Strona 9 z 83

: 06 gru 2008, 21:03
autor: kosmita
Sorry za double posta.

Mam takie proste pytanie: czy nihilizm według Was jest zły czy dobry? dlaczego?

: 06 gru 2008, 23:19
autor: Piotrek K.
zarat pisze:Mam takie proste pytanie: czy nihilizm według Was jest zły czy dobry? dlaczego?
Nihilizm jest smaczny i zdrowy, przynajmniej jako pogląd na wartości, bo jako postawa to już chyba nie. Ale najlepiej jak napiszesz, czym on dla Ciebie jest i w jakim sensie "dobry" lub "zły" ma on być.

Po mojemu jest tak:
Ja rozróżniam nihilizm na pogląd i postawę.

Pogląd oznacza tylko, że nie istnieją wartości absolutne, sprawa moralności jest subiektywna i relatywna.

A postawa... postawa może być różnoraka, skoro wartości nie są absolutne, a życie nie ma sensu, to możesz być albo żywym albo samobójcą, albo "świętym" albo mordercą, albo melancholikiem albo wytrwałym filozofem...

Trudno właściwie postawie zaradzić. Najlepiej być sobą, gorzej gdy "jest się" mordercą lub samobójcą...
nie wiem. :)

Mi się wydaje, że jestem nihilistą, ale bez tej całej dekadencji, aczkolwiek[1] bywa czasami w weekendy, aczkolwiek[2] dzisiaj odkryłem sens weekendów (pojęcie analogicznie do sensu życia). Moim osobistym sensem weekendu jest się uczyć. Jeśli się nie pouczę, to dzień jest stracony. Ok może skończę te shitowe dygresje...

: 06 gru 2008, 23:44
autor: Inno
Piotrek K. pisze:Pogląd oznacza tylko, że nie istnieją wartości absolutne, sprawa moralności jest subiektywna i relatywna.
A to nie jest relatywizm przypadkiem?

: 06 gru 2008, 23:57
autor: Piotrek K.
Nie wiem, może relatywizm jest konsekwencją nihilizmu, ale na Wiki jest o relatywizacji:

2. odrzucanie, negowanie, relatywizacja wszelkich przyjętych wartości, norm, zasad, praw życia zbiorowego i indywidualnego; inaczej sceptycyzm absolutny. Według nihilistów ludzka egzystencja jest pozbawiona jakiegokolwiek znaczenia, celu lub zasadniczej wartości.
Nihilizm zakładał bierność poznawczą i moralną. Pojawiał się najczęściej w okresach kryzysów społecznych, zaburzeń postępu społecznego lub naukowego. Niekiedy, jak na przełomie XIX i XX wieku, przybierał formę dekadentyzmu lub katastrofizmu.

: 07 gru 2008, 8:57
autor: kosmita
Piotrek K. pisze:Ale najlepiej jak napiszesz, czym on dla Ciebie jest i w jakim sensie "dobry" lub "zły" ma on być.
Zapytałem o to, bo praktycznie wszyscy w otoczeniu na nihilizm reagują w stylu "współczuję Ci". I właściwie nie wiem dlaczego jest on uważany za taki zły. Chociaż może ja mylę pojęcia i jako takim nihilistą nie jestem.

Mój nihilizm to sąd, że po śmierci jest nicość, że świat powstał w pewnym sensie przypadkiem, że racjonalizm to wartość najwyższa. Sporo się w tej kwestii zgadzam z buddyzmem, jeśli chodzi o filozofię, niemal jestem z nimże jednością (odrzucam natomiast koncepcje bożków, reinkarnacji, modlitw i innych elementów ważnych dla religii). Dodam jeszcze, że w tym stanie czuję się zdecydowanie szczęśliwszy niż wtedy gdy byłem chrześcijaninem - po prostu chcę zrozumieć dlaczego wszyscy uważają, że ja jestem nieszczęśliwy podczas gdy tak zupełnie nie jest.
Piotrek K. pisze:A postawa... postawa może być różnoraka, skoro wartości nie są absolutne, a życie nie ma sensu, to możesz być albo żywym albo samobójcą, albo "świętym" albo mordercą, albo melancholikiem albo wytrwałym filozofem...
Hm. U mnie nihilizm oznacza właśnie także motywację, chęć i radość z bycia sobą. Z nieudawania kogokolwiek.

