Inno pisze:Mi się np. marzyło, żeby każde wzięło książkę i wtedy np. przytuleni moglibyśmy czytać. Ale dla niego to nie było "wspólne spędzanie czasu"

Jak dla mnie może być nawet i bez książki.
Hikikomori pisze:Byłem w związku, jakiś czas temu z ekstrawertyczką. U mnie sprawa wygląda w ten sposób, jeżeli się zakocham to chcę być z drugą osobą w miare często, w gruncie rzeczy ja zainicjowałem wspólne mieszkanie więc byliśmy praktycznie cały czas razem. Niestety mi wystarczało samo "być" blisko siebie, a Jej nie.
Dla tego preferował bym intro. Myślę że na dłuższą metę związek z extra by nie wypalił, a tego wolał bym uniknąć.
Hikikomori pisze:Rozważam zakup manekina:D
Życzę powodzenia... ja bym wolał jakiegoś zwierza(ewentualnie kilka). Dajmy na to do kota możesz coś powiedzieć, nie zrozumie, nie odpowie, ale lepsze to niż manekin(moim zdaniem).
air pisze:Pasje dotyczą moich "cichych zamiłowań" zwiazanych z marzeniami z dzieciństwa. Teraz je dopiero realizuję. Wiążą się one z przebywaniem z dala od miejsca zamieszkania, bądź cywilizacji. Dotycza one sportu - szeroko rozumianego.
To coś jak moje zamiłowanie do klimatów outdorowo/survival'owych, ale na razie musi mi wystarczyć rower i piesze wędrówki po okolicy.
Hikikomori pisze:Ja trochę inaczej podchodzę do związku.Mimo, że jestem intro to w związku inczej się zachowuję tzn. lubię przebywać z drugą osobą i to dużo czasu dopóki jestem z nią sam na sam. Jeżeli już dochodzi do konfrontacji z innymi osobami to zaczynam sie czuć nieswojo i chciałbym <dosłownie> WYPIERDOLIĆ gdzies daleko byle być z nią sam na sam.Moje intro nie sprawia, że nie lubie osób, sprawia, że nie lubie tłoku, a tym bardziej jak większa ilość dziwnych stworów <czyt. ludzi> zwraca swoja uwagę w moim kierunku. Pamiętajcie INTRO nie znaczy zamknąć sie w pokoju i nie pokazywać sie światu to już HIKIKOMORI a to już choroba.
Mi dużo dawała by już sama świadomość, że mam kogoś z kim mógł bym po prostu być. Jeśli chodzi o czas, to starał bym się dostosować. Wiadomo fajnie było by gdzieś razem pójść, coś razem zrobić, a najlepiej posiedzieć gdzieś, porozmawiać, pomilczeć... ale nie wymagał bym wiele(do szczęścia mi dużo nie potrzeba). "Tłoku" nie trawie. Nie wiem jak niektórzy potrafią rozmawiać tak swobodnie w zatłoczonym(a nawet nie) autobusie czy tramwaju.
jerzok pisze:Od introwertyka do hikikomori jeden krok. Niewielka różnica.
Różnica wielka. Mogę się najwyżej zgodzić z tym, że intro ma łatwiej do hikikomori, bo trudno mi wyobrazić sobie hikikomori ekstrawertyka(czy to w ogóle możliwe?).
Shade pisze:Witam wszystkich - to mój pierwszy post...

Witaj^^
Shade pisze:Piszę z rozżalenia...bo już sama zwątpiłam w swoją "normalność". Po raz kolejny rozpadł się mój związek... z powodu braku poświęcania partnerowi wystarczającej ilości czasu. Wg "nich" - ekstrawertyków, jeśli jest się razem w związku - trzeba spędzać ze sobą CAŁY wolny czas... Starałam się, naprawdę..ale czułam się strasznie rozdrażniona, niewyspana, zmęczona, niesympatyczna dla innych, właśnie przez to ciągłe spędzanie czasu razem...
Nie mam doświadczenia w tych sprawach, ale wydaje mi się że intro+ekstra to trudne połączenie. Obie osoby w takim związku musiały by być bardzo dojrzałe, by dojść do pewnych kompromisów. Inaczej będzie tak jak w twoim wypadku.
Shade pisze:Wydaje mi się,że jestem "nienormalna", że coś ze mną nie tak (każdy mój związek kończył się tak samo: " bo tobie na mnie nie zależy, bo nigdy nie masz dla mnie czasu...").
Nie wiem czemu miała byś tak o sobie myśleć. Normalność to pojęcie względne.
Shade pisze:I jeszcze nigdy nie spotkałam faceta, który myślałby tak jak ja... Nie ma takich facetów....
W tym momencie mnie zabiłaś... Nie wiem czy myślę tak jak ty, ale na pewno byśmy się zrozumieli, jak chyba większość intro.
Shade pisze:No i trudno - postanowiłam, że będę sama. Nie chcę wysłuchiwać wstrętnych kazań o tym jak bardzo nienormalna, asocjalna i dziwna jestem... wolę być sama... Ale mimo wszystko - strasznie mi teraz źle.....

Kiedyś też myślałem że nigdy nie znajdę kogoś kto mógłby mnie zrozumieć i ze mną wytrzymać. Ale jak widać jest nas więcej, więc szanse są.
Ehh kolejne 3 godziny z głowy...