Przyjaźń...
- astro93
- Intronek
- Posty: 41
- Rejestracja: 22 sty 2011, 22:33
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kraków/Kraśnik
Re: Przyjaźń...
Ja także nie mam przyjaciela i szczerze to źle mi z tym, zauważyłem, że za dużo wymagam od innych ludzi. Mam wielu znajomych, ludzie mnie lubią, a nawet niektórzy nazywają przyjacielem, ale co z tego jak ja cały czas szukam jakiejś idealnej osoby. Miałem kilku dobrych znajomych, których mógłbym nazwać przyjaciółmi (tak mi sie wydaje) ale to były te okresowo- klasowe przyjaźnie. Teraz szukam (szukam - jak to dziwnie brzmi
) chyba swojego odbicia, do takiego wniosku doszedłem. Mam podejście, że "ty masz tę cechę która mi nie pasuje to nie będziesz moim przyjacielem" i z takim podejściem to chyba nigdy już nie będę miał przyjaciela. Znowu też robię sobie nadzieję że może tu na forum znajdę osobę, z którą będę mógł gadać całymi dniami np na gg i, która mnie zrozumie. To jest chore wiem 
Re: Przyjaźń...
Gdyby nie siostry także nie miałaby przyjaciół..i choć one znacznie różnią się ode mnie, to razem tworzymy dość ciekawą mieszankę charakterów. Jeżeli chodzi o osoby spoza rodzinnego kręgu największym problemem jest nieumiejętnośc otworzenia się przed drugą osobą - często myślę, że nikt nie potrzebuje bliższego kontaktu z osoba taką jak ja, że nie mam nic do zaoferowania. Czsami uważam, że to wyłącznie wina mojego charakteru, z drugiej strony bardzo niewiele osób wykazuje zainteresowanie drugim człowiekiem - aby zaistnieć w oczach innych trzeba się zareklamować że tak powiem, ale ja tak nie potrafię. Miałam paru dobrych znajomych, ale były to raczej płaskie relacje, przyjaźń to to nie była.
Re: Przyjaźń...
Co do przyjaźni to szukanie jej i skupienie się na realizacji tego celu, nie przyniesie raczej pożądanego efektu. Może zacznij realizować jakąś własną pasję, a wtedy zwiększysz prawdopodobieństwo, że między Tobą a drugim człowiekiem zaiskrzy i się zaprzyjaźnicie prawdziwie.
Co do mnie - to nigdy nie szukałam przyjaźni, a wręcz przeciwnie sprawiałam odpychające wrażenia - ot bez kija nie podchodź. Niemniej, zawzięcie oddając się swoim pasjom poznałam kilka kapitalnych osób, z którymi
od lat utrzymuję bliską znajomość o duzym stopniu zrozumienia. Poznałam także osoby, które nauczyły mnie przyjaźni, chociaz sporo je to kosztowało... Życzę prawdziwego przyjaciela/przyjaciółki - air
Co do mnie - to nigdy nie szukałam przyjaźni, a wręcz przeciwnie sprawiałam odpychające wrażenia - ot bez kija nie podchodź. Niemniej, zawzięcie oddając się swoim pasjom poznałam kilka kapitalnych osób, z którymi
od lat utrzymuję bliską znajomość o duzym stopniu zrozumienia. Poznałam także osoby, które nauczyły mnie przyjaźni, chociaz sporo je to kosztowało... Życzę prawdziwego przyjaciela/przyjaciółki - air
- Akolita
- Krypto-Extra
- Posty: 756
- Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Łódź/Włocławek
Re: Przyjaźń...
Ja mam pasję, którą realizuje się w domu, najlepiej jeszcze, kiedy jestem sama i nikogo nie ma w pobliżu, nie zawsze ten pomysł skutkuje. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że w moim wypadku pasja miała wpływ na to, że odsunęłam się od ludzi. 
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
- Akolita
- Krypto-Extra
- Posty: 756
- Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Łódź/Włocławek
Re: Przyjaźń...
