcę nikogo do niczego zmuszać. Po prostu proponuję :]
Re: piekło introwertyków
: 28 paź 2010, 7:45
autor: Inno
Strangeve pisze:Nie chciałam aby to,że nigdy nie byłam przekonana do dużych imprez pozbawiło mnie szansy do fajnego(wg mnie) spędzenia czasu (bo zabawa była ekstra.Były konkursy i w ogóle) ..
Tylko, że jako skrajna intro nie postrzegałabyś tego rodzaju spędzania czasu za fajny, a konkursów to już w ogóle...

Dla mnie jest to tak zachęcające, jak kopanie rowów, zasypywanie ich i wykopywanie znowu w palącym słońcu i wśród stada rozszalałych, latających w kółko i wrzeszczących mew. Świetna zabawa, bardzo relaksująca. :lol:
Strangeve pisze:na pewno mam w sobie TROCHĘ z introwertyka
Nikt nie jest w 100% e. lub i. Byłby zaburzony wtedy chyba.
Re: piekło introwertyków
: 28 paź 2010, 8:31
autor: Strangeve
Konkursów na pewno nie, bo to się rowna integracji,a wtedy postrzegałabym integrację jako zło wcielone, ale przypuszczam,że jeśli byłabym krajnym intro, to ten kolega i tak by mi się podobał a jakbym nie poszła,to bym straciła okazję do potańczenia z nim
No na szczęście nikt nie jest 100% i lub e

Re: piekło introwertyków
: 28 paź 2010, 8:43
autor: Piorun23
Powiedział bym nawet: kopanie rowów w g... tych wyżej wymienionych mew
Otóż ta część introspołeczności która jest taka skrajnie intro i nie wychodzi na żadne imprezy ani nic nie ma szans na kontakty z ludźmi,których chcieliby poznać
Pytanko:
Co to są ludzie których chciał bym poznać?
I co jest zabawnego w tym całym tańczeniu?
Re: piekło introwertyków
: 28 paź 2010, 12:28
autor: air
Impreza dla mnie to przedsionek piekła... Jednak zawsze jest nadzieja, że się kiedyś skończy - odnoszę to do imprez, na których trzeba być... np. wesele kogoś bliskiego
Otóż ta część introspołeczności która jest taka skrajnie intro i nie wychodzi na żadne imprezy ani nic nie ma szans na kontakty z ludźmi,których chcieliby poznać
Odnośnie cytatu powyżej, to przypomniało mi się opowiadanie :lol:
Oto ono w wielkim skrócie:
W wielkim lesie zebrały się zwierzęta i postanowiły stworzyć szkołę, która udoskonali – wyrówna braki każdego z nich. I tak : orzeł, chociaż świetnie latał, zdaniem zwierząt powinien pracować nad pływaniem. Zając świetny w bieganiu miał uczyć się latać, ze względu na przerażające braki w/w. Kaczka zaś – znakomity pływak otrzymała intensywne szkolenie z biegania. Po jakimś czasie podsumowano akcję edukacyjną: Orzeł dostał – niedostateczny z pływania, zając z latania, kaczka z wyścigów. Sprowadzono ekspertów, którzy przebadali uczniów i postawili diagnozę o upośledzeniu umysłowym leśnej młodzieży, nakazali zwiększyć ilość godzin z w/w zajęć, aby zrekompensować trudności w nauce. I tak orzeł ćwiczył 4 godziny dłużej pływanie niż dotychczas. Zając otrzymał dwukrotnie większą dawkę lekcji latania. Kaczce zwiększono dystans. Po tygodniu wszystkie zwierzęta uciekły. Orzeł w przestworza, zając na łąkę, a kaczka na leśne jezioro.
