Rilla pisze:
Nie powiedziałabym. W ogóle nie zestawiałabym tych rozbieżności. Co mają narkotyki do seksu? I w ogóle nie rozumiem gdzie narkotyki są sferą tabu?
Seks jest niebezpieczny, narkotyki są niebezpieczne. Dla stada. Zdrowy, seksualnie zaspokojony człowiek, nie będzie się uganiał za iluzorycznymi wartościami konsumpcjonizmu, nie będzie uczestniczył w wyścigu szczurów, będzie po prostu szczęśliwy, nie będzie gonił, bo będzie pozbawiony chorych ambicji. Ludzie nawet nie wiedzą jak bardzo frustracja seksualna a tym bardziej jej brak, może wpływać na psychikę człowieka.Polecam zapoznanie się z Wilhelmem Reichem i jego teorią nt. seksualności. Odpowiednio użyte niektóre substancje psychoaktywne sprawiają, że człowiek wie i widzi więcej. Również traci chęć uczestniczenia w tym całym Spektaklu.
A co narkotyków i sfery tabu: W mainstreamowych mediach raczej nigdy nie spotkasz się z rzetelnym i bezstronnym podejściem do substancji psychoaktywnych. Zawsze informacje na ten temat obarczone są wartościowaniem i to najczęściej negatywnym.Nie usłyszysz i nie przeczytasz nigdzie o pozytywnych aspektach działania niektórych substancji. Zawsze mówi się o narkotykach w kontekście uzależnień, ćpającej młodzieży, śmierci od przedawkowań itp.Rządy zakazują badań nad LSD mimo iż, wielokrotnie potwierdzono jego skuteczność przy resocjalizacji więźniów albo psychoterapii. Nie bierze się pod uwagę tego, że narkotyków jest cała masa i ich działanie na jednostkę nie jest dobre lub złe samo z siebie, lecz zależy od wielu czynników m.in jak rodzaj używanej substancji, wiedza użytkownika, jego nastawienie itp.
Rilla pisze:
I dziwi mnie podejście iksigrekzeta, który brak potrzeby mówienia o seksie w mentalności Polaków i w ogóle chyba w Europie uważa za "średniowieczną nienawiści do ciała i seksualności".
Hmmm, wiesz jak silny jest w USA ruch fundamentalistycznego chrześcijaństwa? Nawet w polsce jest bardziej normalnie

Źle mnie zrozumiałaś, nie miałem na myśli brak potrzeby mówienia o seksie, ale to, że
ciągle w dyskursie o seksie da się zauważyć mentalność średniowieczną. Ale a propos, zastanów się bardzo głęboko: czy ten brak potrzeby bierze się z twojego indywidualnego wyboru i potrzeby i czy z powodu wartości które ci wpojono?Myślę, że jednak zdrowszym jest otwarte podejście do seksu, bez jakichś pierdół w stylu "to jest moja prywatna sprawa i nie będę o tym rozmawiać". to jest IMHO jakiś kulturowy mechanizm wyparcia

Proszę, nie myl dyskotek na której nastolatki pierdolą się jak króliki z otwartym podejściem do seksu :)Rodzice tych dziewczyn i chłopców sami tak robili jak byli młodzi, lecz jako starsi ludzie, potępiają to? Dlaczego?
Wyjaśnię może co mam na myśli, mówiąc o średniowieczu. Otóż, chodziło mi o to, że MIMO tej całej niby otwartości i wszechobecności seksu w mediach i kulturze, to jest to tylko powierzchowna warstwa za którą kryje się i tak, pewna doza ostrego konserwatyzmu która zabrania bardziej zagłębić się tą sferę.Wolność seksualna jest mitem. Nie wykracza się się generalnie poza pewne dwie postawy: seks jest fajny, byle by był bezpieczny oraz seks tylko po ślubie i tylko w celach prokreacji. Oczywiście jest sporo odchyleń i szarości, ale da się zaobserwować te dwie tendencje.I teraz pytam się, dlaczego jednak pewne kwestie w ogóle nie są poruszane, dlaczego niektóre ujęcia seksualności są wypierane? Czemu tak mało ludzi postrzega seks jako akt transcendencji, jako najwyższą formę praktyki duchowej?Dlaczego nie mówi się głośno o związkach seksualności z poprawnym rozwojem psychiki? Czemu kobietę która po prostu lubi seks nazywa się kurwą, puszczalską itp?Dlaczego tak mało osób jest ciągle sfrustrowanych seksualnie? Ilu mężczyzn potrafi zaspokoić kobietę?Jest tyle spraw które umykają czarno-białem ujęciu że aż strach
