Najlepszy jaki spotkałem w swoim życiu padł z ust mojej byłej kobiety

Najpierw napisała
artykuł o psychopatach, a następnie stwierdziła, że jestem psychopatą i socjopatą. Wewnętrznie mnie śmiech ogarną ale potraktowałem to poważnie.
Wyobrażacie sobie argumenty takiego kalibru?
"Zaspakajasz tylko swoje potrzeby moim kosztem, a o moich zapominasz" - słowa z ust mega egoistki, która siebie zawsze stawiała w centrum zainteresowania zapominając o partnerze. Niesamowita hipokryzja.
"Nie potrafisz przejmować się moim cierpieniem i bólem. Nie masz jakiejkolwiek empatii." - mistrzostwo kiedy ma się świadomość, że jakoś nigdy nie potrafiła okazać mi wsparcia, a sama oczekiwała abym ją wspierał na każdym kroku co z resztą czyniłem kiedy tylko mogłem. A myślenie empatyczne mam dosyć dobre tylko nigdy tego nie uzewnętrzniam. To było widocznie za trudne do zrozumienia. Z resztą jeżeli nikt nigdy nade mną się nie litował to dlaczego ja powinienem się litować nad kimś wbrew swojej woli?
"Nie masz jakichkolwiek wyrzutów sumienia i poczucia winy" - ciężko mieć wyrzuty sumienia kiedy nie przejmuje się czymkolwiek i tym samym odrzuca się sposób w jaki chociażby Kościół Katolicki wywołuję tego typu emocje szczególnie przed spowiedzią. Ot pewien model indoktrynacji. No offence just saying...
"Wykazujesz skłonności manipulatorskie i nie mając przy tym żadnych skrupułów" - Oh, Really? Ciężko żeby było inaczej. Mając odpowiednią wiedzę dotycząca psychologii, manipulacji jak i social engineering trudno aby było inaczej to postrzegane. Wbrew pozorom nigdy świadomie nie manipulowałem jeżeli nie miałem ku temu podstaw. Myślę, że większość introwertyków ma taki wewnętrzny talent.
"Jesteś płytki pod względem uczuć" - nieźle chybiony strzał, bo mówiąc za siebie uczuć mam niezłą pulę lecz nie uzewnętrzniam ich od tak ot cała tajemnica. Chyba każdy z nas tak ma, prawda?

"Jestem impulsywny" - nazwanie bardzo spokojnego człowieka impulsywnym to cios poniżej pasa szczególnie, że druga stroną umyślnie prowokowała.
"Słabo kontrolujesz zachowania (szybko się obrażasz)" - przygania kocioł garnkowi. Jeżeli dochodzi u mnie do jakichkolwiek prób obrażania to stosuję mechanizm wyparcia i dzięki temu takie rewelacje nigdy nie goszczą długo w mojej głowie. Macie też tak?
"W jakiś sposób nie jesteś odpowiedzialny" - Zarzut, że nie planuję dalekiej przyszłości choć mam wszystko dobrze przemyślane lecz nigdy nie ujawniam swoich planów. Bo wiecie jak to jest... najlepiej podać grafik na całe trzy miesiące do przodu aby ekstrawertyk był pewny co go czeka.

"Jesteś a(nty)społeczny" - mistrzowski komentarz, który zawsze zwala mnie z nóg. Od bardzo dawna nie mam zaufania do ludzi i z każdą kolejną próbą zranienia podwajam dystans zanim coś powiem. Traktuję ludzi z góry jeżeli ktoś nie zasłużył na moje normalne traktowanie. Statystycznie większość ludzi to po prostu nieświadome bydło, które trzeba prowadzić za łańcuch aby doszło z punktu A do punktu B. Właściwie nie znoszę ludzi ale spokojnie tylko tych, którzy "działają mi na nerwy". Ciężko spotkać mocno inteligentne osoby w społeczeństwie a przeciętna rozmowa mnie nie interesuje (brak wspólnych tematów, płaszczyzn dyskusji, otwartości umysłu). Nie, że się wywyższam ale po prostu uważam, że jestem poziom wyżej nad przeciętnymi ludźmi.
Żeby nie ględzić tylko o jednym opowiem kilka historyjek o MJ. Polecam każdemu aby chociaż raz w życiu spróbował sobie zapalić. Niezależnie od gatunku zawsze mam tak samo. Przy małej dawce jeszcze jakoś staram się komunikować z moim ekstrawertycznym towarzystwem. Jeżeli przekroczę pewną dawkę to niejako zamykam się. Tzn. nie komunikuję się. Słucham, odbieram co się dzieje i ogólnie się śmieje, czuję wspaniale. Dużo myślę i wymyślam różne rzeczy w głowie (np. masa scenariuszów, niesamowite kształty, obiekty), które po żadnych innych środkach nie są możliwe no chyba, że MDMA. Często gęsto moi znajomi nie potrafili zrozumieć tego dlaczego się nie odzywam mówiąc przykre rzeczy ale nigdy się tym nie przejmowałem. Sporadycznie ale udawało mi się dowalać do pieca i to ostro. Kiedy udało mi się przebić przez tłum osób jeżeli chodzi o mówienie to prawie zawsze wszyscy konali ze śmiechu po usłyszeniu tego co powiedziałem. Zawsze na fazie lubiłem wkręcać ludziom różne historie. Kiedyś będąc w Holandii jaram sobie z jakimś nieznajomym ziomkiem i ekipą. Lecimy grubo z tematem i nagle cisza. Opada dym jakbyśmy byli w jakimś kinie i gość wylatuję z tekstem, że odkrył moją największą tajemnice. Gość zaciekawił mnie więc zaczynam go podkręcać i nagle wyjechał z tekstem "Jesteś introwertykiem to pewne!". Pytam się skąd wie co nie. A ten gość wyglądający jak rastaman mówi mi, ze studiował psychologię. Mówię do niego, że nieźle to spaczyło jego umysł, a ten odpowiada, że nie gorzej niż to co uskutecznia od wielu lat (nieustanne grzanie mordy od rana do wieczora).
Często słyszałem i słyszę, że jestem nudny. Przyzwyczaiłem się do tego i tłumaczę zawsze, że wcale tak nie jest jeżeli mnie się bliżej pozna.
"Mógłbyś się uśmiechnąć choć raz!" - uwielbiam robić poker face i patrzyć na reakcję ludzi. Zazwyczaj doprowadzam ich do frustracji za co uwielbiam siebie.
"Mógłbyś szybciej odpowiedzieć? Nie mam czasu do rana!" - dosyć częste dla osób, które pierwszy raz mnie spotykają albo...
"Czy z Tobą wszystko w porządku? Dlaczego się nie odzywasz?" - a ja po prostu myślę nad dobrą ripostą

