Re: Gdzie się poznaliście?
: 13 cze 2015, 20:41
Cóż, nie 'poznaliśmy się' dotąd nigdy.
Mam za sobą pewne nieśmiałe próby. W liceum - szczeniackie zauroczenie dziewczyną, której prawie w ogóle nie znałem. Sporo nieprzespanych nocy i mnóstwo głupich akcji, by zwrócić na siebie uwagę. Trochę zrąbana matura przez to wszystko, a potem ziejąca pustka, gdy w końcu nadszedł czas konfrontacji z łatwym do przewidzenia finałem.
Na studiach inne podejście. Niecodzienne, bo padło na dziewczynę, która z początku kompletnie mi się nie podobała z wyglądu. Z czasem jednak, im lepiej ją poznawałem, tym bardziej te zewnętrzne niby-niedociągnięcia schodziły na plan dalszy (lub zaczęły się wydawać całkiem słodkie), a mocniej przebijały się takie cechy jak inteligencja, wrażliwość, poczucie humoru i taka kobieca 'hardość', dojrzałość i wytrwałość. Poza tym miałem wrażenie, że jesteśmy, pod jakimś 'duchowym' (ciężko mi znaleźć lepsze określenie) względem, całkiem podobni do siebie. Ona takiego wrażenia nie miała. Poza tym znowu zacząłem robić trochę głupie rzeczy, przez które moje zapatrywanie na nią stało się dość oczywiste, a ją wprowadzało głównie w zakłopotanie. Kolejna konfrontacja, tym razem również bolesna dla niej, bo po niej się zamknąłem, odciąłem, a przecież zdążyliśmy zostać dobrymi znajomymi. Generalnie festiwal niezbyt dojrzałych zagrań z mojej strony.
Kilka lat temu poznałem całkiem ciekawą osóbkę na jednym z portali randkowych. Inteligentna i wrażliwa, cicha introwertyczka, opiekuńcza aż do przesady, utalentowana i ambitna. Niestety, z tego też nic nie wyszło. Po paru spotkaniach doszła do wniosku, że jednak szuka kogoś innego, z innym usposobieniem. Jak to mówią, bywa...
W pracy widoków nie ma i nie zanosi się na to, by w firmie informatycznej nagle zaroiło się od wolnych kobiet w przedziale wiekowym 20-30 lat. Przez znajomych też raczej nikogo nie poznam, bo z czasem więzi się porozluźniały i widzimy się raz, może dwa w roku. W Internecie - czy to znów na portalach randkowych, czy na forach - nie szukam, ale nie będę się jakoś strasznie wzbraniał jeżeli z kimś będzie się fajnie gadało i pojawi się propozycja przeniesienia tej znajomości do tzw. reala.
To tyle ode mnie.
Mam za sobą pewne nieśmiałe próby. W liceum - szczeniackie zauroczenie dziewczyną, której prawie w ogóle nie znałem. Sporo nieprzespanych nocy i mnóstwo głupich akcji, by zwrócić na siebie uwagę. Trochę zrąbana matura przez to wszystko, a potem ziejąca pustka, gdy w końcu nadszedł czas konfrontacji z łatwym do przewidzenia finałem.
Na studiach inne podejście. Niecodzienne, bo padło na dziewczynę, która z początku kompletnie mi się nie podobała z wyglądu. Z czasem jednak, im lepiej ją poznawałem, tym bardziej te zewnętrzne niby-niedociągnięcia schodziły na plan dalszy (lub zaczęły się wydawać całkiem słodkie), a mocniej przebijały się takie cechy jak inteligencja, wrażliwość, poczucie humoru i taka kobieca 'hardość', dojrzałość i wytrwałość. Poza tym miałem wrażenie, że jesteśmy, pod jakimś 'duchowym' (ciężko mi znaleźć lepsze określenie) względem, całkiem podobni do siebie. Ona takiego wrażenia nie miała. Poza tym znowu zacząłem robić trochę głupie rzeczy, przez które moje zapatrywanie na nią stało się dość oczywiste, a ją wprowadzało głównie w zakłopotanie. Kolejna konfrontacja, tym razem również bolesna dla niej, bo po niej się zamknąłem, odciąłem, a przecież zdążyliśmy zostać dobrymi znajomymi. Generalnie festiwal niezbyt dojrzałych zagrań z mojej strony.
Kilka lat temu poznałem całkiem ciekawą osóbkę na jednym z portali randkowych. Inteligentna i wrażliwa, cicha introwertyczka, opiekuńcza aż do przesady, utalentowana i ambitna. Niestety, z tego też nic nie wyszło. Po paru spotkaniach doszła do wniosku, że jednak szuka kogoś innego, z innym usposobieniem. Jak to mówią, bywa...
W pracy widoków nie ma i nie zanosi się na to, by w firmie informatycznej nagle zaroiło się od wolnych kobiet w przedziale wiekowym 20-30 lat. Przez znajomych też raczej nikogo nie poznam, bo z czasem więzi się porozluźniały i widzimy się raz, może dwa w roku. W Internecie - czy to znów na portalach randkowych, czy na forach - nie szukam, ale nie będę się jakoś strasznie wzbraniał jeżeli z kimś będzie się fajnie gadało i pojawi się propozycja przeniesienia tej znajomości do tzw. reala.
To tyle ode mnie.