No przecież szósty zmysł jest od tego, żeby widzieć umarłych.

-----
Czytam „Typy psychologiczne” Junga i natrafiłam na fragment dotyczący myślenia. Wprawdzie nie ma tu odpowiedzi na pytanie zadane w pierwszym poście, ale myślę, że może to kogoś zaciekawić.
Okazuje się, że zdolność myślenia abstrakcyjnego u ludzi nie jest czymś oczywistym.
[quote=""Typy psychologiczne" Carl Gustav Jung"] U człowieka pierwotnego
imago – psychiczny pogłos doznania zmysłowego – jest bowiem tak silna, tak mocno zabarwiona zmysłowo, że kiedy pogłos ów występuje reproduktywnie – jako spontaniczny obraz wspomnieniowy – to niekiedy ma nawet charakter halucynacji. Jeśli więc człowiekowi pierwotnemu przychodzi na myśl obraz wspomnieniowy jego zmarłej matki, to widzi on i słyszy, by tak rzec, jej ducha. My „myślimy” tylko o zmarłych – człowiek pierwotny postrzega ich, i to właśnie ze względu na nadzwyczajną wprost zmysłowość swych obrazów zmysłowych. Stąd wzięła się wiara w duchy. Duchy są bowiem tym, co my po prostu określamy mianem myśli. Kiedy człowiek pierwotny „myśli”, to tak naprawdę ma wizje tak realne, że stale miesza mu się to, co psychiczne, i to, co realne. Powell powiada: „Ale największy zamęt panujący wśród ludzi pierwotnych polega na tym, że powszechnie zwykli oni mylić to, co obiektywne, z tym, co subiektywne”. Spencer i Gillen mówią zaś: „To, czego człowiek pierwotny doświadcza w marzeniu sennym, jest dlań tak realne jak to, co widzi na jawie”. To, co na własne oczy widziałem odnośnie psychologii Murzynów, jako żywo potwierdza ten wniosek. Z tego zasadniczego psychicznego faktu realizmu autonomiczności obrazu zestawionego z autonomicznością doznania zmysłowego bierze się wiara w duchy – nie wynika ona bynajmniej z jakiejś doznawanej przez człowieka pierwotnego potrzeby wyjaśniania, tę bowiem przypisują mu tylko Europejczycy. Dla człowieka pierwotnego myśl jest wizjonarna i audytywna, ma zatem charakter objawienia. To właśnie dlatego czarownik – wizjoner – zawsze jest równocześnie myślicielem, który przekazuje plemieniu objawienie duchów czy bogów. To właśnie stąd bierze się magiczne oddziaływanie myśli, skoro bowiem jest ona realna, to jest równoznaczna z czynem, podobnie rzecz ma się ze słowem jako szatą zewnętrzną myśli, albowiem słowo wywołuje „realne” obrazy wspomnieniowe, ma przeto oddziaływanie „realne”. Przesądy pierwotne zdumiewają nas tylko dlatego, że udało nam się w znacznym stopniu pozbawić obraz psychiczny właściwej mu zmysłowości, to znaczy, nauczyliśmy się myśleć w sposób „abstrakcyjny”, rzecz jasna przy zachowaniu wspomnianych wcześniej ograniczeń.[/quote]
Ograniczenia te to to, że nie da się myśleć „czysto” abstrakcyjnie – u podłoża myślenia abstrakcyjnego leżą rzeczy realnie istniejące. Przenosimy pojęcia związane z rzeczywistością w sferę abstrakcyjną, dlatego w abstrakcji cały czas pobrzmiewa echo postrzeżenia. Np. kiedy mówimy o „cieple”, „zimnie”, a w końcu o „temperaturze”, to i tak wychodzimy od „ciepła” i „zimna” rzeczy postrzegalnych i realnie istniejących – ciepłych i zimnych ciał.
Szkoda, że Jung nie ciągnie tematu dalej, bo ciekawa jestem jak wygląda proces „abstrakcjonizowania” się myślenia wraz z rozwojem kultury, cywilizacji.
No i Jung wspomina o Murzynach, ale o których, Afrykanach ze słabo rozwiniętych społeczności lokalnych, czy już o mieszkańcach USA, niestety nie wyjaśnia.