Strona 3 z 20
: 30 wrz 2008, 17:34
autor: Shy
A propos związków. W tym roku studniówka, a ja nie mam z kim isć

: 30 wrz 2008, 17:50
autor: qb
Ja też nie miałem z kim iść i w rezultacie poszedłem ze znajomą kumpla, nie było źle, ale tez bez rewelacji chociaż fajna dziewczyna z niej była tyle, że trochę się krępowałem po prostu.
: 30 wrz 2008, 17:59
autor: Ausencia
Shy pisze:A propos związków. W tym roku studniówka, a ja nie mam z kim isć

Moze po prostu z w miarę fajnym kolegą z innej klasy?
: 30 wrz 2008, 18:13
autor: Shy
Kolegów mam mało, więcej koleżanek. Poza tym ten, który jest wolny jest strasznie nieśmiały i w ogóle z innej szkoły. Nie sądzę aby chciał iść.
: 30 wrz 2008, 20:02
autor: Ausencia
Jakto jest wolny? Nie wierzę, ze w jednej klasie wszyscy chlopcy kogoś mają ;> zresztą jesli nawet, to i tak darmowej imprezy pewnie nikt sobie nie odmowi. Zawsze mozesz poprosic kolezankę, zeby Cię z kims zapoznala ; ) Ja tez pewnie będę musiala isc z pierwszym lepszym kolegą. A szkoda... ; )
: 30 wrz 2008, 21:28
autor: Akolita
Shy pisze:A propos związków. W tym roku studniówka, a ja nie mam z kim isć

Może sama? Wiem, że w oczach innych ludzi to może wyglądać..hmmm... żałośnie ( oczywiście, ja tak nie uważam, ale podejrzewam, że wielu ludzi tak na to patrzy) Ja bardzo chciałam iść sama, ale akurat był ktoś, kto mógł się obrazić o to, ze nie chcę go zaprosić, więc zabrałam się z tą osobą.

: 30 wrz 2008, 22:10
autor: lluvia
Shy pisze:A propos związków. W tym roku studniówka, a ja nie mam z kim isć

Mam ten sam problem i chyba rozwiążę go nie idąc wcale.
: 30 wrz 2008, 22:26
autor: Kaziol
Ja nie byłem na swojej studniówce i niczego nie żałuję. Nienawidzę takich imprez, podobnie jak wesel, że o "baletach" w klubie nie wspomne.
A co do związków to nie

