Raz, raz zdarzyło się, że było to coś. Co ciekawe, nie trzeba było czasu, nie trzeba było słów. Wystarczył kontakt wzrokowy. I wtedy motywacja do działania, nie wiadomo skąd była ogromna (nazywajcie to jak chcecie: motylki itd.), nagle można było góry przenosić. I tyle. Skoro raz się zdarzyło to może i zdarzyć następny, choć wiem, że sprawa jest trudna: o mnie dajmy że taki odsetek budzący zainteresowanie to 1 osoba na 100 (przykładowo), a jeszcze z drugiej strony musi być zainteresowanie przecież
Nawet jak widzę zainteresowanie po drugiej stronie, a sam w sobie odnajduję obojętność, to nie angażuję się. Bo i po co? Takie coś nie ma racji bytu i lepiej uciąć znajomość na dzień dobry, zamiast ranić drugą stronę, która być może sama się zadurzyła czy coś. Wiem, że są tacy, co w takiej sytuacji by nie mieli oporów. Sorry, swój honor mam. I to dla mnie oznaka odwagi.