Religia, wiara

Dyskusje dotyczące życia, społeczeństwa, polityki, filozofii itp.
Awatar użytkownika
Pentezylea
Introrodek
Posty: 19
Rejestracja: 24 lip 2014, 21:56
Płeć: kobieta

Re: Religia, wiara

Post autor: Pentezylea »

Cytrynka46 pisze: Szczerze mówiąc, zaskoczyła mnie liczba ateistów wśród introwertyków. Z moich znajomych to właśnie introwertycy są najbardziej wierzący, może to akurat przypadek. Do tej pory myślałam, że introwertycy potrzebują wierzyć w Boga, by mieć kogoś, kto ich doskonale rozumie w przeciwieństwie do większości społeczeństwa i żeby nie być samotnym. Wiem, że nie wszyscy intro czują się samotni albo niezrozumieni, ale u nich zdarza się to niewątpliwie częściej.
Ech, sądzę, że ateiści opierają się tylko na zafałszowanym obrazie Boga (mowa o chrześcijańskim), który został zdeformowany przez samych wyznawców… przyznam, większość katolików (bo tych tylko obserwuję) nie wie o co chodzi i raczej traktują swoją wiarę jak jałową tradycję z dziada-pradziada… i poprzestają na tym, nawet nie próbują analizować o co na przykład chodzi w Eucharystii, czy innych sakramentach, na czym polega ofiara, zbawienie, czym/kim jest chrześcijański Bóg, itp nie starają się nawet wcielać w życie chrystusowych nauk… bo najważniejszy jest zajączek, baranek, śnieg na święta i dwanaście potraw... I co zrobisz? Nic nie zrobisz...
Nie rozumiem też krytyki chrześcijan na podstawie ich oczywistej niedoskonałości… To Bóg jest doskonały, człowiek, niestety nie… może kiedyś… Wytykanie grzeszności Kościoła jest dla mnie dziwne, bo Kościół to z definicji zbieranina grzeszników, włącznie z księżmi i… z papieżem... Popełnialiśmy błędy, popełniamy i będziemy popełniać… Grzeszyłam, grzeszę i dalej będę grzeszyć.
Cytrynko, do tego co piszesz potrzebne jest zawierzenie Bogu, komunia z Nim. Nie może do tego dojść, gdy ktoś ma zdeformowany Jego obraz i tego się trzyma. Samotność nigdy nie zostanie wypełniona przez istotę, która w założeniu jest jedynie sztucznym wytworem służącym do manipulacji naiwnym ludem . Za to może występować tęsknota za Absolutem i widzisz, jest tu też sporo agnostyków.
Wiecie, jestem wierząca, ale czytając niektóre posty, to z czystym sumieniem mogę napisać, że też nie wierzę w takiego boga jakim przedstawiają go tutejsi ateiści, myślący, że wiedzą jaki jest chrześcijański Bóg. Ja też niewiele mogę o Nim powiedzieć, już bardziej jestem w stanie napisać kim nie jest niż kim tak naprawdę jest. Mamy objawienie, ale Bóg nie powiedział nam o sobie wszystkiego, najprawdopodobniej jest to jedynie cząstka. I pewnie sam Bóg ma niezły ubaw "przyglądając się" teologicznym dysputom (kłótniom) na Jego temat. :) Czasami mam też wrażenie, że Bóg "ma" większy problem z chrześcijanami niż z ateistami... Ale to insza inszość.
Wracając, dziwi mnie też to, że niewierzący mówią jak powinno być w Kościele… Prawda, nie jest idealnie, miejscowo jest wręcz fatalnie, ale to nasza sprawa.
Dant3s pisze: Sęk w tym że nie wiesz czy cię rozumie, wierzysz w to, a do zrozumienia potrzebny jest obustronny kontakt. Znam osobiście tylko jednego introwertyka(raczej nie wie że jest intro), jest wierzący, wydaje mi się nawet że głęboko wierzący ale u niego wywodzi się to z domu, u mnie było inaczej. Jeśli już mam w coś wierzyć to w siebie.
przepraszam, że się wpieprzę (załóżmy, Dant3s, że zwracałeś się do potencjalnego katola), ale sęk w tym, że u mnie jest ten kontakt. Wiem, wierzę, czuję i doświadczam (nie chodzi o spektakularne cuda, bo cuda są dla niewierzących; ale o Jego obecność w Eucharystii i moje doświadczenia ).
Irracjonalny pisze:Dla mnie negatywne zaskoczenie. Księża odpuszczają winy dla "świętego spokoju".
:) to tylko Twoja interpretacja. Księża odpuszczają winy, bo mają taką władzę. Nie każdy penitent wyjdzie z konfesjonału z rozgrzeszeniem. A jak jakiś głupi iksik rozgrzeszy gdy tak naprawdę nie może, to spowiadany otrzymuje rzeczywiście rozgrzeszenie, ale ksiądz bierze na siebie konsekwencje. No, nie wszyscy księża powinni spowiadać... Przyznam, są tacy spowiadający na odpieprz się... ale to odsetek.
Irracjonalny pisze: Co do sąsiada Chrystusa - jakim prawem on mógł dostać bilet wstępu, a taki przeciętny katolik musi się męczyć przez x lat, do śmierci? Pewnie i tak wyląduje w czyśćcu, albo gorzej...
my się nie męczymy :) uczestniczenie w Eucharystii i w ogóle bycie chrześcijaninem jako takim to sama radość. Raczej to my mamy lżej niż ci, żyjący z dala od Boga. Chodzi o docenianie piękna jakim jest życie. :) pomijając upadki, które niekiedy są, przyznam, bardzo bolesne, to komunia z Bogiem uwzniośla duszę i nadaje sens, pozwala lepiej znosić świat...
Czyściec nie jest taki straszny, prawdopodobnie sama będę potrzebowała tego oczyszczenia. A Piekło? Przeciętny-rzeczywisty-katolik raczej tam nie wyląduje, bo musiałby wybrać istnienie bez Boga, a chrześcijanin raczej tego nie zrobi. :) chyba że będzie przeżywać zawód w stylu "jak to, to tu nie ma gwiazdki? a gdzie święconki, dyngus...? i... foch :P
W przypadku Dobrego Łotra, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało, myślisz po ludzku...Bóg jest sprawiedliwy i miłosierny. A Dobry Łotr był pierwszym, który wyznał wiarę w Syna i żałował. Dla nas jest to niepojęte bo raczej mamy tendencję, by potępiać drugiego człowieka... a to, że Bóg nie będzie sądzić po ludzku bardzo mnie cieszy :) bo tak naprawdę nikt by nie został zbawiony.
Irracjonalny pisze:Skoro nasz zbawiciel zstąpił do piekieł, to musi być to konkretne miejsce. Piekło i tak by istniało, niezależnie kto kogo kocha. Przecież aniołowie już zostali do niego strąceni znacznie wcześniej niż ludzie.
Ano tutaj mamy miejsce. Nasz Zbawiciel zstąpił do Otchłani, Szeolu, to nie było piekło, po prostu mamy złe tłumaczenie, niestety. Coś jakby poszedł do tych, co umarli od Adama wzwyż, do momentu zejścia Chrystusa. Zbawiciel "wyrwał" ich ze stanu w jakim byli. (Zgodnie z judaistyczną tradycją, istnieli w zawieszeniu czekając na przyjście Mesjasza).
Irracjonalny pisze:Papież powinien być idealny skoro stoi tak blisko boga. Trzeba od niego tego wymagać. Kościół przeprosił - fakt, ale ile lat po fakcie. Ciekawe, czy przeprosiny miałyby miejsce, gdyby ziemia święta była w rękach chrześcijan.

Nie wierzysz a mówisz jaki powinien być ktoś o kim niewiele wiesz... Piotr, w Tradycji: pierwszy papież, dał ciała na całego i to jeszcze gdy Chrystus był w zasięgu jego ręki: wyparł się go. Później też nie można powiedzieć, żeby był doskonały: Paweł go nawet opieprzył za dwulicowość:
"Gdy następnie Piotr przybył do Antiochii, otwarcie się mu sprzeciwiłem, bo na to zasłużył. Zanim jeszcze nadeszli niektórzy z otoczenia Jakuba brał udział w posiłkach z tymi, którzy pochodzili z pogaństwa. Kiedy jednak oni się zjawili, począł się usuwać i trzymać się z dala, bojąc się tych, którzy pochodzili z obrzezania. To jego nieszczere postępowanie podjęli też inni pochodzenia żydowskiego, tak że wciągnięto w to udawanie nawet Barnabę. Gdy więc spostrzegłem, że nie idą słuszną drogą, zgodną z prawdą Ewangelii, powiedziałem Piotrowi wobec wszystkich: <Jeżeli ty, choć jesteś Żydem, żyjesz według obyczajów przyjętych wśród pogan, a nie wśród Żydów, jak możesz zmuszać pogan do przyjmowania zwyczajów żydowskich?> (Ga2,11-12).
Piotr, Skała... dosyć licha, prawda? :) i to było już po zmartwychwstaniu... był w lepszej sytuacji niż jego następcy.
Irracjonalny pisze:Skazałabyś swoje dziecko na takie męki? Przybijanie do dwóch desek nie należy do rzeczy najprzyjemniejszych.
 wiesz, to nie Ojciec przybił Syna, ale uczynili to ludzie… Żydzi nie musieli tego zrobić, mogli Go przyjąć, wtedy historia zbawienia byłaby inna. Uważam, że to nie jest tak, że zbawienie koniecznie musiało przejść przez krzyż. Można powiedzieć, że to ludzie wybrali taką drogę, nie dorośli do bezpośredniego przyjęcia Boga. Po prostu Stwórca chcąc ratować ludzi zesłał Syna, jednak On nie został przyjęty… i tak Bóg ze zła, wyciągnął dobro (ofiara niewinnego daje zbawienie). Co by było, gdyby Żydzi się nawrócili? Mieli wybór, mogli postąpić inaczej. Nie byłoby zadośćuczynienia za grzechy świata, czy Bóg miał coś innego w zanadrzu? (jakby ktoś mi się powoływał na Pismo o zapowiedziach Ofiary: Bóg jest ponad czasem, po ludzku - ale niepełnie: jest przedtem, teraz i potem. Jest przy stworzeniu, przy narodzinach Jezusa, przy ukrzyżowaniu, zmartwychwstaniu, dzisiaj, przy apokalipsie…Gdyby potoczyło się inaczej, czytalibyśmy co innego, może bylibyśmy inni, może pełnia czasów już by nastąpiła... Poza tym tak naprawdę ofiara Chrystusa nie była potrzebna Bogu, tylko… ludziom. Chciałam tylko zasygnalizować, że to nie jest tak, że Bóg miał scenariusz i to wszystko było przedstawieniem, wszystko działo się wg niego… Bóg „wiedział co się stanie”, ale tylko dlatego, że jest poza czasem. Tak więc nie jest prawdą, że to Bóg jest sprawcą cierpień Syna. Plan zbawienia jest może dostosowywany do ludzkiego widzimisię…
Irracjonalny pisze:Część z tych świętych, jeśli nie większość nie powinna być w ogóle za takich uznana. JPII to raczej medialny twór. Powołał niezłą armię świętych (478) i błogosławionych (1318) - więcej niż wszyscy papieże razem wzięci...
Ano nie, to nie jest dogmat… Ty, jako niewierzący nie musisz w to wierzyć. Ja jako wierząca zresztą też nie. Poza tym JPII to był fajny, charyzmatyczny gość, nieszczęśliwy, bo widział, że owieczki zamiast ufać Bogu, zwrócić się ku Niemu, zaczęli gloryfikować nie tego co powinni… Tak swoją drogą, JPII nie powoływał świętych, już to uczynił Bóg, a tamtym się zmarło, zazwyczaj w męczeństwie. JP tylko kanonizował, beatyfikował, tak jakby nazywał rzeczy po imieniu.

I na koniec, proszę o większą tolerancję dla chrześcijan i sympatyczniej brzmiące krytykujące posty. Już uściślam: chodzi o nie pisanie czegoś w stylu: "jest tak i kropka": tylko: uważam, że (...) i tu coś w stylu: Boga nie ma, katole to zacofani kretyni itp. :) byłoby milej. Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Irracjonalny
Pobudzony intro
Posty: 159
Rejestracja: 14 wrz 2014, 21:12
Płeć: mężczyzna

Re: Religia, wiara

Post autor: Irracjonalny »

Cytrynka46 pisze: Nie widzę nic złego w powoływaniu świętych, pewnie masz na myśli, że papież "wyprodukował" ich sobie dla polepszenia wizerunku. Ale przecież nie każda osoba wskazana przez papieża może zostać świętą, potrzebny jest co najmniej jeden cud, często potwierdzany przez np. lekarzy i to niekoniecznie wierzących.
Pieniądze działają cuda. Odpowiednia ilość i lekarz potwierdza cud, do tego jeszcze dochodzi propaganda medialna.
Cytrynka46 pisze:Nie do końca rozumiem o co Ci tutaj chodzi. Sugerujesz, że Bóg powienien w jakiś sposób ominąć te wrogie ludy albo zmienić miejsce ziemi obiecanej?
A skazywanie dziecka na ukrzyżowanie - po pierwsze Jezus miał wybór, mógł odmówić. A po drugie, wynika to z miłości Boga do człowieka.
Mógł zmienić nastawienie wrogich ludów, mógł zmienić położenie ziemi obiecanej. Tak, Jezus mógł odmówić, prosił "ojca" o inne rozwiązanie. Jak już został przybity, pewnie pamiętasz jego słowa: "Eli, Eli, lama sabachthani?".
Cytrynka46 pisze:Tak naprawdę wszystkie te zagadnienia można sprowadzić do podstawowych prawd wiary: Bóg jest miłosierny, Bóg jest sprawiedliwy, itp. Jeżeli ktoś w to nie wierzy, to żadne argumenty go nie przekonają.
Tak, masz rację.
Cytrynka46 pisze:Ty doszukujesz się w Bogu jakichś ludzkich cech; że jest stronniczy, że niesprawiedliwy, że każe być ślepo posłusznym...
Bóg stworzył nas przecież na swoje podobieństwo.
Cytrynka46 pisze:Ty zaplanowałbyś świat inaczej, wg Ciebie lepiej.
Nie ukrywam - byłbym lepszym bogiem. :lol:
Pentezylea pisze: Ech, sądzę, że ateiści opierają się tylko na zafałszowanym obrazie Boga (mowa o chrześcijańskim), który został zdeformowany przez samych wyznawców…

Jest tu większość katolików, więc rozmowa zeszła na Jahwe. Nie każdy ateista na słowo bóg myśli trójca święta. Po prostu nie wierzy w jakikolwiek koncept boga.
Pentezylea pisze:Nie rozumiem też krytyki chrześcijan na podstawie ich oczywistej niedoskonałości… To Bóg jest doskonały, człowiek, niestety nie… może kiedyś… Wytykanie grzeszności Kościoła jest dla mnie dziwne, bo Kościół to z definicji zbieranina grzeszników, włącznie z księżmi i… z papieżem... Popełnialiśmy błędy, popełniamy i będziemy popełniać…

Osoba deklarująca swoją przynależność do kościoła powinna spełniać więcej wymagań, zachęcać swoją postawą do nawracania i tak dalej. Stąd ta krytyka. Ksiądz i papież przed objęciem stanowiska mogli sobie pozwolić na więcej. Po otrzymaniu stosownych święceń jest to raczej niestosowne (nie mówię tu o jakichś banalnych przewinieniach typu "przeklinałem"). I taki ksiądz-grzesznik ma przemawiać do grzesznika... Ksiądz/papież powinien być wzorem, nie osobą, z którą można czuć się jak równy z równym - ludzie przestaliby takiego kogoś szanować - imo.
"Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata." - wiem, że działa to w obie strony, ale mam tutaj na myśli relację ksiądz-osoba wierząca.
Pentezylea pisze:Grzeszyłam, grzeszę i dalej będę grzeszyć.

Sczeźniesz za to w piekle. :twisted:
Pentezylea pisze: Wiecie, jestem wierząca, ale czytając niektóre posty, to z czystym sumieniem mogę napisać, że też nie wierzę w takiego boga jakim przedstawiają go tutejsi ateiści, myślący, że wiedzą jaki jest chrześcijański Bóg.

Tutaj wypowiem się za siebie.
Ja, jako ateista, przedstawiam boga (chrześcijańskiego, bo to on się tutaj stale przeplata) tak, jak jest przedstawiony w biblii do tego dochodzi w miarę obiektywna (może nieco skrzywiona przez subiektywną) ocena realiów.
Pentezylea pisze:Ja też niewiele mogę o Nim powiedzieć, już bardziej jestem w stanie napisać kim nie jest niż kim tak naprawdę jest. Mamy objawienie, ale Bóg nie powiedział nam o sobie wszystkiego, najprawdopodobniej jest to jedynie cząstka.

I na tej "cząstce" ma się opierać wiara? Objawienie = biblia i dwa różne obrazy boga (ten w starym i ten w nowym testamencie - raczej nie są tacy sami).
Pentezylea pisze:I pewnie sam Bóg ma niezły ubaw "przyglądając się" teologicznym dysputom (kłótniom) na Jego temat.
Żeby mógł mieć jakiś ubaw, musiałby istnieć. :P
Swoją drogą - skąd się wziął ten bóg?
Pentezylea pisze:Wiem, wierzę, czuję i doświadczam (nie chodzi o spektakularne cuda, bo cuda są dla niewierzących; ale o Jego obecność w Eucharystii i moje doświadczenia ).

Może to autosugestia?
Pentezylea pisze::) to tylko Twoja interpretacja. Księża odpuszczają winy, bo mają taką władzę. Nie każdy penitent wyjdzie z konfesjonału z rozgrzeszeniem. A jak jakiś głupi iksik rozgrzeszy gdy tak naprawdę nie może, to spowiadany otrzymuje rzeczywiście rozgrzeszenie, ale ksiądz bierze na siebie konsekwencje. No, nie wszyscy księża powinni spowiadać... Przyznam, są tacy spowiadający na odpieprz się... ale to odsetek.
Jeżeli ktoś nie dostanie rozgrzeszenia od jednego księdza, dostanie od drugiego. Czyli wyjdzie "czysty", niezależnie od tego ile konfesjonałów odwiedzi. Mnie się wydaje, że ludzie szkolą się na księdza dla zarobku. Dlatego, aby utrzymać wiernych przy sobie odpuszczają grzechy i nie prawią morałów, bo mu ktoś parafię zmieni.
Tak teraz sobie głośno myślę: może tak pójść na księdza?
Pentezylea pisze: my się nie męczymy :) uczestniczenie w Eucharystii i w ogóle bycie chrześcijaninem jako takim to sama radość. Raczej to my mamy lżej niż ci, żyjący z dala od Boga. Chodzi o docenianie piękna jakim jest życie. :) pomijając upadki, które niekiedy są, przyznam, bardzo bolesne, to komunia z Bogiem uwzniośla duszę i nadaje sens, pozwala lepiej znosić świat...
Jak jeszcze byłem katolikiem, to większość ludzi, których widziałem w kościele, była zmęczona i znudzona - co chwila sprawdzali godzinę. Jakie oburzenie było jak msza się przeciągała...
Okej, może lepiej doceniacie życie. Mnie od kilku lat toczy nihilizm egzystencjalny i moralny, ale nie wiążę tego z bogiem lub jego brakiem.
Pentezylea pisze:Czyściec nie jest taki straszny, prawdopodobnie sama będę potrzebowała tego oczyszczenia. A Piekło? Przeciętny-rzeczywisty-katolik raczej tam nie wyląduje, bo musiałby wybrać istnienie bez Boga, a chrześcijanin raczej tego nie zrobi. :) chyba że będzie przeżywać zawód w stylu "jak to, to tu nie ma gwiazdki? a gdzie święconki, dyngus...? i... foch :P

Podobno jest kilka poziomów czyśćca - różnie możesz trafić, uważaj :P. W piśmie świętym jest napisane (nie chce mi się już szukać tego fragmentu, wybacz), że sama wiara do zbawienia nie wystarczy, ba, nawet czyściec może być poza zasięgiem, więc taki bierny chrześcijanin może być zaskoczony jak któregoś dnia obudzi się w piekle.
Pentezylea pisze:Nie wierzysz a mówisz jaki powinien być ktoś o kim niewiele wiesz... Piotr, w Tradycji: pierwszy papież, dał ciała na całego i to jeszcze gdy Chrystus był w zasięgu jego ręki: wyparł się go. Później też nie można powiedzieć, żeby był doskonały: Paweł go nawet opieprzył za dwulicowość:
Nie wierzę, ale wierzyłem. Mógł sobie Chrystus lepszych podopiecznych wybrać. :P Z Pawła też niezłe ziółko było.
Pentezylea pisze:Piotr, Skała... dosyć licha, prawda? :) i to było już po zmartwychwstaniu... był w lepszej sytuacji niż jego następcy.
Oj, licha, licha. Dziwne, że kościół, który powstał na tej skale, jeszcze się trzyma... Ech.
Pentezylea pisze: wiesz, to nie Ojciec przybił Syna, ale uczynili to ludzie…
Bóg na to pozwolił - jego bym oskarżał. Pewnie i on tak namieszał ludziom w głowach, że opowiedzieli się za uwolnieniem Barabasza.
Pentezylea pisze:Tak swoją drogą, JPII nie powoływał świętych, już to uczynił Bóg, a tamtym się zmarło, zazwyczaj w męczeństwie. JP tylko kanonizował, beatyfikował, tak jakby nazywał rzeczy po imieniu.
Ja w tym powoływaniu świętych nie widzę boskiej interwencji, a raczej desperację kościoła, bo ludzie zaczęli odchodzić. Trzeba ich przecież jakoś przyciągnąć.
Franciszek ma szansę dostać pokojową nagrodę nobla. :lol: Za co?
Pentezylea pisze:I na koniec, proszę o większą tolerancję dla chrześcijan i sympatyczniej brzmiące krytykujące posty. Już uściślam: chodzi o nie pisanie czegoś w stylu: "jest tak i kropka": tylko: uważam, że (...) i tu coś w stylu: Boga nie ma, katole to zacofani kretyni itp. :) byłoby milej. Pozdrawiam.
Nie chciałem nikogo urazić. To, co piszę, jest wynikiem moich obserwacji etc.
"Uważam, że" jest w domyśle. :)
Awatar użytkownika
Papaja
Intromajster
Posty: 466
Rejestracja: 04 sty 2014, 14:30
Płeć: kobieta
Enneagram: 1w9
MBTI: ISTJ
Lokalizacja: Poznań

Re: Religia, wiara

Post autor: Papaja »

Jedno jest pewne tak jak syty nie zrozumie glodnego, tak atesita nie zrozumie wierzacego, albo jak kto woli na odwrot. Chyba, ze sie spotkaja w polowie drogi to wtedy mozna sie spodziewac wspolego zrozumienia i sensownej dyskusji.
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
Awatar użytkownika
Irracjonalny
Pobudzony intro
Posty: 159
Rejestracja: 14 wrz 2014, 21:12
Płeć: mężczyzna

Re: Religia, wiara

Post autor: Irracjonalny »

Papaja pisze:Jedno jest pewne tak jak syty nie zrozumie glodnego, tak atesita nie zrozumie wierzacego, albo jak kto woli na odwrot. Chyba, ze sie spotkaja w polowie drogi to wtedy mozna sie spodziewac wspolego zrozumienia i sensownej dyskusji.
Ateista, były katolik - zrozumie wierzącego, przecież poznał "drugą stronę" empirycznie.
Zdarzają się też, oczywiście, przypadki nawróceń ateistów, ale należą one do rzadkości.
Awatar użytkownika
Cytrynka46
Introwertyk
Posty: 66
Rejestracja: 24 wrz 2014, 18:18
Płeć: kobieta

Re: Religia, wiara

Post autor: Cytrynka46 »

Pentezylea pisze:przepraszam, że się wpieprzę (załóżmy, Dant3s, że zwracałeś się do potencjalnego katola), ale sęk w tym, że u mnie jest ten kontakt. Wiem, wierzę, czuję i doświadczam (nie chodzi o spektakularne cuda, bo cuda są dla niewierzących; ale o Jego obecność w Eucharystii i moje doświadczenia ).
Ja też czuje to samo. W zasadzie miałam to właśnie na myśli, że katolik czuje obustronny kontakt, a tym samym bliskość boga.
Irracjonalny pisze:Nie chciałem nikogo urazić. To, co piszę, jest wynikiem moich obserwacji etc."Uważam, że" jest w domyśle.
Ja też się pod tym podpisuje. Póki wypowiedzi nie są otwarcie wrogie, nie przeszkadza mi brak zaznaczania, że coś jest tylko opinią/poglądem.
Irracjonalny pisze:Pieniądze działają cuda. Odpowiednia ilość i lekarz potwierdza cud, do tego jeszcze dochodzi propaganda medialna.
Wierzysz w najgorsze ludzkie cechy, ja wolę być optymistką w tej kategorii :wink: Jedni porządnych ludzi nazywają materialistami; inni - powiedzą o introwertyku, że jest jakiś dziwny, zamknięty w sobie i boi się innych ludzi. Ciężko oceniać kogoś nie będąc nim, a już na pewno w ogóle nie znając tej osoby.
Irracjonalny pisze:Tak, Jezus mógł odmówić, prosił "ojca" o inne rozwiązanie. Jak już został przybity, pewnie pamiętasz jego słowa: "Eli, Eli, lama sabachthani?".
Przecież się w pełni świadomie zgodził, w Ogrodzie Oliwnym. Zaakceptował po prostu wolę Ojca, mimo że była taka trudna do wykonania.
Irracjonalny pisze:Bóg stworzył nas przecież na swoje podobieństwo.
Z tą różnicą, że ludzie grzeszą, a Bóg nie.
Irracjonalny pisze:I na tej "cząstce" ma się opierać wiara? Objawienie = biblia i dwa różne obrazy boga (ten w starym i ten w nowym testamencie - raczej nie są tacy sami).
A dlaczego nie miałaby się opierać? Człowiek nie jest w stanie zrozumieć "całości" Boga. Stąd m.in. wynikają różnice między testamentami - Bóg objawiał się po trochu, przez różne wydarzenia i osoby, dostosowując to do "poziomu wiary". Tak właśnie ja to widzę, być może są inne powody.
Irracjonalny pisze:Może to autosugestia?
Jak ktoś nie wierzy w przypadek, tak jak ja, to nie ma problemów z uwierzeniem, że to nie jest autosugestia.
Irracjonalny pisze:Jak jeszcze byłem katolikiem, to większość ludzi, których widziałem w kościele, była zmęczona i znudzona - co chwila sprawdzali godzinę. Jakie oburzenie było jak msza się przeciągała...
Wśród katolików jest wiele osób, które jak napisała Pentezylea, chodzą do kościoła z tradycji... Ale jedno oceniać ludzi, a co innego słuszność danej religii.
Irracjonalny pisze:W piśmie świętym jest napisane (nie chce mi się już szukać tego fragmentu, wybacz), że sama wiara do zbawienia nie wystarczy
No to chyba oczywiste, że ktoś kto wierzy w Boga, ale ma Go gdzieś, nie jest brany od razu do nieba... Jest w tym coś dziwnego?
Irracjonalny pisze:Dziwne, że kościół, który powstał na tej skale, jeszcze się trzyma... Ech.
No właśnie, skoro Cię to dziwi, powinno być łatwo uwierzyć, że ktoś czuwa nad tym, żeby się "nie rozleciał".
Irracjonalny pisze:Bóg na to pozwolił - jego bym oskarżał. Pewnie i on tak namieszał ludziom w głowach, że opowiedzieli się za uwolnieniem Barabasza.
Owszem, Bóg na to pozwolił - i za to trzeba Mu dziękować, a nie oskarżać. Chcesz Go oskarżyć, bo chciał by Jezus się poświęcił dla ludzi? No to ja już nie rozumiem po czyjej jesteś stronie. Bóg nie miesza ludziom w głowach, bo dał im wolną wolę.
Irracjonalny pisze:Ateista, były katolik - zrozumie wierzącego, przecież poznał "drugą stronę" empirycznie.
Nie wiem czy katolik, który odszedł z Kościoła wystarczająco go zrozumiał. Co skłoniło Cię do odrzucenia katolicyzmu? (Jeśli uznasz, że to pytanie narusza Twoją prywatność to nie odpowiadaj. Po prostu jestem ciekawa czy jest to spowodowane postawą innych "katolików" czy po prostu jakieś własne przemyślenia :wink: )
Awatar użytkownika
Irracjonalny
Pobudzony intro
Posty: 159
Rejestracja: 14 wrz 2014, 21:12
Płeć: mężczyzna

Re: Religia, wiara

Post autor: Irracjonalny »

Cytrynka46 pisze: Przecież się w pełni świadomie zgodził, w Ogrodzie Oliwnym. Zaakceptował po prostu wolę Ojca, mimo że była taka trudna do wykonania.
Miał rozterki przed pójściem na krzyż, bał się, a na krzyżu zarzucał ojcu, że go opuścił.
Wiem, powtarzam się.
Cytrynka46 pisze:Stąd m.in. wynikają różnice między testamentami - Bóg objawiał się po trochu, przez różne wydarzenia i osoby, dostosowując to do "poziomu wiary". Tak właśnie ja to widzę, być może są inne powody.

Według mnie kontrast boga w starym i nowym testamencie jest wynikiem autorów. Dali obraz takiego boga, jaki w danej chwili był potrzebny ludziom.
Cytrynka46 pisze: No to chyba oczywiste, że ktoś kto wierzy w Boga, ale ma Go gdzieś, nie jest brany od razu do nieba... Jest w tym coś dziwnego?
Jeżeli taka osoba osoba zostanie skazana na piekło, to zrozumiem. Czyściec to za dużo.
Cytrynka46 pisze: No właśnie, skoro Cię to dziwi, powinno być łatwo uwierzyć, że ktoś czuwa nad tym, żeby się "nie rozleciał".
Czekam na ten moment; nie widzę powodu, żeby bóg przykładał rękę do podtrzymywania kościoła. Przecież dał nam wolną wolę (podobno).
Cytrynka46 pisze: Owszem, Bóg na to pozwolił - i za to trzeba Mu dziękować, a nie oskarżać. Chcesz Go oskarżyć, bo chciał by Jezus się poświęcił dla ludzi? No to ja już nie rozumiem po czyjej jesteś stronie. Bóg nie miesza ludziom w głowach, bo dał im wolną wolę.
Nie jestem w stanie zrozumieć poświęcania jednostki dla dobra ogółu.
Cytrynka46 pisze: Nie wiem czy katolik, który odszedł z Kościoła wystarczająco go zrozumiał.
Może nie wystarczająco, ale jakieś pojęcie ma. Mniejsze lub większe - zależnie od człowieka.
Cytrynka46 pisze:Co skłoniło Cię do odrzucenia katolicyzmu? (Jeśli uznasz, że to pytanie narusza Twoją prywatność to nie odpowiadaj. Po prostu jestem ciekawa czy jest to spowodowane postawą innych "katolików" czy po prostu jakieś własne przemyślenia :wink: )
Wybacz, ale nie odpowiem.
Awatar użytkownika
Polan
Intromajster
Posty: 475
Rejestracja: 16 lip 2014, 11:24
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Religia, wiara

Post autor: Polan »

Irracjonalny pisze: Miał rozterki przed pójściem na krzyż, bał się, a na krzyżu zarzucał ojcu, że go opuścił.
Z tym porzuceniem to słyszałem od Księdza, że chodzi o to co się dzieje z człowiekiem po śmierci. Ponoć przez te 3 dni, przebywasz samotnie w pustce, i stąd te opuszczenie, dopiero potem jest niebo/piekło. Choć to dawno było, mogłem coś przekręcić albo Ksiądz coś kręcić.
Awatar użytkownika
Dant3s
Rozkręcony intro
Posty: 341
Rejestracja: 17 lip 2014, 1:54
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: ISTP

Re: Religia, wiara

Post autor: Dant3s »

Cytrynka46 pisze: No to chyba oczywiste, że ktoś kto wierzy w Boga, ale ma Go gdzieś, nie jest brany od razu do nieba... Jest w tym coś dziwnego?
Nawet sam papież Fanciszek powiedział "Bliższy Bogu jest niewierzący stosujący w życiu siedem przykazań, niż katolik, który wypełnia tylko trzy"
Polecam także artykuł z tego linku http://www.wprost.pl/ar/416277/Francisz ... ennikarza/
Wiele osób odwraca się od kościoła z powodu wszechobecnego zakłamania ludzi "wierzących" jak i kleru,z braku poczucia wspólnoty z tymi osobami stają się "wierzącymi samotnie" albo ateistami
Awatar użytkownika
Irracjonalny
Pobudzony intro
Posty: 159
Rejestracja: 14 wrz 2014, 21:12
Płeć: mężczyzna

Re: Religia, wiara

Post autor: Irracjonalny »

Polan pisze: Ponoć przez te 3 dni, przebywasz samotnie w pustce, i stąd te opuszczenie, dopiero potem jest niebo/piekło. Choć to dawno było, mogłem coś przekręcić albo Ksiądz coś kręcić.
O tym to nie słyszałem. Słyszałem natomiast, że dusza nie oddala się od ziemi do momentu pogrzebu. Znalazłem jeszcze inną teorię, zakłada, że dusza nie może istnieć bez ciała; dlatego człowiek po sądzie ostatecznym będzie miał wyznaczone miejsce.
W żadne nie wierzę. Wszystko to takie naciągane.
Dant3s pisze: Nawet sam papież Fanciszek powiedział "Bliższy Bogu jest niewierzący stosujący w życiu siedem przykazań, niż katolik, który wypełnia tylko trzy"
Polecam także artykuł z tego linku http://www.wprost.pl/ar/416277/Francisz ... ennikarza/
Wiele osób odwraca się od kościoła z powodu wszechobecnego zakłamania ludzi "wierzących" jak i kleru,z braku poczucia wspólnoty z tymi osobami stają się "wierzącymi samotnie" albo ateistami

Przeczytałem ten artykuł. Pozwolę go sobie wkleić (nie jest długi):
"Scalfari sam siebie określa jako niewierzącego. Papież w liście napisał, że "Bóg wybacza tym, którzy żyją w zgodzie z własnym sumieniem", odpowiadając na pytanie, czy "chrześcijański Bóg wybacza tym, którzy nie wierzą w niego i nie szukają wiary". "Miłosierdzie Boga nie ma granic, jeśli pójdziesz do niego ze szczerym i skruszonym sercem. Niewierzący muszą żyć w zgodzie ze swoim sumieniem. Grzechem, nawet dla niewierzących, jest wszystko co robią w sprzeczności z sumieniem" - napisał papież."

A teraz dwa cytaty z biblii:
1)"Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych."
2)"Kto wierzy w niego [Syna Bożego, Jezusa Chrystusa], nie będzie sądzony; kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego."

Btw, ciekawe, czy faktycznie płacą: :lol:
http://demonical.com/sellyoursoul.htm
Awatar użytkownika
Mru
Zagubiona dusza
Posty: 3
Rejestracja: 13 wrz 2014, 16:36
Płeć: kobieta
Enneagram: 5w4
Lokalizacja: Przed laptopem

Re: Religia, wiara

Post autor: Mru »

A wrzucę swoje trzy grosze do tematu :mrgreen:
Ludzie odchodzą od Kościoła Katolickiego bo jako instytucja została przeżarta przez nadmierną politykę, kłamstwa itp. Ten fakt akurat myślę, że wszyscy poprą.
Co do samego istnienia Boga/Bogów...cóż, zastanawiam się jaki sens byłby w dowodach istnienia jakiejś wyższej siły. Myślę o bardzo spektakularnych dowodach które by przekonały wszystkich ateistów. Bo według mnie, skoro ktoś wierzy w Boga/Bogów i postępuje według etyki określonej w danej religii, to tak naprawdę, osoba prawdziwie wierząca (a nie dreptająca do kościółka "bo co ludzie powiedzą") nie robi tego by trafić do piekła lub nieba, tylko dla samej istoty wyższej. Coś na zasadzie relacji rodzic-dziecko. Dziecko nie wykonuje poleceń rodzica bo w zamian dostanie góry złota tylko powinno to robić z miłości i wiary, że Rodzic też je kocha. Rodzic też nie powinien okazywać miłości poprzez danie stówy dla dziecka, ale przez samo uczucie. Nie ma mowy tu o udowadnianiu czegokolwiek tylko więzi emocjonalno-duchowej. Więc skoro wierzący czuje się lepiej gdy według jakiś tam zasad postępuje, modli się i to specyficzne uczucie powoduje, że ktoś jest lepszym człowiekiem to pytam: po co z tego się naśmiewać czy gardzić tym? Nie widzę sensu. O ile nie jest to destrukcyjne dla społeczeństwa i dla samej osoby, tak głęboką wiarę uważałam zawsze za akt niezwykle piękny. Tylko, że wiara musi być dobrowolnym wyborem.
A co by było gdyby istniały jakieś cudowne dowody na istnienie Siły Wyższej? Według mnie egoizm i ubijanie interesów. Ja (człowiek) będę Cię czcił, a Ty/Wy (Boże/Bogowie) daj mi niebo. Nie ma mowy o uczuciach, doskonaleniu się itp Dziecko wykona polecenie Rodzica i dostanie stówę. Trochę straszne.
Sama przez dwadzieścia lat swojego życia miałam podejście bardzo agnostyczne podejście do spraw wiary, momentami wręcz ateistyczne choć oficjalnie należę do Kościoła Katolickiego. A teraz, od dwóch lat, noszę się z zamiarem zmiany wiary :lol:
Więc zamiast pytać o dowody istnienia weźcie pod uwagę fakt, że ktoś może się czuć w wierze człowiekiem spełnionym. A ktoś, kto jest ateistą, ale jest ogólnie dobrym człowiekiem to niech będzie. Nikt sobie w drogę wchodzić nie musi. Proste rozwiązania podobno są najlepsze :roll:
Problemu wiary katolickiej roztrząsać nie będę, gdyż nie czuję się osobą obeznaną w tym temacie, na tyle, by roztrząsać te tematy :lol:
...wszyscy jesteśmy tylko ludźmi...
Awatar użytkownika
Cytrynka46
Introwertyk
Posty: 66
Rejestracja: 24 wrz 2014, 18:18
Płeć: kobieta

Re: Religia, wiara

Post autor: Cytrynka46 »

Irracjonalny pisze:Miał rozterki przed pójściem na krzyż, bał się, a na krzyżu zarzucał ojcu, że go opuścił.
Miał prawo się bać, w końcu stał się przecież człowiekiem.
Polan pisze:Z tym porzuceniem to słyszałem od Księdza, że chodzi o to co się dzieje z człowiekiem po śmierci. Ponoć przez te 3 dni, przebywasz samotnie w pustce, i stąd te opuszczenie, dopiero potem jest niebo/piekło. Choć to dawno było, mogłem coś przekręcić albo Ksiądz coś kręcić.
Ja o niczym takim nie słyszałam :P To mi skojarzyło się z kolejnym zagadnieniem: przeżycia ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną. Wydaje mi się, że wiekszość mówi o pewnych powtarzalnych sytuacjach: unoszenie się nad swoim ciałem, świadomość tego co się dzieje w innych miejscach, spotykanie zmarłych przyjaciół i krewnych, jakiś głos czy tam świetlista postać... Przemawia to do was?
Dant3s pisze:Wiele osób odwraca się od kościoła z powodu wszechobecnego zakłamania ludzi "wierzących" jak i kleru,z braku poczucia wspólnoty z tymi osobami stają się "wierzącymi samotnie" albo ateistami
Mru pisze:Ludzie odchodzą od Kościoła Katolickiego bo jako instytucja została przeżarta przez nadmierną politykę, kłamstwa itp. Ten fakt akurat myślę, że wszyscy poprą.
Też odnoszę takie wrażenie... Właściwie chyba nie spotkałam się dotąd z innymi powodami :?
Awatar użytkownika
Irracjonalny
Pobudzony intro
Posty: 159
Rejestracja: 14 wrz 2014, 21:12
Płeć: mężczyzna

Re: Religia, wiara

Post autor: Irracjonalny »

Cytrynka46 pisze: Ja o niczym takim nie słyszałam :P To mi skojarzyło się z kolejnym zagadnieniem: przeżycia ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną. Wydaje mi się, że wiekszość mówi o pewnych powtarzalnych sytuacjach: unoszenie się nad swoim ciałem, świadomość tego co się dzieje w innych miejscach, spotykanie zmarłych przyjaciół i krewnych, jakiś głos czy tam świetlista postać... Przemawia to do was?
Już tłumaczę.
Wewnątrz czaszki znajduje się szyszynka, wydziela ona hormon snu oraz silną psychodeliczną substancje psychoaktywną o nazwie dimetylotryptamina. Największe jej ilości są produkowane przez mózg tuż przed śmiercią, także podczas śmierci klinicznej. Nic w tym dziwnego, że człowiek widzi różne rzeczy. Są one wykreowane przez mózg; przyczyniają się do tego bodźce z zewnątrz, stąd eksterioryzacyjne doświadczenia.
Cytrynka46 pisze: Też odnoszę takie wrażenie... Właściwie chyba nie spotkałam się dotąd z innymi powodami :?
Są inne. Możesz mi wierzyć.
Awatar użytkownika
Cytrynka46
Introwertyk
Posty: 66
Rejestracja: 24 wrz 2014, 18:18
Płeć: kobieta

Re: Religia, wiara

Post autor: Cytrynka46 »

Irracjonalny pisze:Już tłumaczę. Wewnątrz czaszki znajduje się szyszynka, wydziela ona hormon snu oraz silną psychodeliczną substancje psychoaktywną o nazwie dimetylotryptamina. Największe jej ilości są produkowane przez mózg tuż przed śmiercią, także podczas śmierci klinicznej. Nic w tym dziwnego, że człowiek widzi różne rzeczy. Są one wykreowane przez mózg; przyczyniają się do tego bodźce z zewnątrz, stąd eksterioryzacyjne doświadczenia.
Ale to chyba nie wyjaśnia podobieństw między opisami poszczególnych osób, tylko sam fakt widzenia "dziwnych" rzeczy. Zresztą osoby takie często opowiadają o wydarzeniach ze szpitala, a nawet miejsc, w których nie były, które zgadzają się z rzeczywistością.
Awatar użytkownika
Irracjonalny
Pobudzony intro
Posty: 159
Rejestracja: 14 wrz 2014, 21:12
Płeć: mężczyzna

Re: Religia, wiara

Post autor: Irracjonalny »

Cytrynka46 pisze: Ale to chyba nie wyjaśnia podobieństw między opisami poszczególnych osób, tylko sam fakt widzenia "dziwnych" rzeczy. Zresztą osoby takie często opowiadają o wydarzeniach ze szpitala, a nawet miejsc, w których nie były, które zgadzają się z rzeczywistością.
Kto wierzy w duchy, to podczas śmierci klinicznej zapewne je zobaczy, albo siebie w takiej roli. Dla mnie to siła sugestii, nic więcej. Co do odwiedzania miejsc zgodnych z rzeczywistością, to może to być obraz z filmu zakodowany w podświadomości?
Awatar użytkownika
Cytrynka46
Introwertyk
Posty: 66
Rejestracja: 24 wrz 2014, 18:18
Płeć: kobieta

Re: Religia, wiara

Post autor: Cytrynka46 »

Ja miałam bardziej na myśli taką sytuacje: ktoś przeżywa śmierć kliniczną i widzi, że ktoś z rodziny/lekarz w tym czasie coś robi w domu/ zamkniętym pomieszczeniu - później to się potwierdza. Przykładów na internecie jest sporo, ale na pewno nie wszystkie są wiarygodne, więc nie będę ich przytaczać.
ODPOWIEDZ