Re: Kiedy się dowiedzieliście?
: 15 sie 2013, 21:34
Dowiedziałek się pół roku temu, tuż przed szesnastką, kiedy mama dala mi książkę "Introwertyzm to zaleta" do przeczytania.
"
"
Miejsce spotkań ludzi takich jak Ty!
https://introwertyzm.pl/
Mogę wszystko potwierdzić, rzeczywiście tak jest w gimbazie i właśnie to jest najgorsze.emfausto pisze:Właściwie to mnie nie dziwi że przedział 16-19 lat ma najwięszky słupek, przeciętny intro w tym wieku wie że "jest inny" od reszty - zaczyna szukać odpowiedzi lub wyznaje "izolacjonizm". Po latach podstawówki zmęczony rywalizacją lub naśladowaniem innych, spostrzega że bycie aktywnym i pro-społecznym nie jest w jego naturze i w dalszym ciągu edukacji zmienia swoje postępowanie (lub szuka swojej "drogi"). U niektórych to następuje w gimnazjum (np. u mnie) a u niektórych w szkole średniej (rzadziej podstawówka czy studia). U mnie taki przełom nastąpił w 1-szej klasie gimnazjum - uważałem swoją klase za bande dzikusów, ale osobiście nic do nich nie miałem po prostu byłem podejrzliwy wobec nich (cecha INTJ) no i się izolowałem dodatkowo. Ogólnie gimnazjum przeżyłem bez większych przypałów. Osobiście uważam że chodzenie do szkoły to wyzwanie dla każdego intro, po pierwsze jesteśmy zmuszeni do przebywania w jednym pomieszczeniu z 15-25 ekstrykami (zależy od liczby osób w klasie) w ciągu 3-5 godzin dochodzi do przeładowania bodźcami i następuje zmęczenie, jak miałem lekcje na 8 to pomiędzy godzinami 12-13 zdychałem i chciałem iść do domu się zregenerować, a z ekstrykami było tak że - przychodzili rano to byli jeszcze wyciszeni ale tak pomiędzy 9:30 a 10:30 stawali się bardziej aktywni i trwało to aż do końca lekcji, nie wiem czy po lekcjach też, bo szybko do domu wracałem i się tym nie interesowałem, moim celem było naładowanie intro-baterii. Po drugie cechy ekstryczne: pro-społeczność, aktywność są cechami "promowanymi", sprzecznymi nieco z naturą intro, to troszke przypomina spotkanie dwóch cywilizacji przy czym ekstrycy mają przewage. Nie wiem ile z tego co napisałem jest prawdą, być może ktoś potwierdzi moje spostrzeżenia a ktoś inny je obali ale, ja nie zaprzestane obserwacji i badań
kolejna ofiara urojonego introwertyzmuKurt pisze:Licząc od najmłodszych lat, aż do końca gimnazjum, zawsze chciałem być w centrum uwagi. Pchałem się do jakichś przedstawień, wystąpień... dopiero pod koniec trzeciej klasy gimnazjum dotarło do mnie, że jednak nie tędy droga, że tak naprawdę to nie jest dla mnieOd tego czasu zdystansowałem się na tyle, że jak pomyślę sobie, iż miałbym gdzieś występować wśród szerszej publiki to zaraz pojawia się stres, zimny pot i świadomość, że nawet słowa przed tymi osobami bym nie wydusił - kiedyś zupełnie nie do pomyślenia w moim przypadku, teraz standard... martwi mnie to, bo wiem, że mam donośny głos i dobrą dykcję.. ale nie idzie tego spożytkować.
Tia, jak prawdziwy introwertyk ma ochotę zaistnieć społecznie to się przykładowo pcha. Pchających się w towarzystwo introwertyków są setki, z resztą, krążą opinie że aktorstwo to idealnie introwertyczny zawód.Prawdziwy introwertyk nigdy sam z siebie nie ma ochoty się pchać, chyba że ktoś czy jakaś sytuacja go do tego zmusi.
Dowiedziałem się niedawno, jakiś tydzień temu może ? (świeżakInno pisze:Nie chodzi mi o "zauważanie cech introwertycznych", bo takie się u nas ujawniały od najmłodszych lat. Miałam na myśli moment, w którym udało się poskładać do kupy zaobserwowane cechy, reakcje i połączyć je z usłyszanym/przeczytanym hasłem „introwertyzm”; moment, w którym sobie uświadomiono „jestem introwertykiem”. Jestem ciekawa jakie uczucia temu towarzyszyły, czy ulga (jak to bywa chyba w większości przypadków), czy może np. strach..
Hej. Pod tym mógłbym się podpisać xdchciałabym pisze: W każdym razie, od dziecka uciekałam od ludzi. Już w przedszkolu siadałam pod ścianą i obserwowałam bawiące się dzieci. Już wtedy zadawałam sobie pytania, dlaczego tak jest. Dlaczego ja siedzę sama tu, a oni wszyscy bawią się ze sobą na środku.