Strona 3 z 15

Re: Alcohol

: 27 mar 2011, 21:10
autor: Padre
MetalMan pisze:
Padre pisze:O-o? A gdzie toto można kupić? W okolicach Krakowa da się?
Ze swej strony polecę łąckie wódki smakowe. Nie, nie śliwowicę, ta jest już cliché ;-)
Prorokuję, że na MS AGH znajdziesz. :twisted: Tam jest wszystko, czego dusza zapragnie :lol:
W sklepie czy u studentów? :-P Na laborce z organicznej przepuszczaliśmy ukraińską paprykówkę przez deflegmator. W oryginale się tego pić nie dało, po destylacji wychodził zacny bimberek. Ech, stare dobre czasy...
-mikamves- pisze:Ja jeszcze nie byłem w takim monopolu czy spożywczaku (w sumie na jedno wychodzi :wink: ), w którym bym tego nie mógł kupić.
Siem obaczy za miesiąc. Zakupimy, spróbujemy, posmakujemy, może i podziękujemy? ;-)

Re: Alcohol

: 27 mar 2011, 21:42
autor: pustka
Co do alkoholu to straszny syf jest. Znaczy się uzależnienie od niego, a mnie alkohol głównie z upadkiem się kojarzy. Sama lubię, chociaż wiem, że nie powinnam... Lubię bardzo.
Kto się umówi na malucha? xD

Re: Alcohol

: 27 mar 2011, 21:55
autor: pustka
No edytowałam, edytowałam. Głupotę musiałam usunąć.

-mikamves- o jakim dodatku myślisz?
kurfa pasujesz to trudno... nikt nie chce pić ze mną ostatnio xD

Re: Alcohol

: 27 mar 2011, 22:07
autor: pustka
Musiałam się zapytać kolegi, co znaczy "lolek" , no ładnie...:P
Jak nie pijesz to dobrze. Na zdrowie Ci to wyjdzie.

Re: Alcohol

: 27 mar 2011, 22:18
autor: iksigrekzet
To jest przecież idiotyczne, gdyby alko pomagało na cokolwiek to likwidowało by przyczynę smutków i stresów, a jak wiadomo nie robi tego od tysięcy lat :D

Re: Alcohol

: 28 mar 2011, 9:10
autor: Padre
-mikamves- pisze:Co do mnie alkohol włącza mi dobry humor i tryb pseudoekstrawertyczny, więc czasami lubię sobie wypić. Ot co.
Etanol redukuje aktywnosc centralnego uklady nerwowego, wiec po lufce czy dwoch schodzisz do poziomu ekstrawertyka ;-) Do tego dostajesz strzala z endorfiny.

Re: Alcohol

: 28 mar 2011, 20:01
autor: pustka
-mikamves- pisze: Co do mnie alkohol włącza mi dobry humor i tryb pseudoekstrawertyczny, więc czasami lubię sobie wypić. Ot co.
Ja mam tak samo. Obawiam się jednak, że mogę mieć problemy z alkoholem, bo zdarza mi się myśleć "trzeba się na@ebać" - gdy wydarzy się jakaś depresyjna sytuacja. Poza tym często tracę kontrolę na imprezie no i jest nieciekawie. Na szczęście film straciłam tylko raz.
Myślę sobie, że gdyby specjaliści stwierdzili, że jestem alkoholiczką (wg Beaty Pawlikowskiej każdy, kto chociaż raz stracił kontrolę nad piciem jest chory), to nie przyznałabym się sama przed sobą... Nie chciałabym rezygnować z picia.

