Mogą być, ale brakuje czekolady...
To, co może być uznane za spojler zaznaczyłam czcionką w wersji mini.
Imagine - fabuła jest bardzo prosta. Niewidomy nauczyciel uczy niewidomych uczniów. I właściwie tyle. Jednak ten film jest po prostu piękny. Taki ciepły, delikatny, subtelny, bardzo klimatyczny. Są przedstawione codzienne problemy chorych, z których my, widzący, nie do końca zdajemy sobie sprawę.
Bardzo podobała mi się postać nauczyciela -
żył pełnią życia, nie ograniczał się, wziął na barki to, co dał mu los i po prostu nie poddawał się, działał tak, jakby widział, nie używał laski, nie dawał sobie sztucznych ograniczeń, jednym słowem nie pasował do wizerunku stereotypowego chorego (ale cukierkowo
). A jakby naprzeciwko niego... pacjent w jednych z ostatnich scen -
żył jak roślinka, żywy trup, na wszystko uważał, niczego nie próbował, czyli robił to, czego oczekują od niego widzący - i wpadł pod pociąg. 
Najśmieszniejszy paradoks w całym filmie - jak dla mnie rewelacja!!!
Myślę, że to nie jest taki zwykły film o niewidomych... Raczej stawia przed pytaniem: co TY wybierzesz?
Życie czy wegetację?
Słodkich snów - za wiele o nim napisać nie mogę, bo zepsuję całą zabawę, ale mogę przysiąść, że po obejrzeniu (i w trakcie też) przechodziły mnie ciarki... Nie przez odrażające obrazki, bo takich tam praktycznie nie ma, ale odczucia... Aż strach myśleć, że tak źli ludzie z tak paskudną duszą mogą żyć koło mnie!
Film jest mocny, jeśli ktoś nie stawia na trupy, krew i wizualną maskaradę.
I nie ma szczęśliwego zakończenia - a ja takie filmy lubię.
Biały oleander - to film, który mówi głównie o egoizmie i jego konsekwencjach. Zszokowało mnie kiedy dowiedziałam się, że wczesną nastolatkę grała dziewczyna dekadę starsza!
Stoker - bardzo dziwny film... Muzyka, zdjęcia, klimat, kostiumy (tak, zwłaszcza kostiumy!) - są na 10. Ale historia i sposób jej przedstawienia nieco naciągana... Niemniej dla tej całej dziwaczności warto go obejrzeć.
I są sceny z orgazmem
- też dziwnym(i)!