borek pisze:-uśmiech działa cuda(udało mi się ostatnio w taki sposób uzyskać informacje na uczelni od wyjątkowo nieprzyjemnej sekretarki)
Udowodniono naukowo, że uśmiech poprawia nasz obraz w oczach innych. Kiedyś widziałem w telewizji eksperyment z którego wynikało, że uśmiechające kelnerki dostają większe napiwki (ale to na zachodzie). Poza tym ma wiele innych pozytywnych własności, więc kto wie czego może dokonać.
borek pisze:-kiedy ktoś do mnie mówi i zależy mi na podtrzymaniu rozmowy patrzę tej osobie w oczy(sam bym chyba na to nie wpadł

a kiedy to przeczytałem dawno temu to nie wierzyłem. Ale działa)
A czy ona w tedy też patrzy tobie w oczy ?
Difane pisze:Z kolei np. muzyka - niby temat uniwersalny, ale jakoś trudno mi znaleźć osoby o podobnym guście. Inna sprawa że ten drugi i generalnie wszelkie kanały tematyczne są niemal puste.
Wg. mnie jedyna rada to wejść na taki i czekać, ale też nie zakładać, że za 5 minut ktoś wejdzie. Najlepiej to niczego nie oczekiwać. Może kiedyś ktoś się trafi, a gdy to nastąpi to kto wie co będzie...
Difane pisze:To może być dowolny pokój, na którym toczy się ożywiona hmmm.... dyskusja ? Ciężko to nazwać dyskusją

. To jakaś lawina bezsensownych słów, doprawiona bombardowaniem masą emotek, gifów i różnokolorowych nicków. Pierwsze myśli, jakie przychodzą mi do głowy po znalezieniu się w takim miejscu to "czy oni powariowali ? co ja tutaj robię ?".
Parę razy próbowałem ircami, ale jak widziałem coś takiego to po chwili wychodziłem - byłem bez szans na przebicie się czy cokolwiek. Czasami się zastanawiałem się jak użytkownicy na takich kanałach nie gubią w rozmowach, czy może tylko piszą swoje bez patrzenia na innych i tylko przypadkiem wygląda na dyskusję (a nie ciąg monologów)
Dlatego pasuje mi tutejszy kanał irc - cicho, spokojnie, a raz na jakiś czas można z kimś pogadać.
Difane pisze:Wiesz powiem Ci, że mnie akurat cisza nie krępuje. Odnoszę natomiast wrażenie, że problem ten dotyka niestety rozmówcy i traktuje mnie trochę tak jak wspomnianego "idiotę", więc aby niejako przerzucić "winę" za ciszę na mnie zadaje pytania typu "co tam ? jak tam ?", tj.chce w ten sposób wmówić sobie "ja jestem mądry, a on musi teraz coś powiedzieć aby udowodnić mi, że też jest"

