Strona 12 z 16
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
: 24 sie 2014, 23:55
autor: Drimlajner
@Demon Hunter
Oczywistą oczywistością jest, że najlepiej byłoby mieć obok siebie kogoś kto kocha (cokolwiek to znaczy), kto rozumie, wspiera, akceptuje i inne tego typu, mniej lub bardziej ważne, duperele.
Kocha rzeczywiście bym pominął, wszak każdy miłość inaczej definiuje.
Cóż takiego niespotykanego jest w zrozumieniu i akceptacji dla drugiego człowieka ? Dlaczego rzeczy na których oparty jest każdy udany związek (a tych wiele) uważasz za coś niespotykanego ?
Brak takich doświadczeń we własnym życiu ? A może warto spróbować jeszcze raz, tak zamiast okopywać się na pozycji "tru związki nie istniejo" ?
No ale takie rzeczy to tylko w timobajlu.
Nie. Ludzie tworzą udane związki nie tylko w sferach świata fikcji ale również w rzeczywistości.
@Lisek
A kto mnie przytuli jak będę opowiadał o tęczy?
Zgniła zachodnia cywilizacja śmierci promująca te swoje inwitro-eutanazje i obowiązkowe praktyki homoseksualne. Za opowiadanie o tęczy to powinna być, tfu, randka z Młodzieżą Wszechpolską a nie jakieś, przytulanki z misiem. To forum sięga dna. DNA !
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
: 25 sie 2014, 21:06
autor: Demon Hunter
Samotność się czuje, że się nie ma nikogo bliskiego na świecie, odczucie o subiektywnym stopniu i nasileniu odczuwania.
Dzięki za wyjaśnienie.
A jakoś wytworzonych relacji to zależy od Ciebie i nie ma nic wspólnego z tym, że nie dobrze jest być samotnym.
Relację tworzą dwie (bądź więcej) osoby. Tak więc nie wszystko zależy ode mnie.
Miś jest pasywnym, a nie aktywnym przytulakiem.
A miś na baterie?
Cóż takiego niespotykanego jest w zrozumieniu i akceptacji dla drugiego człowieka ?
Z jednej strony nic, a z drugiej to, że to dość rzadkie (moim zdaniem oczywiście) zjawisko.
Dlaczego rzeczy na których oparty jest każdy udany związek (a tych wiele) uważasz za coś niespotykanego ?
Może nie do końca tak, że uważam to za coś niespotykanego. Generalnie rzecz biorąc to ostatnio to jest główny temat moich analiz. Z powodów czysto osobistych, nie będę ukrywał. Zastanawia mnie dlaczego i po co ludzie łączą się w pary. Zastanawiam się nad tym czym jest dla nich samotność (stąd pytanie do Lisa). W jakiś sposób ciekawi mnie dlaczego są razem, czy to wynik wygody, strachu, czy czegoś co ludzie nazywają miłością.
A może warto spróbować jeszcze raz, tak zamiast okopywać się na pozycji "tru związki nie istniejo" ?
Czy warto czy niewarto to się okaże po długiej analizie. Na razie mam poczucie, że związek kosztowałby mnie zbyt wiele, w sensie ze zbyt dużej części siebie musiałbym zrezygnować, żeby móc stworzyć jakąś w miarę poukładaną relację.
Re: Odp: Kogoś mi jednak brakuje...
: 25 sie 2014, 23:48
autor: lukasamd
Demon Hunter pisze: Zastanawia mnie dlaczego i po co ludzie łączą się w pary. Zastanawiam się nad tym czym jest dla nich samotność (stąd pytanie do Lisa). W jakiś sposób ciekawi mnie dlaczego są razem, czy to wynik wygody, strachu, czy czegoś co ludzie nazywają miłością.