Nie że nie było okazji ale tak jakoś czułem, że chyba to nie jest to, nie potrafiłbym się w tym odnaleźć i trwać, szczególnie, że osoby z którymi miałem przyjemność to takie raczej ekstrawertyczki. Jakieś wyjścia na imprezy itp. ... to nie dla mnie. Mam paru znajomych z którymi albo umawiam się na jakieś % albo po prostu pogadam sobie na gg. Ale właśnie robie to wtedy gdy mam na to ochotę czyli czasami codziennie ale częściej raz na kilka dni. Więc co dopiero w związku gdzie trzeba być "włączonym" 24 godziny na dobę ? Odechciewa się wszystkiego.
: 01 paź 2008, 15:05
autor: Shy
Ausencia pisze:Jakto jest wolny? Nie wierzę, ze w jednej klasie wszyscy chlopcy kogoś mają ;>
Oczywiście, że nie wszycy mają, ale fakt, że to moja klasa nie znaczy, że mam z nią jakiś szczególny kontakt - ot, z pięcioma osobami.
Iluvia pisze:Mam ten sam problem i chyba rozwiążę go nie idąc wcale.
Wcale nie chcę iść, to znaczy... niespecjalnie mnie takie rzeczy pociągają. Ale z drugiej strony wszyscy mnie namawiają; że studniówkę ma się tylko raz w życiu, że to się nie godzi, albo że ominie mnie świetna zabawa- nic z tych rzeczy nie jest dla mnie specjalnie przekonywujące, ale Ci, których znam byliby zawiedzeni, gdyby mnie tam razem z nimi nie było.
Ausencia pisze:Może sama? Wiem, że w oczach innych ludzi to może wyglądać..hmmm... żałośnie ( oczywiście, ja tak nie uważam, ale podejrzewam, że wielu ludzi tak na to patrzy) Ja bardzo chciałam iść sama, ale akurat był ktoś, kto mógł się obrazić o to, ze nie chcę go zaprosić, więc zabrałam się z tą osobą.
Mogłabym ewentualnie iść sama, gdyby nie fatk, że byłabym jedyna spośród pozostałych uczniów. Poza tym jak miałabym się czuć, kiedy inni tańczą poloneza a ja podpieram ścianę?
: 01 paź 2008, 16:00
autor: lluvia
Shy pisze:[Wcale nie chcę iść, to znaczy... niespecjalnie mnie takie rzeczy pociągają. Ale z drugiej strony wszyscy mnie namawiają; że studniówkę ma się tylko raz w życiu, że to się nie godzi, albo że ominie mnie świetna zabawa- nic z tych rzeczy nie jest dla mnie specjalnie przekonywujące, ale Ci, których znam byliby zawiedzeni, gdyby mnie tam razem z nimi nie było.
Rozumiem Cię, także nie jestem pewna czy dobrze robię. Wiem, że jeżeli nie pójdę, sprawię przykrość znajomym, którzy liczą na moją obecność. Z drugiej strony jeżeli im ulegnę sprawię przykrość sobie. Błędne koło, nie wiem, gdzie jest wyjście czy raczej, które jest lepsze.
Bo w gruncie rzeczy są trzy

:
Nie iść wcale.
Iść samej i być narażoną na ciągłe komentarze o niegodziwości tego postępku a na samej studniówce na kiepską zabawę i wspomniane przez Ciebie podpieranie ściany.
No i trzecia opcja. Iść z kompletnie obcą osobą, wynalezioną nie wiadomo skąd przez uczynne koleżanki. Opcja także nie bez wad bo i tutaj występuje narażenie się na kiepską zabawę.
W związku z tym mam niemały dylemat...
Shy, w tej sytuacji nie wiem czy powinnam udzielać Ci rad, ale... jeżeli nie masz potwornie wielkich problemów w kontaktach z nowo poznanymi osobami (typu nieśmiałość, która akurat w moim przypadku przemawia przeciw) to wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem byłaby prośba skierowana do bogatej w kolegów koleżanki o podrzucenie Ci jakiegoś miłego kandydata

.
: 01 paź 2008, 20:56
autor: slawek77
Ja nie rozumiem czym sie przejmujecie (to odnosnie studniowek). Czy to ze ktos w wieku 19 lat nie ma partnera postrzegane jest jako dziwactwo? Czy przez 12 lat az tyle sie zmienilo...? (ja pamietam ze u mnie na studniowce malo kto przyszedl z kims)
A czy studniowka to jakas super zabawa? Czy ja wiem... Jak ktos introwertykiem to pewnie bardzo szybko zapomni. Jak pojdziecie na studia to w ogole zapomnicie o tym co bylo wczesniej - po pierwszej sesji, obiecuje
...a moze ktoras z Was mnie zabierze ha ha ha :-) jestem spokojnym introwertykiem, wstydu nie narobie :-))))))))))))
: 02 paź 2008, 11:49
autor: Inno
slawek77 pisze:Ja nie rozumiem czym sie przejmujecie (to odnosnie studniowek). Czy to ze ktos w wieku 19 lat nie ma partnera postrzegane jest jako dziwactwo?
Dzisiaj bardzo często tak.
Ja na studniówkę nie chciałam iść, ale w końcu mama mnie zmusiła :lol:
Powiedziała, że jak nie pójdę to będę żałować. Fajnie nie było, nie znoszę takich imprez. Zmyłam się do domu jako jedna z pierwszych. Poszłam sama, ale u mnie w klasie na szczęscie większość osób była bez partnerów/partnerek, więc to nie był problem. A poloneza nie tańczyli wszyscy (ja nie

