patha pisze: ↑24 wrz 2024, 13:30
Przesunięcie stolicy do Jerozolimy też nie było racjonalne z punktu widzenia interesów USA.
Cóż administracja Bidena, podobno Izraelowi nieprzychylna pokazała już swoje bezgraniczne poparcie Netanjahu, również we wszystkich jego zbrodniach wojennych, które szkalują wizerunek USA i podważają koncepcję Prawa Międzynarodowego, które było konstruktem na którym opiera się hegenomia USA. A w zamian Biden dostawał dyplomatycznie po pysku, gdy tylko czegoś chciał od Izraela . Można powiedzieć "żelazny sojusznik".
Nie wydaje mi się aby hegemonia USA opierała się o Prawo Międzynarodowe ale to nie jest teraz ważne, bo USA obecnie nie są hegemonem i niewątpliwie jest to zasługa awantur na Bliskim Wschodzie, a może bardziej, błędnej polityki wobec awantur na Bliskim Wschodzie. Niehegemoniczne USA prawdopodobnie wejdzie w tryb izolacjonizmu plus żelazne sojusze, a pozycję lidera zostawi temu kto będzie chętny.
Unia Europejska? Iran? Rosja? Chiny? Perły przed wieprze.
Izrael na chwilę obecną wciąż pozostaje jedynym sensownym miejscem alokacji zasobów w regionie.
patha pisze: ↑24 wrz 2024, 13:30
Poza tym myślę sobie, że Izrael mógłby to sprzedać Amerykanom jako koncepcję wojny-proxy z Chinami. Co prawda takiej koncepcji jeszcze nie słyszałem, ale wydaje się, że USA może jej potrzebować.
Tak, istnieje koncepcja powiązania Chin z Iranem, wystarczy się wsłuchać, ale to koncepcja istniejąca wyłącznie na poziomie propagandowym, w rzeczywistości Chiny nie są zainteresowane żadną strategiczną współpracą z Iranem.
TL;DR - Stany Zjednoczone nie mogą sobie pozwolić na cokolwiek, bo zaraz wybory, Iran ma w sumie gdzieś Liban, Netanjahu kontynuatorem strategii pod tytułem "nie mamy długofalowej strategii".
Percy pisze: ↑25 wrz 2024, 8:20
TL;DR - {...} Iran ma w sumie gdzieś Liban
Mamy nowy obiekt westchnień i weź nie psuj zabawy. Oni mają sokowirówki od Mossadu w których robią sobie soczek z uranu, drag abjuse na poziomie zero i wszyscy grzecznie chodzą do meczetów, ateizacja, a co gorsza, chrystianizacja (olaboga), społeczeństwa nie istnieje.
Zamiast oko.press lepiej obejrzałbyś wywiad z Chomeinim gdzie ex cathedra gada dyrdymały i nawet gdy dziennikarz zada mu trudne pytanie, to odpowiada zgodnie z ułożonym sobie wcześniej planem wypowiedzi. Prawdziwy mąż stanu.
patha pisze: ↑24 wrz 2024, 13:30
Przesunięcie stolicy do Jerozolimy też nie było racjonalne z punktu widzenia interesów USA.
Cóż administracja Bidena, podobno Izraelowi nieprzychylna pokazała już swoje bezgraniczne poparcie Netanjahu, również we wszystkich jego zbrodniach wojennych, które szkalują wizerunek USA i podważają koncepcję Prawa Międzynarodowego, które było konstruktem na którym opiera się hegenomia USA. A w zamian Biden dostawał dyplomatycznie po pysku, gdy tylko czegoś chciał od Izraela . Można powiedzieć "żelazny sojusznik".
Nie wydaje mi się aby hegemonia USA opierała się o Prawo Międzynarodowe ale to nie jest teraz ważne, bo USA obecnie nie są hegemonem i niewątpliwie jest to zasługa awantur na Bliskim Wschodzie, a może bardziej, błędnej polityki wobec awantur na Bliskim Wschodzie. Niehegemoniczne USA prawdopodobnie wejdzie w tryb izolacjonizmu plus żelazne sojusze, a pozycję lidera zostawi temu kto będzie chętny.
