Strona 8 z 9

Re: sens życia

: 08 sty 2013, 22:13
autor: bossygirl
"Świat nie ma sensu, trzeba mu go nadać samemu." - taki sławny już cytat z Symetrii. Dlatego tak sobie żyję, z moim zajebiście hedonistycznym podejściem i jest mi dobrze.

Kurde... Ludzie często sobie nie zdają sprawy jakie życie jest nieprzewidywalne. Szczerze mówiąc to w dupie mam, dążenie do osiągnięcia jakiegoś zbawienia, oświecenia, nirwany...jakkkolwiek to nazywają. Poprostu sobie niczego nie odmaiwam. Bo może jutro umrę. Albo za godzine.
I jak nagle całe życie stanie mi przed oczami, to nie będe myślała o tym czego jeszcze w życiu nie zdążyłam zrobić. Ale o tym co mogłam, a nie zrobiłam. I tych niezrobionych rzeczy, na które miałam okazje, będe żałować.

Krótko mówiąc, celem mojego życia jest robienie sobie dobrze.

Re: sens życia

: 08 sty 2013, 23:30
autor: my_way
bossygirl pisze:
Krótko mówiąc, celem mojego życia jest robienie sobie dobrze.
:lol: , a ja się martwiłem że nie mogę znaleźć głębszego sensu/celu swojego życia.

Re: sens życia

: 09 sty 2013, 0:14
autor: bossygirl
hehe, przecież to takie proste i sama przyjemność ;P

Re: sens życia

: 09 sty 2013, 0:17
autor: highwind
bossygirl pisze:Krótko mówiąc, celem mojego życia jest robienie sobie dobrze.
No to co? Działka hery i złoty strzał - chyba nie może być nic przyjemniejszego? Gdyby to było takie proste. Ja mam na przykład zbyt dużo wewnętrznych reguł i zasad moralnych, żeby sobie prowadzić beztroski, hedonistyczny żywot. Wolę się wstrzymać niż mieć potem kaca moralnego.

Re: sens życia

: 09 sty 2013, 0:26
autor: bossygirl
Jak dla mnie hedonizm nie ma nic wspólnego z zasadami moralnymi i beztroską. Chodzi mi o prywatne szczęście w czystym tego słowa znaczeniu. A żeby to osiągnąć rzadnych zasad czy wartości moralnych, które mam, nie musze łamać czy naginać. Jak dla mnie to nie koliduje.

Re: sens życia

: 09 sty 2013, 1:07
autor: midnight_rider
jakkkolwiek to nazywają. Poprostu sobie niczego nie odmaiwam. Bo może jutro umrę. Albo za godzine.
I jak nagle całe życie stanie mi przed oczami, to nie będe myślała o tym czego jeszcze w życiu nie zdążyłam zrobić. Ale o tym co mogłam, a nie zrobiłam. I tych niezrobionych rzeczy, na które miałam okazje, będe żałować.

Wybacz, ale dla mnie to jeden wielki propagowany przez kwejka frazes. Po co przyporządkowywać życie jednemu krótkiemu momentowi tuż przed śmiercią? Będziesz żałować to będziesz, nie będziesz to nie.
rzadnych
żadnych*

Also śmiem twierdzić, że nie do końca wiesz co to hedonizm. A "jak dla mnie to nie koliduje" to nie jest odpowiedź. Hedonizm to nie wiersz, jest tylko jedna interpretacja.

Re: sens życia

: 09 sty 2013, 1:19
autor: MetalMan
Ostro się zrobiło. :P
Ale midnajt_rajder ma troche racji: hedonizm to zupełnie co innego, no chyba że na okrągło ćpasz, upijasz się u puszczasz z kim popadnie.
Takie czerpanie z życia jakby nie było nic poza nim to raczej epikureizm.

