Kurczę, a ja nie mam nic, co mógłbym określić mianem hobby... Kiedyś miałem, albo myślałem, że mam, ale może to jest czas, żeby do niektórych z tych aktywności powrócić.
- Prowadziłem kiedyś bloga, na którym wygłaszałem (choć raczej "wykrzykiwałem") swoje opinie w jak najbardziej kontrowersyjny sposób. Potem zacząłem umieszczać tam opowiadania, część wydałem w formie zbioru - nie sprzedał się za dobrze (ciekawe dlaczego xd).
- Próbowałem spełnić marzenie z dzieciństwa i zająłem się gamedevem. Zrobiłem kilka biedagierek, pochwaliłem się nimi na blogu (który od wielu miesięcy jest martwy), i przestałem. Nie potrafię zrobić małej gry, bo każdy projekt rozrasta mi się na papierze w zastraszającym tempie, a realizacja umiera z braku samozaparcia.
- Granie w gry wideo... może to i hobby, jeśli nakręcę się na jakąś nową grę. Granie w te same starocie przypomina raczej zajmowanie sobie czasu na siłę, z braku pomysłów co można zrobić z wolnym czasem.
- Książki czytam obecnie raczej rzadko, bo w ciągu dnia mam inne rzeczy do roboty, a przed snem już jest za późno, bo za długo grałem

Tego mi brakuje, ale przeszkadza mi mój brak organizacji.
- Pieczenie chleba, mimo że sprawia mi satysfakcję i to chyba jedyna rzecz w moim życiu, z której jestem dumny, nie może być nazwane hobby, bo... muszę go piec, żeby mieć co jeść

Mimo wszystko jestem "bread person".
- Ostatnio zapisałem się na trening Wing Tsun, ale też nie wiem, czy mogę (będę mógł) nazwać to swoim hobby. Poszedłem tam, żeby się spocić, odzyskać dawną kondycję i może (ale tylko może) będzie to miało pozytywny wpływ na moją codzienną koncentrację.
- Próbowałem coś kiedyś rysować, nawet kupiłem sobie tablet... Brak talentu, brak motywacji, brak pomysłów, i tak sobie tablet leży.
Trzeba coś zmieć w swoim życiu, samotne mieszkanie daje wiele możliwości, tylko jakoś od prawie ośmiu miesięcy się nie mogę zebrać do ich wykorzystania.