Dla mnie jest oczywiste, że jednym z fundamentów Pax Americana jest Prawo Międzynarodowe, oparte na koncepcjach Praw Człowieka (+ opcjonalnie "wartości demokratycznych"). W tym układzie USA jako hegemon pełni(ł) rolę gwaranta przestrzegania prawa, tzw. "globalnego policjanta". Niepisana umowa polega na tym, że kraje dołączają się do świata, któremu przewodzi USA, w zamian za dostosowanie się do jego reguł otrzymują pokój, o ile grają wg. zasad. https://en.wikipedia.org/wiki/Hegemonic ... ity_theory
Oczywiscie zasady tego ładu były czasem kompromitowane, najczęściej przez samo USA, które nadużywało swojej pozycji. Choć mimo nadużyć, takich jak np. atak na Irak w celu zagarnięcia ropy i ukarania dyktatora, który chciał przestać rozliczać się w dolarach - musiała chociaż pudrować wizerunek powołując się na Prawo Międzynarodowe i "wartości".
Natomiast to, co robi teraz Izrael, to jest jawne i bezprecedensowe spuszczanie zasad Pax Americana do szamba. Bez żadnego pudrowania wizerunku popełnia sobie zbrodnie wojenne, pod opieką USA, a świat na to patrzy.
bo USA obecnie nie są hegemonem
Proces utraty hegemonii jest...procesem, nie przełącznikiem binarnym. To co robi Izrael niewątpliwie ten proces przyspieszyło o lata świetlne. Właściwie pozwoliło to przejąć wpływy Chinom w większości państw arabskich, które stracił zaufanie do USA..
Izrael na chwilę obecną wciąż pozostaje jedynym sensownym miejscem alokacji zasobów w regionie.
Jakich konkretnie zasobów? Bombek fundowanych z kongresu i dawanych za darmo?
Popularly known as “Start-Up Nation,” Israel invests heavily in education and scientific research. U.S. firms account for nearly two-thirds of the more than 300 research and development (R&D) centers established by multinational companies in Israel. Israel has 131 companies listed on the NASDAQ, the fourth most companies after the United States, Canada, and China. Israeli government agencies, led by the Israel Innovation Authority, fund incubators for early-stage technology start-ups, and Israel provides extensive support for new ideas and technologies while also seeking to develop traditional industries. Private venture capital funds have flourished in Israel in recent years.
Since the signing of the U.S.-Israel Free Trade Agreement in 1985, the Israeli economy has undergone a dramatic transformation, moving from a protected, low-end manufacturing and agriculture-led economy to one that is diverse, open, and led by a cutting-edge high-tech sector. The U.S.-Israeli bilateral economic and commercial relationship is strong, particularly in high-tech and R&D, anchored by two-way trade in goods and services that reached USD 49.9 billion in 2023, down 3.3 percent from 2022. The total stock of U.S. foreign direct investment (FDI) in Israel was USD 42.5 billion in 2022.
patha pisze: ↑26 wrz 2024, 0:03
Dla mnie jest oczywiste, że jednym z fundamentów Pax Americana jest Prawo Międzynarodowe, oparte na koncepcjach Praw Człowieka (+ opcjonalnie "wartości demokratycznych"). W tym układzie USA jako hegemon pełni(ł) rolę gwaranta przestrzegania prawa, tzw. "globalnego policjanta". Niepisana umowa polega na tym, że kraje dołączają się do świata, któremu przewodzi USA, w zamian za dostosowanie się do jego reguł otrzymują pokój, o ile grają wg. zasad. https://en.wikipedia.org/wiki/Hegemonic ... ity_theory
Oczywiscie zasady tego ładu były czasem kompromitowane, najczęściej przez samo USA, które nadużywało swojej pozycji. Choć mimo nadużyć, takich jak np. atak na Irak w celu zagarnięcia ropy i ukarania dyktatora, który chciał przestać rozliczać się w dolarach - musiała chociaż pudrować wizerunek powołując się na Prawo Międzynarodowe i "wartości".