Re: Alcohol

: 29 mar 2011, 8:42
autor: pustka
-mikamves- pisze:Jeśli pijesz codziennie (z kimś czy samemu), jeśli kłamiesz wszystkich w okół, że jesteś nie jesteś pijana, a jesteś, jeśli czujesz rozdrażnienie będąc trzeźwą i źle się czujesz (ogólnie) i myślisz, że napicie się będzie najlepszym rozwiązaniem to prawie pewne jest, że jesteś alkoholiczką. Jeśli z wyżej wymienionym nie masz nic wspólnego to nic Ci nie dolega. Mam pewne doświadczenie w tym temacie, bo mój ojciec był (czy jest jeszcze to nie wiem) alkoholikiem i dwóch moich kumpli jest obecnie. Olej Beatę Pawlikowską bo widzę, że ona ma problem z wydawaniem pochopnych i po prosu głupich osądów.
Ale przecież żeby być alkoholikiem nie trzeba pić codziennie. Mój ojciec też jest alkoholikiem i nawet rok potrafi wytrzymać bez %. Myślę, że właśnie od takiego myślenia jak moje, alkoholizm się zaczyna i może się wykluć. To początek pierwszej fazy.
No ale na razie postaram się nie martwić, bo póki co dalej to się nie rozwija.
Beatę oleję, dzięki :wink:
Twoi kumple leczą się? Czy Twój tata, jeśli mogę wiedzieć? Jeśli tak, to czy maczałeś palce w tym, aby ich przekonać do leczenia?

Re: Alcohol

: 29 mar 2011, 15:28
autor: leonidas
ja sobie zawsze mowie:wszystko jest dla ludzi ale z glowa
jak jest jakas okazja slub pogrzeb dyskoteka urodziny jak najbardziej mozna sie napic i to bez pożałowania
ale codziennie bez opamietania to raczej nie jest sposob na zycie i trzeba takim ludzia pomagac

Re: Alcohol

: 29 mar 2011, 21:51
autor: pustka
-mikamves- pisze:Jeden kumpel nie widzi tego problemu i w sumie to u niego jest dziwna sytuacja, bo mimo swojego picia wszystko dookoła ogrania bardzo dobrze (opiekuje się rodziną, pracuje, nie zaniedbuje obowiązków itp.)
Pewnie kwestią czasu jest, kiedy to się spieprzy.
-mikamves- pisze:Drugi natomiast jest na równi pochyłej. U niego alkoholizm jest bardzo destrukcyjny. Stracił ostatnio przez to pracę, dziewczynę (potencjalną żonę, bo już były plany zaobrączkowania się) i ogólnie pije bardzo dużo, zawsze codziennie i do upadku totalnego. Jest świadom swego problemu, ale nie umie się zdobyć na twardą decyzję (leczenie w ośrodku plus wszywka ewentualnie), więc jak ja mu mogę pomóc. Nakłaniałem go parokrotnie, ale przecież to on musi podjąć tą decyzję. Po za tym nie jestem dobrą osobą do tłumaczenia ludziom, żeby skończyli ze swoimi nałogami gdyż sam mam kilka. Byłaby to duża hipokryzja z mojej strony.
Smutno widzieć takich ludzi na ulicach.
Jasne, że to on musi chcieć. Inaczej nie da rady.
Dzięki.

Re: Alcohol

: 30 mar 2011, 17:40
autor: pustka
Nie mieszka z Tobą. Rozumiem.
-mikamves- pisze: Mam nadzieję, że jest w zaawansowanym stadium :twisted: .
:twisted:

Re: Alcohol

: 04 maja 2011, 0:51
autor: hlidskjalf
Hmm. Ja jednak pozostaję przy tym, że aktywny alkoholik pije codziennie albo prawie codziennie (czasami mimo największych wysiłków nie można skołować kasy na alko). Przykład Twojego taty po prostu odnosi się do tego okresu nie picia, więc chyba jak znowu wpadnie w cug (nie życzę mu tego) wtedy pije codziennie chyba, czy tak?
Rzecz w tym, że alkoholizm ma kilka faz i sam ciąg alkoholowy jest wynikiem długieeeeego wcześniejszego picia. Niektórzy imprezowicze pijący raz na tydzień, np. w piątek, ale za to regularnie podczas okresu "nie imprezowania" (co implikuje okres nie picia) przejawiają objawy odstawienia alkoholu.

