Strona 11 z 19
Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 10 kwie 2015, 20:22
autor: Papaja
Fangtasia pisze:
Zdecydowanie nie wychodzisz na zboczeńca, bo ja na ulicy też dużo obserwuję, a w pociągu to już w ogóle mam "fangtazje" jak siedzi naprzeciwko mnie przystojny facet.

Ooo a mylalam,ze tylko ja mam takie jazdy ;p Czasem facet moze byc nawet przecietny z wygladu, ale ma w sobie to "cos", a wtedy kolana miekną i dziekuje Bogu, ze po kobiecie nie widac tak jak po facecie,ze leci na druga osobe
Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 11 kwie 2015, 17:48
autor: MatiZ
Miszka pisze:Szczególnie irytuje mnie osoby nie potrafią zrozumieć że jakieś 40cm dookoła mnie to sfera której nie powinni naruszać.
W technikum miałem kolegę z klasy, który właśnie tak blisko stał. Może czułem się nieswojo, ale, że go znałem, to nie było źle. Teraz, na studiach, jest taki jeden, który normalnie z twarzy nie chce zejść. Nie znam go dobrze, więc tu już mam odwrotną reakcję.
Moją przestrzeń osobistą mogą naruszać tylko zwierzęta. Wtedy to ja chcę się przytulić

. Może jestem dziwny, ale w ogóle nie interesują mnie związki. Nie mam żadnych myśli, kiedy widzę dziewczyny na dworze. Za dużo we mnie rozsądku i pasji, które mnie pochłonęły i nie żałuję tego. I tak nie wyglądam najlepiej, choć to ma się niedługo zmienić.
Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 21 kwie 2016, 17:00
autor: Des
Przyjemność. Uwielbiam się przytulać. Całowanie też lubię. Bez bliskości fizycznej NIE MA związku. Obcym nawet ręki nie lubię podawać. Pamiętam w liceum jak mieszkałam w internacie miałam taką straszną współlokatorkę.. uwielbiała się przytulać, wieszać na szyi ,stała zawsze bardzo blisko - była na tyle dziwna,że bałam się ,że zgwałci mnie w nocy

Przypomniało mi się,że nienawidzę całusów w uszka.. brr.
Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 26 kwie 2016, 15:40
autor: nudny introwertyk
Jakikolwiek kontakt fizyczny jest wg. mnie oznaką sporej zażyłości, więc strasznie wkurza mnie to, że każdy z kim się witam musi koniecznie wyciągać łapę do ścisku. Już nie mówiąc o tym, gdy czasem widzę jak laska tuli się na powitanie do pięciu kolesi, to już wg. mnie patologia. Dlatego strasznie podoba mi się rozwiązanie japońskie, czyli ukłon, bez dotykania i co jeszcze lepsze - bez kontaktu wzrokowego. Sam staram się witać z ludźmi poprzez pokazanie otwartej dłoni, ale większość niestety i tak po chwili musi podać rękę.
W bliskiej rodzinie nie mam z tym problemów, szczerze mówiąc to jestem wręcz typem przykleja. No właśnie, w bliskiej rodzinie. Ale nie dla obcych

Co do relacji mężczyzna-kobieta, to nie wiem jak to jest, bo nie dali mi nigdy. Ale myślę, że w związku będę robił za typową przytulankę

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 27 kwie 2016, 15:39
autor: rev
nudny introwertyk pisze:Jakikolwiek kontakt fizyczny jest wg. mnie oznaką sporej zażyłości, więc strasznie wkurza mnie to, że każdy z kim się witam musi koniecznie wyciągać łapę do ścisku.
Cóż, ja tego tak nie odczuwam więc nie mogę się zgodzić. Sam spotykając Cię pierwszy raz pierwsze co bym zrobił to wyciągnął rękę na powitanie. Dla mnie to po prostu kwestia kultury i nie mam tu tyle na myśli kultury osobistej, co kultury obyczajowej (czy jakkolwiek to nazwać) danego kraju czy innego regionu. U mnie od zawsze np. w szkole rano podchodząc do kolegów (czy koleżanek) z klasy czekając na pierwszą lekcję pierwsze co się robiło to podawało każdemu rękę. Jeżeli w jednym miejscu było akurat nawet 20 osób, to z 20 osobami się tak witało (i nie musiałem mieć z nimi "zażyłości"), i każdy następny który przychodził robił to samo, norma. Jeżeli w gronie była jakaś obca osoba to traktowało się ją tak samo, jak równą sobie po prostu. Im było się starszym tym ten zwyczaj był silniejszy. Pewnie nie u każdego tak wyglądało i dla niektórych może to brzmieć śmiesznie, ale tak to po prostu było i teraz spotykając starego znajomego (czy po prostu kolegę z któreś szkoły) to myślę, że pierwsze co byśmy obydwoje zrobili to odruchowo wyciągnęli do siebie ręce w celu wykonania mocnego uścisku, na pożegnanie to samo

Podsumowując, dla mnie to coś tak naturalnego i oczywistego, że nienaturalne wręcz wydaje mi się że kogoś to może "strasznie wkurzać".
Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 27 kwie 2016, 16:09
autor: nudny introwertyk
Tak, u mnie też to często było normą, no i niestety ciągle nią jest. Raczej staram się tego unikać, ale nie twierdzę przecież, że jest w tym coś złego. Po prostu wolałbym, gdyby ludzie potrafili zrozumieć, że witając się "bezdotykowo" wcale nie mam zamiaru ich urazić i potrafili to uszanować. Tylko tyle

