Strona 9 z 22

Re: Studniówka

: 18 sty 2012, 17:59
autor: SardonicAlly
Nie byłam, bo nie miałam najmniejszej ochoty. Oprócz mnie nie było jeszcze tylko jednej osoby - chłopaka. Rzecz jasna, od razu narodziła się plotka, ze świętowaliśmy gdzieś osobno, pijani niczym żywe trupy. ;) (not true, regretably)

Odnośnie mojej nieobecności, jakieś tam uwagi otoczenia i pewne zdziwienie owszem, było, ale jak to bywa z uwagami, puszczałam je mimo uszu. Z ludźmi z klasy byłam na stopie zażyłości którą można by nazwać "z trudem was toleruję, i vice versa". Perspektywa kupienia sukienki, butów na obcasie (pomijając już pytanie: za co?) i "tańczenia" w tym wszystkim z gracją naszpikowanego elfimi strzałami olifanta też nie była zachęcająca :P No, i jeszcze groźba bycia sfilmowanym przy tej okazji.. oh, the horror. Nie muszę chyba wspominać drobnej niedogodności w postaci braku partnera.
Jedyne czego żałowałam, to stosy zmarnowanego żarcia, którego nikt nie uratował przed destrukcją (co z pewnością by nie nastąpiło, gdybym ja tam była) :P

Re: Studniówka

: 29 sty 2012, 0:51
autor: Latawica
Nie byłam. Nie chciałam ale zamierzałam siebie zmusić i miałam wszystko przygotowane. Dwa dni przed Studniówką powaliła mnie z nóg choroba i nie wstawałam z łóżka przez ponad tydzień. Domyślam się że jakaś siła wyższa zlitowała się nade mną i zapobiegła kolejnej próbie masochistycznego wpasowywania się (a może mój organizm desperacko się bronił przed tym niechcianym świętem). Zresztą i tak byłam jedyną osobą która nie miała partnera do tańca, więc dużo nie straciłam. Na balu maturalnym mnie też nie było.

Re: Studniówka

: 30 sty 2012, 18:04
autor: Wroblaka
A ja pójdę! Powzięłam postanowienie, jako że mam ochotę kupić sobie sukienkę...;) Co z tego, że nie mam z kim tańczyć? Zajmę się jedzeniem... :twisted:

Re: Studniówka

: 09 kwie 2012, 2:01
autor: KapiX
Ja całe 7 godzin na studniówce spędziłem na krześle przy stole (nie licząc wyjść do toalety). Dawno się tak nie wynudziłem. Także tym, którzy się zastanawiają - nie polecam. No chyba, że macie z kim iść.

Re: Studniówka

: 09 kwie 2012, 21:13
autor: Kosa13
Co mysle o studniowce ? Nigdy nie bylem kolesiem, ktory "wymiatal" na parkiecie, w towarzystwie. Czesto na tego typu imprezach czulem sie jak: co ja tu robie? Glownie dlatego ze nie umiem byc zabawny, a gadka szmatka wypada mi fatalnie :/. Ciezko mi jest sie "wkrecic" w dyskoteki z powodu brak zainteresowania ludzi moja osoba. Mimo przeciwnosci, to warto zrobic cos przeciwko swojej naturze (chociaz moze o tym jeszcze nie wiemy, i to jest u nas wrodzone? ) i chociaz SPROBOWAC swietnie sie bawic. Znalesc sobie jakas partnerke i wybijac na parter powyglupiac sie :D. Krolem parkietu to chyba nikt nie jest i kazdy tanczy jak potrafi. Przesiedziec cala studniowke to chyba najgorsza rzwcz jaka mozna zrobic, bo po ch** tam sie idzie w takim razie? Trzeba SPROBOWAC poczuc ta energie, to COS od czego inni ludzie bawia sie i czuja znakomicie. Nie przyjscie na studniowke to w pewnym sensie poddanie sie, takie jest moje zdanie.

Re: Studniówka

: 09 kwie 2012, 21:38
autor: KapiX
Kosa13 pisze:Przesiedziec cala studniowke to chyba najgorsza rzwcz jaka mozna zrobic, bo po ch** tam sie idzie w takim razie?
Powiedzmy, że presja społeczna. Tak, wiem, nie powinienem robić rzeczy wbrew sobie, bla bla...
Kosa13 pisze:Trzeba SPROBOWAC poczuc ta energie, to COS od czego inni ludzie bawia sie i czuja znakomicie.
Próbowałem (naprawdę) i nie poczułem. Co poradzę?
Kosa13 pisze:Nie przyjscie na studniowke to w pewnym sensie poddanie sie, takie jest moje zdanie.
Poddanie się? Jak ktoś nie czuje takich imprez to na nie nie idzie. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że w moim wypadku pójście na studniówkę było poddaniem się.