Kod: Zaznacz cały

o za tym jak wiadomo alkoholikiem (narkomanem, lekomanem itp., itd.) zostaje się na całe życie. Istnieją tylko przerwy dłuższe lub krótsze. W sumie to naprawdę nielicznym udaje się zrobić przerwę do końca życia.
Jest to imannentna cecha wszelkich nałogów - palenia, picia, ćpania itd. jedyne co mnie zastanawia jak to jest w przypadku hiperseksualności, "przerwa" do końca życia? :D ale to tak na marginesie.
Ale przecież żeby być alkoholikiem nie trzeba pić codziennie. Mój ojciec też jest alkoholikiem i nawet rok potrafi wytrzymać bez %.
Dlatego myślę, że chorobę tę najlepiej podsumowują słowa, które kiedyś zasłyszałem na kółku psychologicznym w szkole - "alkoholik może obiecać, że nie będzie pił przez lata i dotrzyma słowa, ale nie dotrzyma słowa gdy obieca, że wypije tylko jeden kieliszek".

Co do mnie - nie piję. Wystarczy mi, że przez nieco ponad 20% swojego życia płynąąąłem.
Ostatnio mój ojciec zaczął mieć problemy z alkoholem, aż w pewnym momencie tknęło mnie i początkowy pomysł by przestać pić i ewentualnie golnąć sobie przy jakichś wyjątkowych okazjach spalił na panewce, ponieważ po zaprzestaniu picia stwierdziłem, że w gruncie rzeczy nie taki diabeł straszny jak go malują, więc postanowiłem że nie będę już więcej w ogóle pił. Do tego, że w "między czasie" zdążyłem się uzależnić doszedłem dopiero po jakimś czasie - patrząc na swoje zachowania z pewnej perspektywy, ale "alleluja i do przodu" ;) Nie zaśmiecam sobie tym głowy - po prostu nie piję, psychicznie czuję się znacznie lepiej, nawet łatwiej jest mi się z innymi dogadać.

Re: Alcohol

: 04 maja 2011, 15:32
autor: hlidskjalf
Właściwie to przestając pić nie wiedziałem, że to był nałóg, a uzmysłowiłem sobie to dopiero później. Z ludźmi cały czas utrzymuję kontakty - choć podejrzewam, że dwóch, trzech ma już poważne problemy. Jeden kumpel przestał pić jeszcze wcześniej niż ja, ale cały czas trzymamy się razem, chodzimy na tę samą działeczkę wśrodku miasta, z tym że nie dorzucam się do flaszki i nie wracam z "nocnego" z plecakiem pełnym piwa. Jednak z częścią osób, z którymi nigdy nie miałem zbyt wiele wspólnego nie utrzymuję kontaktu, ponieważ jedyne co mnie z nimi łączyło to "skoczysz na piwo?". Na całe szczęście jakiejś wielkiej pustki nie odczuwałem - od momentu keidy przestałem pić, na rok wstecz właściwie już mało co piłem - raz na iks czasu (oczywiście zwykle po to by się nabzdryngolić ;) ), ale zacząłem rozwijać wszelkie zainteresowania, które wcześniej olewałem, bo łatwiej było pójść na piwo. Ostatanio zacząłem więcej jeździć na rowerze, składać origami, uczyć się zegarmistrzostwa, słowackiego (języka oczywiście :D), przypomniałem sobie o książkach - momentalnie na parapecie i biurku urosła sterata książek, które chciałem przeczytać i przede wszystkim zacząłem gadać z innymi ludźmi, których wcześniej zupełnie zlewałem, a okazali się naprawdę fajnymi osobami ;)

PS, czyli przypomniałem sobie - co do osób - bardzo często zdarza się tak, że to środowisko, z którym wcześniej się piło samo zrywa z niepijącym(ą), choć akurat u nas jest to tak, że oprócz łojenia łączy nas jeszcze wiele innych rzeczy.

PS2, myślę, że zaszycie się nie jest najlepszym rozwiązaniem. Ludzie nie piją wtedy zazwyczaj ze strachu przed śmiercią, a w głowie kłębi im się "jak tylko się tego pozbędę nawalę się jak autobus", nawet podświadomie. Słowem nie jest to świadomy wybór, a zaprzestanie picia na chwilę.