Ja już kiedyś gdzieś chyba o tym pisałam, ale się mogę powtórzyć. Mam trudny charakter i ludzie z mojego otoczenia za mną nie przepadają, ale lubię słuchać, lubię poznawać nowych ludzi, uważam, że każdy człowiek jest intrygujący, ma ciekawą historię i poprzez nawiązanie kontaktu z drugim człowiekiem wzbogaca go.
Może nie jestem dobrą alternatywą dla poszukujących przyjaźni, ale zapraszam do napisania pm-ki.
Też nie mam do kogo pyska otworzyć, ani nawet napisać wiadomości, więc aż mnie swędzi, żeby tak po ludzku, zwyczajnie pogawędzić sobie o wszystkim i o niczym. 
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
-
Naishandha
- Introrodek
- Posty: 13
- Rejestracja: 08 sty 2011, 20:49
- Płeć: nieokreślona
Re: Przyjaźń...
Witam!
Chciałam napisać trochę o mojej przyjaciółce, mam z nią trochę problem, albo może to ja mam problem. Nie wiem i dlatego proszę o radę co zrobić.
Mamy obie już ponad 20 lat i studiujemy, a znamy się ze szkoły. Jadwiga bardzo lubi się przemądrzać i to jest takie wkurzające, naprawdę tego nie lubię, ale nie umiem jej tego powiedzieć. Czasami mam wrażenie, że ona z niczym się nie zgadza co powiem, po prostu na jakikolwiek temat zacznę rozmowę, nigdy się nie zgodzi z moją opinią. Ja mam taki nawyk "przytakiwania" na wszystko, jestem dobrą słuchaczką i nie lubię się kłócić, nawet jak się z czymś nie zgadzam w 100%. Może ona to wykorzystuje, nie wiem.
Raz pamiętam mówiła mi, że nie robiła po to tyle papierów, żeby siedzieć z dzieckiem w domu, tylko żeby znaleźć świetną pracę. Kilka miesięcy później opowiadałam jej o "świetnym" projekcie posłanki Sobeckiej, która wymyśliła, że kobiety nie powinny pracować dopóki ich dzieci nie skończy 18 lat. Jadwiga uznała jej rację (ja nie wiem czy ona do końca wiedziała, kto to taki). Jak jej tłumaczyłam moje argumenty, że to nie jest dobry pomysł to z obrażoną miną przestawiała swoje racje. Ona najpierw mówi jedno, a potem drugie. Innego razu mówiłam jej, że chce pójść na studia podyplomowe, bo może będę mieć większe szanse znaleźć prace w innym zawodzie. Ona mi powiedziała "ale przecież możesz wcale nie znaleźć pracy w tym zawodzie" Kurcze, to po co w takim razie iść na studia, przecież jakby tak każdy myślał to by nikt na studia nie szedł, oczywiste jest, że można nie znaleźć pracy w zawodzie którego się człowiek uczy, ale ma większą szansę znalezienia pracy w zawodzie którego się wyuczył. Jestem zła na siebie bo ja nigdy nie potrafię się przeciwstawić i zawsze wychodzi na to, że to ona ma rację. Zresztą rzadko to robię, bo się boję że się ludzie na mnie obrażą, a zależy mi na dobrych stosunkach.
Ostatnio robiłam sobie test predyspozycji zawodowych i tego do jakich zawodów pasuje moja osobowość i jak jej o tym powiedziałam to ona stwierdziła "ja nie oceniam w ten sposób ludzi". Ale co to ma wspólnego z ocenianiem? Często mi wysyła linki z pudelka, ale normalnie nigdy nie wchodzę na tą stronę, jak ja jej wysyłam jakieś to ona mówi, że nie ma czasu na głupoty. Ostatnio mi poleciła świetny film (takie jej zdanie było) i film podobał mi się podobnie jak jej i jak napisałam, że bardzo mi się podobał, to napisała na gg "a ja nie uważam że taki dobry, bo bla bla bla" Po co ona to robi? Jak ja jej polecam (naprawdę dobre filmy, bo wiem że ona woli takie ambitniejsze) to mówi, że na pewno jej się nie spodoba. Dlaczego ona ta mi mówi? Twierdzi że nigdy czasu nie ma, a na pudelkach to ma czas siedzieć.