: 07 gru 2008, 10:53
autor: Inno
zarat pisze:Zapytałem o to, bo praktycznie wszyscy w otoczeniu na nihilizm reagują w stylu "współczuję Ci". I właściwie nie wiem dlaczego jest on uważany za taki zły. Chociaż może ja mylę pojęcia i jako takim nihilistą nie jestem.
Większości nihilista kojarzy się ze snującym się bez celu nieszczęśliwym człowiekiem w depresji, który jak nic zaraz sobie w łeb strzeli, bo „nic nie ma sensu”. To i współczują.

Nie jestem w temacie za bardzo. Czy się od siebie różnią nihilista i relatywista?

Znasz może jakieś dobre książki traktujące o nihilizmie?

I co to jest (za Wikipedią) „bierność moralna”, którą zakłada nihilizm? Że się w ogóle nie wchodzi w tę sferę, ani z rozstrzyganiem, co jest moralne, a co nie, ani ze stosowaniem się do "zasad moralnych"?

: 07 gru 2008, 11:01
autor: Piotrek K.
zarat pisze:Zapytałem o to, bo praktycznie wszyscy w otoczeniu na nihilizm reagują w stylu "współczuję Ci". I właściwie nie wiem dlaczego jest on uważany za taki zły.
Bo nihilizm, liberalizm i relatywizm moralny to zło. :twisted:
zarat pisze:Chociaż może ja mylę pojęcia i jako takim nihilistą nie jestem. Mój nihilizm to sąd, że po śmierci jest nicość, że świat powstał w pewnym sensie przypadkiem, że racjonalizm to wartość najwyższa.
Może jesteś po prostu racjonalistą.

: 07 gru 2008, 11:10
autor: Piotrek K.
Inno pisze:I co to jest (za Wikipedią) „bierność moralna”, którą zakłada nihilizm? Że się w ogóle nie wchodzi w tę sferę, ani z rozstrzyganiem, co jest moralne, a co nie, ani ze stosowaniem się do "zasad moralnych"?
Nie mam pojęcia. Rzeczywiście przydałaby się jakaś książka.

Co do różnic. By nie opierać się na samej Wikipedii zaglądnąłem do słownika pwn i:
http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=nihilizm
http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=relatywizm

i na prawdę trudno powiedzieć. Możliwe, że nihilizm jest pojęciem szerszym, a relatywizm jest tylko jego składową. Ja to przynajmniej tak widzę.

: 28 gru 2008, 21:44
autor: kosmita
O_o.

Po dzisiejszym liscie odczytanym we wszystkich kosciolach w Polsce jestem ogromnie zadowolony, ze nie identyfikuje sie w zaden sposob z chrzescijanstwem czy kosciolem katolickim.

To co uslyszalem przypominalo dokladnie poglady pewnego slynnego faszysty zyjacego 70 lat temu - o tym, ze ludzie sa zli, ze dzis tylko ludzie wierzacy moga byc prawdziwymi ludzmi.

Streszczajac, dla tych ktorzy listu nie czytali / nie slyszeli. Kosciol definitywnie:
* wyklal metode in vitro
* nazwal homoseksualistow karykaturami ludzi
* zaapelowal do dziennikarzy o usuniecie z mediow 'jezyka ulicy' (!? do tej pory nie zrozumialem o co chodzi)

Pomijajac drugi i trzeci punkt, to co mnie najbardziej zabolalo to idiotyczne argumenty (w zasadzie to nieudane protezy argumentow). Zdanie 'Zycie nalezy tylko do Boga. Tylko Bog moze je tworzyc i zabierac' (cytat z grubsza zachowujacy sens, z pewnoscia niedokladny) pograzylo ow list calkowicie - kler wygraza normalnym ludziom, poslugujac sie istota, ktorej nie widac, nie slychac ani nie czuc. Rownie dobrze moglbym powiedziec, ze genetyczne modyfikowanie makaronu to zbrodnia, bo tylko Wielki Latajacy Potwor Spaghetti moze dawac i zabierac geny makaranowi. (Porownanie niezbyt trafione i tylko ilustracyjne, prosze nie porownywac ludzkiego zycia do genow makaronu :) ) Pomijajac to jednak, podstawowy argument dotyczacy niszczenia i tworzenia zarodkow w moich oczach zostal obalony - jakby zniszczenie takiego zarodka bylo smiercia czlowieka to kazdy mezczyzna bylby morderca miliardow (albo i jeszcze wiekszej liczby) ludzi (pomyslcie ile plemnikow ginie po jednym wytrysku).

