bartek93 pisze: 24 kwie 2024, 20:47
zapamiętałem cię jako ISTP,
To miło z Twojej strony, że pamiętasz.
Zapewne zmiana ta zaszła u ciebie z takich samych powodów, co u mnie.
Jednak u mnie to jest trochę inaczej.
Ja do MBTI podchodzę bardziej jako zapis tego co jest obecnie. A osobowość traktuję, tak jak większość osób z psychologicznym wykształceniem, jako pojęcie dynamiczne.
Faktycznie przez ponad 20 ostatnich lat moja unikalna osobowość była zbliżona najbardziej do ISTP. Jakieś dwa lata temu zauważyłem pierwsze zmiany i kilka miesięcy temu dla uczynienia moich obserwacji bardziej obiektywnymi zrobiłem sobie kilka testów i wyszło mi ze wszystkich ISFJ.
Natomiast w młodości, tak do końca liceum z całą pewnością byłem ekstrawertykiem i to takim największym w całej okolicy. W kolejnośći ENFP, ESFP, ESFJ.
Moja osobowość jest wyjątkowo zmienna. Mało takich osób jest, ale jednak nie jesteśmy znowu takimi białymi krukami.
Choć mam i taką hipotezę, że z urodzenia byłem ESFJ, ale ponieważ ten typ ma skłonność, szczególnie u młodych, do przejmowania cech obiektów znaczących. Stąd na początku życia było to ENFP, po mamie. Następnie ESFP z mojego zabawowego otoczenia rówieśniczego. Dalej gdzieś w okolicach studiów osiągnąłem świadomość swojej genetycznej osobowości ESFJ.
Jednak nie długo było mi to dane, gdyż po 30 roku życia moja niepełnosprawność znacznie się pogłębiła, do tego doszły liczne choroby, co skutkowało tym, iż chcąc nie chcąc musiałem większość czasu spędzać samotnie.
Mimowolne wykluczenie towarzyskie spowodowało ostateczną zmianę mojej elastycznej osobowości na introwertyczną, choć ten proces zaczął się już wcześniej, gdzieś około 15 roku życia wraz z pierwszymi objawami niepełnosprawności.
Odnoszę wrażenie, iż jakieś dwa lata temu rozpoczął się zapewne wieloletni etap powrotu do mojej domniemanej genetycznej osobowości (ESFJ), a ISFJ jest tylko etapem przejściowym, choć zapewne będzie to kilka, a może i kilkanaście lat.
Czy dożyję to się okaże?
Na razie cieszę się z tego co mam. Najbardziej, iż wrócił mi ten dawny luz i naturalność w kontaktach z nieznanymi osobami. Nie jest to jeszcze tak jak było w młodości, ale o niebo lepiej.
Zgodnie z MBTI wiąże się to z tym, iż Fe przesunęło się z czwartej pozycji na stosie funkcji u ISTP, na drugą u ISFJ, a to już jest coś. Choć wiadomo nie jest to jeszcze Fe dom, tak jak u ESFJ.
Zatem po tej krótkiej dygresji osobistej wróćmy do tematu.
A jakie to ma znaczenie, szczególnie w tym temacie?
Ma znaczenie i to dość duże. Temat służy zastanowieniu się czy jest jakaś korelacja pomiędzy byciem introwertykiem i przegrywem rozumianym w znaczeniu kontaktów społecznych, w szczególności seksualnych z płcią odmienną.
Moim zdaniem przegryw z introwertyzmem korelacji nie wykazuje.
Ale z typem osobowości MBTI już tak, przy założeniu braku wpływu innych czynników zakłócających. Mam tu na myśli szczególnie zaburzenia psychiczne. Osoba z silną fobią społeczną ma niestety duże szanse zostania przegrywem społecznym, niezależnie od typu osobowości.
Jednak patrząc z punktu widzenia MBTI wśród przegrywów społecznych najmniej będzie introwertyków z silną funkcją Fe, czyli ISFJ i INFJ. Szczególnie ci pierwsi raczej w tym gronie się nie znajdą.
Trudno mi sobie wyobrazić, by jakiś zdrowy ISFJ miał jakiekolwiek problemy w nawiązywaniu relacji z kobietami. My wraz ESFJ jesteśmy "mother energy" niezależnie od płci, zatem posiadamy z paniami wiele wspólnych wątków.
Ja od przedszkola tak samo dobrze bawiłem się z dziewczynkami jak i chłopcami, również w typowo dziewczyńskie zabawy.
Pierwszą narzeczoną miałem już w wieku 5 lat.

. Aż rok. Jeden z moich dłuższych związków.
Była to również moja najlepsza koleżanka.
Oczywiście nie zabrakło i seksu realizowanego tak jak możliwości wiekowe pozwalały. Moja luba podglądała rodziców, a potem próbowała ze mną robić to samo. Zatem było bardzo ciekawie pod tym względem. Dużo nowości niemalże codziennie, bo jej rodzice byli w tym bardzo kreatywni.
W przypadku INFJ to już tak łatwo nie będzie. Im znacznie trudniej zamienić ideę na żywe ciało, a szkoda bo potencjał Fe mają ten sam co ISFJ.
Przypuszczam iż również Fi dom, czyli INFP oraz ISFP będą sobie radzić całkiem nieźle, gdy przejdą z własnych wyobrażeń do namacalnej rzeczywistości. Niestety nie jest to dla nich łatwe.
Po górkę do serca ukochanej będą mieli INTP, INTJ I ISTP. Oczywiście nie wszyscy. To tylko teoria. Kwestia chęci i praktyki.
Pozostał jeszcze ISTJ, a ten jako Si dom na pewno będzie czuł bluesa, pytanie czy nauczy się sposobu realizacji własnego potencjału seksualnego.
Mam ojca ISTJ. On z kobietami radził sobie świetnie do późnego wieku. Nauczył się zapewne od dziadka ekstrawertyka, który był w tym jeszcze lepszy. Tatuś zmieniał partnerki seksualne co tydzień, a dziadziuś codziennie, a bywało, że po kilka na raz.
Jednak to co dla dziadka było gładkie i naturalne, u ojca było sztuczne i wyuczone, choć skuteczne.
To się czuło... był taki sztywny i jakiś bez polotu.
Dziadzia był wirtuozem podrywu.
Nieraz mnie zabierali bym się przyuczał, ale dla mnie nudne były te ich wysiłki.
Ja wolałem być po prostu sobą i to na moje skromne potrzeby wystarczało. Oni mieli je znacznie większe, to musieli się starać.
Ale ja z ich sekscesami nie miałem nic wspólnego. Pod względem ilościowym to u mnie była zupełnie inna skala.
Szukałem związków na zawsze, ale się nie spełniło. Interesowała mnie jakość, głębokość relacji, a nie ilość. Zupełnie się do nich pod tym względem nie wrodziłem.
Oni byli prawdziwymi facetami, a ja miałem bardziej kobiece podejście do kobiet, stąd dobre zrozumienie i bliskość uczuciowa.
Dla dziadka, ojca to była płeć przeciwna, wysoka lub niska góra do zdobycia. Dla mnie coś swojskiego i znajomego po prostu "mother energy"... taka sama jak moja własna.