Jadwiga też często dyskutuje na tematy o których nie ma pojęcia, wydaje jej się że ja się na niczym nie znam i często robi mi głupie docinki "no w końcu blondynką jesteś". A ja się znam na wielu rzeczach, mam geografię i historię w jednym paluszku, miałam z tego najlepsze stopnie i na studiach zawsze dostawałam pochwały, dwóch wykładowców mówiło mi, że są pod wrażeniem mojej wiedzy, tylko że jestem zbyt nieśmiała. 3 lata temu poprosiłam ją o pomoc w zrobieniu plakatu na jedne zajęcia, bo bardzo ładnie rysuje. Pomysł był mój co zrobić, ale mi narysowała. Dostałam pochwały i chyba nie była zadowolona. Teraz ona miała egzamin z tym samym wykładowcą (nie jesteśmy na jednym roku) i powiedziała mu, że to ona robiła ten plakat, a nie ja. Teraz się będę czuć jak przygłup jak zobaczę tego wykładowcę
. Bardzo ją lubię i pomogła mi w kilku rzeczach, jest bardzo zdolna i ja jej również pomagałam, ale może powinnam być bardziej stanowcza?
Chciałam napisać trochę o mojej przyjaciółce, mam z nią trochę problem, albo może to ja mam problem. Nie wiem i dlatego proszę o radę co zrobić.
Mamy obie już ponad 20 lat i studiujemy, a znamy się ze szkoły. Jadwiga bardzo lubi się przemądrzać i to jest takie wkurzające, naprawdę tego nie lubię, ale nie umiem jej tego powiedzieć. Czasami mam wrażenie, że ona z niczym się nie zgadza co powiem, po prostu na jakikolwiek temat zacznę rozmowę, nigdy się nie zgodzi z moją opinią. Ja mam taki nawyk "przytakiwania" na wszystko, jestem dobrą słuchaczką i nie lubię się kłócić, nawet jak się z czymś nie zgadzam w 100%. Może ona to wykorzystuje, nie wiem.
Raz pamiętam mówiła mi, że nie robiła po to tyle papierów, żeby siedzieć z dzieckiem w domu, tylko żeby znaleźć świetną pracę. Kilka miesięcy później opowiadałam jej o "świetnym" projekcie posłanki Sobeckiej, która wymyśliła, że kobiety nie powinny pracować dopóki ich dzieci nie skończy 18 lat. Jadwiga uznała jej rację (ja nie wiem czy ona do końca wiedziała, kto to taki). Jak jej tłumaczyłam moje argumenty, że to nie jest dobry pomysł to z obrażoną miną przestawiała swoje racje. Ona najpierw mówi jedno, a potem drugie. Innego razu mówiłam jej, że chce pójść na studia podyplomowe, bo może będę mieć większe szanse znaleźć prace w innym zawodzie. Ona mi powiedziała "ale przecież możesz wcale nie znaleźć pracy w tym zawodzie" Kurcze, to po co w takim razie iść na studia, przecież jakby tak każdy myślał to by nikt na studia nie szedł, oczywiste jest, że można nie znaleźć pracy w zawodzie którego się człowiek uczy, ale ma większą szansę znalezienia pracy w zawodzie którego się wyuczył. Jestem zła na siebie bo ja nigdy nie potrafię się przeciwstawić i zawsze wychodzi na to, że to ona ma rację. Zresztą rzadko to robię, bo się boję że się ludzie na mnie obrażą, a zależy mi na dobrych stosunkach.
