Drimlajner pisze:Ktoś kiedyś zasugerował że mogę mieć cechy kobiece.
Jakie cechy można nazwać cechami kobiecymi ?
No ok, ponawiasz pytanie, więc wysokie współczucie, mała agresywność i przywodztwo, zmiany nastroju, chęć pomocy, lojalność(oddanie). Tak wiem, jadę stereotypami, ale cały ten test na tym się opiera. Potwierdzenie jest na samej stronie:
"Cechy zostały wybrane na potrzeby testu na podstawie tego, co na początku lat siedemdziesiątych XX w. uważane było za standard męskości i kobiecości, a nie według tego, jak sami mężczyźni i kobiety siebie oceniają."Próbowałem myśleć zgodnie z testem, ale to raczej jednak wychodzi na zabawę.
Czytałem książkę o inteligencji emocjonalnej, gdzie w IE o ile pamiętam nie ma rozróżnienia wielkiego na kobiety i mężczyzn. Nawet empatia w równym stopniu przytrafia się obu płciom wg badań. Jak najbardziej jestem za tym że cechy z formularza są w pewnym sensie uniwersalne. Może zachodzić ewentualnie inny rozkład ilościowy tych cech w płciach, z wielu względów.
Widzisz, różnica jest taka że dla mnie cechy męskie/żeńskie sprowadzają się tylko i wyłącznie do cech płciowych a cechy naszego charakteru są indywidualne dla każdego człowieka, i kształtują się nie poprzez to jaką mamy płeć ale poprzez nasze doświadczenia podczas dojrzewania.
Doświadczenia z dojrzewania według mnie wynikają również z płci. Przykładowo, czy chłopcy, którzy są bardziej umięśnieni, nie mają innych doświadczeń kształtujących charakter od słabszych dziewczyn? Niezależnie od tego jaką płeć samemu ktoś chciałby sobie przybrać, hormony działają, kobiety szybciej rozwijają się płciowo. Czy to nie ma wpływu na kształtowanie się cech w okresie dojrzewania? Ja wbrew temu co nieraz zauważam a mianowicie tendencji żeby równać kobietę i mężczyznę na siłę, chciałbym aby jednak pozostało wrażenie, że są różni. Nie chciałbym sprowadzić ciała tylko i wyłącznie do kontenera, w którym siedzi coś. Że niby to coś jest zamknięte jak w klatce lub więzieniu. Może tak myśle, gdyż nie mam problemu z określeniem właśnie swojej płci..
Gdzieś musi siedzieć w człowieku jakiś rdzeń (nie wiem jak to nazwać), że osoba odróżnia się od płci przeciwnej i identyfikuje się ze swoją. Oczywiście życie nie jest czarnobiałe, pewien % na pewno jest ludzi którzy uważają że nie mają płci (patrz genderqueer). Inni znów są transeksualistami, homo itd, jest to ciekawe skąd to się bierze i czy to ma zupełnie inne konotacje czy granica jest płynna tzn że nie ma w ogóle granic. Czy jest uniwersalna teoria na to. W każdej zbiorowości odchylenia od normy też są normą. Tu tematu jeszcze dogłębnie nie badałem i nie przemyślałem, więc pozwolę sobie tu zakończyć.
W końcu chociażby to że kobiety mają prawa wyborcze jest przykładem tego że w stosunku do społeczeństwa XIX wiecznego jesteśmy społeczeństwem "Transgender" bo u nas te dwie XIX-wieczne role (kobiety niezdolnej do politycznych decyzji i mężczyzny który może decydować o polityce) się pokryły w jedną, taką która może decydować bez względu na płeć.
Właśnie w pewnym sensie to były role i historyczne zaszłości. W dawnych czasach, gdy gospodarka była agrarna, to facet musiał w polu orać, kobieta jako słabsza zajmowała się domem. Czy nie wydaje Ci się to jakieś takie naturalne? Obecnie możesz zarabiać i z tego wyżyć siedząc cały dzień na d..e i przykładowo klikając myszką. Dodatkowo potrzebne są cechy (tak wiem..

) bardziej kobiece jak umiejętność prowadzenia rozmów, ogólnie kontakt miedzyludzki, a nie walka i próba osiągania dominacji. Stąd zmienia się myślenie, wchodzą nowe nurty ot choćby mężczyzny zniewieściałego jaki się teraz lansuje, itp. CZy taki np nurt się ostanie to czas pokaże.