KierowcaInrzynier pisze: 14 lis 2024, 14:54
I tu pojawia się pytanie, dlaczego akurat te tematy wywołują wśród kobiet najwięcej emocji? Dlaczego kobiety poświęcają aż tak dużo uwagi tym sprawom i się w to angażują, tak jakby definiując swoje jestestwo od aborcji i seksu bez zoobowiązań?
Temat niemalże świeży, to pozwolę sobie odpowiedzieć, czemu nie.
Odpowiedź szybka dla leniuchów: bo to ich dotyczy.
Odpowiedź dla leniwych trochę mniej:
bo to dla nich seks wiąże się z zajściem w ciążę i wszystkimi konsekwencjami. Bo to w ich ciele rozwijać się będzie przez 9 miesięcy organizm, który po uzyskaniu ok. 4kg przejdzie przez otwór o nieszczególnie dużej średnicy, doprowadzając tym do niekoniecznie miłych zmian w funkcjonowaniu jej ciała. Bo to w jej ciele przez te 9 miesięcy będzie dochodzić do zmian hormonalnych, które również mogą doprowadzić ją do zgonu. Bo to ona będzie narażona na długi okres abstynencji w pracy i późniejszych tego konsekwencjami. Bo to ona będzie się modlić, by sepsa łaskawie poczekała, gdy lekarze będą dywagować, czy martwy płód można usunąć w świetle prawa czy może lepiej nie. Bo to ona w przypadku gwałtu nie będzie zmagać się tylko z traumą, ale też pytaniem, czy potrafi ten gwałt udowodnić, żeby móc legalnie usunąć ciążę czy lepiej od razu organizować pieniądze na wycieczkę do Czech albo - dla osoby w rozpaczy, biednej lub małoletniej najszybsze rozwiązanie - lepiej wybrać Wisłę?
Bo to ona może pożegnać się z własnym życiem, gdy dziecko okaże się całkowicie niepełnosprawne i niezdolne do samodzielnej egzystencji (a na niepełnosprawne dzieci grube pieniądze idą, często by w ogóle utrzymać je przy funkcjach życiowych, i nie, nie są to pieniądze państwowe). Bo społeczny ostracyzm nadal jej dotyczy, gdy dziecko odda do okna życia. Gdy zaciąży bez stałego partnera. Gdy nie będzie uchodzić za odpowiednio cnotliwą. Jasne, może nie w Warszawie (przynajmniej nie dwie ostatnie kwestie, pierwsza raczej nadal), ale we wszelkich mniejszych miastach, o wsiach nie wspominając - jak najbardziej. Jakoś nie widać takiego społecznego ostracyzmu w przypadku tatusiów, którzy swoją pociechą opiekować się nie chcą. Ba! Nikt nawet wiedzieć nie musi, że ten tatuś jest tatusiem, nikt go przecież z brzuchem przez 9 miesięcy nie widywał.
A i tak niektórzy mężczyźni potrafią tworzyć jakieś lękliwe, czarne scenariusze, jak to jakaś przypadkowa laska z klubu ,,wrobi go w dziecko'' i zmusi biedaczka do płacenia alimentów. Cóż za okrucieństwo i niesprawiedliwość! Co prawda, w naszym drogim kraju może spokojnie płacenia alimentów uniknąć, ale wtedy będzie musiał wysilić szare komórki, żeby jednak wymyśliły jakąś w miarę optymalną (dla siebie) strategię. Tyle niepotrzebnych kłopotów przez te głupie baby, a on tylko się pobawić trochę chciał! ; (
Ciąża jest więc w oczywistym ,,interesie'' kobiet, ponieważ zwyczajnie ich dotyczy. Tu nie ma głębszej filozofii.
Wszyscy jesteśmy egoistami. Taka już nasza natura, że z oczywistych względów bardziej interesuje nas nasz brzuch niż brzuch sąsiada. Ale spróbujmy w tym egoizmie być przynajmniej szczerzy sami ze sobą. To może przynajmniej zredukować późniejsze konsternacje i zastanawianie się, dlaczego bardziej interesuje ją jej macica niż moje jądra. Dlaczego dla przedsiębiorcy temat podniesienia płacy minimalnej jest nieistotny. Dlaczego rolnicy blokują ciągnikami drogi uczciwemu człowiekowi na etacie, który tylko chce dotrzeć do swojego korpo. Dlaczego różne grupy zawodowe strajkują i wprowadzają chaos w życie paru szaraczków, których ten zawód nie interesuje poza ułatwieniami, które dzięki niemu ma. I tak dalej, i tak dalej...
