Strona 15 z 24

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 14 sty 2013, 19:01
autor: dreamer08
Ilekroć nie próbowałam - tyle razy mi nie wychodziło. Niestety, ale charakter mi na to nie pozwalał i nadal nie pozwala. Ogólnie też wychodzę z założenia, że mimo wszystko jest lepiej, jeśli mężczyzna zrobi ten pierwszy krok.
Mimo wszystko zaprzestałam akcji typu "podryw", bo i tak kończyły się na wzdychaniu do jakiegoś osobnika. Nie te lata... Miłość sama się znajdzie ;)

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 14 sty 2013, 22:21
autor: bossygirl
Właśnie sobie przypomniałam ile się nawzdychałam w liceum, przez tą nieśmiałość... I zawsze kończyło się tym, że spotkałam się z kolegami tychże chłopaków :?

A pewności siebie nabrałam z wiekiem :wink: uważam, że taki niewinny flirt jest uroczy i sprawia mi ogromną przyjemność. Bo nie zawse musi się on kończyć randką, związkiem, czy Bóg wie czym.
Oczywiście nieśmiałość traktuję w tym przypadku jako swoją zaletę.
Mowa ciała, zerkanie, krzyżujące się spojrzenia... Zresztą z oczu można wyczytać wszytko. Musi w nich być to coś.
Poza tym lekkość w rozmowie, dwuznaczność, nawet bezczelność czy sarkazm. Zależy od faceta. Mi się wydaje, że umiem to wyczuć i się dopasować.
To fascynujące :)

Szkoda tylko,że etap tej fascynacji z czasem zamiera w związku...

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 15 sty 2013, 14:50
autor: apohawk
bossygirl pisze:uważam, że taki niewinny flirt jest uroczy i sprawia mi ogromną przyjemność. Bo nie zawse musi się on kończyć randką, związkiem, czy Bóg wie czym.
Co jest po prostu rozmową, co niewinnym flirtem, a co podrywaniem z konkretnym celem? Z tym rozróżnieniem często mam problemy. To co dla jednej osoby jest rozmową lub niewinnym flirtem, dla drugiej jest zainteresowaniem, czymś poważniejszym. A później okazuje się, że było się tylko zabawką do "niewinnego" flirtu. To haniebne i czasami nawet celowe granie na czyichś emocjach i z niewinnością nie ma nic wspólnego. Albo bardzo dobrze znasz drugą osobę i oboje w pełni świadomie godzicie się na to, aby robić sobie rozrywkę z własnych emocji i emocji drugiej strony, albo krzywdzisz kogoś, aby poczuć się lepiej, e.g. kokietka, nałogowy uwodziciel.
Musi w nich być to coś.
Mityczne "to coś", jakże popularna wymówka w rozmowach, na forach i portalach randkowych. Rozumiem, że tak może powiedzieć nastolatek, który dopiero poznaje rodzące się w nim emocje, ale jak ktoś się w to bawi 10 lat i dalej jedyne, co o swoich emocjach, o swoim zakochiwaniu się wie, że potrzebne jest "to coś", to chyba zmarnował 10 lat.
Szkoda tylko,że etap tej fascynacji z czasem zamiera w związku...
Zamiera, gdy człowiek bezrefleksyjnie podchodzi do swoich emocji, gdy zadowala go odpowiedź "to coś". Zamiast poznać "to coś", czyli siebie, swoje emocje i ich genezę, obserwować to w relacji i dbać, aby trwało. Bo tak łatwo powiedzieć "to coś" między nami jest, "to coś" zniknęło, zamiast użyć mózgu, przeanalizować sprawę, wziąźć się za siebie i zadbać o swoje (i nie tylko) emocje, relacje i przyszłość.

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 16 sty 2013, 19:59
autor: emotiva
Człowiek z natury jest leniwy i nie chce mu się używać mózgu, by w daną kwestię się zgłębić, przeanalizować i dojść do jakichkolwiek wniosków, dlatego często w rozmowie operujemy banałami, które albo są fałszem, albo są znane wszystkim - w obu przypadkach szkoda na nie słów.

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 16 sty 2013, 20:36
autor: lea
Nieśmiałość ze strony e... "adoratora" jest nawet urocza, ale do pewnego stopnia. Jakieś podchody... kombinowanie... przynajmniej mnie zbiło trochę z tropu, jak po 2-3 latach, dowiaduję się, że mój kumpel do mnie zarywał przez ten czas cały. I szlag trafia w tym momencie całą przyjaźń, i robi się dziwnie dość. Jakby liczył, że nagle coś do niego poczuję, i mu to powiem. O-o Więc lepiej prosto z mostu powiedzieć, czego się od znajomości oczekuje.