Re: Studniówka

: 10 kwie 2012, 17:36
autor: Wroblaka
Kosa13 pisze:Przesiedziec cala studniowke to chyba najgorsza rzwcz jaka mozna zrobic, bo po ch** tam sie idzie w takim razie?
Posiedzieć też można. Poobserwować innych. Pogadać z kimś przy stole (może się trafi drugi taki intro... tylko wtedy to raczej pomilczeć przyjdzie:). Zawsze to nowe doświadczenie. No i przecież można wyjść, jeśli będzie tragicznie.
KapiX pisze:
Kosa13 pisze:Trzeba SPROBOWAC poczuc ta energie, to COS od czego inni ludzie bawia sie i czuja znakomicie.
Próbowałem (naprawdę) i nie poczułem. Co poradzę?
My introsy chyba tej energii nie posiadamy... Jeśli o mnie chodzi, wzorem Włóczykija, po prostu: nie tańczę. Można się bawić inaczej.
Ekstrawertycy na imprezach (nielicznych!) mówią, że "przymulam"... Cóż. Tak mam. :roll:

Re: Studniówka

: 10 kwie 2012, 17:56
autor: KapiX
Wroblaka pisze:My introsy chyba tej energii nie posiadamy...
Powiedziałbym inaczej. Posiadamy taką energię, tylko musi wystąpić szereg sprzyjających warunków (i nawet nie mówię tu o alkoholu), aby ją wyzwolić. Przynajmniej w moim wypadku tak jest. Jednakże zdarza się to bardzo rzadko.
Wroblaka pisze:Ekstrawertycy na imprezach (nielicznych!) mówią, że "przymulam"... Cóż. Tak mam. :roll:
Mi chyba udaje się jakoś maskować te moje zamulanie, albo mam wyrozumiałych znajomych. Ostatnio rzadko słyszę takie teksty (uwzględniając fakt, że rzadko na imprezach bywam :D).

Re: Studniówka

: 01 maja 2012, 18:10
autor: me gusto mucho
moja studniówka to porażka. Poszłam bo wszyscy mnie namawiali i jeszcze wtedy nie potrafiłam się przeciwstawić i powiedzieć po prostu "nie mam ochoty i przyjmijcie do wiadomości że mnie tam nie będzie"

klękajcie narody: znalazłam partnera! zupełnie inny typ człowieka, mało się znaliśmy. Na studniówce interesował się raczej moimi koleżankami. Miałam ochotę się upić, ale kamera, ale przecież nie wypada. Ostatecznie miałam chęć wyjść i iść przed siebie byle dalej. Wytrzymałam do końca studniówki.

Ciekawi mnie czy też tak mieliście. Ranek po takiej imprezie. Budzisz się i myślisz: cholera to się nie śniło... jak spotkasz znajomych trzeba będzie przylepić uśmiech do ryja i zachwycać się jaka to wspaniała impreza była...okropność

Na szczęście nauczyłam się już myśleć i dokonywać wyborów samodzielnie.
(moja studniówka była ponad 2 lata temu)

Re: Studniówka

: 01 maja 2012, 19:54
autor: kukurumba
me gusto mucho pisze:moja studniówka to porażka. Poszłam bo wszyscy mnie namawiali i jeszcze wtedy nie potrafiłam się przeciwstawić i powiedzieć po prostu "nie mam ochoty i przyjmijcie do wiadomości że mnie tam nie będzie"
O, nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę. :D Ja się dalej przeciwstawić nie potrafię, taka ze mnie ciapa :( Chociaż ostatnio robię drobne postępy ^^ Więc jak ty to robisz? Tysięczny raz mówisz nie, jakieś wymówki?

A na studniówce byłam, bez partnera oczywiście, ale jako, że miałam towarzystwo naprawdę fajnych samotnych babek to nie wspominam jej aż tak źle. :)

Re: Studniówka

: 01 maja 2012, 21:30
autor: me gusto mucho
kukurumba pisze: Więc jak ty to robisz?
Najgorzej na początku, bo trzeba się tłumaczyć. A żeby nie tłumaczyć mówiłam: "nie, ponieważ nie mam ochoty" i stanowczo i żeby pokazać że już podjęłam decyzję: "przyjmijcie do wiadomości że nie będzie mnie tam/nie zrobię tego"
trochę stanowczości i konsekwencji i w końcu ludzie wiedzą, że jak Ty coś powiesz to tak właśnie zrobisz :D


tak samo z uporem gdy postanawiasz coś za wszelką cenę zrobić. ktoś mówi:"ale ja z tobą nie pójdę/nie pomogę ci"
-nie to nie. dajesz radę sama i w końcu czujesz że nikt cię nie ogranicza i możesz wszystko(prawie :wink: )


a i żadnych wymówek, tylko szczera prawda (ewentualnie nie dopowiedziana do końca jeśli nie chcesz :)