"Jesteś nieśmiały czy jak?" - no a jak... ale chyba tylko dla Ciebie
"Mógłbyś wyjść od czasu do czasu na dwór" - jakbym tego nie robił haha
"ale od czasu do czasu mógłbyś coś powiedzieć", "halo Ziemia do bazy" - urocze
"Mógłbyś coś wreszcie zrobić ze swoim życiem!" - a co nie robię?

"Ale z Ciebie sztywniak! Wyluzuj trochę" - n/c
"Jesteś zdrowo popieprzony" - "dziękuję za komplement"

"Mam tutaj otwieracz do konserw dlatego zaraz sprawdzę co tam masz pod kopułą!" - najwspanialsze słowa jakie usłyszałem w życiu

"Nie filozofuj tyle!" - typowa reakcja ekstrawertycznej osoby na zbyt trudny temat jaki został podjęty
"Kiedy się napijesz ze mną to zawsze jesteś wylewny" - proste

alkohol zawsze rozplątuje języki ale tylko osobom, które nie potrafią panować nad sobą hahaha
"Jeżeli zaraz czegoś nie powiesz to... (takie tam groźby karalne)" - hahaha

i tak niczego nie powiedziałem tylko się śmiałem do rozpuku
"Jesteś taki spięty jakbyś miał kołek osinowy w dupie" - powaga aż mnie zatkała taka szczerość wypowiedzi
"Dlaczego nic nie mówisz? (chwila konsternacji) Poważnym głosem stwierdzenie "Tak! To stanowi problem!"" - a ja "serio? Chyba tylko dla Ciebie" i banan na twarzy
"Dam Ci stówę jeżeli pójdziesz z nami do baru najebać się jak szmata i zatańczysz z jakąkolwiek laską" - najprościej zarobiona stówka w moim życiu, a lasce, z która zatańczyłem postawiłem kilka drinków w ramach podziękowania

"Jeżeli zaraz czegoś nie powiesz to zmuszę Cie do mówienia tak czy siak" - hahaha, kocham jak ludzie mają złudzenia
"Co ćpałeś?" - autentyk... do tego te głębokie spojrzenie w moje źrenice szukając tam meteorytu.
(przypadkowo poznana jakaś kobieta w barze) "Wydajesz się skryty ale ja wiem, że dziki z Ciebie ogier!" - WTF O_o
"Widzę, że znowu się porobiłeś, elegancki masz stan ziomuś! Daj namiar na swojego dostawcę, bo chcę przetestować ten shit" -

(matka) "Jak nie wyjdziesz do ludzi to Ci zaraz w tym pomogę" po czym zajebała z kopa w jednostkę centralną aż się zgięła w pół i przestała działać
"Jesteś jak wydmuszka, ładnie wyglądasz ale jesteś pusty w środku" - aż mnie zatkało
"Zresetuj się! Reset! No już stary!" i cięta riposta "A wpierdolić Ci?" i przyjaciel ekstrawertyk przygaszony doszczętnie
(spotkanie znajomych przed piciem) "Robimy tak... Ty pijesz 2 razy szybciej aby nasza gadka z Twoją się kleiła" - spoko
Piję kiedyś sam w lokalu i naglę do stołu przysiadają się trzy panienki. Mówią, że nieładnie pić samemu więc może bym im coś postawił. Zaczynają pierdolić swoje farmazony jakby mnie totalnie nie zauważały i na końcu tekst... "Ten gość to jakiś psychopata, bo nawet nie mrugną"
Kiedyś przypierdolił we mnie gość na przejściu dla pieszych. Wybiega z fury i pyta się czy nic się nie stało. Zaczyna gadać jak najęty. Mija minuta albo dwie, a mi mija zaćmienie i mówię do gościa "masz fajkę?" a on, że "wszystko z Tobą w porządku a już się bałem, że trzeba lekarza. No bo trzeba! Chciałbym kiedyś rzucić to gówno ale nie mogę przez takich idiotów jak Ty"

Wtedy zaczęliśmy się oboje mega śmiać.