A sama seksualność, tak się składa, dotyczy obu płci w podobnym stopniu, więc tutaj przyznam, że Pana zdziwienie budzi moje zdziwienie. ; )
Ponieważ trochę złośliwie mogłabym zauważyć, że to niektóre grupy mężczyzn potrafią zbudować całą swoja tożsamość i cały światopogląd wokół tego jednego faktu, że ,,nie zaliczyli'', a mają już ponad 20 lat. To mężczyźni potrafią robić jakieś przepychanki między sobą i wyścigi, kto więcej miał partnerek seksualnych. Kto jest Alfą, kto jest najbardziej męski i samczy ze wszystkich... więc kto tu ma bzika na punkcie seksualności? : p
Nie oznacza to, że dla kogoś - tutaj kobiet - ten temat jest jakimś centrum wszechświata. Nie oznacza też, że jest zupełnie nieistotny, skoro w tak istotny sposób ich dotyczy. A skoro jednak tworzą połowę populacji, to dlaczego aborcja nie miałaby być tematem ważnym społecznie? Znaczna część praw jest tworzona dla określonych grup ludzi, które innych ludzi nie będą dotyczyć zupełnie. Co mnie lub - przypuszczam - Pana mogą obchodzić benefity na seniorów? Co Nas może obchodzić wiek emerytalny, skoro my i tak będziemy pracować do naszej usranej śmierci? Dlaczego nasze pieniądze idą na utrzymanie przy życiu przestępców? Możemy stworzyć taką studnię żali, ale cóż, żyjemy w społeczeństwie. Czerpiemy z niego pewne korzyści, ale musimy też coś poświęcić, aby ktoś inny zaczerpnął korzyść dla siebie.
A netflix to w ogóle kiepska podstawa do tworzenia sobie obrazu czegokolwiek, to tylko rozrywkowa pulpa.
Mały komentarz do wątku gdzieś po drodze:
Fyapowah pisze: 16 lis 2024, 10:15
Daje mi do myślenia, że udało się skutecznie wmówić kobietom-millenialsom i zetkom, że ciąża to najgorsze nieszczęście jakie może je spotkać w życiu.
Pamiętam, że w Polsce jeszcze 20 lat temu to było coś zupełnie naturalnego, dziewczynki przygotowywały się do roli od dzieciństwa bawiąc się lalkami, nastolatki marząc o mężu marzyły też od razu o dzieciach i z rozmaślonym wyrazem twarzy słuchały opowieści starszych od siebie bab o ciąży i macierzyństwie.
Naprawdę? No popatrz, 20 lat temu ja miałam 8 lat i za cholerę nie przypominam sobie, abyśmy z koleżankami przygotowywały się do roli matek zabawą lalkami... Chyba, że zabawa lalkami-wojowniczkami odpierającymi atak lalek-zombie (tj. pozbawionych głów i kończyn) to przygotowanie do przyszłej roli matki jakimś cudem. : p
Nie przypominam też sobie, abyśmy były zachwycone, gdy jakiś śliniący się pulpet raczkował w naszym kierunku, a nasze uczucia były zgoła inne niż rozmarzenie, gdy słuchałyśmy opowieści naszych babć i matek o tym, jak nasze ciała w przyszłości zostaną rozerwane przez takiego śliniącego się pulpeta, co doprowadzi do dużej utraty krwi, późniejszych potencjalnych problemów z trzymaniem moczu i kału, a może i nawet śmierci. Nie pomogło, gdy jako nastolatka odkryłam, że do tego porodu może nawet nie dojść, bo szybciej mogę umrzeć z powodu zakrzepu w trakcie samej ciąży.
No, ale ja jestem tylko dziewuchą, co ja tam o posiadaniu macicy i emocjach małych dziewczynek mogę wiedzieć? ;(
Ogólnie trochę naiwne moim zdaniem przekonanie, że brak chęci kobiet do rozmnażania się rozpoczął się od millenialsów. Gdyby tak było, ci ,,millenialsi'' i ,,zetki'' nie należeliby aktualnie do niżu demograficznego...
Tak więc trochę perspektywy z drugiej strony, o ile ona faktycznie kogoś interesuje.
Oczywiście, jeżeli ktoś ma głęboko w sobie zakorzeniony pogląd, że są ludzie i kobiety, to pewnie w ciągu dalszym nie do końca załapie, o co chodzi, przecież wiadomo, że kobiety nie należą do społeczeństwa, jak to gdzieś ktoś wyżej napisał, jedynie mężczyźni je tworzą, więc oczywiste, że prawa niezwiązane z mężczyznami bezpośrednio są jakąś fanaberią. W sensie mężczyznami, którzy są akurat u władzy ofc, bo dla np. szlachty dawniej mężczyźni z chłopstwa i ich potrzeby też były jakąś fanaberią, a nie Poważnym Problemem Ojczyzny, patrycjusze raczej nieszczególnie interesowali się dobrobytem plebejuszy, a królów niekoniecznie interesował zwykły lud, dopóki ten lud mu z gilotyną do komnat nie wszedł. No, ale biedota pewnie też reprezentuje społeczność lokalną, zainteresowana tylko swoimi brzuchami, a nie Wielkimi Sprawami Ludzkości symbolizowanymi przez dwory królewskie. ; )
Jak wspomniałam, wszyscy jesteśmy egoistami. Tylko trochę szczerości w tym egoizmie, chyba osiągnęliśmy już na tyle wysoki poziom samoświadomości, że na taką uczciwość nas stać.