Re: Studniówka

: 10 paź 2012, 16:39
autor: Mirabella_91
Moja studniówkowa noc była trzy lata temu i wspominam ją... z lekkim uśmiechem, ale nie ironicznym, tylko w stylu "było fajnie". Piękną kreację zawdzięczam rodzicom, make up siostrze (ma talent ;D), a fryzurę zaufanej fryzjerce ;). Czułam się jak Kopciuszek, tańczyłam, śmiałam się, tak, było fajnie. Ale... przyszłam sama (mimo to nie narzekałam na brak partnerów na parkiecie ;)), poloneza zatańczyłam z fajnym kolegą z klasy, przy stole siedziałam obok osób, z którymi się trzymałam na co dzień :). Jednak czułam pewną pustkę, dozę smutku, że... wyjątkowa wtedy dla mnie osoba była daleka, choć siedziała prawie naprzeciwko mnie ;p (ding dong, znowu dzwonek cieniowy się włączył, czyli moje uczucia skrywane głęboko w malutkim pudełku). Ale podsumowując był to uroczy wieczór, a pudełko zepchnęłam do szuflady pod stertę myśli i na drugi dzień również wymieniałam pozytywne wrażenia w rozmowie :). W sumie cały tydzień upłynął na opowiadaniu, jak to było świetnie ;).

Re: Studniówka

: 10 paź 2012, 17:36
autor: Spatsi
może nie studniówkę, ale w listopadzie mam "półmetek", czyli coś a'la studniówka, tylko że w drugiej klasie. Od razu powiedziałem, że nie przyjdę, nikt się za bardzo nie przejął. Oprócz mnie nie idą jeszcze 2 osoby, także uniknę wymówek rodziców "wszyscy idą oprócz ciebie."
Ja po prostu nie lubię tego typu imprez, poza tym z większością osób z klasy nie czuję absolutnie żadnej więzi emocjonalne, tak więc moja obecność tam jest zbędna.

Re: Studniówka

: 10 paź 2012, 17:54
autor: Schmalzler
Nie byłem jako jedyna osoba z klasy i nie żałuję. Moje wyjścia - wymuszane - do klubów kończyły się zawsze potężnym upojeniem w celu ukojenia nerwów i kacem moralnym następnego poranka, a po studniówce nie spodziewałem się niczego innego. Perspektywa wszystkowidzącego kamerzysty też mnie nie cieszyła. A nuż zostanę prezydentem i ktoś wyciągnie nagranie, jak rzucam się z tasakiem na DJa.

Re: Studniówka

: 10 paź 2012, 17:55
autor: Alex
Moja studniowka byla 4 lata temu, az strach pomyslec jak ten czas szybko leci.
Poszlam sama. Chcialam isc, nikt mnie niezmuszal i nie przeszkadzalo mi to ze bede tam sama, w gruncie rzeczy nie mialam z kims isc. Nie znalam zadnych chlopakow z okolicy. Ale bylo ok, wiekszosc osob miala partnera i musialo tanczyc poloneza, mnie to na szczescie ominelo :)
Dobrze to wspominam, mialam 18 lat, wtedy jeszcze nie wiedzialam ze jest cos takiego jak "introwertyzm" i ze jest to normalne wiec staralam sie byc jak najbardziej extra nie zdajac sobie z tego sprawy, z czasem mozna sie do tego przyzwyczaic.
Babcia zrobila mi fajna fryzure (w 3 klasie LO przez wiekszy czas mieszkalam sama, wiec babcia zaoferowala ze do mnie przyjedzie i mi pomoze, zebym ja mogla sie skupic na maturze i prawku): Najpierw pofarbowala mi wlosy na rudo, bo tak lubie i pozniej mi pokrecila, wygladalo bosko :D Suknie mialam dluga jasno-zielona, chyba najtansza na sali bo kupilam ja w sklepie z odzieza uzywana za 7 litow (bo to bylo na Litwie), okolo 10 zl. Byla troche za duza ale ciotka krawcowa mi ja przerobila i bylo okej. No i taka byla moja kreacja :)
Wieczor tez super, jedyna rzecz to muzyka jakas taka sobie, zatrudnili jakis zespol zeby gral wiec to nie byly oryginaly.
Towarzystwo przy stole mialam wysmienite, skladalo sie glownie z ekstrawertykow ale raczej mi to nie przeszkadzalo.
Ogolnie liceum wspominam dobrze, ostatnia klasa to chyba moj ulubiony rok w zyciu jak do tej pory :)