Ostatnio robiłam sobie test predyspozycji zawodowych i tego do jakich zawodów pasuje moja osobowość i jak jej o tym powiedziałam to ona stwierdziła "ja nie oceniam w ten sposób ludzi". Ale co to ma wspólnego z ocenianiem? Często mi wysyła linki z pudelka, ale normalnie nigdy nie wchodzę na tą stronę, jak ja jej wysyłam jakieś to ona mówi, że nie ma czasu na głupoty. Ostatnio mi poleciła świetny film (takie jej zdanie było) i film podobał mi się podobnie jak jej i jak napisałam, że bardzo mi się podobał, to napisała na gg "a ja nie uważam że taki dobry, bo bla bla bla" Po co ona to robi? Jak ja jej polecam (naprawdę dobre filmy, bo wiem że ona woli takie ambitniejsze) to mówi, że na pewno jej się nie spodoba. Dlaczego ona ta mi mówi? Twierdzi że nigdy czasu nie ma, a na pudelkach to ma czas siedzieć.
Jadwiga też często dyskutuje na tematy o których nie ma pojęcia, wydaje jej się że ja się na niczym nie znam i często robi mi głupie docinki "no w końcu blondynką jesteś". A ja się znam na wielu rzeczach, mam geografię i historię w jednym paluszku, miałam z tego najlepsze stopnie i na studiach zawsze dostawałam pochwały, dwóch wykładowców mówiło mi, że są pod wrażeniem mojej wiedzy, tylko że jestem zbyt nieśmiała. 3 lata temu poprosiłam ją o pomoc w zrobieniu plakatu na jedne zajęcia, bo bardzo ładnie rysuje. Pomysł był mój co zrobić, ale mi narysowała. Dostałam pochwały i chyba nie była zadowolona. Teraz ona miała egzamin z tym samym wykładowcą (nie jesteśmy na jednym roku) i powiedziała mu, że to ona robiła ten plakat, a nie ja. Teraz się będę czuć jak przygłup jak zobaczę tego wykładowcę
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Przyjaźń...
Naishandha, co Ty masz z tej relacji? Czemu nazywasz ją przyjaźnią?
Wynika mi z twojego postu, że jesteś osobą, która, kiedy ktoś na nią pluje, mówi, że to deszcz pada i jeszcze nie zwróci uwagi, żeby plujący się nie obraził. Masz problem z niskim poczuciem własnej wartości i ogromną potrzebą akceptacji ze strony innych? To nie wróży dobrze jeśli chodzi o relacji z ludźmi - takie osoby się zwykle wykorzystuje a potem zostawia, kiedy nie są już potrzebne.
Co by się stało, jakby ktoś się obraził? I to tylko dlatego, że miałaś inne zdanie? Czy faktycznie zabieganie o bliższe stosunki z takim człowiekiem jest warte twojego czasu i wysiłku?Naishandha pisze:Zresztą rzadko to robię, bo się boję że się ludzie na mnie obrażą, a zależy mi na dobrych stosunkach.
Wynika mi z twojego postu, że jesteś osobą, która, kiedy ktoś na nią pluje, mówi, że to deszcz pada i jeszcze nie zwróci uwagi, żeby plujący się nie obraził. Masz problem z niskim poczuciem własnej wartości i ogromną potrzebą akceptacji ze strony innych? To nie wróży dobrze jeśli chodzi o relacji z ludźmi - takie osoby się zwykle wykorzystuje a potem zostawia, kiedy nie są już potrzebne.

Re: Przyjaźń...
Naishandha,
bycie dobrym słuchaczem to nie przytakiwanie, a już na pewno nie w sytuacji, gdy jesteś niesłusznie krytykowana czy obrażana. Sama zresztą zdiagnozowałaś swój problem. Nieśmiałość, która paraliżuje Cię tak, że boisz się wyrazić własne zdanie. Z tym można walczyć.