Sama nigdy do nikogo nie 'uderzałam' bo na mnie trudno takie wrażenie zrobić, aby mi się wgl. chciało :D doceniam urodę, humor, intelekt... jestem też realistką, jak szans nie ma na potencjalny związek to po co. A ktoś inny powie "że żyje się tylko raz,a potem żałować będę". Cóż, zobaczymy. o-o może kiedyś ktoś mnie tak oczaruję, że wysilę się na jakiś bajer. xD

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 16 sty 2013, 21:58
autor: highwind
apohawk pisze:
bossygirl pisze:uważam, że taki niewinny flirt jest uroczy i sprawia mi ogromną przyjemność. Bo nie zawse musi się on kończyć randką, związkiem, czy Bóg wie czym.
Co jest po prostu rozmową, co niewinnym flirtem, a co podrywaniem z konkretnym celem? Z tym rozróżnieniem często mam problemy. To co dla jednej osoby jest rozmową lub niewinnym flirtem, dla drugiej jest zainteresowaniem, czymś poważniejszym. A później okazuje się, że było się tylko zabawką do "niewinnego" flirtu.
Ehh. Ostatnio niestety byłem tym "bawiącym się", całkiem nieświadomie z resztą. Mam taką koleżankę, z którą jeśli już się widzieliśmy to nie mogło się obyć bez półsłówek, podtekstów, dwuznaczności, prowokacyjnych uszczypliwości. Był to dla mnie pewien rodzaj zabawy intelektualnej, rywalizacja o inwencję w kategorii pikantnych sugestii i temu podobnych kontekstów. I zdaje się, że w pewnym momencie odniosła wrażenie, że iluzja zabawy zanikła i postanowiła pójść na całość. Podejrzewam, że nie był to dla niej najprzyjemniejszy wieczór :| A ja byłem w totalnym szoku i do teraz zadaję sobie pytanie "kiedy do tego doszło?".
lea pisze:jak szans nie ma na potencjalny związek to po co.
Skoro nie "uderzałaś", to skąd wiesz że nie było szans? Warto raz czy dwa spróbować. Z ciekawości chociażby.

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 16 sty 2013, 22:13
autor: lea
Skoro nie "uderzałaś", to skąd wiesz że nie było szans? Warto raz czy dwa spróbować. Z ciekawości chociażby.
Z ciekawości, może i kiedyś spróbuję... :mrgreen:


btw niektóre niewiasty mnie dziwią, bo jak im się ktoś podoba, to traktują go jak powietrze :P To jak mają na siebie wtedy uwagę zwrócić? o-o *fck logic*

e:
Ehh. Ostatnio niestety byłem tym "bawiącym się", całkiem nieświadomie z resztą. Mam taką koleżankę, z którą jeśli już się widzieliśmy to nie mogło się obyć bez półsłówek, podtekstów, dwuznaczności, prowokacyjnych uszczypliwości. Był to dla mnie pewien rodzaj zabawy intelektualnej, rywalizacja o inwencję w kategorii pikantnych sugestii i temu podobnych kontekstów. I zdaje się, że w pewnym momencie odniosła wrażenie, że iluzja zabawy zanikła i postanowiła pójść na całość. Podejrzewam, że nie był to dla niej najprzyjemniejszy wieczór :| A ja byłem w totalnym szoku i do teraz zadaję sobie pytanie "kiedy do tego doszło?".
mam podobną sytuację ze znajomym, bo zdałam sobie sprawę, że on to chyba zaczyna traktować na serio. Bo to romantyczna dusza jest, wiem że historia naszej znajomości zakończona związkiem byłaby prawie jak z jakiejś komedii romantycznej. Nasze 'kłótnie' często bywają pełne dwuznaczności, wręcz ścigamy się w tym, kto na co jak odpowie. Czasem po bandzie xD Tak, boję się że traktuje to coraz poważniej. Napisałabym więcej, ale boję się, że to przeczyta :D

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 16 sty 2013, 22:26
autor: highwind
lea pisze:
Skoro nie "uderzałaś", to skąd wiesz że nie było szans? Warto raz czy dwa spróbować. Z ciekawości chociażby.
Z ciekawości, może i kiedyś spróbuję... :mrgreen:


btw niektóre niewiasty mnie dziwią, bo jak im się ktoś podoba, to traktują go jak powietrze :P To jak mają na siebie wtedy uwagę zwrócić? o-o *fck logic*
Szczerze mówiąc, u kobiet się z tym nie spotkałem, ale to pewnie dlatego, że nie znam na tyle dobrze żadnych introwertyczek. Za to u facetów, jest to częsta technika uwodzenia. Celowe deprecjonowanie kobiety przyzwyczajonej do bycia adorowaną działa jak przysłowiowa płachta na byka - kobieta stara się zwrócić uwagę osobnika, który pozornie ją zlewa. A wtedy ten osobnik robi zwrot o 180 stopni i ciach. I ponownie - zaobserwowano wyłącznie na ekstrawertyczkach :P