W zasadzie, zamiast wywalac tego posta moglbym po prostu napisac: co kosciol katolicki ma do homoseksualistow i tego dziwacznego 'jezyka ulicy'!?

: 29 gru 2008, 13:04
autor: Akolita
Listu nie czytałam i może to i lepiej (jeszcze bym się zestresowała niepotrzebnie i wszystkie włosy by mi wypadły :P )
Stanowisko Kościoła wobec homoseksualistów, metod in vitro, eutanazji, czy tym podobnych kontrowersji już mnie nie dziwi - absolutnie i w pełnej rozciągłości nie zgadzam się z poglądami kleru (tak, bo to kler wymyśla sobie problemy, sam Bóg jeszcze się przecież osobiście na temat in vitro nigdy nie wypowiedział). Co się tyczy języka ulicy - stawiam, że może tutaj chodzić o wprowadzanie mowy potocznej, wulgaryzmów, kolokwializmów i slangu do języka, którym posługują się dziennikarze. Istnieje etyka dziennikarska w ramach której mowa mediów powinna składać się z obiektywnych relacji, wystrzegać się emocji, informacje podawać w sposób przystępny, zwięzły, unikając osądzania, krytyki, mowy potocznej i wulgarnej. W zasadzie to nie wiem, czego Kościół się czepia - język potoczny to nie grzech - fakt faktem, ujmuje to mediom profesjonalizmu, ale ja bym się nie czepiała. Może Kościół uwiera kwestia narastającej w mediach krytyki wobec niego - może stoją mu ością w gardle artykuły pokrewne słynnemu "Obwoźnemu sado - maso" (mowa tu o felietonie Jerzego Urbana. Nota bene, felieton jest jednak formą literacką w której swoboda językowa i stosowanie mowy potocznej, komentarzy subiektywnych, jest na porządku dziennym). Nie będę się już więcej rozwodzić na ten temat - sama nie wiem, o co tak naprawdę może chodzić. :)

: 29 gru 2008, 13:38
autor: Inno
zarat pisze:Streszczajac, dla tych ktorzy listu nie czytali / nie slyszeli. Kosciol definitywnie:
* wyklal metode in vitro
* nazwal homoseksualistow karykaturami ludzi
Nic nowego. :?
zarat pisze:* zaapelowal do dziennikarzy o usuniecie z mediow 'jezyka ulicy' (!? do tej pory nie zrozumialem o co chodzi)
Nie wynikało z kontekstu?
zarat pisze:Pomijajac drugi i trzeci punkt, to co mnie najbardziej zabolalo to idiotyczne argumenty (w zasadzie to nieudane protezy argumentow). Zdanie 'Zycie nalezy tylko do Boga. Tylko Bog moze je tworzyc i zabierac' (cytat z grubsza zachowujacy sens, z pewnoscia niedokladny)
Uwielbiam takie argumenty. Bo skoro Bóg daje i odbiera życie, to czemu tylu katolików jest za karą śmierci? :roll: No i dalej: czemu katolicy nie protestują przeciwko operacjom, przeszczepom, ratowaniem ofiar wypadków itd.? Skoro ktos umiera to dlatego, że tak chce Bóg, dlaczego w takim razie ludzie się ośmielają ratować tej osobie życie?
zarat pisze:co kosciol katolicki ma do homoseksualistow
Być może wroga postawa wynika z tego, że w dawnych czasach ludzi było mało, śmiertelność kobiet w czasie porodu i noworodków bardzo duża, a dzieci gwarantowały przetrwanie plemienia. Ze związku homoseksualnego dzieci nie będzie metodą naturalną, było więc to moze uważane za marnotrawstwo. W końcu mimo że "co Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza", jak jedno z małżonków nie może mieć dzieci to rozwód kościelny jest możliwy.