A hedonizm imo szybko prowadzi nie tyle do kaca moralnego co do wypalenia. Przyjemności w życiu trzeba stopniować, bo chyba najgorsze co może być to zdać sobie sprawę, że osiągnęliśmy szczyt przyjemności a mimo to czegoś w niej brakuje.

Re: sens życia

: 09 sty 2013, 5:38
autor: Inno
highwind pisze:
bossygirl pisze:Krótko mówiąc, celem mojego życia jest robienie sobie dobrze.
Ja mam na przykład zbyt dużo wewnętrznych reguł i zasad moralnych, żeby sobie prowadzić beztroski, hedonistyczny żywot. Wolę się wstrzymać niż mieć potem kaca moralnego.
Po czym miałbyś kaca moralnego?

Re: sens życia

: 09 sty 2013, 7:32
autor: highwind
Inno pisze:Po czym miałbyś kaca moralnego?
Na szybko:
1. Aspekt praktyczny. Po tym, co by mnie odwlekało od osiągnięcia ważnego celu - mam do zrobienia ważny projekt, ale wolę pójść do kina/na browar.
2. Aspekt moralny. Najebana laska proponuje mi seks - ulegam pokusie i korzystam z okazji.
Jest tego cała masa. A dlaczego pytasz?

Re: sens życia

: 09 sty 2013, 21:05
autor: bossygirl
midnight_rider pisze:
rzadnych
żadnych*
:oops:


A mi się wydaje, że wiem o czym piszę :D hedonizm traktuję nie jak doktrynę filozoficzną, którą kurczowo przestrzegam. Tylko jako pogląd, podejście, coś czym można wyjaśnić moje wybory.Mam do tego elastyczne podejście. nie ma to jednak wpływu na moje zasady moralne, dlatego dąże do szczęścia w zgodzie ze sobą i moją etyką. A co do beztroszki, to jaki hedonizm ma z tym związek, nie wiem.
Przyjemność to wg mnie subiektywnie odczuwalny dobrostan, więc rozumiem, że sprowadzacie to do seksu, ćpania czy picia. Ja nie zaznam szczęścia idąc z ledwopoznanym kolesiem do łóżka, więc tego nie robie. A to, że napisałam wcześniej o robieniu sobie dobrze, było, owszem, dwuznaczne. Ale w zamierzeniu ironiczne.

Piss and lov
2. Aspekt moralny. Najebana laska proponuje mi seks - ulegam pokusie i korzystam z okazji.[ /quote]
Zawsze mnie ciekawi co jej mówisz po, albo rano. Jak masz na imię? 8)

Re: sens życia

: 09 sty 2013, 21:14
autor: highwind
Eee, no to każdy mniej lub bardziej dąży do bycia szczęśliwym. Ale czy od razu można go nazwać hedonistą? Mi się hedonizm kojarzy z brakiem zasad moralnych, nieskrępowaniem, może nawet zepsuciem. Choć ktoś wyżej pisał, że to już epikureizm. Walić szczegóły - wiadomo o co chodzi. Jak słyszę hedonizm - widzę to
EDIT: @Bossygirl. Nic nie mówię, bo nie korzystam z okazji. Tamten punk drugi to czysto hipotetycznie.

Re: sens życia

: 09 sty 2013, 21:20
autor: MetalMan
highwind pisze:Eee, no to każdy mniej lub bardziej dąży do bycia szczęśliwym. Ale czy od razu można go nazwać hedonistą? Mi się hedonizm kojarzy z brakiem zasad moralnych, nieskrępowaniem, może nawet zepsuciem. Choć ktoś wyżej pisał, że to już epikureizm. Walić szczegóły - wiadomo o co chodzi. Jak słyszę hedonizm - widzę to
Ups, widzę, że źle się wyraziłem: miałem na myśli, że to co opisuje bossygirl to nie hedonizm tylko epikureizm. Imo hedonizm jest o wiele bardziej zorientowany na dziką rozkosz bez respektowania żadnych zasad. Ale z drugiej strony słowo ładnie brzmi i jest lansowane na kwejku, więc nic dziwnego, że może być interpretowane w ten sposób.