Może i brutalne, może i prostackie, ale natura nas tak zaprogramowała, czy ktoś tego chce, czy nie. Kwestia tylko, czy trafimy na taką osobę, od kontaktu z którą możemy przenosić całe góry i zatracamy racjonalne myślenie. Nie chodzi mi tu bynajmniej tylko o pociąg fizyczny do drugiej osoby (bo to samo w sobie niczego nie zbuduje [choć kobiety pod tym względem mają znacznie gorzej niż faceci]), tylko o tą całą magię / chemię / motylki czy jak by tego nie nazywać. Autopsja: ich działanie skłania do poświęceń, do rezygnacji z własnych zasad, a przynajmniej do ich mocnego naginania, bez uszczerbku dla własnego ego.
Wysłane z telefonu
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
: 26 sie 2014, 12:08
autor: Norbert_t
Cały sens jest w tym...aby gatunek przetrwał !
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
: 26 sie 2014, 14:11
autor: panini
Ta rozmowa coraz bardziej odchodzi od tematu xD
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
: 26 sie 2014, 15:58
autor: Drimlajner
@Norbert_t
Cały sens jest w tym...aby gatunek przetrwał !
Bezsensu.
Przetrwanie gatunku nie zależy od tego czy będzie nast ten miliard więcej czy mniej.
Przetrwanie gatunku zależy od tego w ilu ekosystemach zdecydujemy się żyć.
Cykl życia to lata dobre i złe. Tak było, jest i będzie. Planetę Ziemię regularnie dotykają kataklizmy. Gdy raz trafi się jeden ekstremalny i o ostrym przebiegu, możliwe że gatunek ludzki czeka wyginięcie. Kolonizacja innych planet, to byłby krok w stronę przetrwania gatunku a nie płodzenie w nieskończoność kolejnych ludzików.
Koniec OFF, to nie jest temat tego wątku.
@Demon Hunter
[...] Zastanawia mnie dlaczego i po co ludzie łączą się w pary. [...] W jakiś sposób ciekawi mnie dlaczego są razem, czy to wynik wygody, strachu, czy czegoś co ludzie nazywają miłością.
Pamiętaj że na przestrzeni wieków motywacja mogła być inna. Moi dziadkowie połączyli się w pary bo w jednym przypadku (od strony mojej matki) tak chcieli ich rodzice, moi pradziadkowie, a w drugim przypadku (od strony mego ojca) bo wojna się skończyła i trzeba było zmienić styl życia z partyzancko - szmuglerskiego na ustatkowany.
Ich dzieci, moi rodzice, złączyli się z początku z powodu młodzieńczej fascynacji a ich młodzieńczy związek przypieczętowały urodziny mojego brata.
Nie widzę innej odpowiedzi na twoje refleksje niż następująca. Ludzie łącza się w pary z przeróżnych powodów i z różnych powodów w nich pozostają, nie można stworzyć jakiegoś wspólnego mianownika wszystkich par który za razem nie byłby ogólnikiem takim jak: wygoda, strach, miłość. Ogólniki nic konkretnego o człowieku i jego życiu nie powiedzą.
Z Historii wiem że związki, te otwarte i zamknięte, poligamiczne i monogamiczne, ale też celibat, towarzyszą człowiekowi i jego kulturze od zawsze.
Taka jest nasza natura. Potrzeba nawiązywania głębszych relacji z drugim człowiekiem. Tacy już jesteśmy.
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
: 09 wrz 2014, 10:33
autor: lukasamd
Powiem wam, że jestem w pewnego rodzaju "dołku".
Minęło pierwsze "whow" i zaczęły się poważne schody i odczuwanie tego, jakby mi na związku specjalnie... nie zależało?
Tak, to chyba dobre określenie tego odczucia.
Ostatnio mogliśmy spędzić kilka dni razem i wychodziły co chwila dla mnie rzeczy, które jeszcze niedawno mi nie przeszkadzały: odmienne podejście do wielu spraw, odmienny sposób wysławiania się, różne zainteresowania, zupełnie inne poczucie odpowiedzialności i uporządkowania, a także inne podejście do życia. Ja jestem raczej obserwatorem otoczenia, ona obserwatorem (i osobą aktywnie działającą) wśród ludzi. Ja mogę mówić o tym, że spodobał mi się jakiś budynek, drzewo, czy nawet kałuża, ona opowiada o relacjach z ludźmi, co w dłuższej perspektywie mnie nudzi. Do niedawna takie wzajemne uzupełnianie się było dla mnie zaletą. Teraz mam wrażenie, że to ja więcej słucham i nie jestem za bardzo słuchany. Nie byłby to taki problem gdyby nie fakt, że to co słyszę mnie męczy.