: 29 gru 2008, 15:41
autor: kosmita
Akolita pisze:Co się tyczy języka ulicy - stawiam, że może tutaj chodzić o wprowadzanie mowy potocznej, wulgaryzmów, kolokwializmów i slangu do języka, którym posługują się dziennikarze.
Wybacz, ale nie moge znalezc zadnych przykladow 'jezyka ulicy' w mediach. Czy moglabys przytoczyc jakies?
Inno pisze:
zarat pisze:* zaapelowal do dziennikarzy o usuniecie z mediow 'jezyka ulicy' (!? do tej pory nie zrozumialem o co chodzi)
Nie wynikało z kontekstu?
Oczywiscie bylo to powiedziane doslownie. Mniej wiecej w stylu 'dziennikarze, apelujemy do was, usuncie z radia i telewizji 'jezyk ulicy'!'.
Inno pisze:Być może wroga postawa wynika z tego, że w dawnych czasach ludzi było mało, śmiertelność kobiet w czasie porodu i noworodków bardzo duża, a dzieci gwarantowały przetrwanie plemienia. Ze związku homoseksualnego dzieci nie będzie metodą naturalną, było więc to moze uważane za marnotrawstwo. W końcu mimo że "co Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza", jak jedno z małżonków nie może mieć dzieci to rozwód kościelny jest możliwy.
Ja mam taka mala teoryjke, ze zawsze duze instytucje rzadzace swiatem (kosciol glownie) musza miec jakiegos kozla ofiarnego. Wczesniej byli to naukowcy i czarownice, potem czarny lud z Afryki, dzis znalezli sie homoseksualisci. Nie rozumiem tez argumentu, ze ze zwiazku homo nie bedzie dzieci. I co z tego? Na Ziemi jest przeludnienie, do konca tego roku bedzie juz prawie 7 miliardow ludzi, a wszelkie prognozy przepowiadaja wielkosci rzedu 20 miliardow za kilkadziesiat lat. (Zeby nie bylo watpliwosci, jam hetero - jeno dziwi mnie owa nietorelancja [moze czas najwyzszy odnosic sie z pelna pogarda do ludzi wierzacych?])

: 29 gru 2008, 16:19
autor: qb
zarat pisze:Nie rozumiem tez argumentu, ze ze zwiazku homo nie bedzie dzieci. I co z tego?
Z punktu widzenia wiary chrześcijańskiej głównym celem związku dwojga ludzi jest poczęcie potomstwa i tego się kościół trzyma. Jak się zwiążę dwoje ludzi tej samej płci to grzechem to jest, o ile oczywiście wyznają daną wiarę, jeśli nie to nie powinno być w tym nic złego aczkolwiek w państwie kościelnym takim jak Polska każdy myśli o drugim człowieku jako katoliku i nie przyjdzie mu do głowy, że istnieją inne wierzenia na świecie i powinno się je uszanować. Na pewno się zdarzają tacy ludzie, tolerancyjni, ale zdecydowana większość widzi tylko to co ksiądz na mszy pokaże i wie to co ksiądz powie, nic więcej.
No i też nasz kraj jest bardzo konserwatywny i ciężko mu przyjąć nowości takie jak legalne związki homoseksualne, właściwie to myślę, że dla przeciętnego Kowalskiego to jest już ekstremalnie trudne do zaakceptowania.

: 29 gru 2008, 18:42
autor: Akolita
zarat pisze:
Akolita pisze:Co się tyczy języka ulicy - stawiam, że może tutaj chodzić o wprowadzanie mowy potocznej, wulgaryzmów, kolokwializmów i slangu do języka, którym posługują się dziennikarze.
Wybacz, ale nie moge znalezc zadnych przykladow 'jezyka ulicy' w mediach. Czy moglabys przytoczyc jakies?
Chodzi Ci o przytoczenie fragmentów z prasy i telewizji, w których dziennikarze stosują mowę potoczną, wulgaryzmy i kolokwializmy? Nie będę specjalnie dla Ciebie teraz grzebać z nożyczkami po gazetach. Najbliższy przykład stosowania języka potocznego w mediach, jaki przychodzi mi do głowy, to bzdetne, infantylne komentarze w prasie bulwarowej (w Polsce mamy dwa czołowe tytuły, nie napiszę ich nazw, bo nie chcę robić tu nikomu antyreklamy), podobnie może Kościołowi nie podobają się telewizyjne show z kontrowersyjnymi dziennikarzami w roli prowadzących. Z ust prowadzących te programy padło już niejedno "zajebiście", "wyczesane", "w kosmos" i tak dalej. Ja nie wiem, może kościołowi to przeszkadza, trzeba by się zapytać samego podmiotu odpowiedzialnego za ten list. :twisted:
Jak już wspominałam raz w poprzednim poście - uważam, że nie ma sensu czepiać się. Istotą prasy bulwarowej są plotki, pisanie nierzetelnie i nieobiektywnie, zaś istotą telewizyjnych show jest budzenie kontrowersji, dynamiczne i bezpośrednie dialogi, cięty dowcip i ostra krytyka. Absolutnie nie przeszkadza to mi, zapewne nie przeszkadza Wam ( w końcu nikt nikogo nie zmusza do czytania i oglądania tego, czego nie lubi), nie mam też bladego pojęcia, czy to o czym piszę, to właśnie problem poruszony przez Kościół, może chodzi o coś zupełnie innego - wówczas całe to moje gdybanie będzie po prostu kolejnym śmieciem podbijającym mi statystyki aktywności na forum.
----------------------------------
Co się tyczy przykładów:
http://pl.youtube.com/watch?v=eUJQbFlkE ... re=related
Dane są tutaj:
a) medium - program telewizyjny
b) prowadzący program dziennikarz
c) przykład na stosowanie mowy potocznej w mediach

