Miałem już różne muzyczne "fazy". Jako dzieciak słuchałem głównie starych przebojów (m.in. rockabilly i przebojów z lat 60., 70. i 80.) w radiu, potem zainteresowałem się klasycznym hard rockiem (Led Zeppelin, Deep Purple, Black Sabbath itd.), następnie tzw. nu metalem, rap-metalem (choć początkowo się przed nimi wzbraniałem, ale to wynikało z uprzedzeń), metalcore'em, synthpopem, nową falą i post-punkiem. Oczywiście nie ograniczałem się do tych nurtów i przesłuchałem też trochę innych rzeczy. Bardzo dobrze poznałem m.in. Rammsteina (jego twórczości poświęciłem nawet swoją pracę magisterską

).
A gdybym miał wybrać co najmniej kilka istotnych dla mnie utworów...
Led Zeppelin - No Quarter:
https://www.youtube.com/watch?v=RKOngTfTMs0 (kiedy miałem kilkanaście (13?) lat, dostałem na urodziny płytę "Houses of the Holy" - "No Quarter" był jednym z utworów, które najbardziej przypadły mi do gustu - niesamowity klimat, świetny drążący riff)
Linkin Park - A Place for My Head:
https://www.youtube.com/watch?v=3t2WkCudwfY (Linkin Park był bardzo modnym zespołem i pewnie dlatego - oraz ze względu na rapowane zwrotki - początkowo podchodziłem do niego z dystansem; jednakże podczas jednej ze szkolnych dyskotek usłyszałem (czy raczej zarejestrowałem, bo całą "Hybrid Theory" miałem okazję przesłuchać już wcześniej) właśnie ten utwór - riff tak bardzo wrył mi się w mózg, że musiałem odnaleźć tę piosenkę; potem oczywiście zaprzyjaźniłem się z całą płytą, a także innymi albumami; choć dzisiaj wyraźnie widzę w LP pop-metal, od czasu do czasu do niego wracam - bardzo lubię też "Papercut")
Slipknot - Spit It Out:
https://www.youtube.com/watch?v=ZPUZwriSX4M (kolega pożyczył mi kiedyś płytkę, bodaj dołączoną do któregoś z numerów "Metal Hammer", a na niej znajdował się m.in. ten utwór - pamiętam, że to brzmienie gitar wydawało mi się wówczas kosmiczne, więc odtwarzałem "Spit It Out" na okrągło; później przyszedł oczywiście czas na "Iowę", którą - jako niestabilny nastolatek - chętnie przesłuchiwałem, kiedy miałem gorsze dni, podobnie zresztą jak twórczość Limp Bizkit)
Deftones - Headup:
https://www.youtube.com/watch?v=6I2Aba-BYF8 (kolega, o którym wspomniałem wyżej, podrzucił mi też drugi album Deftones - "Around the Fur"; to również było dla mnie coś zupełnie nowego - "Headup" był oczywiście jednym z moich faworytów)
Killswitch Engage - Rose of Sharyn:
https://www.youtube.com/watch?v=PgMsACFMIq8 (to był chyba pierwszy utwór Killswitch Engage, który przesłuchałem, i zapewne jeden z pierwszych dla mnie metalcore'owych kawałków; poza tym - choć nie wierzę w życie pozagrobowe - to bardzo ładna piosenka; następnie poznałem całą płytę "The End of Heartache"; po czasie bardziej doceniłem wcześniejszą i nieco surowszą "Alive or Just Breathing")
Rammstein - Ich will:
https://www.youtube.com/watch?v=EOnSh3QlpbQ (ten utwór przekonał mnie do Rammsteina; zabawne, bo wystarczył fragment z telewizyjnej reklamy płyty "Voelkerball" - klawiszki mnie uwiodły)
Joy Division - New Dawn Fades:
https://www.youtube.com/watch?v=CbeNRHtpgOk (swego czasu słuchałem na okrągło, zacząłem bodaj jesienią 2010 roku, oprócz tego chętnie odtwarzałem m.in. "Shadowplay" i "Day of the Lords" - piękne rzeczy; co ważne, to właśnie "New Dawn Fades" zainspirował mnie do stworzenia chyba mojego ulubionego własnego riffu; ciekawostka - bardzo podobny pojawił się na wydanej w następnym roku płycie Eisbrechera

)
Meshuggah - Demiurge:
https://www.youtube.com/watch?v=9xD-KJSjIxw (pierwszy raz natrafiłem na to cudo na facebookowym wallu kolegi - te gitary, rytmika...

)
Boston - More Than a Feeling:
https://www.youtube.com/watch?v=SSR6ZzjDZ94 (znam oczywiście od dawna; grając solówkę, zerwałem najcieńszą strunę w gitarze - najwyraźniej było w tym szarpaniu więcej niż uczucie

; do dziś zadowalam się łojeniem na pozostałych pięciu drutach, o ile w ogóle mam na to czas)
Adrian Borland - Over the Under:
https://www.youtube.com/watch?v=Muq_PlUYDlM (gdybym usłyszał ten utwór lata temu, pewnie nie doceniłbym go tak, jak dzisiaj - ot, taki lekki pop-rock; ale ważny jest kontekst - facet przez lata zmagał się z depresją i początkami schizofrenii, ale mimo to starał się chyba dostrzec w życiu coś pięknego i szedł do przodu; co prawda ostatecznie zaszedł pod pociąg, ale próbował walczyć ze sobą, żyć - i wcale nie żył byle jak, a to chyba najważniejsze; myślę, że wcale nie przegrał)
Oczywiście mógłbym wymieniać dalej, ale nie ma co przesadzać.