W te dni była ładna pogoda i nie chwilkami, ale dłuższymi momentami chwytałem się na tym, że wolałbym ten czas spędzać samotnie np. na rowerze, z aparatem w ręku itd. Oczywiście, chwile razem są wspaniałe, przytulenie, a nawet trzymanie za rękę (o ile jest cisza), nie brakuje pożądania, ale czuję się mimo wszystko jakoś nie tak. Nie ma we mnie tęsknoty, nie ma czegoś mocniejszego. Było na chwilę jeszcze jakiś czas temu, ale teraz już nie ma. Fascynacja przeszła w coś, czego nie da się sprecyzować. Nie jest to uczucie choćby w zalążku, nie jest to kompletna obojętność. Źle się z tym czuję.
Nie wiem w zasadzie co robić. Aktualnie poprosiłem o jakiś czas bez kontaktu, bez spotykania się bo chciałbym pobyć sam i podejść do tej znajomości jakby "z boku" w pełni racjonalnie to ocenić i zobaczyć, czy to ma jakąś przyszłość, czy ja chcę inwestować w nią siebie. Złota dziewczyna, bo nie sprzeciwiła się, choć dała znać, że nie bardzo to rozumie - to też kolejny znak, że bardzo mocno się różnimy. Obecnie myśli krążą wokół decyzji aby zakończyć relację, bo ciągnięcie dalej może się skończyć jedynie większą krzywdą.
Zastanawiam się, czy coś zrobiłem źle... może z niektórymi rzeczami się pośpieszyłem. Z drugiej strony, fascynacja kiedyś przecież musi przejść i ustąpić pola czemuś innemu, głębszemu. Skoro tego nie ma... od początku podchodziłem do tej znajomości z dystansem i z nastawieniem aby czasem sobie krzywdy nie robić. Tu chyba nie ma niczyjej winy, po prostu, "to jeszcze nie to, czego szukam".
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
: 09 wrz 2014, 19:58
autor: Agon
lukasamd pisze:Zastanawiam się, czy coś zrobiłem źle... może z niektórymi rzeczami się pośpieszyłem. Z drugiej strony, fascynacja kiedyś przecież musi przejść i ustąpić pola czemuś innemu, głębszemu. Skoro tego nie ma... od początku podchodziłem do tej znajomości z dystansem i z nastawieniem aby czasem sobie krzywdy nie robić. Tu chyba nie ma niczyjej winy, po prostu, "to jeszcze nie to, czego szukam".
Nie zrobiłeś niczego źle. Po prostu jesteś intro, więc potrzebujesz samotności do zregenerowania energii, a tamta dziewczyna może tego nie rozumieć, bo może jest ambi, albo ekstra.
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
: 22 wrz 2014, 18:15
autor: pustka
lukasamd pisze:od początku podchodziłem do tej znajomości z dystansem i z nastawieniem aby czasem sobie krzywdy nie robić. Tu chyba nie ma niczyjej winy, po prostu, "to jeszcze nie to, czego szukam".
Na moje oko, jeśli wszedłeś w tę relację z dystansem i poczuciem krzywdy, to znaczy że od początku miało/ma to niewielkie szanse na przetrwanie. Myślę, że w związki powinno się wchodzić z czystym sercem, z zaufaniem i przepracowanym bólem.
Też myślę, że nie ma tu niczyjej winy, może po prostu nie jesteś (ona nie jest) gotowy. Powodzenia!
Agon pisze:Nie zrobiłeś niczego źle. Po prostu jesteś intro, więc potrzebujesz samotności do zregenerowania energii, a tamta dziewczyna może tego nie rozumieć, bo może jest ambi, albo ekstra.