A dlaczego Jadwiga robi tak, a nie inaczej? Bo wygląda na psychopatkę :lol:
Naprawdę nie wiem, co dobrego czerpiesz z tej relacji. Olej ją. Poczujesz się lepiej.
bycie dobrym słuchaczem to nie przytakiwanie, a już na pewno nie w sytuacji, gdy jesteś niesłusznie krytykowana czy obrażana. Sama zresztą zdiagnozowałaś swój problem. Nieśmiałość, która paraliżuje Cię tak, że boisz się wyrazić własne zdanie. Z tym można walczyć.
A dlaczego Jadwiga robi tak, a nie inaczej? Bo wygląda na psychopatkę :lol:
Naprawdę nie wiem, co dobrego czerpiesz z tej relacji. Olej ją. Poczujesz się lepiej.
Re: Przyjaźń...
Nie wiem, co z tej znajomości ma Naishandha, ale powiem, co można mieć z podobnych. Po prostu czasami ta osoba, która potrafi tak swojego "przyjaciela" tłamsić, krytykować i obrażać, jest jednocześnie jedyną osobą bliską na tyle, by zwierzać się jej ze spraw, o których innym w życiu by się nie powiedziało. W takim przypadku całkowite zerwanie znajomości oczywiście jest pewną ulgą, ale też zostawia pustkę.Inno pisze:Naishandha, co Ty masz z tej relacji?
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Przyjaźń...
Pustkę w psychice to, moim zdaniem, sieje taki właśnie typ relacji - bo jest wyniszczający. Pozwalać się skopać, fizycznie czy psychicznie, bo potem jest jakaś szansa, że agresor okaże krztynę zainteresowania czy serca? To trochę jak maltretowana żona, która pozostaje w tym związku, bo panicznie boi się być pozostawiona sama sobie, boi się samodzielności i nie wierzy, że sobie sama poradzi, a mąż przecież spojrzy czasami łaskawszym okiem i nawet pochwali zupę.nikya pisze:Po prostu czasami ta osoba, która potrafi tak swojego "przyjaciela" tłamsić, krytykować i obrażać, jest jednocześnie jedyną osobą bliską na tyle, by zwierzać się jej ze spraw, o których innym w życiu by się nie powiedziało. W takim przypadku całkowite zerwanie znajomości oczywiście jest pewną ulgą, ale też zostawia pustkę.
Zwykle osoby pozostające w tego typu układach wierzą, choćby podświadomie, że na takie traktowanie zasługują i nie uda im się wejść w zdrowszą i bardziej satysfakcjonująca relację, mają obniżoną samoocenę. Oczywiście, skale są różne i czas potrzebny na osiągnięcie gotowości wymiksowania się z układu (ewentualnie uzdrowienia relacji, co nie zawsze jest możliwe) też.

Re: Przyjaźń...
Ja tylko chciałam wskazać, czemu, mimo wszystko, taką znajomość się kontynuuje. Z doświadczenia wiem, że nie jest fajnie, gdy się okazuje, że po zerwaniu znajomości nie ma się dosłownie nikogo, z kim można porozmawiać o pewnych sprawach, a nawiązanie nowych relacji nie jest łatwe. Ja czasami wolałam trochę się odsunąć, zdystansować, ale mimo wszystko kontakt utrzymać. Z tym że to zdystansowanie się i zachowanie równowagi psychicznej pomimo podobnej relacji jest trudne, osobie słabej i z niską samooceną może to się nie udać.
-
Naishandha
- Introrodek
- Posty: 13
- Rejestracja: 08 sty 2011, 20:49
- Płeć: nieokreślona
Re: Przyjaźń...
Dziękuje wam za te słowa. Właśnie zrobiłam to na co wcześniej nie łatwo było mi się zdobyć. Na gg mówiłam jej, że muszę iść na pewien kurs komputerowy, bo może mi się przydać w szukaniu pracy (jestem już na ostatnim roku) i że pójdę jednak na studia podyplomowe. Byłam u doradcy zawodowego i utwierdził mnie w przekonaniu, że powinnam robić to w czym jestem dobra.