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 16 sty 2013, 22:38
autor: lea
woah serio? :P
Może coś w tym jest, bo mnie zawsze bardziej ciągnie do ludzi, którzy nie starają się na siłę zdobyć moich względów. Przyjaźni się to głównie tyczy, im bardziej ktoś za mną łazi, tym bardziej mam go dość. Chociaż może to kwestia mojego charakteru, że mnie drażnią hałaśliwi ludzie, których jakoś przyciągam O.o Mam nawet teorię, czemu przyciągam do siebie ekstrawertyków: tak mało mówię, i nie potrafię być bezwzględnie wredna by powiedzieć "zamknij się kretynie", że czują się szczęśliwi, że mogą wreszcie się wygadać i ktoś ich słucha bez przerywania.

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 16 sty 2013, 22:58
autor: Sorrow
apohawk pisze:
bossygirl pisze:uważam, że taki niewinny flirt jest uroczy i sprawia mi ogromną przyjemność. Bo nie zawse musi się on kończyć randką, związkiem, czy Bóg wie czym.
Co jest po prostu rozmową, co niewinnym flirtem, a co podrywaniem z konkretnym celem? Z tym rozróżnieniem często mam problemy. To co dla jednej osoby jest rozmową lub niewinnym flirtem, dla drugiej jest zainteresowaniem, czymś poważniejszym. A później okazuje się, że było się tylko zabawką do "niewinnego" flirtu. To haniebne i czasami nawet celowe granie na czyichś emocjach i z niewinnością nie ma nic wspólnego. Albo bardzo dobrze znasz drugą osobę i oboje w pełni świadomie godzicie się na to, aby robić sobie rozrywkę z własnych emocji i emocji drugiej strony, albo krzywdzisz kogoś, aby poczuć się lepiej, e.g. kokietka, nałogowy uwodziciel.
:brofist:

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 19 sty 2013, 12:18
autor: dreamer08
lea pisze:btw niektóre niewiasty mnie dziwią, bo jak im się ktoś podoba, to traktują go jak powietrze :P To jak mają na siebie wtedy uwagę zwrócić? o-o *fck logic*
Przyznaję się bez bicia, że ja się tak niejednokrotnie zachowuję. Jest to głównie wynik tego, że nie wiem, jak mam się zachować w stosunku do takiej osoby. I nie jest to kwestia "Olewam, żeby mnie zauważył" - bo to byłoby wręcz śmieszne podejście do sprawy. Patrzę na to bardziej pod kątem: "A co jeśli zrobię coś nie tak? CO, JEŚLI SIĘ NARZUCĘ?". Do tego nieśmiałość robi swoje. Czuję, jak się czerwienię, kiedy ktoś mi się podoba (jak to mawia mój kolega: "masz tak różowiutkie policzki, jak wiejska dziewczynka" - nie odebrałam tego, jako docinek. Sam przyznał, że miał to być komplement, który troszkę nieudolnie mu wyszedł).
Nie przeczę mimo wszystko, że są dziewczyny, które robią to celowo. Ja się jednak z takimi dotychczas jeszcze nie spotkałam.
I uwierz mi. W środku jest pragnienie zwrócenia na siebie uwagi, żeby taki osobnik zaczął adorować, a wtedy zyskuje się pewność "tak, mogę działać". Tylko takie osoby przeważnie panicznie boją się narzucić, obawiają się bycia odrzuconym, więc czekają na bardzo wyraźny sygnał, który da im zielone światło do działania.
Ja mam tak i kilka osób, które znam też tak ma.

highwind pisze:Za to u facetów, jest to częsta technika uwodzenia. Celowe deprecjonowanie kobiety przyzwyczajonej do bycia adorowaną działa jak przysłowiowa płachta na byka - kobieta stara się zwrócić uwagę osobnika, który pozornie ją zlewa. A wtedy ten osobnik robi zwrot o 180 stopni i ciach. I ponownie - zaobserwowano wyłącznie na ekstrawertyczkach
Sądzę , że na introwertyczkach takie coś totalnie się nie sprawdza (może na tych odważniejszych). Kilku panów stosując taką metodę strasznie się zawiodło, bowiem po ich jakże spektakularnych "odcięciach" już nigdy mnie nie usłyszeli, ani nie zobaczyli :P

