Strona 3 z 3
Re: Rozmowa
: 11 paź 2013, 19:07
autor: Rina
Nie lubię, gdy ktoś mnie zagaduje:
- co jeszcze powiesz
- co powiesz ciekawego- a skąd ja mam wiedzieć, co delikwenta zaciekawi, zbyt wysoko stawia mi poprzeczkę
Niedawno ktoś strasznie chciał przerzucić na mnie inicjatywę w rozmowie i wyszło, co najmniej, krępująco. Otóż usłyszałam coś w stylu: zacznij mi zadawać pytania. Po trochu. Zobaczysz, że z czasem będzie lepiej/ więcej ( czy coś w ten deseń ). Luuuudzie. A mi żadne pytanie do głowy nie przyszło. Gdyby choć mucha przeleciała, to mogłabym zapytać, czy delikwent ją widział :lol: . A na poważnie- to nie jest tak, że mam straszny problem z rozmową, po prostu, w tej sytuacji, czułam nacisk/ presje i się zablokowałam kompletnie. Kontakt zdechł. I już nie muszę martwic się o pytania :wink: . Ale mam innych znajomych, z którymi można i pogadać, i pomilczeć.
Re: Rozmowa
: 11 paź 2013, 20:13
autor: Sorrow
BłędnyOgnik pisze:borek pisze:-uśmiech działa cuda(udało mi się ostatnio w taki sposób uzyskać informacje na uczelni od wyjątkowo nieprzyjemnej sekretarki)
Udowodniono naukowo, że uśmiech poprawia nasz obraz w oczach innych. Kiedyś widziałem w telewizji eksperyment z którego wynikało, że uśmiechające kelnerki dostają większe napiwki (ale to na zachodzie). Poza tym ma wiele innych pozytywnych własności, więc kto wie czego może dokonać.
To generalnie rzecz biorąc wynika z braku samoświadomości większości ludzi. Jak ktoś się do nich uśmiecha to odczuwają uczucia bycia z przyjacielem albo że tamta osoba jest nimi zainteresowana seksualnie, ale wcale tak nie jest, to tylko tania manipulacja. Tak naprawdę kelnerkę nic nie obchodzi klient.
Dlatego nie lubię takich uśmiechających się obcych. Generalnie wolę iść gdzieś gdzie sprzedawca ma :stoneface: i nie próbuje mną manipulować.
Re: Rozmowa
: 12 paź 2013, 21:03
autor: BłędnyOgnik
Sorrow pisze:BłędnyOgnik pisze:borek pisze:-uśmiech działa cuda(udało mi się ostatnio w taki sposób uzyskać informacje na uczelni od wyjątkowo nieprzyjemnej sekretarki)
Udowodniono naukowo, że uśmiech poprawia nasz obraz w oczach innych. Kiedyś widziałem w telewizji eksperyment z którego wynikało, że uśmiechające kelnerki dostają większe napiwki (ale to na zachodzie). Poza tym ma wiele innych pozytywnych własności, więc kto wie czego może dokonać.
To generalnie rzecz biorąc wynika z braku samoświadomości większości ludzi. Jak ktoś się do nich uśmiecha to odczuwają uczucia bycia z przyjacielem albo że tamta osoba jest nimi zainteresowana seksualnie, ale wcale tak nie jest, to tylko tania manipulacja. Tak naprawdę kelnerkę nic nie obchodzi klient.
Dlatego nie lubię takich uśmiechających się obcych. Generalnie wolę iść gdzieś gdzie sprzedawca ma :stoneface: i nie próbuje mną manipulować.
Wg. mnie za daleko poszedłeś w swoich domysłach. Moim zdaniem uśmiech po prostu informuje że jesteśmy przyjaźnie nastawieni lub / i mamy pozytywny nastrój i tyle. Zawsze lepiej przebywać w środowisku przyjaznym. Dla ludzi który nie mają problemów w odczuwaniu emocji / nastrojów to jest plus. Wiadomo - nadmiar szkodzi i nie zawsze może pomóc. Wymuszony uśmiech też nie tak silnie oddziałuje (jeśli w ogóle).
Czy kelnerką zależy ? To zależy - na klientach którzy dają napiwki na pewno. To jest praca i wg. mnie marna w większości wypadków, więc niech chociaż będzie trochę przyjemniejsza. Trudno jednak oczekiwać że ktoś będzie się cały dzień uśmiechał. Z resztą po pewnym czasie wszystko staje się rutyną i ma się dość.
Poza nasz uśmiech nie tylko wpływa na innych, ale też na nas.
