Strona 2 z 2

Re: Obojętność dnia codziennego

: 11 gru 2011, 22:26
autor: MetalMan
Piorun23 pisze: Gdyby praca była czymś pożytecznym, ludzkość nie wynalazła by kota, tylko wszyscy sami latali by za myszami... jeśli wiesz co mam na myśli.

Ale skoro cię to bawi, to polecam jeszcze noszenie ze sobą jakiegoś tuzina cegłówek... :mrgreen:
Chyba się nie zrozumieliśmy... do niczego Cie nie zmuszam, powiedziałem tylko, że mi 3 miesiące charówy po 12 godzin przy temperaturach ~40 stopni dały dużo do myślenia, w pewnym sensie oczyściły z negatywnych emocji, i naładowały masą pozytywnej energii... tzn ta energia przyszła jak już skończyłem.

Jeśli ktoś na prawdę chce zmiany, a nie tylko o niej mówi, to to może być dobry sposób, sam się o tym przekonałem... ale już, koniec tych rad, bo ktoś jeszcze weźmie się w garść i przestanie narzekać :P
Widać jestem typem Włóczykija,
Myślałem, że Włóczykij był raczej pozytywnie nastawionym samotnikiem? Nie oglądałem dawno muminków, ale nie pamiętam żeby się nad sobą użalał...

Re: Obojętność dnia codziennego

: 11 gru 2011, 22:49
autor: Piorun23
Gdybym ja harował 12h/dobę przez 3 miechy to tak by mnie to wkur... i negatywnie naładowało że skończyło by się co najmniej pobiciem, o ile nie mordem (gdy już bym wypoczął).

Ostatnio wystarczyły trzy tygodnie zdawania dwuletniego raportu z badań by musieli mi podsuwać żarcie na kiju :twisted:

I o tym właśnie pisałem - ludzie są różni - jednemu pomoże wysprzątanie domu, innemu 3 miechy harówki, innemu solidna impreza, a mi najlepiej robi laba na łonie natury,
kiedy leżę sobie pod gruszą,
na dowolnie wybranym boku
I mam to, co na świecie najświętsze
Święty spokój...
:mrgreen:


Ps. Nie oglądaj Muminków - przeczytaj Muminki :wink:

Re: Obojętność dnia codziennego

: 12 gru 2011, 0:01
autor: highwind
Piorun23 pisze:Ostatnio wystarczyły trzy tygodnie zdawania dwuletniego raportu z badań by musieli mi podsuwać żarcie na kiju
Ale to nie jest praca fizyczna. Po czymś takim też czułbym się wypruty. Ja ostatnio dziwnym trafem wylądowałem w zarządzaniu, logistyce i ogólnie papierkowej robocie, a że musiałem parę razy zerwać się wcześniej z roboty, ostatnie 2 tygodnie robię po 10-12h dziennie żeby nadrobić straty. I jestem zdewastowany. A jak sobie wspominam miesiąc machania kilofem, łopatą, przerzucania kamieni i to jak fajnie się wtedy czułem - niebo a ziemia. Tyle że kasa nieporównywalna :P Ale owszem, dla każdego co innego - można zostać testerem wódki, gier komputerowych, albo prezerwatyw :twisted:

Re: Obojętność dnia codziennego

: 13 gru 2011, 22:39
autor: Kapiszon
Ja staram się wyznaczać pewne daty. Np obecnie żyję z myślą "oby do świąt". Po nowym roku będzie to pewnie "oby do ferii". I tak jakoś czas mija, oczywiście starając się z tego życia coś brać.