intbrun pisze: 16 mar 2024, 21:03
Moja empatia dla otoczenia to między innymi samochodzik na baterie, który nie truje dzieci sąsiadów, tak wyśmiewany w kraju klepanych z przystanków diesli z wyciętymi filtrami.
Ja też mam inwalidzki skuter elektryczny, dzięki czemu mogę wybrać się gdzieś dalej(kilka kilometrów), ale o tej porze roku byłoby mi na nim za zimno, dlatego korzystam z typowego ręcznego wózka. Jak człowiek porusza się siłą własnych mięśni jest cieplej.
Co do wegaństwa, w imię ochrony zwierząt i empatii, to sorry, ale to zwykła hipokryzja jest. A hodowanie roślin w nieludzkich warunkach już nie boli?
Zdecydowanie nie boli. Rośliny nie mają układu nerwowego.
Łańcuch pokarmowy na ziemi przewiduje, że jedne organizmy zjadają drugie.
Nie pisałem o zjadaniu i zabijaniu tylko o hodowli przemysłowej, która jest podstawowym źródłem mięsa dla większości populacji w krajach wysoko rozwiniętych.
Jak najbardziej rozumiem kwestie masowej hodowli zwierząt czysto pod pożywienie. Smutne, ale nieuniknione przy obecnej ilości ludzi.
Raczej odwrotnie, nieunikniona jest rezygnacja z tej hodowli, jako mało efektywnego sposobu na pozyskiwanie białka, również ze względów klimatycznych.
Jeśli ktoś chce naturalne mięsko to zawsze można do lasu i upolować. Tyle, że pewnie to znowu będzie odczytane jako brak empatii, bo zabijanie. Tak samo jak brakiem empatii powinno być chyba tępienie mrówek z trawnika, czy ubijanie komarów i kleszczy. No, chyba, że empatię można stosować wybiórczo, pieski i kotki - głaskamy, karaluchy i pająki trzepiemy kapciem.
Tutaj chodzi o to by minimalizować cierpienie. Człowiek nie musi jeść mięsa by żyć. Zatem nie musi polować.
Co do owadów to one nie mają ośrodkowego układu nerwowego, stąd nie odczuwają bólu. Zatem nie jest tym samym zabicie świni i owada.
Nauka ma obecnie wystarczające narzędzia by to wiedzieć, bez pytania się o ich zdanie.
Choć co do owadów to z punktu widzenia emocjonalnej empatii można dyskutować. Na pewno nie należy ich torturować dla zabawy lub z ciekawości, jak niektórzy mali chłopcy kiedyś robili.
Zresztą było w teście pytanie na ten temat, co oznacza że według jego autorów ma to wpływ na empatię.
Głaskanie zwierzątka na kolanach - empatyczne. Ale to że połowa tych zwierzątek siedzi zamknięta w blokach i się męczy, niby w jaki sposób ma być lepsze trzymania na łańcuchu na wsi? W wielu rzeczach można dopatrywać się empatii i jej braku. Ale to jednak nie jest czarno-biale.
Z tym się zgadzam. Ja nie mam obecnie psa, bo jako osoba niepełnosprawna nie mógłbym mu zapewnić wystarczającej ilości ruchu. Za to miałby nieustanne towarzystwo w domu.
Miałem, gdy byłem młodszy. Wtedy zabierałem go wszędzie ze sobą, a jak nie ja, to ktoś inny z rodziny lub moje dziewczyny.
On był bardzo towarzyski, grzeczny i przymilny, tak jak jego pan.
Zabierałem go nawet na zajęcia w czasie studiów, spał spokojnie i nikomu nie przeszkadzał, a poza tym wszyscy go uwielbiali.
Potem pracowałem głównie w samochodzie, więc jeździł ze mną. Gdy działałem w psycho branży uczestniczył w mojej pracy, tak zwana dogoterapia. Jest udowodnione, że kontakt z psami dobrze wpływa na pacjentów psychiatrycznych. Ale nie każdy pies się do tego nadaje, mój był świetnym terapeutą.

Bez żadnego szkolenia. Miał to z natury.
A co do okrucieństwa ludzi, to jakoś przez lata niespecjalnie się to zmieniło. Granie w strzelanki i przelewanie wirtualnej krwi wcale nie leży tak daleko od oglądania na żywo pojedynku gladiatorów.
Te gry są koszmarne. Ja oczywiście w to nie gram, ale czasem zdarza mi się rzucić kątem oka jak ktoś to robi na smartfonie.
Trzeba żadnej wrażliwości nie mieć by tak się bawić.
Ale mój negatywny odbiór tego, to właśnie jest ta różnica pokoleń.
Dla mnie to jest okropne, a dla młodych nie. Dlatego nie będę ich za to wykluczał z mojego kręgu, tak samo jak nie wykluczam ludzi, których ukształtowała wojna, za inne nie empatyczne sprawki.
Więc twierdzenie, że kilkadziesiąt ostatnich lat zmieniło ludzi pod kątem okrucieństwa i empatii jest bardzo życzeniowe.
W Warszawie zmieniło się na lepsze. W szkołach, przedszkolach jest o niebo lepiej.
Mamy długi okres pokoju, co sprzyja empatycznym zachowaniom. Nawet kibice już nie tacy, jak dawniej, nie mówiąc już o subkulturach młodzieżowych. Git ludzi już nie ma. Tak samo jak zasadniczej służby wojskowej i towarzyszącej jej fali, która nie jednemu iloraz empatii znacznie obniżyła.