Właśnie kończę humanistyczny kierunek - kulturoznawstwo o specjalności turystycznej, ale na pilota wycieczek to ja się kompletnie nie nadaję, po prostu nie wytrzymałabym psychicznie z ludźmi, a za granicą to już całkiem. Byłam kilka razy na wycieczkach z pilotem i po prostu niektórzy ludzie potrafili tak zgnoić pilota, bo wydawało im się, że im się wszystko należy, bo zapłacili. Jadwiga powiedziała, że to nie ma sensu, to po co studiowałam przez 5 lat kulturoznawstwo jak teraz nie chcę pracować w tym zawodzie. Wykładowcy którzy są pilotami wycieczek powiedzieli mi nawet, że oni mnie nie widzą w tym zawodzie. No to napisałam jej, że po kulturoznawstwie to ludzie robią przeróżne rzeczy i to są bardziej studia dla pasjonatów. Ona też studiuje to samo co ja, ale pracuje jako grafik komputerowy. Jej chłopak studiował to co ja chce teraz i opowiadała mi, że to bardzo nudne, że sobie rady nie dam. Odpowiedziałam, że nie chce skończyć jako ekspedientka w sklepie i napisałam, że jestem zdecydowana, to jedyne co mi zdołała odpisać to "ech..." I koniec rozmowy było.
Mój chłopak stwierdził, że ona ma jakieś kompleksy i mi czegoś zazdrości. Powiedział mi, że jak ja przestane się z nią ciągle zgadzać, to wtedy okaże się czy jest prawdziwą przyjaciółką. Zastanawiałam się co ona mi można zazdrościć? Hmmm... Ja jej zazdroszczę, że pięknie rysuje i jest w tym naprawdę dobra, chodziłyśmy obie do klasy plastycznej w liceum, ale ona była najlepsza ze wszystkich uczniów. Już jej nigdy nie poproszę o pomoc w rysowaniu, bo potem zacznie gadać wykładowcom, że to jej prace. Jak ona mi to mówiła "a wiesz, powiedziałam mu na egzaminie, że to ja rysowałam ten plakat 2 lata temu i postawił mi 5 na koniec, hahaha" to zrobiło mi się naprawdę przykro, ale nic nie odpowiedziałam. Przecież mogła się nie zgodzić. Tak się składa, że na moich studiach musimy robić sporo projektów, oczywiście najważniejszy jest pomysł, ale chciałam, żeby było to ładnie zrobione przez grafika i dlatego prosiłam ją o pomoc. Za ostatnią pracę już jej zapłaciłam. A dawałam jej wszystkie notatki z poprzednich lat
Właśnie kończę humanistyczny kierunek - kulturoznawstwo o specjalności turystycznej, ale na pilota wycieczek to ja się kompletnie nie nadaję, po prostu nie wytrzymałabym psychicznie z ludźmi, a za granicą to już całkiem. Byłam kilka razy na wycieczkach z pilotem i po prostu niektórzy ludzie potrafili tak zgnoić pilota, bo wydawało im się, że im się wszystko należy, bo zapłacili. Jadwiga powiedziała, że to nie ma sensu, to po co studiowałam przez 5 lat kulturoznawstwo jak teraz nie chcę pracować w tym zawodzie. Wykładowcy którzy są pilotami wycieczek powiedzieli mi nawet, że oni mnie nie widzą w tym zawodzie. No to napisałam jej, że po kulturoznawstwie to ludzie robią przeróżne rzeczy i to są bardziej studia dla pasjonatów. Ona też studiuje to samo co ja, ale pracuje jako grafik komputerowy. Jej chłopak studiował to co ja chce teraz i opowiadała mi, że to bardzo nudne, że sobie rady nie dam. Odpowiedziałam, że nie chce skończyć jako ekspedientka w sklepie i napisałam, że jestem zdecydowana, to jedyne co mi zdołała odpisać to "ech..." I koniec rozmowy było.
