Strona 2 z 2

Re: Introwertyzm - nie radzę sobie

: 31 mar 2011, 23:05
autor: Inno
Ausencia pisze: nie jest zdolnym do bycia w normalnym związku
Zdefiniuj mi normalny związek, a potem pokaż osoby, które w takim rzeczywiście są. Łatwo wielu nie znajdziesz. :P
Ausencia pisze:a ekstra nie wie, co robić, czuje się źle i wietrzy spisek.
Bo trzeba swoje potrzeby komunikować i tłumaczyć drugiej osobie. A druga osoba też musi być otwarta na przyjęcie tej prawdy, a nie barykadować się w swoim poczuciu krzywdy. Ciężkie te związki, ciężkie. :P

Na podstawie podanych informacji nie umiem określić przyczyn zachowania chłopaka Higha, może ich być multum. Niech się facet wytłumaczy partnerowi, to jego obowiązek.

Re: Introwertyzm - nie radzę sobie

: 31 mar 2011, 23:58
autor: Ausencia
Inno pisze:
Ausencia pisze: nie jest zdolnym do bycia w normalnym związku
Zdefiniuj mi normalny związek, a potem pokaż osoby, które w takim rzeczywiście są. Łatwo wielu nie znajdziesz. :P.
Dobra, źle się wyraziłam. Chodziło mi o związek, w którym w grę wchodzi wspólne mieszkanie. Nie wyobrażam sobie po prostu spędzania z kimś niemal bez przerwy czasu. Ja wiem, miłosc i te sprawy. Ale, jak to mówią (albo powinni) introwertyzm nie wybiera. Albo sama świadomośc kogoś tuż obok, kiedy akurat nie masz na to nastroju i po prostu nie możesz się zmotywować do starań. Chcesz, ale nie możesz i koniec.
Widzę jak u mojej współlokatorki bez przerwy przesiaduje chłopak. I fajnie, jeden dzien, drugi, ale trzeci!! i czwarty! i jeszcze wspólne studia! gdzie miejsce na oddech? na prywatnosc?
I widzisz, ja wiem, że oni myślą inaczej. Dla nich to raj. I super. Tylko że ja sobie tego zwyczajnie nie wyobrażam. A z drugiej strony, nie chcę przecież być całe życie sama.
Inno pisze:A druga osoba też musi być otwarta na przyjęcie tej prawdy

Szczerze: ile znasz takich osób?

Re: Introwertyzm - nie radzę sobie

: 01 kwie 2011, 6:08
autor: high
Teraz kiedy jestem u niego kilka dni to już po prostu wiem, że muszę się zbierać i mówię mu to wprost i pytam się wprost czy ma mnie już dość, chociaż serce mi pęka... On na to wszystko tylko się peszy i mówi, że on nie jest w stanie mi tego powiedzieć już...i bardzo omija ten temat...
Sam już nie wiem co o tym wszystkim myśleć, ale jest mi źle bo teraz za każdym razem kiedy on ma gorszy humor (a powodów przecież może być multum) to ja już automatycznie myślę, że to przez to iż potrzebuje spokoju... bo tak się zachowywał wcześniej jak dłużej u niego byłem... "samo to z niego wypływało" i sam nie wiem czy wtedy wziąć spakować się i wyjechać czy jak...

Re: Introwertyzm - nie radzę sobie

: 01 kwie 2011, 8:46
autor: Inno
Ausencia pisze:I widzisz, ja wiem, że oni myślą inaczej. Dla nich to raj. I super. Tylko że ja sobie tego zwyczajnie nie wyobrażam. A z drugiej strony, nie chcę przecież być całe życie sama.
Bierz introwertyka. Ja sobie z ekstrawertykiem też związku nie wyobrażam. Wspólnie jeszcze nie mieszkam, a pierwsze lokum to będzie pewnie wynajmowana kawalerka, więc może być ciężko. Czasem nawet spanie w jednym łóżku może męczyć.
Ausencia pisze:Szczerze: ile znasz takich osób?
Zbyt mało znam osób, żeby się wypowiedzieć. ;)
------------------------------------------------------------------------------------
high pisze:On na to wszystko tylko się peszy i mówi, że on nie jest w stanie mi tego powiedzieć już...i bardzo omija ten temat...
Sam już nie wiem co o tym wszystkim myśleć, ale jest mi źle bo teraz za każdym razem kiedy on ma gorszy humor (a powodów przecież może być multum) to ja już automatycznie myślę, że to przez to iż potrzebuje spokoju... bo tak się zachowywał wcześniej jak dłużej u niego byłem... "samo to z niego wypływało" i sam nie wiem czy wtedy wziąć spakować się i wyjechać czy jak...
Jak dla mnie, to on się zachowuje w stosunku do Ciebie nie fair. Niech się nie peszy, delikacik jeden, tylko wytłumaczy, o co mu chodzi. Może napisać, jak mówienie przychodzi mu z trudem.

Komunikowałeś mu wprost, jak się czujesz z całą tą sytuacją, jak ją odbierasz i że nie umiesz jej zinterpretować?

Może to egoistyczna postawa z niego wypływa, że jak mu dobrze z z Tobą, to możesz być, ale jak ma ciekawsze rzeczy do robienia, to masz wyp.....? Ma obowiązek Ci powiedzieć o co chodzi i tyle.

Ty u niego pomieszkujesz czy mieszkacie razem? On się w ogóle zastanawiał, czy masz dokąd pójść, wtedy, jak chce być sam?