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 28 kwie 2016, 8:40
autor: lukasamd
Des pisze:Przyjemność. Uwielbiam się przytulać. Całowanie też lubię. Bez bliskości fizycznej NIE MA związku.
+100
Względem osób wokoło nie przepadam za nadmiernymi czułościami - podanie ręki, z rodziną lekkie przytulenie, ok, starczy.
Z osobą bliską mi... to co innego, zupełnie co innego - w takim stanie można by trwać i trwać, zresztą wtedy każda godzina wydaje się sekundą

Przyznaję bez bicia, że to jeden z największych braków po związku z przeszłości - brak możliwości takiego przytulenia kogoś... ale "kogoś" w sensie kogokolwiek, lecz osoby, w przypadku której działa i uczucie.
Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 29 kwie 2016, 21:52
autor: ta_cicha
Dotyk przez obcą osobę - nie, nie, nie, nie, NIE. Pamiętam jak ostatnio na uczelni jedna dziewczyna opowiadając coś chwyciła mnie za ramię - poczułam się jakby mnie prąd poraził, przez parę sekund zupełnie nie byłam w stanie skupić się na tym, co mówiła. Albo inny przykład "NIE!": buziaczki na powitanie od obcych albo prawie obcych osób. Koszmar.
Natomiast w związku zdecydowanie jestem tak zwaną "przylepą". Na początku ciężko mi pozwolić drugiej osobie jakkolwiek się do siebie zbliżyć, ale kiedy to już nastąpi, wykorzystuję prawie każdą chwilę żeby się przytulić. Całować się też bardzo lubię (pod warunkiem, że nie jest to wpychanie sobie języków do ust

), ale wyjście z inicjatywą wymaga ode mnie niemalże nadludzkiego wysiłku, dlatego prawie nigdy tego nie robię. Przez co często jest mi smutno, że całowania jest za mało

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 03 maja 2016, 21:09
autor: tomektomek
Jeśli chodzi o dotyk to jest to dla mnie dosyć mocno krępujące. Nie lubię nawet kiedy ktoś stoi zbyt blisko mnie, a przy przypadkowym kontakcie nawet jeśli to tylko jakieś otarcie ręką mam wrażenie, że druga osoba razi mnie prądem. Odczuwam wtedy pewien dziwny dyskomfort i odruchowo staram się odsunąć tak by się z nikim nie dotykać. Nie lubię tego uczucia ale nic na to nie mogę poradzić.
Jestem w stanie przeboleć jakieś powitania w rodzinie czyli uściski albo całusy od cioci - na szczęście są to sytuacje skrajnie rzadkie.
Co do przytulania, trzymania za ręce, czy całowania to jest to dla mnie totalna abstrakcja. Nigdy tego nie robiłem i nie mam pojęcia jak bym się zachował ale przypuszczam, że nie byłaby to dla mnie łatwa kwestia.
Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 04 maja 2016, 12:21
autor: Coldman
tomektomek pisze:Co do przytulania, trzymania za ręce, czy całowania to jest to dla mnie totalna abstrakcja. Nigdy tego nie robiłem i nie mam pojęcia jak bym się zachował ale przypuszczam, że nie byłaby to dla mnie łatwa kwestia.
Ja też tego nigdy nie robiłem, ale myślę że to będzię dość proste. Jak już się trzymasz za ręce, to już jest pewien etap w związku i robisz to z przyjemności nie z przymusu.
Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 04 maja 2016, 14:09
autor: tomektomek
Zdaję sobie z tego sprawę, tylko że ja jestem tuż przed 30 a nigdy nie miałem żadnej bliższej relacji z dziewczyną a nawet tych dalszych - typu cześć, cześć - było ledwie kilka i to dawno dawno temu. A że niestety należę do tych niezbyt kontaktowych osób to raczej nie zanosi na jakąś zmianę.
Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 04 maja 2016, 15:22
autor: Coldman
tomektomek pisze:Zdaję sobie z tego sprawę, tylko że ja jestem tuż przed 30 a nigdy nie miałem żadnej bliższej relacji z dziewczyną a nawet tych dalszych - typu cześć, cześć - było ledwie kilka i to dawno dawno temu. A że niestety należę do tych niezbyt kontaktowych osób to raczej nie zanosi na jakąś zmianę.
W tej sytuacji się nie dziwie, że masz obawy w każdej kwestii związanej z miłością. Większość rzeczy przychodzi samo nie robi nam to problemu, więc trzeba myśleć pozytywnie. A tobie życzę szczęścia żeby Ci się w końcu udało znaleźć kogoś idealnego

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 06 maja 2016, 16:45
autor: krucha_babeczka
Chciałabym, żeby mnie ktoś przytulił (najlepiej jakiś przystojny Pan hihi ) ale coś mi się zdaje, że nie będzie mi to dane bo takowi osobnicy każdą moją aktywność w tym zakresie od razu odczytują jako zachętę do "konkretów"

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 06 maja 2016, 17:43
autor: tomektomek
Też bym chciał by mnie ktoś.. tyle że nie pan a pani
Oprócz mamy nikt mnie jeszcze nie przytulił nigdy w życiu - sam jestem ciekaw jak bym się z tym czuł.
Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?
: 06 maja 2016, 19:41
autor: Paweł Jacek
Powiem Tobie, że Ja przytulam się często do kogoś na przywitanie i to wszystkie przytulenia są od kobiet...z facetami witam się przez podanie ręki

Radzę bardziej się otworzyć, bez tego ciężko będzie znaleźć osobę do przytulania...Nom...
W przytulaniu jest coś dziwnego, niby zmniejsza twoją strefę komfortu do zera centymetrów, a sprawia wielką przyjemność

Taki trochę paradoks...czyż nie?