Ja muszę przyznać że od dawna nie czytam beletrystyki (z nielicznymi wyjątkami) bo nie mam czasu - albo też i chęci. Interesująca jest dla mnie fantastyka (ale nie fantazy) - szczególnie Lem (którego cenię najbardziej), Dukaj i Dick. Chociaż też ostatnio mało czytam prozy w ogóle - raczej książki branżowe.
Co do "Lalki" i lektur proponowanych w szkole to naprawdę mam mieszane uczucia. Po co nastolatkowi tomiszcze o sprawie z góry przegranej, będące tak naprawdę epatowaniem moim zdaniem romantyczną wizją świata - która wtedy już przegrała - bo tak się zachowuje główny bohater, niby pozytywista. Wszystko to zakwaszone nudną, wtórną, głupią i wsteczną wizją świata reprezentowaną przez Mickiewicza i kolegów wieszczów - bo tą mesjanistyczną wizją są dotknięci jak jeden mąż co ważniejsi polscy bohaterowie lektur szkolnych. Zawsze to posłannictwo - Polska Chrystusem narodów, wielkie nadzieje i małe efekty.
Dlaczego lekturą szkolną nie są np. "Chłopki" - pokazujące prawdziwą sytuację i biedę klas niższych polskiego społeczeństwa. Nie może być, bo wszystko musi pasować do zaplutej mesjanistycznej wizji świata klas wyższych. Które zresztą nieszczęście na Polskę sprowadziły.
Ale istniała wizja Polski w opozycji do tej warszawskiej spod ruskiego buta wziętej wizji Polski. Wizja szkoły krakowskiej szkoły historycznej, która piętnowała głupi mesjanizm i rozpasanie szlachty. Wizja dogadania się z w miarę ludzkim panem-zaborcą, rozwój gospodarki i wyjście ludzi z biedy.
Dlaczego lekturą szkolną nie jest "Reflektorem w mrok" - zbiór felietonów Boya-Żeleńskiego o tragicznej sytuacji służby, problemach wyjścia ludzi ze wsi do miast i początkach krakowskiej bohemy-Młodej Polski, która była tak naprawdę wielką hulajką-imprezą po knajpach? Że prawdziwym problemem kobiet z miast było znaleznienie odpowiedniego partnera na niekończących się balach karnawałowych pod czujnym okiem zazdrosnych matek. Że kobieta-służąca po zajściu w ciąże zazwyczaj dostawała wilczy bilet i szła na bruk? Nie, bo nie. Problemów nie było - były rojenia pana Wokulskiego o ślubie z Łęcką. No proszę państwa.
Lektury czytane pod przymusem (szkolne). Które polubiliście, a których nie?
Re: Lektury czytane pod przymusem (szkolne). Które polubiliście, a których nie?
Myślę, że modlenie się profesorów nauk zbędnych do pewnych gryzipiórków to przykład eksperymentu Ascha. Miewam takie mokre sny: Że jestem archeologiem, który odnalazł nieznaną powieść któregoś z tych uznawanych za geniuszy pisarzy. Wydaje ją pod własnym nazwiskiem. Prawa autorskie wygasają 70 po zejściu twórcy, tak mówią. Czekam, aż powstanie masa negatywnych recenzji. By potem zaprosić na wiec krytyków i ujawnić, prawdę. Mieliby megadurne miny. Nagle okazałoby się, że ten ekskrement jest genialny bo... autor miał takie a nie inne nazwisko.Ziemniakke pisze: ↑14 kwie 2024, 9:44 Wiele starych powieści wydanych dzisiaj przeszłoby bez echa, bo nie przystają do naszych czasów. Ludzie bezdomni, Granica, Trylogia Sienkiewicza, praktycznie wszystkie "klasyczne" lektury szkolne - one mają wartość tylko w kontekście swojej epoki literackiej lub historycznej, w kontekście programu nauczania.
- apohawk
- Rozkręcony intro
- Posty: 300
- Rejestracja: 27 lis 2012, 18:35
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Lektury czytane pod przymusem (szkolne). Które polubiliście, a których nie?
"Lord Jim" Josepha Conrada (Józef Teodor Konrad Korzeniowski) - wciągnęło mnie na tyle, aby przeczytać jeszcze kilka innych książek Conrada, mimo iż lektur nie cierpiałem i generalnie nie czytałem książek aż do 3. klasy liceum, a i wtedy wolałem poczytać coś z poza zbioru lektur.
"Pan Tadeusz" - nie byłem w stanie tego czytać przez te rymy. Za to film lubię.
"Pan Tadeusz" - nie byłem w stanie tego czytać przez te rymy. Za to film lubię.
No good deed goes unpunished.
-
- Intro-wyjadacz
- Posty: 420
- Rejestracja: 18 sty 2016, 5:12
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTP/J-T
Re: Lektury czytane pod przymusem (szkolne). Które polubiliście, a których nie?
Moim zdaniem głónym problemem jest brak osadzenia lektur w realiach epoki. Co takie dziecko może wynieść z lektury, skoro nie rozumie po co autor ją napisał, jak wyglądało życie w jego epoce, co chciał daną książką pokazać, jakie motywacje miał autor, czy ta książka była odważna wobec ideologii panującej w danej epoce itd.
Co taki młody człowiek może wynieść z takiej książki prócz emocji w niej zawartych oraz wkucia jakiś elementów "świata przedstawionego" na pamięć, aby zdać kartkówkę?
Niemniej jeszcze bardziej martwi mnie to, że takie lektury mają też funkcję wychowawczą. I potem każda partia, która dorwie się do koryta chce sobie powymieniać lektury o 180 stopni, aby indoktrynować dzieci pod swoją opcję polityczną. To jest bardzo niebezpieczne.
Co taki młody człowiek może wynieść z takiej książki prócz emocji w niej zawartych oraz wkucia jakiś elementów "świata przedstawionego" na pamięć, aby zdać kartkówkę?
Niemniej jeszcze bardziej martwi mnie to, że takie lektury mają też funkcję wychowawczą. I potem każda partia, która dorwie się do koryta chce sobie powymieniać lektury o 180 stopni, aby indoktrynować dzieci pod swoją opcję polityczną. To jest bardzo niebezpieczne.