Strona 8 z 19

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 17 kwie 2013, 19:59
autor: Szarak
spikesandbrads pisze:trudno znaleźć kogoś kto będzie chciał docierać do wnętrza duszy:P
So true. Acz osobniki, które mają na tyle cierpliwości i wyrozumiałości, żeby do wnętrza tej duszy dotrzeć, są dla introwertyków istnym skarbem.
W temacie: bliskość nie jest strasznie krępująca, pod warunkiem, że pochodzi od osoby, od której tej bliskości się oczekuje i jest ona wynikiem dłuższej znajomości, poznawania ducha, charakteru, przyzwyczajeń. Fizyczna bliskość połączona z bliskością emocjonalną jest czymś wartym zachodu.
Codzienne przypadkowe zetknięcia z innymi ludźmi mogą być momentami duszące jak sznur na szyi. Jadąc autobusem czuję się jak ofiara rzucona watasze wilków na pożarcie. Najgorszym przypadkiem jest ostry zakręt autobusu, kiedy zupełnie anonimowa panna wpada na mnie, a ja w sekundę łapię umysłowego blue screen'a.
Do tego przytoczę sytuację z dzisiejszego dnia: jak co przerwę wyskoczyłem na fajka pod szkołę, tradycyjnie w świecie swoich myśli, a tu nagle jak gdyby nigdy nic jakaś dziewczyna mnie łapie za rękę. Wprawdzie chciała się podeprzeć, żeby sobie poprawić buta (czy tam sznurówki, whateva), ale myślałem że ręka mi potem odpadnie. Podła szuja wtargnęła na moją prywatną przestrzeń.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 18 kwie 2013, 11:53
autor: apohawk
Szarak pisze:Fizyczna bliskość połączona z bliskością emocjonalną jest czymś wartym zachodu.
I pod tym podpisuję się obiema łapkami 8)

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 18 kwie 2013, 18:27
autor: spikesandbrads
Ale naprawdę ciężko zbudować taką relację. Właściwie potrzeba wymuszonego czasu by można zawiązać taką relację:P Mam kilka koleżanek, wszystkie mają wspólny mianownik- jesteśmy w jednej klasie i wracamy tym samym autobusem, więc miały okazję chcąc niechcąc spędzić ze mną trochę czasu.. No i poznały mnie, przypasowało im moje poczucie humoru, nie pierdolenie głupot i takie tam.. Dlatego wątpię że poznam kogokolwiek wcześniej niż na kolejnym etapie nauczania/w pracy.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 18 kwie 2013, 21:51
autor: Szarak
spikesandbrads pisze:Ale naprawdę ciężko zbudować taką relację.
Owszem, ciężko jest osobom, które nie są wstanie wykrzesać z siebie na tyle cierpliwości, żeby czekać na introwertyka. Doceniać tu należy ludzi, którzy potrafią w pełni zaakceptować tę powolną naturę. :)
Osobiście dodam, że mam pewną bratnią duszę, która potrafi ze mną w milczeniu przesiedzieć kilka godzin, wgapiając się w nurt Wisły i majestat rozciągających się nad nią mostów.

Trochę offtop się zrobił, albo odnoszę dziwne wrażenie.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 18 kwie 2013, 22:07
autor: spikesandbrads
Zrobił się zrobił, to może powróćmy do tematu.

Czy tylko ja tutaj w sumie marzę o bliskości z jakimś chłopakiem?

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 19 kwie 2013, 13:18
autor: apohawk
spikesandbrads pisze:Czy tylko ja tutaj w sumie marzę o bliskości z jakimś chłopakiem?
Nie wiem, może ;) Ja wolę bliskość z moją dziewczyną niż z jakimś chłopakiem 8)

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 19 kwie 2013, 21:22
autor: spikesandbrads
No tak:D