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 20 sty 2013, 0:01
autor: bossygirl
Oj ale dostałam diss...
apohawk pisze:Co jest po prostu rozmową, co niewinnym flirtem, a co podrywaniem z konkretnym celem? Z tym rozróżnieniem często mam problemy. To co dla jednej osoby jest rozmową lub niewinnym flirtem, dla drugiej jest zainteresowaniem, czymś poważniejszym. A później okazuje się, że było się tylko zabawką do "niewinnego" flirtu. To haniebne i czasami nawet celowe granie na czyichś emocjach i z niewinnością nie ma nic wspólnego. Albo bardzo dobrze znasz drugą osobę i oboje w pełni świadomie godzicie się na to, aby robić sobie rozrywkę z własnych emocji i emocji drugiej strony, albo krzywdzisz kogoś, aby poczuć się lepiej, e.g. kokietka, nałogowy uwodziciel.
Niewinny flirt jest czymś... Ulotnym. Mamy świadomość, że to żarty, wymiana komplementów. Znamy swoje miejsce i granice, których nie można przekroczyć i nie chcemy tego zrobić. Mam kilku kolegów z którymi pozwalamy sobie na takie historie, ale sprawa jest jasno określona, przegadana. Nigdy nie pozoliłabym sobie na taką sytuacje z kumlepm, który podchodzi do takich rzeczy emocjonalnie, albo z facetem, którego nie znam i mi się poprostu nie podoba. Nigdy nie miałam sytuacji aby ktoś źle mnie zrozumiał, albo uważał, że mu wysyłam sprzeczne sygnały. Ale chyba wiem omczym mówisz, bo mam kumpele, która kokietuje wszystko co się rusza. Ale z tego co wiem, faceci nienpozostają jej dłużni.
Mityczne "to coś", jakże popularna wymówka w rozmowach, na forach i portalach randkowych. Rozumiem, że tak może powiedzieć nastolatek, który dopiero poznaje rodzące się w nim emocje, ale jak ktoś się w to bawi 10 lat i dalej jedyne, co o swoich emocjach, o swoim zakochiwaniu się wie, że potrzebne jest "to coś", to chyba zmarnował 10 lat.
Nie wiem, co w ty takiego strasznego, że tak emocjonalnie do tego podszedłeś. Nie wiem jak inaczej to opisać. W oczach widać emocje, pragnienia, coś czego nie da się bliżej określić. Nawet przy niedomówieniach można wyczytać intencje. "to coś", to mieć w oczach coś pociągającego. Jakkolwiek banalnie to brzmi.
Zamiera, gdy człowiek bezrefleksyjnie podchodzi do swoich emocji, gdy zadowala go odpowiedź "to coś". Zamiast poznać "to coś", czyli siebie, swoje emocje i ich genezę, obserwować to w relacji i dbać, aby trwało. Bo tak łatwo powiedzieć "to coś" między nami jest, "to coś" zniknęło, zamiast użyć mózgu, przeanalizować sprawę, wziąźć się za siebie i zadbać o swoje (i nie tylko) emocje, relacje i przyszłość.

chodzi mi o to, że etap zakochania szybko się wypala. Potem związek przechodzi w kolejną fazę- przywiązanie. Wszyscy czasami tęsknimy za tymi uczuciami, za buzującymi hormonami, za motylkami w brzuchu za uczuciem kiedy sam dotyk ręki partnera w nas wywoływał "gęsią skórkę" i to jest NORMALNE. Bo uczucie zakochania jest super.
A do chęci zadbania o związek trzeba inicjatywy z dwóch stron...



A tak na marginesie, to faceci są jacyś dziwni. Serio.

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 20 sty 2013, 16:26
autor: apohawk
Drażni mnie to, bo nie chce ci się pomyśleć, co na ciebie działa, a potem dziwisz się, że tak szybko znika. Jak nie zadbasz, to nie będzie. Emocje się wypalają, kiedy na to pozwalasz. Jak się wypali, rozpal na nowo, a nie marudź, że się skończyło i teraz tylko nuda.

Co cię tak dziwi w facetach?

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 20 sty 2013, 17:28
autor: Inno
bossygirl pisze:A tak na marginesie, to faceci są jacyś dziwni.
Faceci są jacyś dziwni, baby są jakieś inne, co poradzisz, a żyć trzeba... :wink:

Re: Nieśmiałość a podryw ;]

: 20 sty 2013, 21:23
autor: bossygirl
Są niezdecydowni, a myślałam, że to domena kobiet. A baby są faktyczne jakieś inne :-)

Oczywiście nie generalizuje, tylko mam na myśli konkretne przypadki, więc nie bierzcie tego do siebie.
Ale to musiał by być temat na oddzielny wątek, w stylu czy można zachować przyjacielskie relacje z ex.
(--> http://forum.introwertyzm.pl/viewtopic.php?f=28&t=814)