Strona 2 z 2

Re: Pomoc, jak zacząć sobie radzić

: 22 wrz 2014, 23:59
autor: emcia
panini pisze:No właśnie staram się, ale na każdym spotkaniu myślę tylko o tym kiedy już będę w domu. I to nie o to chodzi że nie lubię moich znajomych. Po prostu spotkania mnie męczą, chodzę na nie żeby podtrzymać znajomość a nie dla własnej uciechy.
To oznacza, że tak na prawdę nie ciekawi Cie to o czym mówią Twoi znajomi. Zmień ich.
Plus polecam miesiąc samotności w domu. Nagle zechcesz spędzać trochę czasu z ludźmi ;)

Re: Pomoc, jak zacząć sobie radzić

: 24 wrz 2014, 15:41
autor: Nleth
panini pisze:No właśnie staram się, ale na każdym spotkaniu myślę tylko o tym kiedy już będę w domu. I to nie o to chodzi że nie lubię moich znajomych. Po prostu spotkania mnie męczą, chodzę na nie żeby podtrzymać znajomość a nie dla własnej uciechy.
W jakim celu podtrzymujesz znajomość z tymi osobami? Jeśli nie robisz tego dla swojej uciechy, to albo masz jakiś inny powód, albo niepotrzebnie marnujesz swoją energię. Jeśli ci znajomi nie są ci do niczego potrzebni, a nie czujesz się dobrze w ich towarzystwie, to znajdź sobie nowych.
emcia pisze:Plus polecam miesiąc samotności w domu. Nagle zechcesz spędzać trochę czasu z ludźmi ;)
Nie polecam czegoś takiego. Raczej popadnie w lenistwo i zacznie tracić wszelkie resztki zdolności socjalnych zamiast je polepszać. Możliwe, że popadnie w jakieś nałogi typu gry komputerowe.
Wiem, bo znam taką osobę, która miała tylko na chwilę odciąć się od świata. Potem skończyło się to nałogowym graniem w LoLa i niezaliczeniem roku na studiach.

Re: Pomoc, jak zacząć sobie radzić

: 26 wrz 2014, 23:17
autor: pustka
a płaci się coś za ten poradnik? Bo trza nr tel wpisac.

Re: Pomoc, jak zacząć sobie radzić

: 06 paź 2014, 23:25
autor: emcia
daj maila to Ci prześlę. ściągnę z chomika ;>

Re: Pomoc, jak zacząć sobie radzić

: 11 paź 2014, 0:40
autor: Ceper
panini pisze:No właśnie staram się, ale na każdym spotkaniu myślę tylko o tym kiedy już będę w domu. I to nie o to chodzi że nie lubię moich znajomych. Po prostu spotkania mnie męczą, chodzę na nie żeby podtrzymać znajomość a nie dla własnej uciechy. I właśnie to chciałam zmienić. Chciałabym czerpać radość ze spotkań z ludźmi, bo są one nieuniknione ale i mi potrzebne. Nie jestem typem samotnika któremu wystarczy własne towarzystwo. Od czasu do czasu chciałabym się komuś szczerze wygadać, przytulić, czy chociażby wyjść na kawę i miło spędzić czas.
Spotkania są męczące dla nas gdy są już w gronie powyżej dwóch osób i gdy przed takim spotkaniem mieliśmy już kontakt z ludźmi np w pracy/szkole. Kiedy jest potrzeba odreagowania w samotności to ktoś nas wyciąga na "imprezę". Są takie okazje gdzie być po prostu wypada i wtedy warto się pokazać. A jak już mamy dość to zwyczajnie wychodzimy przed końcem i nikomu to nie przeszkadza. Natomiast jeśli chcę miło spędzić czas w towarzystwie to umawiam się tylko w wolny dzień. Wtedy mogę swoją energię z całego dnia skupić na tym jednym kontakcie i obie strony są zadowolone. W moim przypadku nawet jedna rozmowa telefoniczna wyczerpuje potrzeby kontaktów na następne 24 h :P

Re: Pomoc, jak zacząć sobie radzić

: 11 paź 2014, 0:53
autor: alicjaa
panini pisze:No właśnie staram się, ale na każdym spotkaniu myślę tylko o tym kiedy już będę w domu. I to nie o to chodzi że nie lubię moich znajomych. Po prostu spotkania mnie męczą, chodzę na nie żeby podtrzymać znajomość a nie dla własnej uciechy. I właśnie to chciałam zmienić. Chciałabym czerpać radość ze spotkań z ludźmi, bo są one nieuniknione ale i mi potrzebne. Nie jestem typem samotnika któremu wystarczy własne towarzystwo. Od czasu do czasu chciałabym się komuś szczerze wygadać, przytulić, czy chociażby wyjść na kawę i miło spędzić czas.
heh skąd ja to znam? Całe moje życie to w zasadzie pasmo rozczarowań towarzyskich. W gimnazjum na początku roku podłapałam sobie taką dziewczynę, ale okazała się zbytnio ekstrawertyczna, lubiła ciągle imprezować, gadać, spotykać się z ludźmi. Oczywiście jak na prawdziwego ekstrawertyka przestało nie mogła zrozumieć że ja lubię spokój. Także po paru miesiącach nasza więź zanikła, ale reszta ludzi już zdążyła się dobrać w grupki więc zostało mi siedzenie samej w ławce. Nie to, że siedziałam sama na każdym przedmiocie i z nikim nie gadałam aż tak źle nie było, ale czułam się wyalienowana. W liceum wydawało mi się że trafiłam lepiej, ale moja nowa psiapsiółka lubiła palić, ćpać i imprezować choć wydawała się z pozoru spokojna, miała też bogate doświadczenia seksualne a gdy dowiedziała się o moich to chyba stwierdziła, że jestem luzerem i przegrywem i znowu więź zanikła :P Potem sobie podłapałam już lepszą koleżankę, ale po trzech latach zdałam sobie sprawę że to na pewno nie będzie przyjaźń na całe życie. No i oczywiście jak poszłam na studia to nasze drogi się rozeszły. Najlepsze relację mam z siostrą, z resztą ludzi prędzej czy później coś zaczyna się pieprzyć. Chciałabym wyjść i pogadać z kimś o czymś ciekawym, ale znam tylko laski które mają słowotok na temat swoich facetów albo gadają o ciuchach, serialach itd... dla mnie to wyczerpujące słuchać tego wszystkiego i autentycznie strata czasu.

Re: Pomoc, jak zacząć sobie radzić

: 26 paź 2014, 12:41
autor: Odrębny
alicjaa pisze: Chciałabym wyjść i pogadać z kimś o czymś ciekawym, ale znam tylko laski które mają słowotok na temat swoich facetów albo gadają o ciuchach, serialach itd... dla mnie to wyczerpujące słuchać tego wszystkiego i autentycznie strata czasu.
.

Trochę to smutne, ale żyjemy w czasach, gdzie zainteresowania innych trochę kuleją - rozmowy z nimi bywają męczące, bo zwykle polegają na wymianie doświadczeń (o czym wspomniałaś), przy czym wymiana ta jest często jednostronna. Podświadomie czujemy, że ta jednostronność stwarza w oczach naszego rozmówcy negatywny obraz nas - co dodatkowo demotywuje.