Re: Studniówka
: 18 sty 2012, 17:59
Nie byłam, bo nie miałam najmniejszej ochoty. Oprócz mnie nie było jeszcze tylko jednej osoby - chłopaka. Rzecz jasna, od razu narodziła się plotka, ze świętowaliśmy gdzieś osobno, pijani niczym żywe trupy.
(not true, regretably)
Odnośnie mojej nieobecności, jakieś tam uwagi otoczenia i pewne zdziwienie owszem, było, ale jak to bywa z uwagami, puszczałam je mimo uszu. Z ludźmi z klasy byłam na stopie zażyłości którą można by nazwać "z trudem was toleruję, i vice versa". Perspektywa kupienia sukienki, butów na obcasie (pomijając już pytanie: za co?) i "tańczenia" w tym wszystkim z gracją naszpikowanego elfimi strzałami olifanta też nie była zachęcająca
No, i jeszcze groźba bycia sfilmowanym przy tej okazji.. oh, the horror. Nie muszę chyba wspominać drobnej niedogodności w postaci braku partnera.
Jedyne czego żałowałam, to stosy zmarnowanego żarcia, którego nikt nie uratował przed destrukcją (co z pewnością by nie nastąpiło, gdybym ja tam była)
Odnośnie mojej nieobecności, jakieś tam uwagi otoczenia i pewne zdziwienie owszem, było, ale jak to bywa z uwagami, puszczałam je mimo uszu. Z ludźmi z klasy byłam na stopie zażyłości którą można by nazwać "z trudem was toleruję, i vice versa". Perspektywa kupienia sukienki, butów na obcasie (pomijając już pytanie: za co?) i "tańczenia" w tym wszystkim z gracją naszpikowanego elfimi strzałami olifanta też nie była zachęcająca
Jedyne czego żałowałam, to stosy zmarnowanego żarcia, którego nikt nie uratował przed destrukcją (co z pewnością by nie nastąpiło, gdybym ja tam była)