Natomiast to, co robi teraz Izrael, to jest jawne i bezprecedensowe spuszczanie zasad Pax Americana do szamba. Bez żadnego pudrowania wizerunku popełnia sobie zbrodnie wojenne, pod opieką USA, a świat na to patrzy.
Mylisz skutek z przyczyną. Pomysłem Amerykanów na ład światowy być może był Pax Americana i Prawo Międzynarodowe, na podobnej zasadzie co pomysłem Brytyjczyków były kolonialne współzależności, i to pewnie przez jakiś czas działało, ale pojawiła się korupcja i nadużywanie władzy.
Samą pozycję hegemona Stany Zjednoczone zawdzięczały sytuacji społeczno gospodarczej w której się znalazły na przełomie lat 40 i 50 XX wieku.
Fiasko operacji likwidacji Strefy Gazy zawdzięczamy dwóm podstawom. Brak 100% pewności co do słuszności podejmowanych akcji wśród polityczno wojskowego dowództwa Izraela i interwencja primo Francji, secundo Stanów Zjednoczonych, i dopuszczenie pomocy humanitarnej, a potem wywieranie nacisku na deeskalację i prowadzenie rozmów pokojowych.
Obecnie magazyny żywności w Strefie Gazy są pełne. Hamas widzi szansę na zwycięstwo. Ludność cywilna przerzucana jest z północy na południe i na odwrót. Iran triumfuje i nawet pozwala sobie na rewizję sojuszy. Izrael ponosi kolejną klęskę.
Ukraina. Strefa Gazy. Amerykański status quo czyli SNAFU.
patha pisze: ↑26 wrz 2024, 0:03
Proces utraty hegemonii jest...procesem, nie przełącznikiem binarnym. To co robi Izrael niewątpliwie ten proces przyspieszyło o lata świetlne. Właściwie pozwoliło to przejąć wpływy Chinom w większości państw arabskich, które stracił zaufanie do USA..
Proces, tak. Proces który się zakończył i USA nie są obecnie hegemonem. Symboliczne rozpoczęcie procesu to atak 9/11, a zakończenie to wycofanie wojsk amerykańskich z Afganistanu. Dwadzieścia lat podczas których Stany Zjednoczone przepalały cenne zasoby i skończyły ostatecznie po szyję in debt. Dzisiejsze Stany Zjednoczone nie są w stanie powtórzyć interwencji w takiej skali, a tym samym tracą pozycję hegemona. Pozostaje pytanie czy pójdą w totalny izolacjonizm, czy zatrzymają się na pozycji z lat 40 XX wieku?
Ja przewiduję: a) kładzenie większego nacisku na oczekiwania wobec sojuszników, b) ograniczenie floty, c) większe skupienie na kwestiach wewnętrznych, d) wzrost produkcji i sprzedaży uzbrojenia, e) chaos na głównych szlakach handlowych, być może powrót do systemu konwojów.
patha pisze: ↑26 wrz 2024, 0:03
Jakich konkretnie zasobów? Bombek fundowanych z kongresu i dawanych za darmo?
Przekształcenie Strefy Gazy w Dubaj 2.0 wg. pomysłu Kataru i Izraela było zdecydowanie ciekawszym pomysłem, ale niestety, mamy bombki.
Morze Śródziemne to zdecydowanie bardziej bezpieczny akwen w porównaniu do mórz arabskich. Robimy przekop, stawiamy port, port lotniczy, wieżowce. Co najważniejsze, wszystko finansowane przez arabów i wykonane przez arabów, bo to nie Dubaj gdzie musimy importować siłę roboczą. Gdyby inwestycja się udała, to moglibyśmy mówić nawet o powstaniu nowej stolicy świata arabskiego.
Niestety, inwestycja zakładała współpracę z żydami, a dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane i ostatecznie, Wolna Palestyna > Gaza arabską Brukselą.
