: 06 gru 2008, 22:29
tak..przykre jest to bardzo kiedy stoisz w tłumie osób i oddziela cię od nich szklana ściana, której nie możesz niczym przebić choć bardzo tego chcesz. jakiś mały ludek w środku ściska ci żoładek i wbija do głowy różne idiotyczne wizje.
niby jak? miałam uciec z mieszkania z urodzin swojej współlokatorki? mówiąc, sorry ale muszę iść do biblioteki bo mi się nie chce tracić z wami czasu na rozmowy i imprezowanie? już widzę ich miny..chociaz w sumie i tak wyszło na to, że nie za bardzo się umiem integrować i zapomnialam do czego służy język a mój mózg ma wielkość orzeszka laskowego. I w takim momecie zdaje sobie tez sprawę, ze za półtora miesiąca zostawię tu wszystko , wrócę do domu a większość z tych ludzi i tak nie bedze pamietać mojego snujacego sie quasi-imprezowego ducha. ale jednak to przykre patrzyć jak inni sie dobrze bawią i zacieśniają więzy (nieważne już jakie) a ty stoisz u punktu wyjscia.Może po to żebyś, zamiast tracić czas na imprezy, wykorzystała go w bardziej produktywny dla siebie sposób?