Czy to jest manipulacja ? Wszystko wpływa na wszystko. Można chodzić do lokali bez muzyki, bo też to jest manipulacja, można iść do lokalu gdzie będziemy obsługiwani przez osoby tej samej płci co my, bo to też manipuluje. Nawet kolor i dowolny posiłek wpływa na nasze osądy, więc nie należy popadać w paranoje. Sama wiedza co jak na nas wpływa oraz korzystanie z niej powinno wystarczyć.
Oczywiście też dochodzi kwestia upodobań - jedni wolą jak usługuje im uśmiechnięta osoba, inni nie. Wg. mnie tylko tym powinno się kierować.
Re: Rozmowa
: 13 paź 2013, 13:26
autor: barpop
Sorrow pisze:BłędnyOgnik pisze:borek pisze:-uśmiech działa cuda(udało mi się ostatnio w taki sposób uzyskać informacje na uczelni od wyjątkowo nieprzyjemnej sekretarki)
Udowodniono naukowo, że uśmiech poprawia nasz obraz w oczach innych. Kiedyś widziałem w telewizji eksperyment z którego wynikało, że uśmiechające kelnerki dostają większe napiwki (ale to na zachodzie). Poza tym ma wiele innych pozytywnych własności, więc kto wie czego może dokonać.
Przyglądając się uśmiechniętemu człowiekowi (pewnie ze względu na neurony lustrzane/kanoniczne/szczerze nie pamiętam dokładnie jakie), zwiększa się aktywność elektryczna w okolicy mięśnia jarzmowego większego, co wpływa na subiektywne samopoczucie (fizjologię). Przy obserwowaniu kogoś zdenerwowanego/ponurego, odpala się mięsień odpowiedzialny za marszczenie brwi. Dlatego też ludzie ogólnie wolą uśmiechnięte twarze, ale i tak, gdy się uśmiecham, to mówią mi, że sarkastycznie. Wniosek - ludziom nie dogodzisz : ]
Re: Rozmowa
: 15 paź 2013, 14:27
autor: leonidas
lubie rozmawiać jak mam o czym rozmawiać, np. na siłowni rutynowo mogę podchodzić do gości z pytaniami jak się tak odwodnić, co robi na takie szerokie plecy, czasami ktoś do mnie podejdzie i powie ze zrobiłem dobra redukcje, i tematy można ciagnnac godzinami, nie potrafie rozmawiać o pogodzie z np. kims z kim mnie wogole nic nie łączy, jak niemam nic konkretnego do powiedzenia to nic nie mowie, proste, czy czuje przez to jakies zaklłopotanie"? nie, dlaczego mialbym czuc? nie da się wiecznie trajkotać jak automat, niewiem skad w was tyle zapeszenia związanego z ciszą ?, cisza niekiedy bywa fajna, gdy siedzimy z kobieta przy stoliku, te paręnaście sekund ciszy może bardzo ladnie podkręcić napięcie, pozwala na soczysta wymiane usmiechow, a prędzej czy później i tak jakiś temat wpadnie do glowy, o ile nie będziemy się zalewac potem z nerwów bo to jest główny paralizator
Re: Rozmowa
: 09 gru 2013, 21:10
autor: matrioshka
oj, ja strasznie nie lubię, kiedy ktoś zadaje mi to nieszczęsne pytanie "i co masz mi do powiedzenia?", "Dlaczego nic nie mówisz?" Od razu automatycznie się denerwuję, bo na siłę zastanawiam się co takiego mogłabym tej drugiej osobie przekazać, kiedy nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło i może nie mam ochoty otwierać buzi. Zazwyczaj będąc z grupie na początku obserwuje i słucham ludzi, czuąc się z tym bardzo w porządku do momentu, kiedy ktos palnie, że jestem nieśmiała, jakas taka smutna, skrępowana - a wcale tak nie jest.
Re: Rozmowa
: 09 gru 2013, 22:45
autor: Miszka
Mógłbym się podpisać pod postem powyżej.
Szczególnie odkąd poszedłem na studia 90% rozmów staję się nie do zniesienia. Niestety trafiłem na ludzi którzy wychodzą z założenia że jeśli ktoś wypowiada mniej niż 100 słów na minutę to znaczy że ma problemy/depresje
- i oczywiście trzeba z nim o tym porozmawiać...
Jedyny powód dla którego jeszcze nikogo nie zabiłem po 5430568 pytaniu "co się stało? " to szansa że uda mi się przenieść do innej grupy po sesji.
Re: Rozmowa
: 13 gru 2013, 16:35
autor: fukko
znam to uczucie, ale czasem po prostu nie ma nic do powiedzenia!