Z tą hegemonią USA to nadal nie takie proste. Chiny sie rozpychały i może i chciały zająć ich miejsce, ale czy to jest możliwe teraz. Było kilka wrzutek jak to Chiny są gwrantem pokoju, ale się skończyło. Chiny pomagają Rosji a USA grozi za to paluszkiem. Przy dalszym ograniczaniu Chin i ewentualnych sankcji oni nie wyjdą na potęgę światową nr1. A takie działania Chin mało nazwijmy to demokratyczne również nie doprowadzi do zgody na ich polityczne przywództwo. Ja uważam, ze Chiny jeszcze przeczekają. Ta czkawka Unii Europejskiej idzie Chinom po drodze. Jeśli opanują UE gospodarczo, np dostawami tanich produktów zaawansowanych technicznie, jak elektryki, smartfony nadal, itp to generalnie w końcu złapią UE za jajca i wymuszą uległość, wtedy mogą pokazać pazurki. Póki co przynajmniej fasadowo Chiny muszą pretendować do krajów nazwijmy to oświeconych, ale tzw "gwarant pokoju" na razie odpada.
Chińskie wsparcie dla Rosji jest stosunkowo często wyolbrzymiane przez propagandę obu stron. Słyszałem już wszystko, od wysłania armii, uzbrojenia, po wzięcie czynnego udziału w wojnie jądrowej po stronie Rosji i Iranu. Rzeczywistość wygląda zgoła inaczej i faktycznie mamy do czynienia z niewielkimi posunięciami, pewnie na zasadzie badania sytuacji i sojuszy, bez jednoznacznego opisania siebie samego jako zdecydowanie antyzachodniego. Chińskie perspektywy na 2050 nie są z resztą wcale optymistyczne.
Automotive nie wygląda wcale tak pesymistycznie, mają wzrosty, a w podzespołach pewnie jeszcze większe wzrosty, ale do lidera czyli do VW im trochę jeszcze brakuje. Oczywiście zakładamy brak regulacji europejskich i brak zmiany strategii produkcji i sprzedaży VW, bo tak.
ale VW to właściwie się zwija, w sensie marka a nie koncern. Wiec nie wiem którą rzecz miałeś na myśli. Fajnie o tym opowiadał ostatnio kanał OSW, a oni raczej mają dobre teksty. Tak więc idzie fala zwolnień w marce VW.
Masz na myśli ten materiał OSW sprzed 2 tygodni? Właśnie sobie obejrzałem i powiem, że to jakiś szwabski wokeizm, ale nie, to jakiś brandenbursko - saksoński wokeizm. Płaku, płaku jesteśmy kolonizowani przez Niemców (sic!). Płaku, płaku wróćże NRD, wróćże PRL.
Niechaj znów mleko i miód kranem popłynie.
Hasło Volkswagen nie pada ani razu, a szkoda.
Może obejrzałem nie ten materiał co trzeba, a może nie.
Wiesz ile trwało wznowienie produkcji w Volkswagenie? Pewnie nie wiesz, to odpowiem, trwało trzy miesiące. Produkcję wznowiono jeszcze w 1945, na jesieni.
Ile trwało wznowienie produkcji w zakładach Schichaua, w zakładach cesarskich, w Junkersie, Focke Wulfie, Zeissie, w Alkett i w wielu, wielu innych? Produkcji nigdy nie wznowiono.
Niechaj znów mleko i miód kranem popłynie.
Mój komentarz. Prawdopodobnie romantyzowanie patologicznego okresu 1945-1989 ma się w Niemczech równie dobrze co u nas, a nawet jeszcze lepiej, ale jest to błędne spojrzenie na rzeczywistość. Cały blok wschodni, cały, począwszy na ZSRR, PRL, na Węgrzech, Czechosłowacji, a skończywszy na NRD, upadł bo w porównaniu do zachodu był niewydolny i zacofany gospodarczo. Ekonomia jest fundamentem i o ekonomię należy pytać.
A wraz z ekonomią przychodzi pytanie o budżet Bundesrepubliki i choć zasady budżetowe Bundesrepublika ma najlepsze, to wciąż w dalszym ciągu jest to kwestia urzędnicza, i błędy czy wprost marnowanie pieniędzy mają miejsce. Ile z pieniędzy przeznaczonych na auslandera czy na UE mogło trafiać do Branderburgii, i do Saksonii, pewnie wiele i życzę Niemcom z całego serca aby w miejsce dziejowego powojennego altruizmu pojawiło się czasem pytanie czy przypadkiem we Fraustein pod Dreznem nie ma dziury w drodze.