A może ta dziewczyna tego nie rozumie, bo nie dostała odpowiedniego wyjaśnienia, albo po prostu jest człowiekiem i ma uczucia i ma prawo być skołowana. Dlaczego intro zawsze muszą być cacy a extra be?
2 posty scalone - highwind. Edycja nie działa czy co?
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
: 22 wrz 2014, 18:20
autor: Agon
pustka pisze:A może ta dziewczyna tego nie rozumie, bo nie dostała odpowiedniego wyjaśnienia, albo po prostu jest człowiekiem i ma uczucia i ma prawo być skołowana. Dlaczego intro zawsze muszą być cacy a extra be?
To, że nie rozumie, to nie znaczy, że jest "be". Nadinterpretujesz moją wypowiedź.
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
: 22 wrz 2014, 22:17
autor: inlovewithblack
Łał! Rzadko zaglądam na to forum. Właściwie to chyba byłem tutaj po raz ostatni kiedy założyłem ten wątek i widzę że zrobił się bardzo popularny. Byłem wtedy w trochę kiepskim nastroju, ale uwaga... mały update: dokładnie 4 miesiące po założeniu tego wątku spotkałem cudowną dziewczynę, jesteśmy razem od 1,5 roku i nie wyobrażam sobie życia bez niej! A poznaliśmy się na... Sympatii - kto by pomyślał. Niezdecydowanym gorąco polecam
Nie analizujcie za bardzo - kiedy spotkacie tą odpowiednią osobę po prostu nie dacie rady się od niej oderwać. A teraz niech ta dyskusja toczy się dalej swoim torem, lub bocznicą - bo nie wiem dokąd zmierza. Do zobaczenia za następne dwa lata!
P.S. Papierosy dalej lubię te goździkowe

Re: Kogoś mi jednak brakuje...
: 22 wrz 2014, 22:58
autor: PaniA
inlovewithblack pisze: mały update: dokładnie 4 miesiące po założeniu tego wątku spotkałem cudowną dziewczynę, jesteśmy razem od 1,5 roku i nie wyobrażam sobie życia bez niej! A poznaliśmy się na... Sympatii - kto by pomyślał. Niezdecydowanym gorąco polecam
Gratuluję

Kurcze, coraz więcej osób chwali Sympatię,czyżby coś się tam zmieniło od 2 lat? : D Miałam konto ,ale tak się zniechęciłam,że uciekłam na drugi dzień : p
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
: 22 wrz 2014, 23:39
autor: Drimlajner
No, ja straciłem na Sympatii z 4 miesiące.
Nikt nie odpowiadał na moje maile.
Do takich portali trzeba mieć szczęście, to że ktoś kogoś tam odnalazł nie gwarantuje wcale że w twoim przypadku też tak będzie.
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
: 22 wrz 2014, 23:50
autor: PaniA
Toś podtrzymał na duchu

a już mi się nadzieja wkradła w serce.
Z tym znalezieniem to wiadomo, wszędzie trzeba mieć szczęście.. jedni znajdują w parku inni w sklepie a jeszcze inni zostają samotnymi,zrzędliwymi staruszkami, grunt to próbować. Może faceci mają inaczej. Ja miałam opisane swoje zainteresowania dość dokładnie a tak pisali jacyś idioci..
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
: 24 wrz 2014, 20:06
autor: sliferek2
@PaniA
Też miałem konto na sympatia.pl ,jakieś pół roku, poznałem kilka dziewczyn ale jak już pewnie wiesz bez sukcesów;/, nie nazwałbym to szczęściem,raczej mniejszym rozczarowaniem, bo był czas że przez miesiąc nikt nie odpisał na maile;/. Moim zdaniem nie ma sensu pisać wszystkiego na tych portalach bo nie ma żadnej niespodzianki dla przeciwnej płci ;/ i wtedy w doprawiają swoją historię i nie pisze nikt ;D....