Re: Introwertyzm - nie radzę sobie

: 01 kwie 2011, 15:54
autor: high
Powiedział mi, że on nie wie jak to wytłumaczyć, żebym poczytał o introwertykach...
Pomieszkuję u niego, wracam do domu do siebie co jakiś czas no i teraz to pół biedy... Ale co jak zamieszkamy razem za granicą... już teraz w kwietniu mieliśmy wyjechać i ja bym o niczym nie wiedział... dobrze, że się wyjazd przełożył...
nie wiem jak mam z nim już o tym rozmawiać i co o tym myśleć... Jest to dla mnie strasznie trudny i śliski temat, bo ja nie chce zmieniać jego charakteru, nie chce żeby tak sobie pomyślał, bo go kocham, ale kurde tak strasznie mi jest przez to przykro... przykro mi że przez tyle czasu nie raz po prostu traktował mnie okropnie i jak mu mówiłem, że w związku czasami wydaje mi się że mu już nie zależy i to przyzwyczajenie to nic nie mówił... dopiero teraz
sam nie wiem co ja mam robić...
strasznie sobie z tym nie radzę...

Re: Introwertyzm - nie radzę sobie

: 02 kwie 2011, 23:21
autor: cityCAT
Normalny introwertyk, moim zdaniem raczej zaakceptuj jego potrzebę przebywania co jakiś czas z dala od Ciebie i nie dołuj się wciąż i wciąż, bo tylko go to zniechęca. Jego to NAPRAWDĘ męczy..

Chyba nie jesteście ze sobą jakoś super blisko skoro nie chce o tym porozmawiać.

Re: Introwertyzm - nie radzę sobie

: 16 sie 2011, 15:36
autor: fragile_me
zadziwiające jak ja wszystkich was rozumiem. przez wakacje niemal codziennie spałam u chłopaka, ostatnio przy piwie poruszyliśmy temat wspólnego mieszkania. chyba oboje jakoś tak skradaliśmy się aby ten temat poruszyć. tylko no właśnie... mam lęki, bo też potrzebuję od czasu do czasu posiedzieć sama. nie zdawałam sobie sprawy, że aż tyle osób podobnie czuje... czasem uciekam na noc do akademika (gdzie obecnie mieszkam, w wakacje na szczęście sama w pokoju) i odpoczywam. dzięki wam bardziej zdaje sobie sprawę, że te ucieczki związane są z intro. Wyjaśnię mu wszystko jak najszybciej bo wiem jakie te moje odchyły mogą być przykre.
A mieszkanie... będzie nam dobrze. Kawalerka typu pokój + kuchniokorytarz + łazienka jest zdecydowanie zbyt mała (obecne lokum mojego lubego). Szukamy małego mieszkania dwupokojowego lub takiego z normalną kuchnią aby mieć chwilkę dla siebie-a to jest obustronna potrzeba.

High, mam nadzieję, że już wszystko u was jasne :)

Re: Introwertyzm - nie radzę sobie

: 16 sie 2011, 16:52
autor: Inno
Bałabym się mieszkać z chłopakiem w kawalerce, a już najgorsza byłaby kawalerka z aneksem kuchennym. Bo właśnie nie moglibyśmy od siebie odpocząć, ciągle byśmy się widzieli i słyszeli, i myślę, że mogłoby to prowadzić do rozdrażnienia i kłótni o byle pierdoły. Wolałabym dwa pokoiki, choćby malutkie.

Ale samo mieszkanie z moim mnie nie niepokoi, jest cichy, spokojny, zajmuje się własnymi sprawami, jak to introwertyk, więc jego obecność nie jest dla mnie męcząca.

Re: Introwertyzm - nie radzę sobie

: 23 sie 2011, 12:45
autor: Pałer_Frytas
Na mnie sama obecność ludzi wokoło (w rozsądnych ilościach) nigdy jakoś strasznie nie wpływała na moje samopoczucie. To, że ktoś tam chodzi po pokoju, wali garami w kuchni czy ogląda tv nie rozdrażnia mnie jakoś i nie powoduje chęci ucieczki. Źle za to na mnie działa narzucanie się swoją osobą. Jak mi się każe coś robić, jakieś pretensje, jak sie mnie popędza. Ja zwykle wszystko co trzeba zrobię tylko wtedy jak mnie najdzie ochota (a to nie zdarza się zwykle przed obiadem). Nienawidzę jak ktoś próbuje mnie wtłoczyć bym działał zgodnie z jego planem dnia. Także mógłbym mieszkać z jakąś ewentualną przedstawicielką płci zwykle pięknej gdyby tylko nie burczała mi od rana do wieczora nad głową, że znów coś tam nie odłożyłem do szuflady. Odłożę przecież, tylko później! :P

Re: Introwertyzm - nie radzę sobie

: 23 sie 2011, 13:25
autor: Padre
Pałer_Frytas pisze:Nienawidzę jak ktoś próbuje mnie wtłoczyć bym działał zgodnie z jego planem dnia. Także mógłbym mieszkać z jakąś ewentualną przedstawicielką płci zwykle pięknej gdyby tylko nie burczała mi od rana do wieczora nad głową, że znów coś tam nie odłożyłem do szuflady. Odłożę przecież, tylko później! :P
Heh, a niestety właśnie o to chodzi w mieszkaniu razem. Ty masz swoje przyzwyczajenia, ona ma swoje... i tarcie jest nieuniknione, bo dla Ciebie skarpetka pod krzesłem przez godzinę jest jak najbardziej dozwolona ale dla niej już nie. Docieranie się bywa cholernie bolesne :|