---
Chciałem jeszcze wymienić Blohm i Voss ale nie, oni mieli olej w głowie i uciekli przed patologią na zachód. Firma przetrwała.
---
Królewiec w 1938. Stworzyliśmy samolot na którym przewieziemy pocztę i pasażerów do Nowego Jorku bez międzylądowania.
Królewiec w 2024. Putin przyślij delicje i szyneczkę bo Pszeki granicę zamkły i półki w sklepie puste.
Ah, skoro żałujesz że nic nie było o VW to przekieruje Cie w takim razie do drugiego kanału "OSW Podkast", tam jest materiał o którym mich chodziło tylko o tym producencie.
A co do materiale o Saksonii, to nie chodzi o płaczkizm, tyko o tym jaki jest wynik po wyborach - wygrywają partie, którym blisko do Rosji. Prawdopodobnie są te same resentymenty typu kiedyś to mieliśmy fabryki a teraz bezrobocie, troche faktycznie tak jak u nas. Ja to w ogóle myślałem, że to Polacy i reszta uchodźców zalała te wschodnie Niemcy, a tu sie okazuje, że wszyscy stamtąd wyjeżdżają. I co, i okazuje się tu pewna zasada - że nawet zagraniczni migranci jadą tam - gdzie największy biznes, a nie gdzie stoją puste kwatery. To też znowu tak jak w Polsce, wszyscy jadą do Warszawy (no prawie, ale wiemy o co chodzi).
A z tym Volkswagenem to krótki wgląd na wiki daje wynik taki, że sobie tam zaraz po wojnie Brytyjczycy zrobili warsztaty. Nie wiem jaka tu zasługa sama Volkswagena. Oni w ogóle to robili garbusy, czyli najdłużej produkowany, najbardziej zacofany pojazd świata.
A to jest bardzo ciekawe zagadnienie! Dlaczego w trwającym od 1898 roku maratonie automotive złoty medal ma Toyota, srebrny medal ma Volkswagen, a brązowy medal ma Honda? Które przedsiębiorstwo weźmiemy jako przedstawiciela bloku wschodniego? Jaką pozycję obecnie zajmuje ów przedsiębiorstwo i dlaczego? Może zapytamy naszych introverticus emeritus @intbrun i @Rafael? Skoda raczej odpada bo od 1990 należy do Volkswagena.
Moja babcia wspominała, że jej najstarszy syn miał dużego fiata (syn był prywaciarzem) który nie miał pasów bezpieczeństwa i raz zawiózł moją mamę do szpitala na porodówkę, a w drodze powrotnej mijali czołgi, to był 13 grudnia. Ciekawe czym ja jechałem do porodu. Pewnie tramwajem.
Nie wiem czy duży fiat idzie na konto FIATa, w końcu licencja, czy na konto FSO, w końcu produkcja, ale zostańmy przy FSO. No pozycja FSO w maratonie jest żadna, zrezygnowali chyba w 2010 roku, chociaż coś tam jeszcze w kieszeniach mają min. prototyp elektrycznej syreny.
Pozatym, jak już ustaliliśmy, rozum śpi, a tablet wyświetla kolorowe ruchome obrazki. Nie zamierzam ich komentować.
Volkswagen, a Royal British Car Company.
My w PRL, w NRD, byliśmy uprzemysłowieni, a teraz mamy bezrobocie.
Kapitalista robić zacofana samochód źle, komunista robić zacofana samochód dobrze.
Warszawa pępkiem świata. Metr kwadrat po dwanaście koła.
