Jakby mało było podatków to jeszcze niektórym wciąż mało. Taki pomysł jest kompletnie bez sensu. A chociażby z osobami bezpłodnymi które dzieci mieć nie mogą nawet jeśli chcą? Przykro mi towarzyszko, to że jesteś bezpłodna oznacza że musisz płacić specjalny podatek ku chwale naszej wielkiej rewolucji.
Introman24 już pisał o adopcji. Poza tym, jest inny sposób - zwolnienie z podatku w sytuacji lekarskiego zaświadczenia o bezpłodności. Proste.
Natomiast generalnie są to pieniądze wyrzucone w błoto. 500+ miało sprawić, że ludzie będą chętniej mieć dzieci ale efekty jeśli chodzi o wzrost dzietności są marne, cel nie został osiągnięty. I nie mógł zostać nawet jakby było 1000+ lub więcej. To że mamy niską dzietność nie wynika wcale z biedy, przyczyny leżą zupełnie gdzieś indziej i 500+ nie jest na nie odpowiedzią.
Ależ to nie ma znaczenia. Te pieniądze się należą osobom, które już wychowują dzieci. Jak kupujesz w sklepie chleb, to płacisz piekarzowi za chleb, a nie mówisz "Jak zaczniesz wypiekać dwa razy więcej chleba, to Ci zapłacę na zachętę, ale za ten chleb, co już upiekłeś, nie zapłacę, biorę go sobie gratis".
Od 500+ wolałbym niższe podatki, łatwiejsze państwo i rząd, który dba o swoich obywateli, a nie taki neokolonialny jak teraz, który dba o obywateli państw dominujących.
No to powiedz lekarzom i strażakom "Nie dostaniecie wynagrodzenia za wasze usługi na rzecz społeczeństwa, ale za to podatki będą niższe". Dlaczego osoby pracujące w sektorze rodzicielskim miałyby być traktowane inaczej?
Może bieda nie jest problemem dla dzietności, w sensie, że ludzie głodem przymierają, bo tak nie jest, ale dostępność mieszkaniowa i budowlana, koszty mieszkań i budowy domów, już bym wskazał, jako jedną z przyczyn hamującą wzrost urodzeń. 500+ tego nie rozwiąże. Tu polityka mieszkaniowa jest do zmiany i wolałbym uproszczenie procedur budowlanych, obrotu ziemią, zmiany działki z rolnej na budowlaną, planach zagospodarowania przestrzennego. To dalej wygląda dla mnie jak gospodarka centralnie sterowana i to nastawiona na brak wzrostu ludności.
Nie wiem, czy rozwiąże, ale nie to jest dla mnie głównym argumentem za 500+. 500+ należy się osobom pracującym w zawodzie rodzicielskim, jako wynagrodzenie za ich usługi dla społeczeństwa. Tyle.
Tak, to masochizm. Jeśli czerpiesz korzyści z czyjejś pracy to idziesz do tego gościa i mu tą pracę wynagradzasz, rozwiązujesz sprawę prywatnie. Nie tworzysz systemu opartego o przymus.
To jestem ciekaw, w jaki sposób załatwiasz prywatnie np. sprawę korzystania z dróg publicznych, czy bezpieczeństwa publicznego. Osobiście płacisz budowniczym dróg lub konkretnym policjantom? Czy wychodzimy z założenia, że wszyscy korzystamy z transportu (nawet jeśli ktoś sam nie jeździ, to korzysta z transportu towarów, które kupuje) oraz zapobiegania przestępczości, więc składamy się na nie w podatkach i potem z tego się wypłaca wynagrodzenie i koszty?
Rolę państwa należy ograniczyć do minimum. Samorząd jest od dbania o dzietność, np. poprzez wyznaczanie gruntów pod zabudowę rodzinną, usługową, pod rzeczy z których korzystają potencjalne rodziny wyrażające chęć posiadania potomstwa. Nie samymi świadczeniami pieniężnymi rodzina żyje.
No to jak wyżej - powiedz strażakom, policjantom, lekarzom, że nie będą dostawać wynagrodzenia za swoją pracę od społeczeństwa, ale za to dostaną zabudowę usługową. To dopiero byłby komunizm.
Zgadzam się, rolę państwa należy ograniczyć. Ale wypłacanie wynagrodzenia osobom wykonującym prace niezbędne do przetrwania tegoż państwa, zalicza się do minimum. A taką pracą jest przede wszystkim rodzicielstwo.
I w ogóle nie ma znaczenia, czy 500+ przyczynie się do zwiększenia dzietności, czy nie. To jest co najwyżej bonus.
No nie wiem, nie wiem. Co jest tańsze?
Ciężko oszacować. Nie mówię, że zaoszczędzenie na propagowaniu zabobonów w szkole wystarczyłoby samo z siebie na pokrycie 500+, ale byłoby krokiem w dobrą stronę (oczywiście, tak samo państwo nie powinno w żaden sposób wspierać propagandy lewackiej). Na pewno jest też wiele innych dziedzin, w których można zaoszczędzić. W każdym razie, zabezpieczenie wypłat dla pracowników sektora rodzicielskiego, niezbędnego dla przetrwania państwa, powinno być priorytetem i to w innych dziedzinach powinno się ciąć wydatki, by je zapewnić, nie odwrotnie.