).
Jacek pisze: no przeciez nie bedziemy dawac ogloszen do e-randek: miły, samotny introwertyk poszukuje bratniej duszy"
„miły, samotny introwertyk poszukuje bratniej duszy (byleby za dużo nie gadała” :lol:
A propos tematu: ja miałam dylemat, co zaznaczyć. Byłam w związku, ale to było takie szczenięce zauroczenie z gimnazjum. Związek na odległość, widzieliśmy się raz na miesiąc albo i rzadziej. Więc w sumie nie wiem czy się liczy. A potem się zastanawiałam, co ja w nim widziałam.
Obecnie nie jestem w żadnym związku i nawet nie wiem czy bym chciała. Zresztą, kto by ze mną wytrzymał. Mam jedną bliską przyjaciółkę, z którą mogę pogadać na osobiste tematy i w ten sposób zaspokoić (niewielką u mnie) potrzebę bliskości. I to mi wystarczy.
: 06 paź 2008, 7:27
autor: Ava
Ausencia pisze:Rzeczywiscie ludzie tak mowią, bo chcą być mili. Ja nie chcę. Jaki niby miałabym miec pozytek z bycia miłą na forum, gdzie jestem anonimowa? ^^
Cóż... na przykład taki, że jak ty będziesz miła dla innych forumowiczów, to oni będą mili dla ciebie Ausencio? A to jeden z wielu "pożytków" wystarczy chwilę pomyśleć.
Ja nie szukam sobie partnerki. Jeszcze nie, jestem za mało dojrzały emocjonalnie i wiem, że mógłbym kogoś bardzo zranić, a tego nie chcę. Może za parę lat dorosnę w tym względzie to inaczej na to spojrzę.
Re: Związki - ogólnie
: 06 kwie 2010, 7:46
autor: kosmita
Załóżmy, że już jest ta wybrana - i teraz pytanie z grubej rury: jak?
We wszystkich forach, głupich artykułach itd. piszą jednoznacznie - masz być bad boyem, masz nie bać się łapać za to co wystaje, masz pomiatać obiektem swej miłości, masz nią władać, masz dawać jej do zrozumienia, że wcale się o nią nie starasz. Jeśli tego nie zrobisz, nie masz szans u żadnej dziewczyny.
Ale od czasu do czasu (przede wszystkim poza internetem) pojawiają się głosy, że te metody są i owszem dobre, ale tylko jeżeli głównym celem jest przelecenie obiektu, a nie "związek". Że lepiej być po prostu sobą. Oczywiście ludzie tak mówiący są natychmiast miażdżeni milionami wyzwisk i innych epitetów. Dyskusja się kończy, a mi pozostaje jeden wielki mętlik w głowie. Tymbardziej, że z otoczenia (nie internetowego) dobiegają przykłady sukcesów zarówno tych, którzy udają bad bojów jak i tych, którzy swoją kobietę szanują.
Rozumiem, że powiecie "to zależy od dziewczyny", więc krótko ją opisując, ładna, dosyć mądra i trudna (wielu adoratorów odprawiła...).
Pytam więc bardziej doświadczonych forumowiczów - jak? Która opcja lepsza?
Re: Związki - ogólnie
: 06 kwie 2010, 9:19
autor: Kamil
Myślę, że pod kątem rad takowych, nie warto włazić na byle jakie forum... Większość ludu można posądzić o bycie brakującym ogniwem ewolucji, i takowi cenią siłę itp, i ta większość dominuje na większości forach..
Nie powiem, osobiście co robić, bo każda różne dziewczyny będą chciały coś innego... Tzw blachara, będzie chciała atrybutów dresiarskich, a inteligenta to już inne sprawy, bo uwidocznią się zainteresowania, pasje, et cetera... Zastanów się, co ona lubi, ceni, i staraj się w ten sposób trafić..