Oczywiście - charakter programu wymusza wręcz na prowadzącym, by swoją prezencją i językiem prowokował, zaskakiwał i zapewne także gorszył niektórych odbiorców...Dlatego mnie by nie przyszło do łba, żeby się czepiać. ;)

Re: Introwertyzm a religia

: 09 mar 2009, 20:21
autor: Kori
Katolik, praktykujący. Uznaję całe nauczanie KK, nie robię sobie wyjątków np. w takich sprawach jak aborcja czy antykoncepcja. Jak wierzyć, to w całość, we wszystko, co mówił Bóg i co obiecał. Z tym, że rozumiem, że ciężko jest zaakceptować poglądy KK na dzisiejsze gorące tematy, potrzeba głębokiej wiary i wrażliwości sumienia. Fakt. Bardzo trudne tematy.
W rodzinie różnie jest z religią czy wiarą. Niektórzy są religijni, inni nie wierzą. Tata chyba nigdy nie był religijny, ale jego rodzice też nie. Natomiast mama była nawet bardzo, bo jej rodzice też. Ale już przestała.
Rodzice nie wychowali mnie w wierze, sam to robiłem, niestety z opłakanymi skutkami. Przez wspaniały zazwyczaj dar słuchania i wrażliwość, wypracowałem sobie tzw.skrupulanckie sumienie, czyli ciągłe wątpliwości, czy "to, co zrobiłem to grzech, a jeśli tak, to czy ciężki?",ciągle widzenie wszędzie grzechu. Niestety żaden ksiądz się nie pokwapił wyjaśnić mi jednym zdaniem, że jeśli zadaję pytanie:"czy to,co zrobiłem to grzech ciężki" to odpowiedź jest zawsze NIE, i tyle. Nie ma świadomości,pewności g.ciężkiego, więc nie ma o czym mówić. No kurczę szkoda, chyba mam do nich żal, że nie potrafili zlokalizować problemu i powiedzieć zdecydowanie, tylko mącili, że"Bóg to nie aptekarz, nie należy podchodzić do Niego jak do kogoś, kto bezwzględnie rozlicza z każdego, nawet małego błędu..." Skutki tego okresu dzieciństwa nadal dostrzegam, nie mogąc się w pełni sprawnie posługiwać sumieniem i pewnie podejmować decyzji moralnych. Z drugiej strony jestem niezwykle posłuszny Dekalogowi, trudni mi przekroczyć jakieś przykazanie w ważnej sprawie. Więc w sumie jedna dość istotna zaleta i jedna dość istotna wada tego poronionego okresu. A co mnie z tego stanu wyciągnęło? Ano ziarenka rozsądku, mądrości czy krytyczności zasiewane we mnie przez tatę. On raczej wierzy, a przynajmniej w jakieś zasady, nadgorliwym ateistą nie jest. Nie cierpię nadgorliwych ateistów. I nietolerancji, szczególnie gdy wierzący nie rozumie, że ateiści to też normalni ludzie. Oni mają rozum, mają serce. To nie są debile. Debile są i w ateizmie, i w katolicyzmie.

Generalnie to, jak to już ktoś zauważył, ludzie wyrabiają sobie poglądy tylko po tym, co usłyszą w kościele z ambony. Prawdziwy katolik zna Boga, poznaje Go np.przez analizę Jego czynów z Ewangelii, ale niestety zdaje się, że większość wierzących to ludzie, którzy chodzą do kościoła, żeby mieć załatwione zbawienie i nic więcej. "Odklepać zadanie i spokój".

Nie wiem, czy kocham Boga. Nie wiem, co to miłość do Boga. Ostatnio też się zastanawiałem, czy będę szczęśliwy żyjąc w małżeństwie, mając dom, dzieci, dobrobyt, gdy jednocześnie tylu ludzi głoduje i żyje w strachu, tylu ludzi potrzebuje pomocy i czeka na nią z nadzieją.

Nie wiem, czy był sens się tak wypisywać.