Ja nigdy nie byłam w żadnym związku więc nie mam doświadczeń. W podstawówce i gimnazjum "koledzy" z klasy dali mi sie we znaki i nie cierpiałam przez to wszystkich samców, ale teraz mam do czynienia z różnymi ludźmi i mam trochę lepsze zdanie na ich temat

Tylko za cholerę z facetami gadać nie umiem.
Wydaje mi się, że w związku, niezależnie jakim, nawet w przyjaźni (jest to na swój sposób związek) nie chodzi o intro czy ekstra, ale o to czy obie strony potrafią się akceptować. Zależy też kto czego szuka u drugiej osoby. Jest też kwestia tego że faktycznie nie wszyscy są stworzeni do związku i takie coś im porostu nie odpowiada.
Inna ciekawa rzecz, skoro już w tym temacie jesteśmy, czy tylko ja mam tak, że ktoś może mi się podobać pod względem fizycznym, albo psychicznym, (można by rzec że trzepnęły mnie feromony

) ale nie jest to dla mnie powód aby za ta osoba latać? Wiele dziewczyn w takich sytuacjach umiera z tęsknoty za wybrankiem, a mnie po prostu wystarczy sie trochę pozachwycać i czekam aż przejdzie

Teraz to nieskończenie cienka granica między tym co było, a tym co będzie.