Bardzo się staram zrozumieć mojego mężczyznę ale mam wrażenie że oprócz tego że jest introwertykiem co jednak jest z nim nie tak... np. nie rozmawia ze mną, odburknie coś tak jak napisałam wcześniej ale po chwili widzę że rozmawia spokojnie przez telefon i nawet się śmieje, albo piszę z kimś na kompie i również zdarzy się że się uśmiechnie. to m.in. dla tego tak trudno mi to pojąć. Skoro jest cichy wobec mnie dlaczego potrafi rozmawiać z innymi? Oczywiście nie zawsze tak jest ale się zdarza. to mnie niepokoi.
Nie chcę tu niczego sugerować, dlatego powiem jak ja miewałem. A zdarzało mi się "odburkiwać", albo zwyczajnie zbywać moją kobietę uszczypliwym tekstem czy też kazać jej przejść do rzeczy po prostu kiedy nie chciało mi się słuchać jej kłapania. Bla bla bla. Aż mnie ciary przechodzą na samo wspomnienie

Nie chcę być źle zrozumiany - uwielbiałem ją i nie było osoby na Ziemi, z którą bym w trakcie mojego żywota zamienił większej ilości słów, ale bywały takie okresy, gdzie najnormalniej w świecie byłem przejedzony rozmowami do tego stopnia, że miałem ochotę przywalić czołem w stół, ilekroć zaczynała ględzić, zwłaszcza jak już palnęła coś głupiego albo irrelewantnego.
Mała dygresja - czytam wielokrotnie swoje posty w trakcie sukcesywnego dodawania tekstu i sam się sobie dziwię, że ująłem to powyżej tak, a nie inaczej. Chyba byłem chvjem. Ale nie będę edytował

Niech zostanie dla potomnych, w kategorii jak nie traktować swojej kobiety.
No, w każdym razie chyba większość facetów to zna (ekstra też) - od czasu do czasu modlimy się, żeby nasza luba po prostu była cicho, najlepiej wyszła gdzieś, zostawiła nas samych. Jeśli to się nie dzieje przez dłuższy czas - zaczyna się odburkiwanie. Tak ja to widzę. U mnie to zjawisko zawsze stawało się problematyczne kiedy związek przechodził w etap wspólnego mieszkania. No ale z drugiej strony ludzie mieszkają ze sobą, dogadują się, żyją, więc pewnie byłem/jestem niedojrzały emocjonalnie, albo źle się dobraliśmy. Teraz przynajmniej to widzę

I jeszcze jedna rzecz, którą zrozumiałem, jak to Polak - po szkodzie niestety (po rozstaniu), że introwertyzm nie może być wymówką, taryfą ulgową. Nie gadam z nią bo jestem intro, nie wychodzę z nią bo intro, nie pokazuję wnętrza, bo intro. Nie kurwa! To twoja kobieta i masz sprawić, żeby była szczęśliwa, więc zepnij od czasu do czasu poślady i zrób coś na przekór sobie. Z naciskiem na od czasu do czasu. Nie można być pantoflem przecież
Drimlajner pisze:Bo jesteś jego i nie odejdziesz to nie musi się starać. Zdobył to co ma zdobyć i nie ma kolejnych stymulantów. Dlatego swoją uwagę skupia na obcych a swoją zdobycz traktuje oschle.
Tu też się mogę podpisać.
Powyższą część posta pisałem wczoraj po południu. Nie udało mi się wysłać, bo padł mi net

Część poniższą, dla porządku można potraktować jako kolejny post, co z resztą pewnie będzie wyczuwalne, bo sam w trakcie pisania zauważyłem, że zmieniam stosunek odnośnie Pana X z oskarżycielskiego na obronny.
faccia_triste pisze:Co do samego nie odzywania się dodam jeszcze że nie zachowuje się tak tylkow stosunku do mnie... Ale także w stosunku do własnej rodziny np. do mamy. To dziwne bo rodzine bardzo kocha.
Co w tym dziwnego? Ten typ tak ma po prostu, a ty tego za cholerę nie możesz pojąć. Odburkiwanie i niestosowne odzywki to jedno, ale braku rozmowy bym nie demonizował. Ja też kocham rodziców, szczerze i mocno, a nasz kontakt to jedna rozmowa telefoniczna na średnio dwa tygodnie. Kwestia zaakceptowania pewnych zjawisk. Gdyby mama mi truła, że do niej nie dzwonię, to tylko by mi obrzydzała perspektywę kolejnej rozmowy i w efekcie byśmy się od siebie oddalali. Tyle że rodziny się nie wybiera. W ogóle to jestem zdezorientowany. Raz piszesz, że nieodzywanie się dotyczy też innych, a wcześniej czytałem, że wkurzało cię jak nie rozmawiał z tobą, ale śmiał się, czatując z innymi znajomymi. To jaki on w końcu jest? Generalnie milczek, czy milczek wobec ciebie? Bo jak to pierwsze, to sorry, ale deal with it
faccia_triste pisze:Mowie mu ze nie chce juz sie zamartwiac, ze chce zrozumiec choc troszke ale musi mi pomoc i chciec tez zrozumiec mnie a on na to : Widac nie potrafie...''
On przynajmniej jest szczery

Choć za łatwo się poddaje i mógłby postarać się mocniej. Co jest dziwne, bo już parę razy ciebie stracił i powinien wiedzieć co ryzykuje. Natomiast mam wrażenie, że twoje deklaracje chęci jego zrozumienia wyparowują tak szybko, jak tylko opuszczą koniec twojego języka. Mówisz mu, że chcesz zrozumieć, ale to tylko słowa, a tak na prawdę masz klapki na oczach. Tak to wygląda z mojej perspektywy (która jest jednak skrajnie niedoinformowana, więc mogę błądzić w ciemnościach). Może by tak odpuścić myślenie "chcę cię zrozumieć,
ale musisz zrozumieć też mnie", na rzecz bardziej bezinteresownego podejścia? Wiadomo, że faceci nie rozumieją kobiet
faccia_triste pisze:apohawk pisze:Daj mu linka do tego forum, niech się chłop wygada.

To zabawne bo już nawet o tym myślałam

hehe
Mogłaby być ciekawa rozpierducha

Kiedyś dawno temu, chyba z osiem lat, wywlokłem swój problem na pewnym forum. Gremium zrozumiało moje rozterki i skrytykowało (bardzo eufemistycznie ujmując) moją dziewczynę. Potem podekscytowany faktem, że sprawiedliwość leży przecież po mojej stronie przedstawiłem jej ów dyskusję. A że DDA (ona też) kiepsko znoszą krytykę i lepiej je często klepać po pleckach, ona poczuła się dotknięta jak nigdy, założyła tam konto, zwyzywała ludzi i mnie, przedstawiła inną wersję wydarzeń... No generalnie skończyło się usuwaniem kont, tematu, a i w końcu samego związku

Także dawaj go tu. Może być ciekawie

Chciałbym zobaczyć jak on to wszystko widzi :]