Ja tam cytryniarz byłem kiedyś, a teraz różnie. Wiec VW nie lubię systemowo - bo nie. Co nie zmienia, że robią solidne i poprawne użytkowo auta, a w niektórych przypadkach również kultowe (garbus, T3 czy inne, szczególnie w wersji California), ale i pierwszy passat. Z elektrykami też dobrze sie wbili w rynek i z dość szeroką gamą, chociaż jak zwykle cenowo jakby szału nie ma. Nie lubię również za to, że kłamią z kolorami z folderach (pojechaliśmy obejrzeć nowe ID3 w pięknym złotym kolorze, a okazało się być w kolorze g..na na rzadko. Więc słaba reklama, a kolorowe obrazki zbyt kolorowe.
To co u nas nie do końca widać, to że większość dużych marek ma swoje fabryki w Chinach, często klepią 'wczorajsze' modele. Zresztą u nas też ten model uskutecznialiśmy, z wynalazkami typu (D)Espero czy Lanos, i schodziło jak ciepłe bułki. Jeden z problemów jaki ma WV, w Chinach właśnie, to wyraźny skok lokalnych marek. U nas o takim BYD zaczęło się mówić od niedawna, gdy okazało się, że będą stawiać montownię na Węgrzech (ach, czemu nie u nas, zamiast jakiejś bezsensownej Izery). Podczas gdy w Chinach to największy producent aut nie tylko osobowych. Na lotnisku w Amsterdamie większość autobusów dowożących pasażerów do BYDy właśnie (elektryczne, a jak). W Norwegii marka też już od kilku lat i zaczynając od dużego suva, z całkiem niezłą sprzedażą.
WV miał wpadki systemowe, których oczywiście systemy i konkurencja bardzo się uczepiły - słynna afera z parametrami silników, która kosztowała ich krocie w Stanach, itp. Generalnie chyba VW trochę zaspał, albo nie docenił zmian na rynku, oferując ciągle bardzo podobną gamę aut. Kiedyś w USA VW było widoczne na ulicy, teraz jednak wyraźnie w zaniku.
Wg mnie przy dzisiejszym wyborze aut ludzie mogą i lubią zmieniać auta, i śmielej dopasowują je do potrzeb - mam małe dzieci, potrzebuje vana z trzema siedzeniami w drugim rzędzie - więc kupuję Smaxa czy innego Chryslera Pacifica. Btw, w US dostępny jest VW Routan, który jest na bazie wspomnianego, ale wpakowany w typową, nieco powiększoną puszkę typu Sharan/Touran, ocierające się o bezguście, i z dużo bardziej ograniczoną co do wersji i silników w stosunku do protoplasty. Kto to ma niby kupować? To trochę jak skoda do WV u nas. Tylko że na bogatszych rynkach klienci bez szczypy kupują te lepsze (stąd np prawie niewidoczna w Norwegii Skoda, bo po co kupować gorszą wersję). U nas VW jest doceniany, ale jeździmy Skodami, podobnie jak połowa byłych demoludów. Sami Niemcy albo kupują tanio - Skody lub Dacie, albo dobrze - ale wtedy od razu BMW, Audi, MB. VW jest po środku, sprzedaje się z rozpędu, Ale nie robi różnicy. Mam wrażenie że rynek Europejski właśnie był nieco olany, bo oni robili kasę w US i w Chinach, jak się teraz tam skróciło, to się robi problem.
Dzieci - kupuję vana, student kupuję yarisko-podobne, przedmieścia -kupuję pickupa, itd, itd. Wybór, dla każdego.
Niejasna jest również strategia. Ledwo wyszli w WV z miarę kompletną linią ID, a już wiadomo, że będzie wygaszona, i będziemy mieli z powrotem Golfy i Passaty, do wyboru w wersji elektrycznej lub spalinowej. Jako jeździdło bez znaczenia, ale tak pseudo-prestiżowo, to fajnie byłoby akurat jeżdzić ID3 a nie Golfem. Ufowatość aut elektrycznych to ich wada (nie każdy lubi dziwolągi, plus nie wszystko jest praktyczne), ale i zaleta - bo pachnie współczesnością, trochę wyróżnia. Elektryczny Golf już był, i ciągle sporo tego jeździ. Ale wygląda... jak golf. Po prostu nie każdy chce jeździć golfem. A przynajmniej ja nie chcę.
