Re: Dążenie do szczęścia
: 03 sty 2010, 0:40
Ja uważam, że do tego stanu szczęścia/ błogości/nieba można wyłącznie dojść samemu. Nikt nam w tym nie pomoże, nie zrobi tego za nas. Nie zbawią nas księża, filozofowie, buddyści. Są ludzie, którzy mogą nam wskazać drzwi, my musimy przez nie przejść (z czego to cytat?
). Nie zbawią nas dobre uczynki, modlitwy. To za mało, albo inaczej- nic nam to nie da. To jest taki zamiennik, takie oszukiwanie samego siebie, że przestrzeganie przykazań nas zbawi. Nic tak abstrakcyjnego nas nie zbawi. To nie jest sklep, albo gra komputerowa. Egzystencja, natura świata nie jest tak abstrakcyjna, nazwana, określona. Stan błogości/ raju osiąga się przez poznawanie siebie, utrzymywanie świadomości. Narzędziem do tego jest medytacja. Nazwa jest myląca, ale tak naprawdę nie medytuje się nad czymś. Nie medytuje się nad niczym. Nie ma nad czym medytować, i to jest piękne. Nie ma ani jednej małej rzeczy, nad którą trzeba medytować. To w takim razie czym jest medytacja? Jest ona powrotem do domu, że tak to nazwę. Uratowaniem siebie. Byciem naturalnym.
Pogląd mówiący, że istnieje coś takiego jak niebo, w sensie miejsce czy stan, do którego trafiamy po śmierci, powoduje bardzo złą rzecz. Rzeczywistość, natura zostaje zepchnięta na dalszy plan, zapomina się o niej. Bo skoro ostateczną rzeczywistoścą jest niebo, po co myśleć o naturze? Błąd. Jesteśmy nierozerwalnie związani z natura, z przyrodą. Zapominamy o tym, nie zdajemy sobie z tego sprawy. A przecież i ty, i ja, i kamienie, i drzewa, i ptaki, i glizdy, i żółte jesienne liście- wszyscy pochodzimy z tego samego źródła, z tego samego początku stworzenia tego wszechświata. Początek był dawno temu. Od tego czasu uformowały się układy słoneczne, planety, a na jednej z planet powstało życie- świadome siebie! A proces "tworzenia" się człowieka- na początku jesteśmy tylko połączeniem plemnika i jajeczka. Wyobraźcie sobie- jesteśmy tymi zarodkami, tylko że już po pewnej ewolucji, po pewnym czasie rozwoju. Tak samo cał świat, wszechświat- to wszystko jest ciałami materii i antymaterii, które były na początku wszystkiego, tylko że po prostu już po pewnym czasie, po pewnej ewolucji.
Pogląd mówiący, że istnieje coś takiego jak niebo, w sensie miejsce czy stan, do którego trafiamy po śmierci, powoduje bardzo złą rzecz. Rzeczywistość, natura zostaje zepchnięta na dalszy plan, zapomina się o niej. Bo skoro ostateczną rzeczywistoścą jest niebo, po co myśleć o naturze? Błąd. Jesteśmy nierozerwalnie związani z natura, z przyrodą. Zapominamy o tym, nie zdajemy sobie z tego sprawy. A przecież i ty, i ja, i kamienie, i drzewa, i ptaki, i glizdy, i żółte jesienne liście- wszyscy pochodzimy z tego samego źródła, z tego samego początku stworzenia tego wszechświata. Początek był dawno temu. Od tego czasu uformowały się układy słoneczne, planety, a na jednej z planet powstało życie- świadome siebie! A proces "tworzenia" się człowieka- na początku jesteśmy tylko połączeniem plemnika i jajeczka. Wyobraźcie sobie- jesteśmy tymi zarodkami, tylko że już po pewnej ewolucji, po pewnym czasie rozwoju. Tak samo cał świat, wszechświat- to wszystko jest ciałami materii i antymaterii, które były na początku wszystkiego, tylko że po prostu już po pewnym czasie, po pewnej ewolucji.