Re: Alcohol

: 04 maja 2011, 18:36
autor: hlidskjalf
Może więc to jeszcze nie był nałóg, a "jedynie" byłeś na "dobrej" drodze do zostania nałogowcem.
Niestety, ale obserwując siebie co raz bardziej mnie drażniło, że gdy zaczynałem pić praktycznie traciłem kontrolę nad tym ile wypiję, a po jakimś czasie nie picia czułem smak wódki. Zaś po ostatnim moim melanżu już nawet następnego dnia czułem smak miodu w ustach.
Z tego wynika, że przy łykaniu jesteś obecny. Nie drażni Cię to, że oni sobie piją piwko a Ty siedzisz o suchym pysku? Nie masz grzesznych myśli typu: " aj tam walnę jedno sobie"?
Nie. Wiem, że nie mogę i basta. Do momentu kiedy nie zdawałem sobie sprawy z uzależnienia jeszcze coś tam chodziło mi po głowie, że "może jeden", "raz na jakiś czas nie zaszkodzi" itd. - stąd ów rok picia-niepicia, gdzie starałem sięw jakiś sposób to ograniczyć. Wówczas zdarzało się, że rzeczywiście przychodziłem na imprezę z zamiarem bycia trzeźwym a następnego dnia wracałem na megakacu nie wiedząc gdzie przód gdzie tył.
Chociaż szczerze mówiąc jak pół roku temu, pierwszy raz znalazłem się na osiemnastce koleżanki bez szklanki w ręce, czułem się nieco osaczony wszechobecnością alkoholu i przeszło mi coś takiego przez myśl, ale stwierdziłem, że później będę się znacznie gorzej czuł, będę musiał znowu się powstrzymywać i ogólnie się nie opłaca.
Problem w tym, że niektórzy tylko takich "przyjaciół mają".
Też ich nie miałem. Dopiero po przestaniu picia i wyjścia z okopów fałszywie pojmowanej prywatności zauważyłem ile ciakawych osób jest wokół mnie.
Dobrze, że je masz. Niektórzy zaczęli pić dlatego bo chcieli zab(p)ić czas wolny, z którym z braku zainteresowaniem lub (i) pracy nie mieli co zrobić.
Tak na dobrą sprawę to dopiero teraz się o nich dowiaduję, bo nałóg przesłania dużą część życia i przyjemności - myślałem w dość żenujący sposób - "hm. rower - ok, ale potem można na jakieś piwko", "basen? od bidy, a potem na działkę". Właściwie trzeba przestawić całe swoje życie na tryb abstynencki, znaleźć się na nowo w sytuacjach gdzie alkohol (czy jakakolwiek inna używka) była nierozerwalną częścią czynności.

Jeszcze przychodzi mi na myśl jedna rzecz. Często zdarza się tak, że ludzie pakują się z jednego uzależnienia w drugie. W momencie kiedy przestałem palić momentalnie zacząłem zażywać więcej tabaki, co skończyło się jeszcze silniejszy uzależnieniem od snuffa, a z kolei żeby znaleźć sobie jakiś substytut tabaki w Norwegii zacząłem zażywać snus, co jak łatwo się domyślić skończyło się kolejnym uzależnieniem :D Siłą rzeczy w Polsce nie zażywałem snusu (w UE, oprócz Szwecji jest nielegalny, w Dani sprzedawany tylko luzem), tabace w końcu też podziękowałem jak mi nos wysiadł, ale tyczy się to wielu innych rzeczy - można zacząć ćpać, pakować etc etc.

Re: Alcohol

: 04 maja 2011, 19:27
autor: hlidskjalf
Dzięki :D
O ile jesteś w stanie możesz zaoferować kumplowi, że gdy będzie mu się nudziło, będzie czuł pustkę, by do Ciebie zadzwonił, przyszedł choćby żeby pyknąć w karty, obejrzeć film, cokolwiek. Prosta i niby oczywista rzecz, ale warto powiedzieć wprost. To może pomóc. Poza tym istnieją meeting AA, ponoć bardzo fajna sprawa jeśli chodzi o utrzymanie trzeźwości.
Trzymam kciuki za kumpla ;)