Mój chłopak stwierdził, że ona ma jakieś kompleksy i mi czegoś zazdrości. Powiedział mi, że jak ja przestane się z nią ciągle zgadzać, to wtedy okaże się czy jest prawdziwą przyjaciółką. Zastanawiałam się co ona mi można zazdrościć? Hmmm... Ja jej zazdroszczę, że pięknie rysuje i jest w tym naprawdę dobra, chodziłyśmy obie do klasy plastycznej w liceum, ale ona była najlepsza ze wszystkich uczniów. Już jej nigdy nie poproszę o pomoc w rysowaniu, bo potem zacznie gadać wykładowcom, że to jej prace. Jak ona mi to mówiła "a wiesz, powiedziałam mu na egzaminie, że to ja rysowałam ten plakat 2 lata temu i postawił mi 5 na koniec, hahaha" to zrobiło mi się naprawdę przykro, ale nic nie odpowiedziałam. Przecież mogła się nie zgodzić. Tak się składa, że na moich studiach musimy robić sporo projektów, oczywiście najważniejszy jest pomysł, ale chciałam, żeby było to ładnie zrobione przez grafika i dlatego prosiłam ją o pomoc. Za ostatnią pracę już jej zapłaciłam. A dawałam jej wszystkie notatki z poprzednich lat
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Przyjaźń...
Też o tym pisałam.nikya pisze:Ja tylko chciałam wskazać, czemu, mimo wszystko, taką znajomość się kontynuuje.
Uważam, że jeśli relacja przynosi dyskomfort i cierpienie, to najzdrowiej dla psychiki ją zerwać, choćby się to wydawało przerażające, na dłuższą metę wyjdzie na zdrowie. Znoszenie złego traktowania za wszelką cenę to nie cnota, tylko wyrządzanie sobie krzywdy.nikya pisze:Z tym że to zdystansowanie się i zachowanie równowagi psychicznej pomimo podobnej relacji jest trudne, osobie słabej i z niską samooceną może to się nie udać.
Dlaczego?Naishandha pisze: zrobiło mi się naprawdę przykro, ale nic nie odpowiedziałam.

-
Naishandha
- Introrodek
- Posty: 13
- Rejestracja: 08 sty 2011, 20:49
- Płeć: nieokreślona
Re: Przyjaźń...
Nie wiem. Już taka jestem, może mam taki charakter? Nigdy w życiu na nikogo nie krzyknęłam (prócz na mojego brata), jeśli się kłóciłam z jakimiś koleżankami to jak miałam 7-10 lat. Po prostu nie okazuje uczuć.
Pamiętam jak opowiadałam koleżance o moich chłopaku, że nie jest romantykiem i nie przynosi mi kwiatów. Niepotrzebnie to powiedziałam, w sumie to nawet mi to nawet nie przeszkadzało. Jak któryś z jej chłopaków (a miała kilku) przynosił kwiaty to pokazywała mi bukiet i chwaliła się jacy to oni romantyczni i kochani. Dziewczyna próbowała we mnie wzbudzić zazdrość i dokładnie obserwowała moją twarz czy mi się przykro nie zrobiło i czy może jakąś scenę zrobię
. Ale ja umiem zachować kamienną twarz i nie pokazuje tego co czuję.
Ludzie mi często mówią, że jestem za mało wredna :wink:
Pamiętam jak opowiadałam koleżance o moich chłopaku, że nie jest romantykiem i nie przynosi mi kwiatów. Niepotrzebnie to powiedziałam, w sumie to nawet mi to nawet nie przeszkadzało. Jak któryś z jej chłopaków (a miała kilku) przynosił kwiaty to pokazywała mi bukiet i chwaliła się jacy to oni romantyczni i kochani. Dziewczyna próbowała we mnie wzbudzić zazdrość i dokładnie obserwowała moją twarz czy mi się przykro nie zrobiło i czy może jakąś scenę zrobię
Ludzie mi często mówią, że jestem za mało wredna :wink: