Religia, wiara

Dyskusje dotyczące życia, społeczeństwa, polityki, filozofii itp.
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 642
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Religia, wiara

Post autor: Rafael »

intbrun pisze: 08 wrz 2022, 20:27 Tyle, że mi punk w ktorymś momencie przeszedł, jak się okazało, że koledzy wciągają różne świństwa.
Niektórzy uważają, że "jak się kiedyś było punkiem, to zawsze się nim będzie". Dużo w tym przesady, ale mnie jednak coś z tego zostało.

Ignorowanie polityki zgodnie z zasadą "gdyby wybory miały coś zmienić, to by ich nie organizowano". Brak zainteresowania przyszłością. Kontestacja pop kultury. Antysystemowość. Odrzucanie typowego stylu życia. Sympatia dla ludzi wyrzuconych z różnych powodów na margines życia, funkcjonujących poza głównym nurtem. Braterstwo broni, cokolwiek to znaczy.
Niechęć do robienia kariery, wyścigu szczurów, zarabiania pieniędzy kosztem wolnego czasu. Dress code, wszakże nie ubieram się jak punk, ale nigdy nie założyłbym sztywniackiego garnituru.
A przede wszystkim moja największa miłość, czyli panna Wolność. :serce:
I pewnie nie jedno by się jeszcze znalazło.

A jak to jest u Ciebie?
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 410
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Religia, wiara

Post autor: intbrun »

wow, zabrzmiało jak manifest.
To u mnie chyba jednak ciut inaczej. Przede wszystkim, ja sie niekoniecznie interesowałem, a więc i nie utożsamiałem z subkulturą punkową. Interesowało mnie granie, i jakimś tam zbiegiem okoliczności trafiłem akurat do takiej kapeli. Do heavy-metalowej też trafiłem. I do bluesowej. W orkiestrze symfonicznej też grałem, więc pełne spektrum ;-) Nie byłem nigdy punkiem, więc nic mi nie zostało z tego ;-)
Ale jeśli nawiązać do antysystemowości czy ogólnie podkreślenia swojej indywidualności to i owszem, jeśli tylko jest możliwość i okazja. Ale nie chodzi o bunt, a raczej o podkreślenie, że mam własny gust i zdanie i nie ulegam modzie dla samej mody. Ale nie jestem antysystemowcem dla zasady, tylko po to żeby być przeciw, bo skoro system mówi to na pewno musi być to złe. Chcemy czy nie, trzeba sie poruszać w meandrach systemu, buntowanie się przeciw, jako droga życiowa, bywa dość męczące. Nie wiem czy ma to jakieś duże znaczenie (ale jakieś małe ma na pewno) - to miałem okazję pobyć i pomieszkać trochę poza Polską, więc w trochę innym systemie. Ze swoimi dziwnościami i mądrościami. A to pozwala nabrać trochę dystansu i spojrzeć nieco z boku. Jakoś od razu kojarzy mi się Jacek Kaczmarski i Mury. Ja takim grajkiem raczej jestem, niż tym kto łańcuchy rozrywa, obalając system. Obalanie systemu tworzy próżnię, która natychmiast się zapełnia... nowym systemem.
A garnitur... trzeba dobrać odpowiedni, nikt nie każe zakładać sztywniackiego ;-)
Z każdym punktem można się zgodzić, ale też i dyskutować. Również nie kręci mnie kariera i przepychanie się łokciami w pracy. Ale to nie znaczy że da się tego uniknąć, albo że należy rezygnować z rozwijania siebie, czy też sięgania po możliwości, które się pojawiają, albo na które się ciężko zapracowało. Ostatecznie dla każdego znajdzie się miejsce. Ktoś musi być robotnikiem i wykonywać pracę u podstaw. A ktoś musi być kierownikiem, żeby robotnikami kierować. Ktoś jeszcze inny dyrektorem czy właścicielem firmy. Wersję z robotnikami na kierowniczych stanowiskach to już historia przerabiała i raczej wnioski ujemne były. Więc negowanie drabinki stanowisk, jak i powiązanej z nimi drabinki płac, jest zaklinaniem rzeczywistości. Co nie znaczy że kariera musi być celem samym w sobie i za wszelką cenę.
Z brakiem zainteresowania przyszłością zgodzić się nie mogę, z wielu względów. Podobnie jak (żeby trochę w temacie było) nie uważam za słuszne negowanie wiary tylko dlatego, że np jakiś ksiądz coś złego zrobił. Ksiądz nie jest przedmiotem wiary czy religii. Pełni rolę i funkcję, ale nie stanowi dogmatów. Tak jak policjant biorący łapówki nie zmienia misji instytucji, którą niezbyt godnie reprezentuje.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2138
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Religia, wiara

Post autor: Drim »

Wątek socjalizmu (systemu) w temacie Religia, wiara. Zabawne i pouczające. :muza:
Awatar użytkownika
tonerek
Rozkręcony intro
Posty: 300
Rejestracja: 17 mar 2019, 17:20
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
Lokalizacja: Kraków

Re: Religia, wiara

Post autor: tonerek »

Papież nie jest dla mnie żadnym autorytetem, to człowiek, który odgrywa fatalną rolę, obskurancką, usiłując zawracać świat współczesny w kierunku dawno przebrzmiałym, zarówno formą, jak i poglądem. To człowiek, który nie rozumie współczesnego świata, a jego doktryna społeczna, która tak bliska jest sercu lewicy, jest tylko zespołem pobożnych życzeń. Dla mnie jest rzeczą przygnębiającą, że ten autor pustosłowia jest uznawany za autorytet moralny, co nie wynika z tego, o czym on mówi, lecz z kompleksu Polaków, że oto jeden Polak zrobił tak wspaniałą karierę i dlatego jest naszym idolem
Urban. RIP
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 642
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Religia, wiara

Post autor: Rafael »

intbrun pisze: 03 paź 2022, 0:53 Przede wszystkim, ja sie niekoniecznie interesowałem, a więc i nie utożsamiałem z subkulturą punkową. Interesowało mnie granie, i jakimś tam zbiegiem okoliczności trafiłem akurat do takiej kapeli. Do heavy-metalowej też trafiłem. I do bluesowej. W orkiestrze symfonicznej też grałem, więc pełne spektrum ;-) Nie byłem nigdy punkiem, więc nic mi nie zostało z tego ;-)
A u mnie to było odwrotnie. Ja przede wszystkim byłem punkiem , a kapela była jednym z elementów tożsamości i nośnikiem przesłania. Przyciągającym i powiększającym nasze szeregi. Ja ją założyłem i również ja byłem pierwszym punkiem w szkole. Potem za mną poszło kilkunastu innych.
jakoś od razu kojarzy mi się Jacek Kaczmarski i Mury. Ja takim grajkiem raczej jestem, niż tym kto łańcuchy rozrywa, obalając system.
A ja byłem właśnie tym, który skruszonym brukiem ulicznym rzucał w ZOMO, ale nie ze względu na politykę bo tą miałem gdzieś, ale dla zadymy. Wielu punków tak robiło. Była nas na tych demonstracjach całkiem sporo, ale raczej w tym drugim etapie, kiedy ludzie szli do domu, a zostawali już tylko zadymiarze. Czyli kibole, punki i skini. :pac:

A ta rozmowa jest w temacie wiara religia, bo dla mnie punk był jednym z istotnych kroków na mojej ścieżce duchowej. Czasem dochodzi się do wiary poprzez jej zaprzeczenie. Nie ja jeden taki. :)
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Awatar użytkownika
tonerek
Rozkręcony intro
Posty: 300
Rejestracja: 17 mar 2019, 17:20
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
Lokalizacja: Kraków

Re: Religia, wiara

Post autor: tonerek »

Najpierw offtop:
Ja w ogóle nie akceptuję (wręcz nienawidzę) jakichkolwiek subkultur bo to według mnie implikuje to przyjęcie pewnego spojrzenia na świat.
Tak samo jak nie akceptuję popkultury.
Według mnie żadne spojrzenie na świat nie jest w pełni adekwatne, pokazuje tylko wycinek rzeczywistości. Dlatego zastrzegam dla siebie maksymalny indywidualizm. Poniżej luźne dywagacje n/t mojego rozumienia prawdy.
  • Jeżeli prawdę zdefiniujemy jako model najlepiej opisujący rzeczywistość w pewnym jej aspekcie
  • Prawda, jeżeli istnieje, leży gdzieś pomiędzy różnymi punktami widzenia (co nie oznacza że czasem jest bardzo blisko lub w punkcie reprezentującym dany pogląd), co jest pewnie truizmem. Przy założeniu że prawda jest w jakimś sensie statyczna i można ją zsubiektywizować - moim zdaniem jest częsciowo dynamiczna, zależy od kontekstu. W każdym razie staram się odrzucać ładnie wyglądające i pozornie logiczne argumentacje wszechrzeczy i ich implikacje, w stylu korwinistycznym.
  • Dla każdego gwóźdź to gwóźdź, wbity gwóźdź to wbity gwóźdź - ale już tworząc program komputerowy można to często zrobić na parę sposobów - każdy ma swoje zalety i wady (przykładowo jeden algorytm zużywa więcej pamięci, a drugi procesora). Dlatego też przez analogię prawdę możnaby zdefiniować jako jeden ze sposobów osiągnięcia celu jakim jest ostateczny, prawidłowy wynik. Ale często ani nie jesteśmy pewni że taki jeden prawidłowy wynik istnieje, albo może jesteśmy w stanie tylko oszacować prawdopodobieństwo takiego wyniku, co oznacza że jest prawidłowy itp.
  • Często też wypada po prostu powiedzieć "nie wiem". A raczej, "nie wiem - co jest prawdą zweryfikuje eksperyment". Nie wchodząc w filozoficzne rozważania, bo się na tym nie znam, prymitywizując powiedziałbym tak: aktualna prawda wyłania się w działaniu, nie jesteśmy jej oszacować na podstawie logicznych przesłanek - wiele punktów widzenia ma swoje "logiczne" uzasadnienia, ale dopiero "w praniu" okazuje się jakie wagi należy im przypisać. I to zakładając że jesteśmy obiektywni. Bo często nie jesteśmy i patrzymy przez pryzmat naszych poglądów "przed przeprowadzeniem eksperymentu".
  • Moim zdaniem też fakt że prawa fizyczne są proste i wnioskowanie z tego że powinniśmy podobną aksjomatykę zastosować do innych dziedzin życia (typu ekonomia) jest chybiona.
  • Należy wprowadzić hierarchię "prawd" - od aksjomatycznych, takich jak prawa fizyki, do "prawd rządzacych rozwojemi społeczeństw" - które są (częściwo) dynamiczne, zależne od kontekstu i moim zdaniem nieaksjomatyczne.(albo czasowo aksjomatyczne). I najlepiej by opisywała je jakaś teoria dynamicznych agentów. Może po prostu niektóre rzeczy muszą się rozkładać na "wiele punktów widzenia" bo nie istnieje "jeden model najlepiej opisujący rzeczywistość"
Co do wiary:
Urban był mendą. Ale miejscami miał rację. Szczególnie odnośnie papieża Wojtyły z którego zrobiono żywego bożka w Polsce. Kiedyś próbowałem wytłumaczyć sobie istnienie Boga racjonalizując argumentami Michała Hellera, ale odpuściłem. Przekonały mnie argumenty ateisty Lema. Przełomem była "Summa technologiae" która przekonała mnie że nie powinniśmy sobie rościć praw do zbytniej wyjątkowości. A raczej pokazała że natura nie jest dobrym inżynierem, a jej skokowe przebłyski geniuszu nie usprawiedliwiają naszego zbyt dobrego samopoczucia. Nie jesteśmy w stanie pewnie stwierdzić co chciałaby przekazać nam inteligencja być może 1000 razy większa od naszej, jak pokazuje "Głos Pana". Być może jednak jakaś Wielka Inteligencja chciała przekazać nam treści w tzw. Świętych Księgach które w jakiś sposób zmieniły bieg naszej cywilizacji. Tego nie wiem, być może kiedyś powstaną jakieś symulacje pokazujące ich wpływ na rozwój społeczeństw.

I tutaj wracając do luźnych dywagacji o prawdzie - nie wierzę nie dlatego że uważam że Bóg nie istnieje - bo być może istnieje - tego nie wykluczam, ale dlatego że uważam iż prawdy opisujące rozwój społeczeństwa da się łatwo ująć w zestaw aksjomatów. Tyle i aż tyle. Chociaż religia stawia ciekawe pytanie: czy istnieje jakiś zestaw moralnych prareguł, z których można wnioskować o "aktualnie najoptymalniejszych" regułach funkcjonowania społeczeństw? Przykładowo, jeżeli nauka doprowadzi do tego że będziemy żyć po 1000 lat czy dalej będzie ważna przysięga małżeńska, czy przykładowo zastąpi ją jakiś rodzaj więzi z małżonkiem?
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2138
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Religia, wiara

Post autor: Drim »

Skoro ustaliliśmy, że miejscem socjalizmu nie jest ekonomia, a teologia, to ja proponuje powiesić sobie urbana nad drzwiami. Jaki umysł, tacy bogowie.

Jedną z podstawowych funkcji małżeństwa jest unormowanie stosunków płciowych pomiędzy dwójką obcych ludzi i jest to funkcja niezależna od czasu trwania małżeństwa.
Może trwać rok, może trwać do czasu aż potomstwo osiągnie dojrzałość, a może trwać i tysiąc lat.
Elfickie małżeństwa pewnie tyle trwały, ale ludzie, stworzenia dużo mniej cierpliwe, wymyśliły instytucję rozwodu.

Również w Kościele Katolickim. Sypniesz odpowiedni datek to błogosławieństwo papieża anulują i certyfikat dziewicy kobiecie po porodzie wystawią.
Awatar użytkownika
tonerek
Rozkręcony intro
Posty: 300
Rejestracja: 17 mar 2019, 17:20
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
Lokalizacja: Kraków

Re: Religia, wiara

Post autor: tonerek »

Jaki umysł, tacy bogowie
.

Ta, a Wojtyła wielkim poetą był.
Również w Kościele Katolickim. Sypniesz odpowiedni datek to błogosławieństwo papieża anulują i certyfikat dziewicy kobiecie po porodzie wystawią.
No by się nie pozbierali z tych datków jakby wszyscy im sypnęli.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2138
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Religia, wiara

Post autor: Drim »

tonerek pisze: 04 paź 2022, 3:06 Ta, a Wojtyła wielkim poetą był.
Dobre, łap memika w nagrodę.

Image
tonerek pisze: 04 paź 2022, 3:06 No by się nie pozbierali z tych datków jakby wszyscy im sypnęli.
Zakładając, że życie ludzkie będzie trwało 1000 lat to tak, trwałość małżeństwa stanie się dużym zagadnieniem i Kościół będzie musiał się ustosunkować. Czy nastąpi pod tym względem rewolucja? Nie wydaje mi się. Rozwody w Kościele zazwyczaj mają wydźwięk negatywny, a radykalne podejście do stosunków damsko męskich powinno mieć możliwość bycia wspomnianym w dyskusji.
Mówię również o Kościołach protestanckich które również nie podchodzą do małżeństwa w sposób w 100% liberalny.
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 642
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Religia, wiara

Post autor: Rafael »

tonerek pisze: 03 paź 2022, 23:20 Ja w ogóle nie akceptuję (wręcz nienawidzę) jakichkolwiek subkultur bo to według mnie implikuje to przyjęcie pewnego spojrzenia na świat.
Nie ma się co dziwić wszak subkultury skrojone są na wiek nastoletni.
Choć taki rastafarianizm jest subkulturą, ale jest również religią. Zatem jest pewne podobieństwo między tymi dwoma. Moim skromnym religię są dla wielu naturalną kontynuacją subkultur.
Niewątpliwą zaletą subkultury jest rozwój inteligencji interpersonalnej wśród jej członków, co może być szczególnie pomocne dla introwertyków. :hug:
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 410
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Religia, wiara

Post autor: intbrun »

Różnica między subkulturą a sekciarstwem jest dość miękka. W tym kontekście użycie określenia inteligencja interpersonalna wydaje się być nieco nadmuchane. Podobnie jak w kontekście cytowanych w jednym wierszu punków, skinów i kiboli. Introwertyk niestety może dość szybko dość do wniosku że liczba odpowiadających mu interlokutorów w danych podgrupach jest mniejsza niż się na początku wydawało.
Na temat tysiącletnich małżeństw... mam rozumieć, że koledzy nieżonaci jednak... ;-)
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2138
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Religia, wiara

Post autor: Drim »

intbrun pisze: 05 paź 2022, 0:15 Na temat tysiącletnich małżeństw... mam rozumieć, że koledzy nieżonaci jednak... ;-)
Będziesz miał dosyć żony to polecisz w delegację... taką stuletnią. :ok:
Ja nawet nie wiem czy przez 1000lat będziemy 20latkami czy 80latkami, czy przekopiują nas do komputra i małżeństwo to będzie relacja biznesowa (co też jest jedną z podstawowych funkcji małżeństwa (np. prowadzenie rodzinnej firmy, wspólne rozliczenia podatkowe etc.)).

Nie mniej, aspekt ciekawszy niż dywagacje nad drugim dnem próby uregulowania rynku usług duchowych sprzed tysiąca lat.
Obmyślili wszystkie za i przeciwy inteligentnego stworzenia, a nie pomyśleli, że w politeistycznym mieście nie dało się normalnie żyć.

---

a znając życie
Najprawdopodobniej mówimy o człowieku 130letnim którego wprowadzimy w stan śpiączki i będziemy farmakologicznie utrzymywać przy życiu przez kolejne tysiąc lat. Małżonkę pacjenta podobnie, co za różnica. 1000letnie małżeństwa nie będą więc problemem. O, będzie wybudzany aby oddać głos w wyborach i z powrotem do schowka. Mądrą mamy partię i naród.
Nie roszczę sobie praw do pomysłu. Można przetłumaczyć i wysłać do Pfizera.
Awatar użytkownika
Jaskolka
Introwertyk
Posty: 97
Rejestracja: 05 lis 2022, 1:29
Płeć: kobieta
Enneagram: 4
MBTI: INFJ
Lokalizacja: Śląsk

Re: Religia, wiara

Post autor: Jaskolka »

No to przyszła pora na mnie abym trochę opowiedziała jak to było ze mną. Zacznę od tego że przejrzałam parę ostatnich stron i w sumie nawet mnie to rozbawiło i już tłumaczę dlaczego, otóż jestem byłym Świadkiem Jehowy 😅a dokładniej zostałam wykluczona ale zacznę historię od początku.
Wychowywałam się w rodzinie świadków Jehowy i jako dziecko nie miałam z tego powodu lekko, dzieci z podwórka sypały mi piaskiem w oczy i wyrzucały z piaskownicy krzycząc przy tym że nie ma tu miescja dla takich diabłów i szatanów jak ja (zaledwie 2 dziewczynki mnie tolerowały ale to jak inni nie widzieli)w podstawówce z tego samego powodu chłopcy mnie bili i kopali po brzuchu(bo wyszło kim jestem kiedy jednemu odmówiłam przyjścia na jego urodziny)nauczycielki udawały że tego nie widzą a ja rodzicom nie mówiłam bo wstydziłam się no i nie chciałam żeby było jeszcze gorzej także w wieku 6/7lat pierwszy raz zaczęłam się wycofywać i dosłownie zamykać w szafie w moim azylu. Z biegiem lat chciałam aby rodzice byli ze mnie dumni więc przystąpiłam do chrztu(nie były to jakieś moje silne pobudki, zrobiłam to dla innych)branie udziału w służbie czyli to co znacie chodzenie od domu do domu zawsze dla mnie jako dla introwertyka było wielkim stresem bo bracia starsi wymagali(bracia starsi to osoby prowadzące dany zbór w danym regionie/mieście) oczywiście poza tym była szkoła teokratyczna gdzie uczyliśmy się głosić i np kobiety musiały przygotowywać 5 min scenkę głoszenia na dany temat wszystko wykute na pamięć przed setką osób, prawie mdlałam ale było trzeba to robić no i przed ta samą setką osób odpowiadać na pytania z broszur...robiłam to bo tego mnie uczono tego oczekiwano za to mnie jakby to ująć oceniano?czy robię postępy czy tereny które dostałam przydzielone do służby czy aby na pewno do wszystkich drzwi zapukałam...robiłam to bo tak mnie wychowano bo tylko tam mnie akceptowano.
Wszystko się zmieniło po śmierci mojego taty gdy miałam 20 lat, wtedy chciałam sama odejść bo już tego nie czułam ale nie chciałam być fałszywa ale namowili mnie żebym dała sobie jeszcze czas ....a czas hmmm zmienił mnie po śmierci taty przerwałam leczenie depresji jak się można było spodziewać piekłam i miałam próbę samobójczą ale wtedy na nowo zaczęłam żyć, nie jako świadek Jehowy A jako ja....wtedy zauważyłam w moim zborze jak wszyscy są obłudni i fałszywi jak tylko czekają kogo tu obgadać ....ci których miałam za rodzinę, jak znajomi przestali mnie zapraszać na wspólne wyjścia za karę, za karę za to że nie miałam sił żyć....więc się odcięłam, zrobiłam sobie tatuaż, zaczęłam palić...mamie się to nie spodobało więc wyrzuciła mnie z domu ze słowami wyperdalaj kurwo z domu (będąc dalej dziewicą naprawdę Taaak się kurwiłam😂)no i załatwiła mi u braci starszych spotkanie, zostałam wykluczona ze zboru, byłam wolna😊. Ale muszę przyznać że dojście do wolności zajęło mi parę lat bo wiecie znałam tylko to i nagle zostałam sama miałam już nigdy po śmierci nie spotkać taty w raju bo dla mnie już tam nie było miescja, miejsca dla odstępcy....po takim praniu mózgu potrzeba paru lat by zacząć te ich wierzenia zlewać ciepłym moczem.....teraz jestem wolna nie należę do żadnego wyznania nie mam żadnego chrztu żadnej komunii. Wierzę że jest coś dalej po śmierci ale co to dowiem się po śmierci😊. Dla mnie religie są po to aby trzymać ludzi ciasno, podporządkowywać ich żeby się bali i żeby byli posłuszni..... A ja wolę wolność.
Tak wygląda moja historia z tej drugiej strony 😊.
Od lat dziecinnych zawsze byłem
Inny niż wszyscy – i patrzyłem
Nie tam, gdzie wszyscy – miałem swoje,
Nieznane innym smutków zdroje –
I nie czerpałem z ich krynicy
Uczuć – nie tak, jak śmiertelnicy
Radością tchnąłem i zapałem –
A co kochałem – sam kochałem –
Awatar użytkownika
Jaskolka
Introwertyk
Posty: 97
Rejestracja: 05 lis 2022, 1:29
Płeć: kobieta
Enneagram: 4
MBTI: INFJ
Lokalizacja: Śląsk

Re: Religia, wiara

Post autor: Jaskolka »

I jeszcze tak dodając do tego głoszenia. Teren który się dostawało np kilka bloków było trzeba robić notatki kto był chętny na rozmowę i o czym kto jaką broszurę wziął A kto kategorycznie nie chciał i to przekazywało się dalej kolejnej osobie która później dostała ten teren aby wiedziała z czym iść do kogo i mogła się lepiej przygotować, osoby które zwyczajnie odmawiały to nr drzwi nie był zapisywany ale to oznaczało że i tak trzeba tam zajść. Tak przynajmniej było 14 lat temu.
Od lat dziecinnych zawsze byłem
Inny niż wszyscy – i patrzyłem
Nie tam, gdzie wszyscy – miałem swoje,
Nieznane innym smutków zdroje –
I nie czerpałem z ich krynicy
Uczuć – nie tak, jak śmiertelnicy
Radością tchnąłem i zapałem –
A co kochałem – sam kochałem –
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 642
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Religia, wiara

Post autor: Rafael »

@Jaskolka
Pozostaje tylko współczuć. :hug:
Mam tu na myśli głównie szkołę i rówieśników, że tak trafiłaś i Cię nie akceptowali. Co powodowało wykluczenie i zamknięcie tylko w towarzystwie współwyznawców i tego dalsze konsekwencje.

Mogę się trochę wczuć w Twoją sytuację, bo przez 8 lat całą podstawówkę chodziłem do klasy ze Świadkiem. On miał o tyle lepiej, że nikt go nie prześladował. Był taki mały, drobniutki najsłabszy w klasie, zwolniony z wf, więc było nam go żal i nikt go nie ruszał. Uczył się dobrze miał dwóch kolegów też takich spokojnych. Miał dużo szczęścia, że trafił do naszej klasy, gdzie była tolerancja światopoglądowa

Ale mimo tego miał poważne problemy psychiczne. Chodził na psychoterapię, do psychiatry, brał psychotropy jakieś. Bardzo stresował się przed klasówkami odpowiedziami ustnymi, aż przykro było patrzeć. Cały aż się trząsł.
Ja się z nim całkiem dobrze znałem. Sporo gadaliśmy czasem w cztery oczy. Wiele mi o sobie opowiadał. Gdy dorósł wystąpił ze Świadków.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
ODPOWIEDZ