WIęc dalej czuję się jak jakaś niewyżyta emocjonalnie gimnazjalistkaXD

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 20 kwie 2013, 6:59
autor: Difane
Szarak pisze:Do tego przytoczę sytuację z dzisiejszego dnia: jak co przerwę wyskoczyłem na fajka pod szkołę, tradycyjnie w świecie swoich myśli, a tu nagle jak gdyby nigdy nic jakaś dziewczyna mnie łapie za rękę. Wprawdzie chciała się podeprzeć, żeby sobie poprawić buta (czy tam sznurówki, whateva), ale myślałem że ręka mi potem odpadnie. Podła szuja wtargnęła na moją prywatną przestrzeń.
Jak to przeczytałem, to przypomniała mi się dość dziwna sytuacja z czasów szkolnych. Otóż chodziłem do liceum, w którym zamiast normalnych butów nosiło się papcie. I na jednej z przerw - jak to miałem w zwyczaju - po prostu siedziałem sobie na podłodze, gdy nagle jedna z przechodzących dziewczyn... swoją nogą zsunęła mojego kapcia z mojej nogi. Mało tego - ona zaczęła go jeszcze przez chwilę kopać, jak jakąś puszkę znalezioną po drodze, po czym bez słowa wyjaśnienia zostawiła go parę metrów dalej. Byłem tak zaskoczony całą sytuacją, że nawet nie byłem w stanie spytać "ej, co ty robisz z moim paputem :P ?". A ani tej dziewczyny nie znałem, ani nigdy wcześniej ani nigdy później nie zamieniłem z nią nawet jednego słowa. Do dziś nie wiem o co jej wtedy chodziło.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 14 maja 2013, 20:35
autor: Rina
Dotyk właściwej, bliskiej osoby ( osób ) to przyjemność. I tylko ten.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 03 lip 2013, 17:50
autor: Zour
Przytulanie - może być, zwłaszcza jak jest to ktoś, kto mi się podoba.
"Przypadkowe" dotykanie - tak jak wyżej.

Całowanie - w usta - tfu! Psu w mordę napluć jest podobnie! Jedna z najbardziej nieprzyjemnych rzeczy.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 06 lip 2013, 15:10
autor: Czerwona
Zour pisze:Całowanie - w usta - tfu! Psu w mordę napluć jest podobnie! Jedna z najbardziej nieprzyjemnych rzeczy.
:lol: Wcale, że nie!
I dziwię się, okropnie się dziwię, że do tej pory nikt nie zaoponował...

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 06 lip 2013, 23:44
autor: Akolita
Czerwona pisze:
Zour pisze:Całowanie - w usta - tfu! Psu w mordę napluć jest podobnie! Jedna z najbardziej nieprzyjemnych rzeczy.
:lol: Wcale, że nie!
I dziwię się, okropnie się dziwię, że do tej pory nikt nie zaoponował...
Można się domyślić, że Zour pisał o swoich własnych doświadczeniach, a więc w ramach sprzeciwu trzeba by napisać: "Wcale nie, tylko ci się wydaje, że nie lubisz całowania. Na pewno lubisz!" - ale to byłyby bzdury, co nie?

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 14 lip 2013, 14:18
autor: Zour
Akolita pisze:
Czerwona pisze:
Zour pisze:Całowanie - w usta - tfu! Psu w mordę napluć jest podobnie! Jedna z najbardziej nieprzyjemnych rzeczy.
:lol: Wcale, że nie!
I dziwię się, okropnie się dziwię, że do tej pory nikt nie zaoponował...
Można się domyślić, że Zour pisał o swoich własnych doświadczeniach, a więc w ramach sprzeciwu trzeba by napisać: "Wcale nie, tylko ci się wydaje, że nie lubisz całowania. Na pewno lubisz!" - ale to byłyby bzdury, co nie?
Masz rację.

Ja się zawsze w życiu dziwiłem: co ludzie widzą takiego fajnego w całowaniu? Przecież to ani trochę przyjemne nie jest. Wkurza mnie ogólnie to wywyższanie pocałunków w usta do nie wiadomo jakiej rangi. Bardziej rzeczywista byłaby wersja bajki, w której "książę po pocałunku zmienia się w ropuchę".
Jak chcę zrobić "wymianę płynów ustrojowych", to idę do pierwszego punktu krwiodawstwa w mieście oddać.
Zastanawiam się, które kultury wymyśliły tą tradycję pocałunków.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 14 lip 2013, 18:19
autor: highwind
Dobre przylizanko nie jest złe :P Choć zdarzają się wpadki. Czasem ktoś kogoś pogryzie, za bardzo merda jęzorem, albo ma ślinotok. Dużo masz Zour przykrych doświadczeń, że tak hejtujesz jedną z najfajniejszych form spędzania czasu z drugim człowiekiem? Buzi od cioci Zosi się nie liczy :P

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 14 lip 2013, 20:06
autor: Zour
highwind pisze:Dużo masz Zour przykrych doświadczeń, że tak hejtujesz jedną z najfajniejszych form spędzania czasu z drugim człowiekiem? Buzi od cioci Zosi się nie liczy :P
Tak.

Mówią, że podobno do całowania potrzebne jest dużo emocji (czy coś takiego). Ja jestem osobą, która od zawsze kieruje się bardziej umysłem niż emocjami (emocje mogą być łatwo manipulowane, by można było przejmować kontrole nad innymi ludźmi).