Re: sens życia

: 09 sty 2013, 21:22
autor: bossygirl
Zero facetów... Taki babski wieczór z winkowaniem. ; P
MetalMan pisze:
highwind pisze:Eee, no to każdy mniej lub bardziej dąży do bycia szczęśliwym. Ale czy od razu można go nazwać hedonistą? Mi się hedonizm kojarzy z brakiem zasad moralnych, nieskrępowaniem, może nawet zepsuciem. Choć ktoś wyżej pisał, że to już epikureizm. Walić szczegóły - wiadomo o co chodzi. Jak słyszę hedonizm - widzę to
Ups, widzę, że źle się wyraziłem: miałem na myśli, że to co opisuje bossygirl to nie hedonizm tylko epikureizm. Imo hedonizm jest o wiele bardziej zorientowany na dziką rozkosz bez respektowania żadnych zasad. Ale z drugiej strony słowo ładnie brzmi i jest lansowane na kwejku, więc nic dziwnego, że może być interpretowane w ten sposób.

Taaaak, nazwijmy to w końcu i miejmy święty spokój. Zgadzam się, to o czym mówię to epikureizm :)

Re: sens życia

: 09 sty 2013, 21:59
autor: MetalMan
Good girl.

Re: sens życia

: 12 sty 2013, 14:01
autor: lea
Ludzie wierzący znajdują odpowiedź w bogu... a ateiści?
...właściwie nie znam żadnej osoby religijnej, która dzięki swojej niewątpliwej wierze, potrafiłaby odpowiedzieć na to pytanie. Nawet gdybym była religijna, obietnica Nieba w zamian za dobre postępowanie wedle przykazań nie byłby dla mnie odpowiedzią na sens życia.

Nie wiem jaki jest sens życia. Chcę robić w życiu to co kocham, nawet jeżeli nie będę opływać w luksusy. Chcę być doceniona za swoją pracę, która będzie dla mnie wręcz rozrywką i pasją. Tylko trochę brakuje mi motywacji do działania, bo wiem, że stać mnie na sukces, ale właściwie "dla mnie" to średnia motywacja. Wszelkie większe zmiany w moim życiu, wychodziły od tego, że chciałam aby jakaś konkretna osoba była ze mnie dumna. Sensem życia może jest miłość. Przyjaźń? To dodaje skrzydeł, i daje kopniaka na rozbieg. :mrgreen: Ma się dla kogo żyć, dla kogo co rano wstawać. Pieniądze - owszem, rzecz bardzo widziana mile u siebie w kieszeni - jest według mnie nijaką gwarancją na szczęście. A z odpowiednią osobą obok, można przetrwać prawie wszystko bo wtedy nawet bieda, pustka jest tylko materialna a nie duchowa.


Tak czytając wasze posty, może nawiązując do niektórych. Też mam wrażenie, że w internecie panuje trochę moda na promowanie wśród młodzieży "rób co chcesz, nie patrz na innych, dąż do celu, niczego nie żałuj, niczego sobie nie odmawiaj, żyj intensywnie" < F.ck it, I'm young > i można by dopisać czasem "nawet jeżeli miałbyś umrzeć młodo". Taka kijowa interpretacja "Carpie diem". Egoizm to dobra rzecz, jeżeli zna się jakieś granice, potrafi się zauważyć kiedy dążenie do spełnienia naszych marzeń, zaczyna już dotkliwie krzywdzić ludzi dookoła nas.
Ja mam na przykład zbyt dużo wewnętrznych reguł i zasad moralnych, żeby sobie prowadzić beztroski, hedonistyczny żywot. Wolę się wstrzymać niż mieć potem kaca moralnego.
no właśnie. A takiego kaca, to można czasem nawet latami leczyć.