Ausencia pisze:Ekstrawertycy kochają obsypywać nas epitetami, o ktore nigdy byśmy sami siebie nie posądzili. Zawsze zaskakiwało mnie jak bardzo inaczej mozna być postrzeganym w oczach świata. Kiedyś mi to przeszkadzalo, ale nauczyłam się, ze taki rzeczy porządek jest nieunikniony.
Niektore okreslenia zaskakują, smieszą, ale potrafią takze ranić. Pomyslalam, ze czasem dobrze się wyzyć i to moze być miejsce, gdzie zapiszemy bzdurne/ smieszne/bolesne/calkowicie nieuzasadnione okreslenia i teskty, z jakimi sie codziennie stykamy.
Zaczynam: wyniosła i zimna,
zarozumiała, ale taka słodziutka (blah, nie ma chyba gorszego okreslenia) - jak to mozliwe?,
sztywniara,
zasadnicza,
dziwna,
taaaka nieśmiała,
i tekst, ktory mnie kiedys bardzo zabolał, a teraz się z tego smieję -
"ale przeciez Ty taka nie jestes! powiedz, ze taka nie jestes",
"ej, co z tobą, ciągle tylko siedzisz i zamulasz",
"straszny z niej mruk", "czy ty zawsze jestes w zlym humorze?" (akurat wtedy byłam wyjątkowo zadowolona ^^) "hm, a co na to Anna?" - i tu polumiech, krępująca cisza i moj brain fog.
"oj, Ania się obraziła? co ja teraz pocznę"
Cześć! Jestem tu nowa i jestem INTRO. Tak, nieraz doświadczam takich krzywdzących określeń, ale nie tylko. Jeden mój kolega z uporem maniaka nazywa mnie "moherem" za to, że trzymam się pewnych ram, zasad. Ciężko to wszystko tak po prostu opisać. Mam ponad 30 lat a dopiero teraz dowiedziałam się co ze mną jest "nie tak" ze nie umiem się na 100% wyluzować, iść na żywioł, być lubiana. Odkąd pamiętam zawsze stałam sobie z boku, już w przedszkolu wszyscy śpiewali piosenki, a ja nie chciałam, uparłam się i koniec. Nienawidzę kiedy ktoś mnie do czegoś zmusza! to na mnie działa jak płachta na byka. Zacinam się wtedy jeszcze bardziej i wtedy nie zrobie tego z czystej przekory. W podstawówce byłam ta "odrzucona", byłam biedniejsza, cichsza, wcale nie przebojowa. Cierpiałam jak cholera. Nigdy nie potrafiłam zjednywać sobie rzesz ludzi, a takich, którzy mnie rozumieją spotykałam niezwykle rzadko. Mój mąż ma do mnie pretensje, że wolę posiedzieć w domu niż np. wychodzić do rodziny na jakies uroczystości. Co ja na to poradzę, że potwornie mnie nudzą i cieżko to przyznać, myślę, że mogłabym w tym czasie zrobić setki innych rzeczy. Lubię być sama ze sobą. Do mnie cechy introwertyka pasują jak ulał: introwertycyvzyskują energię kiedy są w samotności, a tracą wśród ludzi, czerpią energię ze świata wewnętrznego, tj. uczuć, idei, wrażeń. Mój mąż tego nie rozumie. Czasem kłócimy się o to, że chcę zostać w domu. Czuję się wtedy tak nierozumiana, tak samotna jak mały żagielek na oceanie. Miotam się strasznie, płaczę, potem wszystko powraca do normy, zmuszam się i funduję sobie te rodzinne stypy, potem stwierdzam, ze wcale nie było tak źle. Skomplikowana jestem chyba i tyle. Najgorsze jest to, że ludzie (do niedawna ja też) nie wiedzą co to introwertyzm, ekstrawertyzm, odbieraja introwertyków jako dziwaków i sztywniaków, a słysząc tego typu określenia introwertyk z racji swojej ogromnej wrażliwości cierpi ogromnie. Jakis czas temu byliśmy z męzem i znajomymi na zabawie karnawałowej, rozkręciłam się do tego stopnia, że nie schodziłam z parkietu do 4 nad ranem, potem usłyszałam od znajomego coś, co dla niego było komplemetem, a dla mnie ciosem prosto w serce: nie wiedziałem, że ty się tak potrafisz bawić!!! miałam ochotę go zamordować.