pytania w stylu "Co tam?" słyszę nawet w normalnych rozmowach jak jest więcej osób i nie jest to dla mnie coś niezwykłego - dla mnie to znaczy tyle co "co ostatnio robiłeś?", "gdzie ostatnio byłeś?", "co robisz (porabiasz)?" lub ew. "co chcesz?" itp.. Poza tym dla mnie takie pytanie to też oznaka że się ktoś kimś interesuje i nie tylko ma interes (i nie tylko o niego chodzi), ale również wyraża chęć podtrzymania przyjaźni. Wg. mnie to jest popularny wstęp do rozmowy - żeby łatwo znaleźć punk zaczepienia.
Difane pisze:Bo pomimo iż kiedyś myślałem, że jestem po prostu nieśmiały tak z czasem zauważyłem, że nie tutaj tkwi sedno problemu ponieważ to nie jest tak, że chcę coś powiedzieć a tego nie mówię. Mi największy kłopot sprawia fakt, iż - po prostu - nie przychodzi mi ochota na pisanie/mówienie i nie wiem o czym pisać. Czuję jakąś taką pustkę w głowie, tak jakby na czas rozmowy ktoś wyjął mi z głowy wszystkie znane mi słowa, a przed oczami wyświetlił napis "i co teraz cwaniaku ?"
Typowy problem ? (ja go mam)
Difane pisze:Czerwona pisze:Przede wszystkim należy sobie uświadomić, że rozmowa jest łatwiejsza niż np obliczenie całki potrójnej. Często leci na schematach. Wystarczy poobserwować innych ludzi i szybko jest się w stanie zauważyć pewne zależności. Rozmowa idzie jakimś w miarę ustalonym torem w zależności od miejsca, w którym się jest. To też można łatwo obczaić obserwując innych.
[...]
Z drugiej jednak strony te właśnie "schematy" to coś, co generalnie odpycha mnie od ludzi, tzn. zadaję sobie pytanie "po co oni o tym w ogóle rozmawiają ? do czego to ma niby doprowadzić ?". Wolałbym aby rozmowa potoczyła się jakimś niestandardowym torem od samego początku, tylko kompletnie nie wiem jak zacząć, aby zostać przez drugą osobę potraktowanym poważnie.
Jeśli nie chcesz od razu kogoś rzucić od razu na głęboką wody proponuje powili go tam spychać - wydaje mi się, że lepiej zacząć od "szablonu", czegoś prostego (wybadać teren), a potem stopniowo przechodzić na właściwy temat. Strzelając od razu z grubej rury możesz wiele stracić, jeśli nie trafisz.
No chyba że już wiesz na co możesz sobie pozwolić.
Difane pisze:Dzisiaj np. w akcie jakiejś takiej "desperacji" po raz pierwszy w życiu zdecydowałem się zagadać do obcej osoby (dotychczas jedynie przyjmowałem zaproszenia), przywitałem się i... zaniemówiłem. Czułem się tak zakłopotany, że w pewnym momencie nie wiedząc o co zapytać zapytałem o... pogodę :lol: . Druga strona poczuła się tym chyba poirytowana, bo po chwili zamknęła okno priva, chwilę wcześniej podając prawdziwą (lub kolejną zmyśloną

) lokalizację pobytu/miejsca zamieszkania.
Kiedyś próbowałem jakiegoś chatu, w którym osoby były losowane (system losował nam partnera do rozmowy z całego świata). Często od razu się druga strona rozłączała i sobie darowałem tą stronkę. Ale jeśli chcesz iść w tym kierunku to trzeba próbować, uczyć się i ćwiczyć.
lea pisze:Nie wiem gdzie mam iść by poznać kogokolwiek. Tak bardzo przeszkadza ta wkodowana nam natura istoty społecznej [ edit: może bardziej zwierzęcia stadnego ].
Mam ten sam problem. Nowe osoby poznawałem prawie jedynie w pracy (wcześniej w szkole lub na uczelni). Ostatnio trafiło 3 razy, że poznałem paru znajomych moich znajomych, ale w sumie z nimi nic mnie nie łączy i nie utrzymuję kontaktu.
Jeanne pisze:Usiłowałam poznać znajomych przez internet, ale skończyło się niepowodzeniem. Raz, poznałam miłego chłopaka, okazało się, że oboje interesujemy się gotowaniem-to był nasz jedyny wspólny temat. Po kilku wiadomościach znajomość umarła śmiercią naturalną, bo skończyły się wątki do rozmowy. Ileż można gadać o ulubionych potrawach?
A próbowałaś zejść na inne tematy (przy okazji) ? Na przykład: "co zdrowe?", "jaka kuchenka lepsza?", "czyszczenie po" ?
Jeanne pisze:Nie mam siły przebicia i nie mając już ochoty na uświadamianie delikwenta, że jest niewychowany, zamykam się w sobie.
Mam ten sam problem - ustaliłem, że jak poza mną są 4 osoby, to "mnie już nie ma". A jak się trafi jakiś wygadany ektrawertyk, to wystarczy jeszcze ktoś bym "zniknął".
Jeanne pisze:Nie lubię gadać o niczym, dlatego zawsze kończy się tym, że zapada niezręczna cisza, którą można kroić nożem.
Jak widzę rozmowy innych to czasami chciałbym tak, ale jestem za głupi lub moja wiedza bardzo rzadko pokrywa się z zainteresowaniami innych lub po prostu jestem za nudny.
PS.
Tak na marginesie: Post
Sundari wg. mnie jest bardzo dobry.