: 22 sie 2008, 9:07
Jak postrzegam innych ludzi? Trudne pytanie. Każdego inaczej a o każdym z osobna mogłabym napisać grubą książkę pod tytułem "Co myślę o (imię i nazwisko delikwenta/tki)".
Ludzi obcych traktuję jak wrogów, znajomych jak przedmioty a najbliższych, w tym np. przyjaciół jak istoty boskie, stokroć lepsze i szlachetniejsze ode mnie.
Z braku cechy zwanej empatią zawsze patrzę na ludzi przez pryzmat mojej własnej osobowości. Gdy ktoś płacze z powodu, którym ja bym się nie przejęła - uważam go za mięczaka. Gdy ktoś jest twardy w sytuacji w której ja wymiękam - szacunek do niego w skali 10 stopni osiąga poziom 11.
Lubię w ludziach przede wszystkim jedna cechę. Niestety, ta znajduje się już na totalnym wymarciu, skutecznie zaduszana przez współcześnie kreowany wizerunek nowoczesnego człowieka goniącego za karierą, forsą i rozgłosem.
Pokora...
Człowiek, który ma w sobie cichą pokorę, woli stać na uboczu, gdy inni pchają się by wyważyć otwarte drzwi - to jest człowiek godny mojego szacunku.
Ludzi obcych traktuję jak wrogów, znajomych jak przedmioty a najbliższych, w tym np. przyjaciół jak istoty boskie, stokroć lepsze i szlachetniejsze ode mnie.
Z braku cechy zwanej empatią zawsze patrzę na ludzi przez pryzmat mojej własnej osobowości. Gdy ktoś płacze z powodu, którym ja bym się nie przejęła - uważam go za mięczaka. Gdy ktoś jest twardy w sytuacji w której ja wymiękam - szacunek do niego w skali 10 stopni osiąga poziom 11.
Lubię w ludziach przede wszystkim jedna cechę. Niestety, ta znajduje się już na totalnym wymarciu, skutecznie zaduszana przez współcześnie kreowany wizerunek nowoczesnego człowieka goniącego za karierą, forsą i rozgłosem.
Pokora...
Człowiek, który ma w sobie cichą pokorę, woli stać na uboczu, gdy inni pchają się by wyważyć otwarte drzwi - to jest człowiek godny mojego szacunku.