Osobiście nie wierzę w to 'zamykanie' WV. Duże firmy mają swoje dołki i górki. VW wydaje się zbyt duże, żeby poszło z torbami, ale jakaś fabryka pod młotek, czy redukcje - to chyba normalne biznesowe procesy przez które cyklicznie przechodzi każda większa firma. Poza tym - to już bardziej ogólnie - mam wrażenie, że z autami dotarliśmy do etapu podobnie jak z komputerami. Kiedyś komputer był drogi i wolny, a żeby był szybszy, to musiał być jeszcze droższy. Po 1-2 latach, był już stary, a 'wolny' nowy był od niego szybszy. Ale ostatnie lata każdy przeciętny komputer daje radę, jeśli nie ciśniemy w najnowsze tytuły - do pracy, Internetu, naprawdę nie trzeba kupować super maszyny. Z autami jest podobnie - dziś każde nawet "małe" auto, jest na tyle duże, że 4 osoby wygodnie pojadą, że da się odjechać sprawnie spod świateł, czy trzymać autostradową prędkość. Naprawdę można poprzebierać i dopasować do siebie. WV ani nie ma pełnej gamy wszystkich modeli, ani te które ma nie wyróżniają się z tłumu (ok ID Buzz się wyróżnia, ale każdemu się czasem coś uda...), ani nie są jakieś szczególnie atrakcyjne cenowo. Plus ostatecznie - taki zwykły Kowalski wcale nie zmienia auta co trzy lata, a w mniej spokojnych czasach być może odsuwa taki wydatek w czasie - bo droższy kredyt, bo może lepiej nie wydać oszczędności.
Skoda jest ciekawym ewenementem, bo naprawdę się przebiła, mimo że swego czasu była właśnie taką 'wczorajszą' wersją VW - silniki generację w tył itp. Był jeszcze Seat, który jakoś zniknął z radarów, a Cupra też niespecjalnie się przebiła, mając zauważalnie ciekawszy wygląd, przynajmniej z zewnątrz, a jednocześnie przejmując badziewne tablety i softwarowe bugi.
Moim zdaniem nasi zachodni sąsiedzi mają nadmiar dobrobytu - kilka dużych marek motoryzacyjnych. I nawet podchodząc nacjonalistycznie do zakupu auta, nie będzie to VW (podczas gdy u naszych południowych sąsiadów wybór będzie jeden).
W tym wszystkim aż żal, że Polska, jak z takim potencjałem i zasobami ludzkimi, skończyła z ręką w nocniku - po części dlatego, że nie mamy swojej marki, co byłoby trudne, ale nie niemożliwe do zrobienia. Ale projekty typu Ford, Opel czy Fiat, okazały się jednak niszowe dość. Podczas gdy w trabantowni stuka się Kijanki na całą Europę.
Nie wiem czy VW się wysypie, pewnie lepiej byłoby, żeby nie, bo rzucą się sępy, i rozdrapią, bujając przy okazji cenami. Ale trzeba mieć świadomość, że marki, które kiedyś nie występowały na naszych rynkach - w tym koreańskie czy chińskie - są już nieodłączną częścią motoryzacyjnego świata i auto dla ludu nie jest już atrakcyjne na tle innych aut dla ludu.
W tym wszystkim warto też pamiętać że np takie Volvo od ładnych kilku lat przypływa wprost z Chin, że JLR - pomijając również chińskie powiązania, wstrzymuje produkcję i rozważa wyjście z niektórych segmentów aut osobowych
Ale wszystko powyższe z punktu widzenia świadomego użytkownika motoryzacji, a nie znawcy marketu. Więc raczej dywagacje motoryzacyjne, niż biznesowe. Osobiście wolę, że dobrze trzymała się taka fabryka Tesli pod Berlinie, bez wybryków podszczutych przez kogoś ekologów, niż mam jakieś uczucia do VW. Uważam , że temat jest grany na "złego Niemca, patrzcie jak im źle". A jednocześnie sporo starszego pokolenia będzie płakało, bo jako tak - paska w tedeku już nie będzie? Może warto kupić na inwestycję teraz, żeby potem drożej odsprzedać tęskniącym... ;-)